Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Synestezja (gr. synaísthesis - równoczesne postrzeganie od sýn - razem i aísthesis - poznanie poprzez zmysły) w psychologii – stan lub zdolność, w której doświadczenia jednego zmysłu (np. wzroku) wywołują również doświadczenia charakterystyczne dla innych zmysłów, na przykład odbieranie niskich dźwięków wywołuje wrażenie miękkości, barwa niebieska odczuwana jest jako chłodna, obraz litery lub cyfry budzi skojarzenia kolorystyczne itp.
Istnieją dwie teorie tłumaczące owo zjawisko. Według teorii Simona Baron-Cohena u osób doświadczających synestezji mogą występować dodatkowe połączenia w mózgu, które łączą obszary normalnie ze sobą nie połączone. Druga teoria mówi, że ilość połączeń synaptycznych jest taka sama, a mieszanie się odbieranych doświadczeń wynika z tego iż zachwiana jest równowaga pomiędzy hamowaniem i wyciszaniem docierających impulsów w mózgu." - źr. Wikipedia


To taki wstęp.
Już piszę o co mi chodzi. Czy mogę prosić (oczywiście jeżeli ktoś jest zainteresowany) abyście napisali z czym Wam kojarzą się takie uczucia jak strach, radość, miłość, nienawiść, żal, smutek i inne (jakie tylko chcecie). Jak odczuwacie poszczególne stany emocjonalne. Jakie dźwięki wywołują u Was takie a nie inne stany, jaki rytm na to wpływa, jaka dynamika, tempo, harmonia, dysonanse, ewentualnie słowa, pora dnia, pora roku (co tam chcecie) . Co wywołuje u Was poszczególne stany emocjonalne (np. boję się bólu, ból kojarzy mi się z wolnym tempem utworu, niskimi dźwiękami, z zimą, ze skrzypieniem starych drzwi itd.). Mam nadzieję, że weźmiecie udział w tym wątku.
Pozdrawiam serdecznie
Bartosz

--------------------------------------------------------------------------
05.03.2013
O.K. skończyłem, jeżeli ktoś jest zainteresowany podaję link :)

https://soundcloud.com/sibjule/bartosz-jan-cybula

Opublikowano

Czemu to ma służyć?
Ten wstęp zbędny był. Wszystko jest energią a każda taka energia ma potencjał. To ich różnica potencjałów wywołuje efekty bólu i inne. Najlepiej jest nie mieć uczuć i święty spokój.

Opublikowano

Czy proponujesz, aby było to pisane wierszem? Zrobiłoby się ciekawie. Takie rozmowy prozą - także, ale już w formie niejako artystycznej, w odpowiednim dziale.

Na forum dyskusyjnym - obawiam się gawędziarstwa, psychodelicznych wynurzeń, albo bajdurzenia o cierpieniach.;-)

Zaciekawiła mnie Twoja propozycja; czyżbyś zbierał materiały do pracy doktorskiej?:-)

Ooo! Wtedy tak - materiał do obróbki nietrudny do zdobycia i "wieloźródłowy", bo internetowy:-)
Wymagałby tylko jakiejś standaryzacji, co by nie zrobił się z tego groch z kapustą, trudny do przetworzenia:-)
Pozdrawiam. Elka.

Opublikowano

chcę podjąć próbę napisania utworu sugerując się wyłącznie skojarzeniami ludzi na poszczególne stany emocjonalne :) i jeżeli uda mi się takowy napisać, chce go opublikować i sprawdzić czy wywoła choćby stan ocierający się o jakieś emocje, które brałem pod uwagę pisząc :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W jakiejkolwiek formie :) interesują mnie skojarzenia :)



Aha, to taki słowny test Rorschacha;-)

coś w tym stylu :) a ja chcę napisać utwór muzyczny :)

Powodzenia:-)

Jak my go tu "ujrzymy"? Bo szkoda, aby zasilił inne fora "wyssawszy" soki z tego:-) Żartuję sobie, oczywiście!:-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W jakiejkolwiek formie :) interesują mnie skojarzenia :)



Aha, to taki słowny test Rorschacha;-)

coś w tym stylu :) a ja chcę napisać utwór muzyczny :)

Powodzenia:-)

Jak my go tu "ujrzymy"? Bo szkoda, aby zasilił inne fora "wyssawszy" soki z tego:-) Żartuję sobie, oczywiście!:-)

Jak będę miał materiał, na którym zdołam się oprzeć, napiszę utwór i wstawię link nagrania z youtube więc spokojna głowa "usłyszycie" tylko najpierw muszę mieć choć kilka skojarzeń, żeby zrobić taki "eksperyment".

Ja np mogę powiedzieć o uczuciu jakim jest strach. Kojarzy mi się ze śmiercią i chorobą, ale nie moją tylko bliskich osób. Strach słyszę jako ciężkie dźwięki grane na waltorni przewijające się z dźwiękami kontrabasów i wcale nie muszą być one głośne, wręcz przeciwnie, takie snujące się gdzieś w przestrzeni. Kolorem, który kojarzy mi się ze strachem jest fioletowy (kolor ten kojarzy mi się bardzo toksycznie). Z naturalnych odgłosów przyrody, które kojarzą mi się ze strachem są "jęczenia" marcujących kotów. Płacz dzieci również wywołuje u mnie stan podobny może nie do strachu co do niepokoju.
Opublikowano

Jeśli to ma być utwór muzyczny trzeba bardziej na nutach się skupić, słowa są mniej ważne. I należy pamiętać, że człowiek ma więcej niż pięć zmysłów. Jeśli muzyka będzie dobra, to słowa same się dopasują. Wogóle słów często nie trzeba.
Niełatwe wyzwanie z tym utworem;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Malarzu, dlatego moje główne pytanie dotyczyło dźwięków, dynamiki, tempa itp. Wcale nie pomagacie :P A chcę taki mały eksperyment zrobić, bo na podstawie swoich odczuć już niejeden utwór napisałem :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




synestetycznie "ugruntowanym" obszarem jest podkreślony tłustek, który nie jest uczuciem, a stanem - hybrydą eksponujących się uczuć/emocji, podobnych do działania chalucynogenów lub schizofrenii...

a źródło chemicznych uwarunkowań wynikających z takich, czy innych odczuć/zachowań, może się zmonotypować, acz pobudzany słabnie, nie uzyskując już takiego poziomu np strachu czy przyjemości

zatem jeżeli idzie o synestezję sensu stricto, to temat na doktorat (kolejny), a nie pogawędkę w dziale "Hydepark" - tak myślę
choć gadać każdy może................chętnie prześledzę wątek :-)
Miłość – uczucie skierowane do osoby połączone z pragnieniem dobra i szczęścia. Miłość może być rozumiana jako emocja wywołana poczuciem silnej więzi międzyludzkiej. Określenie "miłość" może odnosić się do różnorodnych uczuć, stanów i postaw. Miłość daje zadowolenie i umożliwia samorealizację dzięki obecności drugiego człowieka. Rozmaitość użyć i znaczeń połączona z zawiłością uczuć i postaw składających się na miłość powoduje, że jest trudna do jednoznacznego zdefiniowania.

Miłość jest przedmiotem i źródłem inspiracji dla twórców sztuki oraz literatury, religii i psychologii. Przez niektórych ludzi bywa uważana za sens życia ludzkiego – czyniąca je prawdziwym i w pełni szczęśliwym.Spis treści [ukryj]
1 Kwestie terminologiczne
2 Oblicza miłości na przestrzeni dziejów
2.1 Czasy starożytne
2.1.1 Miłość platoniczna
2.1.2 Miłość erotyczna
2.1.3 Miłość do samego siebie
2.2 Czasy średniowiecza
2.2.1 Miłość do bliźniego
2.2.2 Miłość dworska (minne)
2.3 Czasy nowożytne
2.3.1 Miłość romantyczna
3 Miłość a małżeństwo
4 Miłość w teorii konstruktywizmu społecznego
5 Wybrane teorie psychologiczne
5.1 Teorie psychologii ewolucyjnej
5.2 Teoria miłości Sternberga
5.2.1 Intymność
5.2.2 Namiętność
5.2.3 Zaangażowanie
5.2.4 7 form miłości
5.2.5 Fazy związku
5.2.6 Wariant dynamiczny modelu Sternberga według B. Wojciszke
5.3 Model Ira Reiss
5.4 Teoretyczny model miłości Johna Lee
5.5 Koncepcja Bardisa
6 Endokrynologia miłości
7 Wybrane teorie filozoficzne
7.1 Ujęcie Ericha Fromma
7.2 Ujęcie Karola Wojtyły
7.2.1 Poziom zmysłowy
7.2.2 Poziom uczuć
7.2.3 Poziom ducha
8 Miłość w literaturze
9 Miłość w sztuce
10 Przypisy
11 Bibliografia
12 Zobacz też

Kwestie terminologiczne[edytuj]

Miłość to pojęcie i złożone, i wieloznaczne. Interesującą próbę uporządkowania problematyki terminologiczno-pojęciowej w tym zakresie podjęła M. Jakubowicz[1]. Jej analiza obejmuje dwa obszary - etymologię i frazeologię. W ujęciu etymologicznym wyodrębnia modele obrazowania, w których miłość oznacza:
pożądanie, pragnienie; w skrajnym ujęciu – żądzę, chuć;
opiekę, troszczenie się, dogadzanie komuś;
głęboką przyjaźń, obustronne przymierze;
zdobywanie, walkę, pokonywanie;
dar, „coś cennego, kosztownego, wymagającego troski”.
swój, ukochany, własny.

Równolegle do analizy etymologicznej autorka dokonała analizy frazeologizmów, to jest typowych połączeń wyrazowych. Pozwoliło jej to wyodrębnić również na tej drodze różne modele językowego obrazowania miłości. Miłość można zatem określać jako:
byt materialny (miłość wypełnia, przepełnia kogoś, miłość napływa);
byt osobowy (miłość przychodzi, miłość rodzi się, miłość umiera);
siłę zewnętrzną (miłość opanowuje, oślepia;)
siłę, właściwość wewnętrzną (chory z miłości, ślepa miłość, gorzeć z miłości, zapałać miłością) albo siłę nieokreśloną (miłość wybucha, miłość tli się, miłość gaśnie);
walkę, działanie, czyn (zdobyć miłość, podboje miłosne, budzić miłość, wzniecać miłość, pozyskać miłość, żywić miłość do kogoś);
więź, zespolenie (miłość łączy, związek miłosny);
dar, dobro, wartość (darzyć kogoś miłością, zaskarbić sobie miłość, pragnąć miłości)[2].
Oblicza miłości na przestrzeni dziejów[edytuj]
Czasy starożytne[edytuj]
Miłość platoniczna[edytuj]

Philia (gr., łac. Amicitia) - miłość platoniczna, wolna od seksu i zmysłowości, przyjacielska, bezinteresowna, lojalna i wierna. Platon w "Uczcie" opisuje historię opowiadaną przez Arystofanesa o bardzo silnej istocie ludzkiej o dwu twarzach, czterech rękach, czterech nogach, plecach i piersiach naokoło, zagrażającej bogom. Zeus znalazł sposób, by, nie zabijając ludzi (jak chcieli inni bogowie), osłabić ich przez przecięcie każdego na dwie połowy. Od tej pory każdy szuka drugiej połowy, a gdy ją znajdzie, druga osoba, choć obca, staje się nagle bliska.

Zobacz też teksty literackie: Uczta – Platon – umiłowanie pięknych ciał chłopców jako krok do miłości, Piękna i Dobra
Miłość erotyczna[edytuj]

Amor (Kupid, Eros) jest alegorią miłości w sztuce
Eros (gr., łac. Amor) - miłość twórcza, kreatywna lub romantyczna, w której dominującą rolę odgrywa sentyment, tęsknota, oczarowanie, pragnienie coraz większej pełni.
Sexus - miłość zmysłowa, realizująca się w zbliżeniach płciowych, oparta na wzajemnym pożądaniu; najczęściej ma swój początek w zakochaniu.
Miłość do samego siebie[edytuj]
Osobny artykuł: Miłość własna.
Czasy średniowiecza[edytuj]
Miłość do bliźniego[edytuj]
Osobny artykuł: Agape.

Agape (gr., łac. Caritas) - to typ miłości bezinteresownej, opierającej się na altruizmie i duchowej więzi, często motywowanej religijnie. Agape w chrześcijaństwie to szczególny rodzaj bezwarunkowej miłości Boga do człowieka, która jest zdolna do samo poświęcenia Boga w celu odkupienia grzechów człowieka i wyzwolenia go z mocy szatana. Nazywana także "Miłością oddania" Wcześni chrześcijanie uważali, że wobec siebie także powinni okazywać ten rodzaj miłości, dlatego pisarze wczesnochrześcijańscy podkreślali odmienność agape jako miłości braterskiej i siostrzanej od miłości seksualnej (zob. eros).W początkach chrześcijaństwa była to wspólna uczta o charakterze religijnym. Celem agape było podkreślenie jedności wyznawców i podtrzymywanie ich trwania w wierze.

Zobacz też teksty biblijne:
Pieśń nad Pieśniami – miłość spełniona
Hymn o miłości – Paweł z Tarsu – definicja miłości jako sensu życia
Miłość dworska (minne)[edytuj]

Tristan i Izolda

W czasach średniowiecza małżonkowie utrzymywali dystans uczuciowy wobec siebie, wszelkie czułości pomiędzy nimi były przedmiotem kpin – dla namiętności nie było w małżeństwie miejsca. Za to dochodziła ona do głosu, lirycznie wyidealizowana i mocno przesadzona, w dworskiej poezji miłosnej, której przedmiotem były zamężne, nieosiągalne kobiety[3][4][5][6][7][8][9][10][11][12].

Miłość dworska (fin' amors, minne) - tematyka miłości idealnej, choć pojawiająca się już wcześniej, była przez długi czas uważana za wkład trubadurów w europejską literaturę. Współczesne określenie "dworska miłość", które po raz pierwszy pojawiło się pod koniec XIX wieku, jest uproszczeniem zjawiska i powinno być postrzegane przez pryzmat średniowiecznej koncepcji miłości i małżeństwa. Fin' amors nie jest tylko zjawiskiem literackim, ale istotnym elementem kultury w ówczesnym społeczeństwie. Miłość jest sposobem, by się doskonalić. Obejmuje tęsknotę, sekret, oświecenie, a także maniakalne zmiany nastrojów. Szczególną cechą miłości u trubadurów jest nacisk na jej społeczne i osobiste korzyści. Dworski charakter miłości powoduje specyficzną relację między kochankiem a jego otoczeniem: musi być dyskretny oraz wierny zasadzie decorum – cechy typowe dla kultury, do i dla której się wypowiada.

Idealna miłość jest także interesująca ze względu na swoją złożoność, napięcie, oksymorony i kontrasty: sacrum – profanum, szlachetne – obsceniczne, idealizm – realizm, rozstanie – złączenie. Pozornie jej koncepcja sprzeciwia się religii – pochwała pożądania można przecież przeciwstawić wiecznej miłości chrześcijańskiej lub caritas. Ekstatyczna miłość, wychwalająca wartość jednostki, jest jednak analogiczna do miłości, którą opisywało wielu XII-wiecznych wyznawców (m.in. Bernard z Clairvaux).

Jednocześnie interesujące jest zestawienie mocy przypisywanej kobietom w wielu pieśniach trubadurów z ograniczeniami na nie nakładanymi w rzeczywistości. Tworzy się wyidealizowany obraz kobiet na tle ich podporządkowania w społeczeństwie. Kobiety-trubadurki, tzw. trobairitz, były niewielką grupą należącą do arystokracji, działającą w latach 1170-1260; zachowało się, według różnych źródeł, od 23 do 46 tekstów – w porównaniu z ponad 2500 tekstami autorstwa mężczyzn. Z imienia znanych jest niewiele – należą do nich m.in. Comtessa de Dia oraz Castelloza. Zobacz też teksty literackie:
Dzieje Tristana i Izoldy – miłość trwalsza od śmierci
Sonety do Laury – Francesco Petrarka – miłość trwalsza od śmierci
Czasy nowożytne[edytuj]
Miłość romantyczna[edytuj]
Osobny artykuł: Miłość romantyczna w literaturze.

Romeo i Julia

Miłość romantyczna - określa wielkie i wspaniałe uniesienia serca, odrywające od rzeczywistości świata, uczucia piękne i głębokie. Dla romantyków jednak miłość stanowiła gwałtowny żywioł, niszczący człowieka. Podstawową zasadą romantyzmu było uważanie za wielka wartość samo doświadczenie miłości, niezależnie czy przynosi ono szczęście, czy też dostarcza przykrych chwil. Romantyczna miłość prowadziła kochanków często do zguby. Przedstawiając w tej konwencji miłosne poczynania bohaterów literackich romantycy uzmysławiali ludziom, że miłość bywa przeżyciem niebezpiecznym, że grozi śmiercią lub nawet okaleczeniem umysłu.

Wybrane dzieła literackie twórców romantycznych:
Romeo i Julia – William Szekspir – miłość tragiczna
Giaur – George Gordon Byron – miłość niespełniona
Cierpienia młodego Wertera – Johann Wolfgang Goethe – miłość niespełniona
Dziady cz. II i IV – Adam Mickiewicz – miłość trudna
Fantazy – Juliusz Słowacki – krytyka przedmiotowego traktowania miłości, ukazanie kontrastu pomiędzy autokreacją romantyczną a prawdziwym uczuciem
W Szwajcarii – Juliusz Słowacki – zawód miłosny
W Weronie – Cyprian Kamil Norwid
Miłość a małżeństwo[edytuj]

Przez wiele wieków miłość nie wpływała bezpośrednio na losy założonej rodziny. Nierzadko bywało, że małżonkowie poszukiwali zaspokojenia swych indywidualnych potrzeb emocjonalnych poza własnym małżeństwem. W Europie preindustrialnej znaczenie małżeństwa polegało zazwyczaj na połączeniu własności i umacnianiu pozycji społecznej rodziny – tzw. „małżeństwo z rozsądku” stanowiło wówczas pewien standard postępowania, i niewiele było w nim miejsca dla miłości [13]. Jednakże ostatnich kilkadziesiąt lat XX wieku pokazuje, że charakter więzi małżeńskiej uległ znacznej zmianie i współcześnie małżeństwo jest w większym stopniu oparte na wzajemnym uczuciu małżonków. Upowszechnił się zwyczaj zawierania małżeństw tylko na podstawie przesłanek emocjonalnych. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że miłość w społeczeństwach industrialnych odnalazła swoją ukrytą moc – stała się źródłem decyzji o utworzeniu rodziny, a więc kolejnej po małżeństwie podstawowej instytucji społecznej. Również w społeczeństwach postindustrialnych, mimo rozlicznych zjawisk osłabiających kondycję wszelkich sformalizowanych związków międzyludzkich, miłość poszukuje swojego słusznego miejsca w małżeństwie i znacząco pomaga w wyborze współmałżonka. W świecie coraz bardziej zawiłych reguł porządku społecznego, mężczyzna i kobieta z pomocą miłości dobierają się wzajemnie i następnie łączą w pary – w sytuacji kiedy nie pomoże im już ani ich najbliższa rodzina ani swat.
Miłość w teorii konstruktywizmu społecznego[edytuj]

W świetle teorii konstruktywistycznych miłość, tak jak rozumieją ją Europejczycy i Amerykanie, istnieje jedynie w zachodniej rzeczywistości społecznej i dla wielu mieszkańcow naszej planety jest ona po prostu obca – to bardzo charakterystyczny „konstrukt” społeczny, ukształtowany w długiej historii kultury euroamerykańskiej. Instytucja społeczna spełniająca pewne cele społeczne – to społeczna iluzja, swoista utopia konsumpcyjna i współczesna postreligia[14]. W myśl konstruktywizmu nie ma innej rzeczywistości niż kulturowa i w związku z tym nie ma innej miłości od tej, która jest produktem społeczeństwa. W myśl konstruktywistycznych teorii miłości, uczucie to nie jest niczym więcej, jak tylko społecznym scenariuszem, iluzją misternie utkaną po to, by podtrzymać strukturę społeczną w „należytym porządku”, rytuałem i wdrukowanym w umysły schematem poprawnego postępowania w zakresie fizycznej reprodukcji. Miłość w wersji europejskiej jest zjawiskiem w świecie wyjątkowym i niespotykanym nigdzie tam, gdzie nie ma telewizorów i rozwiniętego kapitalizmu, narzucających Europejczykom społecznie uzgodniony scenariusz postępowania w seksie. Miłość wydaje się jedyną rzeczą prawdziwie mistyczną w kulturze ponowoczesnej, w której wszystko już stało się nudne, bo zdemistyfikowane. Miłość jest tak „niezwykła”, „pasjonująca”, „metafizyczna” i „nie da się jej wyrazić słowami” dlatego, że taki jej scenariusz akurat obowiązuje. Taką właśnie miłością karmi się Hollywoodzki film, i repertuar pop-szansonistek, które gdyby miłosny mit nie istniał nie miały by o czym śpiewać. Taka właśnie miłość ukazuje najpełniej swoje współczesne konsumpcyjne i kiczowate oblicze w Święto Zakochanych (Dzień Świętego Walentego).

Nieprzewidywalność i ekstatyczność miłości erotycznej nie jest tak nieprzewidywalna, ani tak ekstatyczna jak się ludziom wydaje. Przeciwnie w pełni poddaje się kontroli społecznej i społecznym regułom, jest symbolicznym kodem komunikacji, co powoduje, że jest przez to funkcjonalna – służy wyraźnie określonym celom społecznym. Musi być wszechogarniająca i nieprzezwyciężalna, niczym siły nadprzyrodzone, aby jednostki czuły się zmuszone do założenia „podstawowej komórki społecznej” i płodzenia potomstwa zgodnie z panującymi w danej kulturze wzorcami. Musi być taka, aby ci, którzy kochają nie mieli innego wyjścia aby ich wybory seksualne były społecznie przewidywalne. Społeczeństwo w drodze internalizacji uczy postaw i wartości, tego jak taka nieprzewidywalność miłości ma w praktyce wyglądać.

Innymi słowy miłość romantyczna to ukształtowana w procesie historycznym „fanaberia” kultury euroamerykańskiej. Kulturowej genezy miłości erotycznej dowodzi choćby jej historyczna zmienność. Korzenie współczesnej postaci miłości erotycznej sięgają daleko w przeszłość i prowadzą na Półwysep Arabski gdzie muzułmańscy Beduini na długo przed Europejczykami sławili rozkosze miłości w swych pieśniach. Ich obyczaje cechowała daleko posunięta tolerancja dla swobody seksualnej, co poskutkowało tym, że w tej swobodnej atmosferze narodziła się idea, wedle której dwoje ludzi może tak kochać siebie nawzajem, iż przestaje ich obchodzić cały świat[15]. Wynalazek muzułmański został w drodze radykalizacji religii islamskiej odrzucony jednak wzorzec płomiennych uczuć, podpatrzony u arabskich najeźdźców w Hiszpanii[16], zmodyfikowali nieco francuscy trubadurzy i rycerze (arabskie słowo tarab oznacza muzykę i podobno od niego bierze swój źródłosłów termin „trubadur”). Nie jest więc chyba przesadą w tym kontekście stwierdzenie, że miłość wymyślili Guilhelm z Akwitanii, Jaufre Rudel, Bertran de Born, Arnaud Daniel, Pere Vidal, Peire Cardenal, Bernart de Ventadorn, Arnaud de Maruelh i Marcabru. Zrobili to w przeciągu trzech wieków, XI, XII i XIII, w ogarniętej religijną pasją, podzielonej na księstwa zachodniej Europie[17]. Byli trubadurami, a więc nadwornymi pieśniarzami wynoszącymi pod niebiosa w erotycznych balladach walory swoich dam serca, niedostępnych im fizycznie i oddzielonych od nich z racji wysokości urodzenia[18]. Ich zajęciem stało się zatem, z konieczności „miłowanie z oddali”, którego wzór przetrwał po dziś dzień w niezrozumiałym dla przedstawicieli wielu innych kultur zamiłowaniu Europejczyków do „niespełnionych kochanków” i „niespełnionej miłości”.

Średniowieczni śpiewacy podchwycili najpierw arabskie pieśni, potem niesione w nich miłosne innowacje, jednak feudalna struktura społeczna, surowość chrześcijańskich reguł postępowania oraz chrześcijańska doktryna umiłowania Boga[19] dała w efekcie nie miłość swawolną i nieskrępowaną, ale niezwykłą krzyżówkę w postaci „miłości niespełnialnej”. Europejczycy podchwycili w szczególności dwa spośród arabskich wynalazków. Pierwszy to idealizacja kobiet, drugi istotniejszy – to idea „komunii dusz” zakochanych. Ciało ludzkie było w średniowieczu w niewielkim poważaniu, było niczym proch, szybko niszczało poddawane nieuleczalnym wówczas chorobom, ginęło na wojnach, a czasem nawet starzało się, co musiało poskutkować oderwaniem miłości od człowieczej, niedoskonałej cielesności. Komunia dusz dwojga zakochanych, ich transcendentne spotkania korespondowały blisko z pośmiertnym spotkaniem z Chrystusem. W efekcie mamy dziś do czynienia z taką koncepcją miłości, w której uznaje się jej „transcendentalną naturę”. „Prawdziwa miłość” jest tym samym w społecznym przekonaniu ponadnaturalna.

Niekoniecznie jednak za jej kształt odpowiadają tylko i wyłącznie oszołomieni na odległość urokiem swoich dam bardowie, błędni rycerze i niespełnieni kochankowie w rodzaju Abelarda i Heloizy. Historia społeczna próbuje przekonać, że do średniowiecznej spuścizny w dziedzinie obyczajowości seksualnej każde następne pokolenie aż do rozkwitu ery kapitalistycznej dodawało kolejne elementy. Miłość jest więc ukształtowanym w specyficznych warunkach historycznym tworem kulturowym, efektem nakładania się „kolejnych warstw” na koncepcję komunii dusz: idei poetów romantycznych czy dobrodziejstw i sprzeczności kapitalistycznego systemu gospodarczego.

Księżycowo-randkowy scenariusz funkcjonuje w kulturze zachodniej od całkiem niedawna, ale już stał się na tyle dominujący, by przeciętny Amerykanim czy Francuz przekonani byli o jego naturalności i odwieczności. Określenie dating, czyli umawianie się na randki, zostało użyte po raz pierwszy dopiero w roku 1896 i nie od razu randka musiała oznaczać kontemplację księżyca. Wszystkie atrybuty romantycznego spotkania „zakochanych”, a więc wieczorny spacer, spoglądanie w gwiazdy, romantyczna kolacja przy świecach, Taniec towarzyski czy bukiet czerwonych róż były stopniowo dodawane do repertuaru randki, a w pełnej wersji romantyczna konwencja miłości, taki banalny romantyzm, zwany często opcją księżyca i róż, pojawił się dopiero po drugiej wojnie światowej w Stanach Zjednoczonych. Skoro celem spotkania był dobór małżeński, to nie może dziwić, że interakcje odbywały się w otoczce podobnych, jeśli nie takich samych rekwizytów. Z czasem tylko takie rekwizyty i tylko taki schemat zostały społecznie uznane za romantyczne. Konstruktywiści negują również i realność (obiektywne istnienie i naturalne pochodzenie) emocji jakie taka podksiężycowa sytuacja może wywołać. Syndrom niespania i niejedzenia, który endokrynolodzy uważają za efekt wydzielania się amfetaminopodobnej fenyloetyloaminy u ludzi pozostających w stanie zakochania to jedynie oznaka nadążania jednostki za kulturowym wzorcem przeżywania miłosnego zauroczenia. Kto może jeść i spać, w myśl kultury zachodniej, nie kocha prawdziwie. Dlatego również emocje generowane podksiężycowym spacerem są wytworzone społecznie, identycznie jak sytuacja randki[20].

Tak więc miłość erotyczna to ukształtowana w długiej historii kultury euroamerykańskiej instytucja społeczna, w ramach której doznania seksualne wepchnięte są w tryby wystandaryzowanych, powtarzalnych i schematycznych rytuałów z ciągle tym samym zasobem rekwizytów, słów i trików do wykorzystania.

Ulrich Beck pisze, że w ponowoczesnych, postkapitalistycznych, zlaicyzowanych społeczeństwach to właśnie miłość erotyczna zajmuje miejsce religii. Miłość sama stała się tutaj swego rodzaju postreligią czy też wszechobowiązującą ideologią - zastąpiła bowiem Boga, marksizm czy wiarę w rynek. Pozostając społeczną fikcją, jest ważna, bo teraz to właśnie ona wskazuje cele[21].

Niewątpliwie skutkiem ubocznym oparcia współczesnych związków małżeńskich na miłości jest wysoki wskaźnik rozwodów. Wzorzec romantycznej miłości rozpowszechniają media - tym samym dając do zrozumienia, że romantyczna miłość to coś, co może przydarzyć się każdemu. Miłość ma w tym sensie potencję czegoś, co może się wydarzyć w przyszłości, i do czego, z racji przyjemności, która jest w miłość wbudowana należy za wszelką cenę dążyć (czego kosztem są ustawiczne procesy budowania i zrywania związków). Stąd tęsknota za wielką, wieczną miłością i w jej imieniu, nieustanne poszukiwania, które rozbijają związek za związkiem. Mimo, że panuje przekonanie, że małżeństwo oparte na miłości powinno być „wieczne”, gdy tylko „coś się zepsuje”, natychmiast dochodzi do zrywania więzi[22][23]. Dążenie do realizacji potrzeby romantycznej miłości, która - kiedy się wydarza – słabo też koresponduje z dążnością do samorealizacji i jednostkowej autonomii, ponieważ uzależnia od drugiego człowieka.
Wybrane teorie psychologiczne[edytuj]
Teorie psychologii ewolucyjnej[edytuj]

Psycholodzy ewolucyjni dowodzą, że miłość erotyczna pojawiła się u ludzi by pełnić kluczową rolę w procesie doboru naturalnego[24].
Teoria miłości Sternberga[edytuj]


intymność
(bliskość)
namiętność
(pasja)
zaangażowanie

Według Roberta Sternberga[25] miłość można opisać przy pomocy trzech zasadniczych składników. Są to namiętność, intymność i decyzja/zobowiązanie (zwana też tu za B. Wojciszke "zaangażowaniem"). Cechy ulegają ciągłej przemianie w czasie trwania związku.
Intymność[edytuj]

Intymność, czyli bliskość, to wszelkie pozytywne uczucia i działania wzmagające przywiązanie partnerów.

Według Sternberga, na tak pojmowaną intymność składają się:
pragnienie dbania o dobro partnera,
przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu,
szacunek dla partnera,
przekonanie, że można na niego liczyć w potrzebie,
wzajemne zrozumienie,
wzajemne dzielenie się przeżyciami i dobrami duchowymi i materialnymi,
dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia,
wymiana intymnych informacji,
uważanie partnera za ważny element własnego życia;

Emocje składające się na intymność są w dużej mierze wynikiem komunikacji między partnerami i rozumienia potrzeb osoby kochanej.

Dynamika

W początkach miłości intymność jest niska, rośnie ona stopniowo wraz z czasem trwania związku i jeszcze wolniej opada po osiągnięciu swego maksimum.
Namiętność[edytuj]

Namiętność to przeżywanie silnych emocji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Gdy intensywność namiętności jest wysoka, przeżywa się takie emocje jak pożądanie, radość, podniecenie, tęsknotę, zazdrość, niepokój. Stanom tym towarzyszy silna motywacja do połączenia się z obiektem miłości, fizycznej bliskości, kontaktów seksualnych. Często miłość utożsamiana jest z namiętnością.

Dynamika

W początkowym etapie zakochiwania się namiętność jest bardzo silna i niepodatna na świadome kierowanie. Na to, czy w danym związku jest namiętność czy jej nie ma, nie mamy wpływu. Tak jak szybko namiętność rośnie, tak samo szybko spada i choć jest to fakt nieunikniony, spadek namiętności nie jest równoznaczny z końcem miłości.
Zaangażowanie[edytuj]

Zaangażowanie (decyzja/zobowiązanie) w utrzymanie związku to wszelkie działania mające na celu przekształcenie miłości w trwały związek. Jest to świadoma decyzja co do tego, czy chcemy zostać w danym związku, czy jest on dla nas satysfakcjonujący. Jest to więc składnik miłości, którego nasilenie sami kontrolujemy. Silne zaangażowanie może być czynnikiem skutecznie podtrzymującym dany związek. W parach zadowolonych z małżeństwa, zaangażowanie jest zazwyczaj najsilniejszym składnikiem podtrzymującym uczucie miłości w danym związku.

Wraz z początkiem miłości, gdy dwoje ludzi decyduje się na bycie razem, zaangażowanie stopniowo rośnie. Gdy osiągnie ono swój maksymalny poziom, to zazwyczaj utrzymuje się na nim do końca trwania związku.
7 form miłości[edytuj]


INTYMNOŚĆ
ZAANGAŻOWANIE
NAMIĘTNOŚĆ
miłość
doskonała
miłość
partnerska
INTYMNOŚĆ + ZAANGAŻOWANIE
lubienie
miłość
pusta
zadurzenie
miłość
niedorzeczna
ZAANGAŻOWANIE
+
NAMIĘTNOŚĆ
miłość
romantyczna
INTYMNOŚĆ
+
NAMIĘTNOŚĆ

Według Sternberga:
lubienie: intymność, ale bez zaangażowania czy namiętności.
zadurzenie: namiętność bez zaangażowania czy intymności.
pusta miłość: zaangażowanie bez namiętności czy intymności.
romantyczna miłość: intymność i namiętność, ale bez zaangażowania.
niedorzeczna miłość: zaangażowanie i namiętność, ale bez intymności.
partnerska miłość: zaangażowanie i intymność, ale bez namiętności.
miłość doskonała: zaangażowanie, intymność i namiętność.
Fazy związku[edytuj]

Poszczególne fazy związku według Sternberga[26]:

1. Faza zakochania

Zaczynają rozwijać się trzy składniki, przy czym najsilniej przybiera na sile namiętność. Pojawią się symptomy charakterystyczne dla miłości.

2. Faza romantycznych początków

Charakteryzuje się wzrostem intymności. Jest zazwyczaj krótkotrwała. Rozbudzeni namiętnością partnerzy zaczynają częściej się spotykać, rozmawiać o sobie, lepiej się poznawać, efektem tego jest wzrost intymności. Pojawia się także decyzja co do utrzymania związku i przechodzi on w fazę trzecią.

3. Faza związku kompletnego

Występują tu wszystkie trzy składniki, co zazwyczaj wiąże się z podjęciem decyzji o ślubie, zamieszkaniu razem, a więc decyzji co do trwania danego związku. Jest to faza najbardziej zadowalająca dla partnerów, a także najbardziej nasycona emocjami. Osiągają oni najwyższy stopień intymności. Podobnie teraz ich zobowiązanie jest bardzo mocne. Koniec tej fazy jest jednoznaczny z nieuchronnym końcem namiętności. Nagłe osłabnięcie namiętności wyznacza wejście w fazę czwartą.

4. Faza związku przyjacielskiego

Jest pozbawiona składnika namiętności, który jeśli był utożsamiany z samą miłością, może oznaczać, że w danym związku miłość wypaliła się. Dla wielu ludzi wejście w fazę związku przyjacielskiego oznacza najbardziej satysfakcjonujący okres dla ich związku. Uwzględniając fakt, że w fazie tej dominuje zaangażowanie, które jest zależne od naszej woli, jak i intymność, która tylko po części także jest od niej zależna, możemy stwierdzić, że przedłużenie tej fazy jest zależne od woli obojga partnerów. Problemem może być dla nich podtrzymanie intymności na wysokim poziomie, a więc wzajemne zaufanie, lubienie się, chęć pomagania i otrzymywania pomocy. Jeśli nie uda się podtrzymać intymności, związek przechodzi w ostatnią z faz.

5. Faza związku pustego

Jedynym składnikiem podtrzymującym związek jest zaangażowanie, więc należy się liczyć z możliwością, że któryś z partnerów zapragnie zmiany i zrezygnuje z dalszego trwania takiego związku. Jest to faza, która nie musi pojawić się w związku, o ile partnerom uda się podtrzymać intymność. Jednak w momencie spadku intymności, zaangażowanie może również podtrzymywać dany związek z równie dobrym rezultatem. Jeżeli dochodzi do tej fazy najczęściej związek przechodzi w fazę szóstą.

6. Rozpad związku
Wariant dynamiczny modelu Sternberga według B. Wojciszke[edytuj]

Wariant dynamiczny modelu miłości Sterneberga według B. Wojciszke, 2010 (modyfikacja J. A. Kowalski, 2011)

B. Wojciszke badał dynamikę miłości, jej przebieg, cykliczne zmiany jej postaci i intensywności. Okazuje się, że każdy z głównych komponentów miłości ma swoją własną dynamikę, w dużym stopniu niezależną od dynamiki pozostałych elementów. Nakładając na siebie wykresy typowej dynamiki zmian trzech komponentów miłości, autor wyróżnia 5 jej faz. W każdej z tych faz dominuje inna postać miłości, a nazwy poszczególnych faz przypominają typy miłości przewidziane w teoretycznym modelu Sternberga. Punktem wyjścia w miłości jest - zdaniem B. Wojciszke - najczęściej nagły przypływ erotycznego zainteresowania jakąś osobą, czyli zakochanie. Odwzajemniona namiętność prowadzi do stopniowego nasilania się wzajemnych kontaktów oraz do wprowadzania do relacji miłosnej coraz większej dawki intymności. Związek wchodzi w fazę romantycznych początków. Jeśli partnerzy zaangażują się emocjonalnie, dojdą do przekonania, że związek powinien być kontynuowany, to tworzą związek kompletny. Wygaśnięcie namiętności prowadzi do związku przyjacielskiego, którego podstawą pozostaje intymna bliskość oraz poczucie wspólnoty. Zanik intymności u takiej pary prowadzi z kolei do tak zwanego związku pustego, w którym partnerów łączy już tylko wspólnota pewnych celów życiowych. Wycofanie zaangażowania jednej ze stron oznacza rozpad związku[27].
Model Ira Reiss[edytuj]


Spełnianie się
osobowości
i realizacja
potrzeb
Zrozumienie
Wzajemne
uzależnienie
Ujawnienie
siebie

Model ten[28] polega na założeniu, że w procesie miłości poszczególne składniki wpływają na siebie wzajemnie w zależności od stopnia nasilenia pozostałych komponentów. Ewolucja związku jest metaforą obrotu koła.
Zrozumienie
Wzajemne uzależnienie
Ujawnienie siebie,
Spełnianie się osobowości i realizacja potrzeb
Teoretyczny model miłości Johna Lee[edytuj]

John Lee wyodrębnił sześć typów miłości[29]. Jednostkę może charakteryzować bądź jeden z typów miłości, bądź też może reprezentować ich kombinację. Lee wyróżnił trzy typy podstawowe (pierwotne) i trzy pochodne (wtórne).

Do podstawowych zaliczamy:
storge

Miłość zrównoważona, czuła, przyjacielska w której partnerów silnie łączy intymność i założenie, że bez względu na wszystko zostaną przyjaciółmi. Intymność fizyczna pojawia się później i rzadko, jeśli wystąpi, staje się źródłem radości. Miłość tego typu porównać można do miłości między rodzeństwem. Najważniejsze jest by być z partnerem duchowo i jako jego najlepszy przyjaciel. Dla tego typu miłości drobne przeszkody są do pokonania. Nawet czasowe rozłąki nie stanowią dla niej problemu.
eros

Miłość eros jest odpowiednikiem miłości romantycznej. Charakterystyczne dla tego typu miłości jest zafascynowanie kochaną osobą. Osoby prezentujące ten typ wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia i jest to wręcz pożądane by w taki właśnie sposób zakochać się i stworzyć związek doskonały, w którym miłość będzie wieczna. Partnerzy pragną być do siebie podobni, jak najwięcej czynności wykonywać wspólnie. Charakterystyczny też jest silny pociąg fizyczny, dlatego też dość wcześnie uwzględniany jest element seksualności. Partnerom zależy na tym, by drugiej osobie dostarczać jak największej ilości przyjemności, w tym także w sferze seksu.
ludus

Ludus traktuje miłość jako zabawę. W grze tej polega głównie na tym by zwyciężyć, a więc wykazać się większymi zdolnościami, dowieść swej wyższości nad partnerem. Seks w takim związku, to forma zaspokojenia jedynie własnych przyjemności. Jeśli w sferze seksualnej wystąpią jakieś problemy, to zamiast starać się je rozwiązać, przedstawiciele tego typu miłości poszukają raczej nowego partnera. W wyrażaniu ludus nierzadko obserwuje się koncentrację na własnej osobie.

Typy te łączą się z sobą i tworzą:
manię (jako kombinację eros i ludus),

Miłość maniakalna jest intensywna i obsesyjna, często myśl o partnerze jest przyczyną ciągłego lęku przed jego utratą. Polega na stałej potrzebie podtrzymywania uczuć i uwagi przez partnerów, a także nieustannego rozpraszania wątpliwości co do wierności i zaangażowania.
pragmę (ludus i storge),

Pragma to miłość praktyczna. Przedstawiciele tego typu inwestują w miłość. Jest to dla nich kalkulacja zysków i strat jakie mogą osiągnąć angażując się w dany związek. Związek jest możliwy tylko z partnerem, który odpowiada tak kochającym osobom ze względu na pochodzenie i warunki życiowe.
agape (eros i storge).

Miłość agape jest miłością ofiarną, pełną poświęcenia i troski o drugą osobę. W miłości tej łatwo zapomina się o sobie myśląc o szczęściu partnera. Jest to moralny ideał miłości w etyce chrześcijańskiej jak i innych religii. Oznacza troskę o osobę kochaną bez oczekiwania czegokolwiek w zamian.

Badania Lee wykazały, że do miłości pragmatycznej i storgicznej bardziej skłonne są kobiety niż mężczyźni, którzy z kolei manifestują styl erotyczny i ludyczny.

Lee porównywał te sześć typów miłości z paletą barw: "Tak jak wszystkie kolory pochodzą od trzech podstawowych, tak wszystkie style miłości dadzą się wyprowadzić z trzech podstawowych stylów".
Koncepcja Bardisa[edytuj]

Bardis zakłada istnienie trzech rodzajów potrzeb[29]:
potrzeby fizyczne
potrzeby psychologiczne
potrzeby społeczne

Gdy partnerzy zaspokajają swoje potrzeby w równej mierze i na wysokim poziomie miłość jest kompletna. Gdy potrzeby zaspokajane są na niskim poziomie, bądź tylko niektóre z nich, miłość jest niepełna.

Uwzględniając siłę zaspokajania określonych potrzeb, Bardis podzielił miłość na trzy typy:
typ Orfeusza i Eurydyki

Potrzeby fizyczne, psychologiczne i społeczne są dostrzegane przez każdego z partnerów i zaspokajane na równym, zadowalającym poziomie. Jest to miłość silna, dająca satysfakcję obu stronom.
typ Zeusa

To miłość niepełna. Charakteryzuje się przecenianiem potrzeb fizycznych przez jednego lub obydwoje partnerów z równoczesnym niedocenianiem potrzeb niefizycznych.
typ Penelopy

Miłość Penelopy jest również odmianą miłości niepełnej. Nadmiernie cenione są potrzeby niefizyczne, zaś niedoceniane zostają potrzeby fizyczne.
Endokrynologia miłości[edytuj]

Stan zakochania wiąże się z podwyższonym poziomem fenyloetyloaminy (PEA) i dopaminy, powstaniem nowych pętli neuronalnych oraz reakcjami fizjologicznymi na osobę, w której jesteśmy zakochani takimi jak pocenie się dłoni, przyśpieszone bicie serca (wynik działania adrenaliny). Te same reakcje wywołuje strach i stres. W nieco ponad połowie przypadków poziomy hormonów wracają do normy w ciągu 3-8 lat (choć mogą również wcześniej) od momentu podwyższenia. W pozostałych przypadkach pojawia się nowy stan równowagi, za który odpowiada oksytocyna, wazopresyna i serotonina, a który można określić jako przywiązanie.

Ponadto:
testosteron odpowiada u obydwu płci za pożądanie seksualne,
dopamina odpowiada u obydwu płci za "uskrzydlenie",
oksytocyna u kobiet odpowiada za uczucia bliskości i przywiązania - jest ona wydzielana m.in. w trakcie orgazmu, przy porodzie, przy karmieniu piersią,
wazopresyna odpowiada za bliskość i przywiązanie u mężczyzn.
Wybrane teorie filozoficzne[edytuj]
Ujęcie Ericha Fromma[edytuj]

Erich Fromm uważał[30], że miłość jest sztuką. Aby nauczyć się kochać, człowiek musi postępować z miłością tak, jak z każdym innym rodzajem sztuki, jak na przykład z malarstwem czy muzyką. Najpierw powinien opanować teorię, a później zająć się częścią praktyczną.

Miłość jest aktywną siłą drzemiącą w człowieku. Trzeba więc nauczyć się ją wyzwalać, a osiągnąć to można przez działanie. Nie jest miłością branie, bycie kochanym; prawdziwa, dojrzała miłość polega na obdarzaniu nią innych, co jest równoznaczne z czynnym aktem dawania innym siebie samego.

Przez czynną, dojrzałą miłość Fromm rozumiał:
Dawanie siebie innym; gdy więcej radości czerpie się z dawania niż brania.
Gdy drugi człowiek, obdarzany uczuciem, budzi głębokie i żywe zainteresowanie; zachowaniem powinna kierować troska o dobro tej osoby.
Odpowiedzialność za zaspokajanie potrzeb osoby kochanej, w tym głównie potrzeb psychicznych.
Poszanowanie dla odmienności drugiego człowieka, pozwalanie na rozwój jego indywidualności.
Staranie, by jak najlepiej poznać osobę kochaną.

Fromm wyróżnił miłość braterską, matczyną, miłość samego siebie, miłość Boga i miłość erotyczną. Przez tą ostatnią rozumiał miłość opartą na zespoleniu z drugim człowiekiem jako nie tylko uczucie, ale też decyzje, obietnice. Na miłość erotyczną składa się zakochanie i czynnik świadomy, a więc decyzja, by być z drugą osobą, poświęcać jej uwagę i troskę.
Ujęcie Karola Wojtyły[edytuj]

K. Wojtyła w swojej analizie psychologicznej miłości między mężczyzną i kobietą, zawartej w książce Miłość i odpowiedzialność (1960), ukazał jej rozwój: od poziomu zmysłowego poprzez uczucia do miłości duchowej. Pełnia miłości jest integracją tych trzech poziomów.
Poziom zmysłowy[edytuj]

Zazwyczaj miłość rodzi się na podłożu popędu seksualnego. W bezpośrednim zetknięciu się mężczyzny i kobiety zawsze zachodzi jakieś wrażenie zmysłowe, do którego często dołącza się wzruszenie, gdyż reprezentują oni dla siebie wzajemnie pewną wartość. Wzruszenie może być także spowodowane wartościami duchowymi, jednak zazwyczaj w przypadku bezpośredniego spotkania kobiety i mężczyzny przeważa wzruszenie wartościami podpadającymi pod zmysły. Można mówić o przeżyciu piękna, np. piękna ciała. Piękno jest zasadniczo przedmiotem poznania kontemplacyjnego, wywołuje w człowieku radość, którą Augustyn z Hippony określał mianem frui, nie ma więc charakteru używania, czyli konsumpcyjnego. Zmysłowość jednak, która budzi się pod wpływem wartości seksualnej drugiej osoby, ma charakter bardziej skłonny do używania. Dlatego właściwie przeszkadza ona w przeżyciu piękna. Ciało kobiety dla zmysłowości mężczyzny jawi się przede wszystkim "jako przedmiot użycia". Ponieważ ta reakcja zmysłowości jest spontaniczna, odruchowa, nie można mówić, że jest moralnie zła, jest poniekąd naturalna. Jednak osoba ludzka nie może być przedmiotem użycia, dlatego reakcja sumienia na poruszenia zmysłowości jest czymś łatwo zrozumiałym. Nie można też zmysłowości, jako takiej, nazywać jeszcze miłością, choć jest ona tworzywem oblubieńczej miłości małżeńskiej. Może jednak równie dobrze stać się przeciwieństwem miłości, gdyż jest zupełnie ślepa na osobę a zwraca się wszędzie tam, gdzie "pojawi się możliwy przedmiot użycia". Przedmiot ten może być dostarczony przez zmysły zewnętrzne, np. dotyk, wzrok ale może też go dostarczyć wyobraźnia czy pamięć. Można zatem nawiązać kontakt z "ciałem" osoby fizycznie nieobecnej.
Poziom uczuć[edytuj]

Wzruszenie związane ze spotkaniem mężczyzny i kobiety, oprócz poziomu zmysłowego ukierunkowanego ku przeżyciu wartości ciała jako przedmiotu użycia, może być doświadczane na poziomie uczuć. Przedmiotem przeżycia emocjonalnego będzie wtedy "męskość", wywołująca wrażenie "siły" i "kobiecość", wraz ze swym "wdziękiem". Reakcja uczuciowa jest podobna do zmysłowej w postawie, ale różni się co do treści. Jednak uczuciowość - która wyraża się poprzez czułość - nie jest konsumpcyjna, wydaje się być wolna od pożądania w tym znaczeniu, co zmysłowość. Jest w niej natomiast pragnienie bliskości i zbliżenia, a równocześnie wyłączności i intymności. Z tego względu często utożsamia się ją mylnie z miłością duchową. Istnieje pewna rozbieżność psychologiczna miedzy mężczyzną i kobietą co do ich udziału w tej miłości: mężczyzna jest bardziej zmysłowy, kobieta jest bardziej uczuciowa. Jest ona skłonna do uznania jeszcze za przejaw miłości uczuciowej tego, w czym mężczyzna już uświadamia sobie wyraźnie działanie zmysłowości oraz chęci użycia. Ta większa zdolność mężczyzn do obiektywizacji wiąże się z ich większą odpowiedzialnością za kształt miłości.

Na tym poziomie często dochodzi do idealizacji drugiej osoby, uczucie każe "wkładać" w osobę ukochaną wiele wartości, których ona sama w sobie nie musi koniecznie posiadać. Konsekwencją tego jest później rozczarowanie, a czasem wręcz nienawiść.
Poziom ducha[edytuj]

To nie ciało i zmysły są zasadniczą treścią miłości, jest ona zawsze jakąś sprawą wnętrza i ducha. Wolna wola jest tą "ostatnią instancją", bez której miłość nie ma w sobie pełnej osobowej wartości. Miłość potrzebuje wolności, ta zaś możliwa jest jedynie dzięki prawdzie. Pożądanie zmysłowe oraz zaangażowanie uczuciowe mają swoją wewnętrzną prawdziwość. Jest to jednak prawda subiektywna, zależna od danej osoby doświadczającej doznań i uczuć. Jest ona oczywiście potrzebna, miłość wymaga jednak także prawdy obiektywnej. Dotrzeć do niej można w drodze analizy etycznej[31].

Prawda obiektywna domaga się przede wszystkim rozpoznania i afirmacji wartości osoby. Wartość ta jest różna względem wartości wrodzonych lub nabytych, które tkwią w osobie, jak np. jej zdolności, cechy charakteru, piękno fizyczne itp. Różni się też od wartości seksualnej, gdyż płeć jest tylko właściwością osoby, a nie całą osobą. Tak rozumiana wartość osoby jest uprzednia wobec wszystkich innych jej wartości. Uczucie - skupiające się tak mocno wokół "kobiecości" i "męskości" - jeśli nie jest zintegrowane z afirmacją osoby, może się z czasem wyczerpać w świadomości emocjonalnej tak mężczyzny, jak i kobiety[32].

powyższy odnosi się w szczególności do 2.1.3

Nie prosiłem o wykład na temat miłości tylko o skojarzenia z poszczególnymi stanami emocjonalnymi. Proszę wypowiadać się na temat. Poza tym kopiując powyższy wpis powinien pan podać źródło.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czytałem kiedyś o tym. Wolę nie próbować, mi wystarczą moje porąbane sny, aby doznawać nieziemskich efektów :) Może jednak skusisz się i pomożesz? Skoro twierdzisz, że najlepiej jest nie mieć uczuć to może napisz z czym (z jakimi dźwiękami) kojarzy Ci się drzewo lub cokolwiek innego :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Proszę nie obrażać użytkowników i wypowiadać się na temat.


Tradycyjne, ohydne - "a nie mówiłam";-)))))))))))))))
Szkoda...to tylko internet:-((((((((((((

Pozdrowienia.
Opublikowano

Wie pan, że wpisując ten temat popełnił pan błąd? Każdy sobie będzie tzw jaja robił i poważnie tego nie potraktuje, a szczególnie nie będzie pisał o swoich stanach emocjonalnych.
Wystarczy dokładnie przeczytać tekstyów kilkanaście o różnej tematyce. Przeanalizować, empatią się posłużyć i będzie miał pan odpowiedź na swoje pytanie.
Ludzie piszą pod wpływem emocji wystarczy to wychwycić i po sprawie, a tak jaja sobie robią.
Zabawne wypowiedzi, dlatego wpadam żeby humor sobie poprawić;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z takiego podśmiewania można wyciągać bardzo ciekawe wnioski, zwłaszcza o kompleksach, które ludzie próbują tuszować śmiechem. Czytanie tzw. "idiotyzmów" jest bardzo pouczające, ludzka kreatywność nie zna granic w tej sferze :) Mogę czytać różne wpisy i wyciągnę z nich wnioski, przydadzą mi się. Jedyny mankament jest taki, że są osoby, które wykorzystują sytuację i próbują obrażać uczestników "zabawy" a na to nie mogę się godzić i się nie zgadzam :)
Opublikowano

Z bardzo wielu czynności można wyciągnąć ciekawe wnioski, nawet z bardzo banalnych sytuacji np jak ktoś samochód. myje, trzeba być tylko dobrym obserwatorem. Szczególnie interesujące są komentarze. To kopalnia wiedzy. Widać kto się śpieszył, kto wiedzą chce zabłysnąć, kto wkurzony był, kto wogóle tekstu nie czytał tylko komentarze poprzedników, cała masa emocji jest tam zawarta.

jak wieść gminna dzisiaj niesie
w lesie się powiesił Grzesiek
lecz to wszystko była. lipa
Grzechu upolował dzika

Sam eksperymenty robiłem i do zadziwiających wniosków doszedłem,ale to niestety tajne pisane przez poufne;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Obserwuję, obserwuję. Obserwuję ludzi w tzw. realu, w cyberprzestrzeni, obserwuję również i faunę i florę. Miesiąc kwiatka nie podlewałem, ale skubaniec dał radę to odpuściłem :) Za każdym razem, gdy wychodzę z domu obserwuję najróżniejsze sytuacje. Jak rozhisteryzowana matka wrzeszczy na dziecko, które stłukło sobie kolano, jak starsza pani przechodzi na drugą stronę ulicy, bo z daleka widzi, że drogę zachodzi jej wielki bezpański pies, jak przygarbiony pan idąc nuci sobie pod nosem wesołą melodię i uśmiecha się do przypadkowych ludzi. Obserwuję wszystko :)
Rymowanka to ustosunkowanie się do drzewa rozumiem? :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @jeremyPoruszyłeś w tym wierszu bardzo ciekawy temat. Romanse z chatem gpt to wcale nie jest snobizm poetów. To w ogóle znak czasów, gdzie nasze życie emocjonalne powolutku zostaje przeniesione w sferę wirtualną. Przypomina mi to z lekka ten sam mechanizm, który opisał E.A. Poe w swoim "Portrecie owalnym". Im bardziej wytwory naszej wyobraźni upodabniają się do nas (AI, algorytmy, awatary i nasze cyfrowe duchowe hologramy), tym bardziej my stajemy się maszynami działającymi już zgodnie z programem, który nas sczytał i nami kieruje.  
    • Poniższe opowiadanie jest wizją przewidywanej przyszłości i tak należy je rozumieć. Ewentualne podobieństwa z postaciami rzeczywistymi są przypadkowe. *************************************************************************************************************************************************************************** Otworzyłam kopertę, wyjęłam list i czytam:   Pani Agnieszko kochana,   to straszne, że siedzi Pani w więzieniu. Ale jest coś jeszcze straszniejszego. Rozmawiałam wczoraj z Pani mężem na klatce schodowej i usłyszałam od niego straszne rzeczy. Mówił, że Pani jest głupią kozą, że jest jakiś straszny kryzys w waszym małżeństwie, że Pani na niego krzyczy, że on Pani nie kocha, tylko głupieje na Pani punkcie. A przecież zawsze byliście taką wspaniałą parą. Pani Agnieszko, zróbcie coś, żeby ratować wasze małżeństwo.   Wasza zawsze wam dobrze życząca sąsiadka     Krystyna Jaworska   - A to ci dopiero łobuz i chuligan z tego mojego męża! - pomyślałam. - Żeby tak straszyć starszą panią,   która zawsze dobrze życzyła naszemu małżeństwu. - Do wyjścia na spacerniak było jeszcze 20 minut.   Mi w tym tygodniu zostało chyba jeszcze trochę minut telefonowania, bo w ciągu jednego tygodnia   więźniarka może telefonować 15 minut. Ruszyłam więc żwawym krokiem do telefonu dla więźniarek,   który znajduje się na korytarzu oddziału. Podeszłam do dyżurującej przy aparacie funkcjonariuszki i zapytałam:         - Mogę zadzwonić?     Funkcjonariuszka coś sprawdziła i odpowiedziała mi:        - Oczywiście. Masz jeszcze pięć minut w tym tygodniu.   Podeszłam do aparatu i wykręciłam numer do pani Krysi, który znam na pamięć.   - Krystyna Jaworska.- usłyszałam w słuchawce.   - Pani Krysiu, tu Agnieszka Zawadzka, pani sąsiadka z klatki schodowej. Dzwonię z zakładu karnego.   - Pani Agnieszko, z panią wszystko w porządku? - usłyszałam przestraszony głos pani Krysi.   - W jak najlepszym porządku. Przede wszystkim   niech pani się przestanie obawiać o moje małżeństwo.   Marek jest najlepszym mężem na świecie! Jeżeli mówi,   że jestem głupią kozą albo, że głupieje na moim punkcie, to znaczy   tylko, że jest we mnie po uszy zakochany i głupieje z tego powodu.   - Oj, no to jestem uspokojona, że mąż panią ciągle kocha. Ale martwi mnie oczywiście, że jest pani w więzieniu…   - Proszę się o to też w ogóle nie martwić. W więzieniu jestem,   bo sobie na to zasłużyłam. W końcu kierowanie   samochodem w stanie nietrzeźwości to coś bardzo złego.   I bardzo się cieszę, że nikogo nie przejechałam, bo wtedy to   by był naprawdę powód do zmartwień.   - Oj, pani Agnieszko, ale pani przecież była zawsze taką dobrą dziewczyną. Nie mogli pani potraktować    łagodniej. Dać tę karę w zawieszeniu….   - Pani Krysiu, ja wiem, że „więzienie” to brzmi strasznie.   Ale proszę się naprawdę nie martwić. Niech pani się   koniecznie, ale to koniecznie umówi z moim mężem,   żebyście tu razem przyjechali na widzenie.   Bardzo serdecznie zapraszam panią! Pozna pani   przemiłe dziewczyny ze Służby Więziennej,   które mnie tu pilnują. Przekona się pani do  naszego polskiego więziennictwa.  A pan sędzia, który mnie skazywał,  to bardzo zacny i mądry człowiek.  Ja to czułam od razu, kiedy wypowiedział  pierwsze słowa na mojej rozprawie.  Ja coś takiego czuję. Jako dziennikarka mam   wprawę w ocenianiu ludzi.   - Oj, pani Agnieszko... - westchnęła moja sąsiadka.   - Pani Krysiu, muszę już kończyć. Takie więzienne zasady. Pa, buziaczki i do zobaczenia tu, w zakładzie karnym. Pa-a.   Po zakończeniu rozmowy z sąsiadką trzeba się było już szykować na spacerniak. Udałam się więc na miejsce zbiórki, gdzie powoli zbierały się już inne dziewczyny i czekały na wyjście na zewnątrz. O wyznaczonej porze pojawiła się jedna z funkcjonariuszek i sprowadziła nas na parter, a następnie, po zmianie obuwia, wyszłyśmy na zewnątrz i zaczęłyśmy kręcić nasze rundy. Kiedy tak chodziłyśmy w kółko, rozważałam co napisać Markowi w liście. Żeby mu dać jasno do zrozumienia, co sądzę o straszeniu zacnej, starszej pani, która zawsze dobrze życzyła naszemu małżeństwu, a jednocześnie nie gnoić go w jakiś bezmyślny sposób. Kiedy tak o tym myślałam, odezwałam się w pewnym momencie do Agaty, która szła obok mnie:   - Wiesz co? Ten mój mąż-głuptas, postraszył naszą sąsiadkę z klatki, że w naszym małżeństwie    jest jakiś straszliwy kryzys, a on mnie nie kocha. Tak przewrotnie dobrał słowa,    że pani Krysia, nasza bardzo życzliwa sąsiadka, się mocno przestraszyła o los naszego małżeństwa.    Na szczęście jej wszystko wyjaśniłam w rozmowie telefonicznej.   - No twój Marek to jest naprawdę mocno stuknięty. Ja też pamiętam to jego zachowanie na widzeniu,   kiedy ci wykopał drewniaki spod stóp, a potem opowiadał,   że chce wywołać kontrolowany kryzys waszym małżeństwie…  To chyba jakiś ewenement na skalę światową w historii więziennictwa,  żeby mąż, którego żonę zamknięto w kryminale, uznał to  za coś romantycznego i się tym tak ekscytował.   - Oj, od kiedy się tu znalazłam, zaczął naprawdę    mocno wariować na moim punkcie. W każdym razie to straszenie    naszej sąsiadki pani Krysi, że w naszym małżeństwie rzekomo    źle się dzieje, to już było naprawdę przegięcie.    Teraz będzie musiał ten chuligan przywieźć tutaj, do mnie,    na najbliższe widzenie panią Krysię, a ja ją wtedy ostatecznie    przekonam, że ze mną oraz z naszym małżeństwem jest wszystko    w jak najlepszym porządku. A razem z Markiem i    panią Krysią, to chyba powinna znowu przyjechać    moja mama. Nie, żeby mój tata był mniej ważny.    Ale on to całkiem dobrze zrozumiał, że ze mną się   tu nic złego nie dzieje. A moja mama, skoro ją mój    pobyt tutaj tak martwi, to niech przyjeżdża i niech   zobaczy, że mogłabym tu być nawet znacznie dłużej   i nic złego by mi się nie stało.   - To trochę tak, jak u mnie. - odpowiedziała Agata. -    Najbardziej się martwi o mnie moja mama, że tu jestem, ale,    paradoksalnie, ona do mnie najmniej przyjeżdża. Natomiast    mój tata, który w ogóle nie jest zmartwiony moim pobytem    tutaj, ciągle mnie odwiedza. Trochę tak, jakby jako sędzia   czuł się odpowiedzialny za wykonanie kary, którą   jego córka odbywa. Zapewne dogląda, czy mnie tu   wystarczająco surowo traktują. - Agata uśmiechnęła się delikatnie,   jak panna z dobrego domu, mówiąca z lekką ironią o swoim ojcu,   ale mimo to czująca do niego respekt.   Kiedy tak chodziłyśmy w kółko po spacerniaku, nie zauważyłyśmy nawet, jak nadzorującą nas funkcjonariuszkę zastąpił Marcin. Aż wreszcie usłyszałyśmy jego głos:   - Dziewczyny, kończymy spacer, wracamy na oddział.   Wszystkie więźniarki od razu udały się do wyjścia z więziennego podwórka. Kiedy już znalazłyśmy się na oddziale, znowu odezwał się Marcin:   - Wszystkie dziewczyny do cel.     Za pięć minut zamykamy cele.   A zaraz potem odezwał się do Agaty:   - Uprasza się pannę Leszczyńską o udanie się    do swojej celi, która za pięć minut będzie zamknięta.   Agacie takie wyróżnienie się nie spodobało.   - Marcin, mógłbyś przestać z tym „ę,ą”. Jesteśmy tu w    zakładzie karnym. - odpowiedziała z lekką irytacją.   - Agato, ty nawet nie wiesz, jak wielkim zaszczytem    jest dla mnie wykonywanie kary takiej wielkiej damy, jak ty.   -Nawet, gdybym była wielką damą, to tu, w zakładzie karnym, jestem więźniarką, albo osadzoną, albo skazaną. - odparowała Agata.   - I tak właśnie przemawia wielka dama.-    z lekko zalotnym zabarwieniem odparł Marcin.   - Wiesz co...W takim razie mów do mnie   lepiej per „głupia kozo”. - odpowiedziała   Agata zdenerwowanym, ale   jednak opanowanym głosem i z obrażoną miną   odmaszerowała do swojej celi, klekocząc   przy tym więziennymi drewniakami.   Ja też udałam się do mojej celi, gdzie razem z Kasią zostałam wkrótce zamknięta. Marcin sobie od czasu do czasu pozwalał na takie złośliwości wobec Agaty, zdając sobie doskonale z tego sprawę, że ona tego nie lubi. Ale jakoś nie mógł się powstrzymać… To, że Agata jest córką sędziego, jej skromny i prawy charakter, czyli na przykład to, że nie odwołała się od dosyć surowego dla niej wyroku, jej wyjątkowo delikatna uroda, nazwisko kojarzące się z rodem jednego z osiemnastowiecznych królów polskich, no i że taka dziewczyna jest tutaj, pod jego władzą i nosi ubiór więzienny – to wszystko w jakiś sposób najwyraźniej zawróciło Marcinowi w głowie. Jakkolwiek Marcin, jako funkcjonariusz Służby Więziennej, był świadom, że są w takiej sytuacji pewne granice, to nie umiał całkiem zapanować nad swoimi odruchami i stąd takie sytuacje. Jak na to wszystko patrzała Agata, trudno mi było w tym momencie ocenić. Agata była zbyt skryta, żeby ujawnić wszystkie swoje uczucia. Musiałam to dopiero stopniowo wysondować. Bo w kierunku wyswatania Marcina już od dłuższego czasu były prowadzone intensywne, konspiracyjne przygotowania – zarówno wśród więźniarek, jak i funkcjonariuszek.   Ja, w każdym razie, musiałam się zająć na tamten moment zdyscyplinowaniem mojego męża-głuptasa za pomocą listu. I napisałam do niego tak:   Marek, ty chuliganie jeden! Marek, ty łobuzie jeden!   To, że mi zrobiłeś obciach na widzeniu i w ten sposób także naruszyłeś powagę instytucji, jaką jest zakład karny, to ci mogę jeszcze wybaczyć. Ale to, że przez przewrotny dobór słów nastraszyłeś zacną, starszą panią, która jako nasza sąsiadka zawsze dobrze życzyła naszemu małżeństwu, zawsze nam pomagała, tego ci tak łatwo nie przebaczę. Pójdziesz do pani Krysi tak szybko, jak tylko możesz i się umówisz z naszą sąsiadką na wspólny przyjazd do mnie, do zakładu karnego. Ja wtedy pani Krysi pokażę, że zarówno ze mną, jak i z naszym małżeństwem jest wszystko w jak najlepszym porządku. A ty, chuliganie jeden, dowiesz się wtedy coś o konsekwencjach twojego postępowania. Kiedy wyjdę na przepustkę, wtedy poznasz dalsze skutki twojego chuligańskiego wybryku. Przed ołtarzem ślubowałam ci wierność, co oznacza dla mnie między innymi, że odpowiadam za twoje wychowanie. Przebywając tu, w zakładzie karnym, ciągle się uczę tego, jak pozytywny wpływ na życie człowieka mogą mieć kary. I dlatego ja też muszę obmyślić dla ciebie katalog kar, zarówno tych za twoje dotychczasowe przewinienia, jak i za przewinienia, które jeszcze możesz popełnić.   Ale, żeby nie było całkiem tak negatywnie: Marzena Lipińska, funkcjonariuszka, która nadzorowała nasze widzenie w ogrodzie więziennym wtedy, kiedy najbardziej narozrabiałeś, bardzo pozytywnie się wyraziła o tobie. Powiedziała, że też chciałaby mieć takiego męża, jak ty. Który by tak bardzo szalał z jej powodu. Marzena, chociaż jest w moim wieku, ciągle jeszcze jest panną. Poznałam ją na tyle dobrze, żeby móc powiedzieć, że jest ona funkcjonariuszką Służby Więziennej z krwi i kości i dlatego nie chciałaby mieć zbyt „łatwego” męża, ale raczej takiego, który by wymagał z jej strony strony wysiłku wychowawczego, na którym by mogła potrenować sztukę penitencjarną. To bardzo ambitna dziewczyna. Skończyła prawo, magisterkę napisała z prawa karnego wykonawczego. Dokładnego tytułu jej pracy magisterskiej nie pamiętam, ale chodzi tam o związki prawa karnego wykonawczego z prawem naturalnym. Może ją kiedyś poznasz. Fajnie by było.   Na razie, muszę już kończyć   twoja Agnieszka     List mi się udało dać oddziałowej może pięć minut po jego napisaniu, ale wiedziałam, że i tak wyjdzie dopiero następnego dnia.   ***   Jest piątek. Dla niektórych koniec tygodnia, chociaż ja tego obecnie, w związku z przerwą semestralną, tak nie odczuwam. W ostatnią sobotę byłem u Agi w zakładzie karnym. Natomiast dzisiaj przyszła do mnie, do mieszkania pani Krysia Jaworska. Opowiedziała mi, że rozmawiała z moją żoną i dowiedziała się, że w naszym małżeństwie wcale nie jest źle, a jest wręcz bardzo dobrze.   Ja na to odparłem, że w zasadzie, to ja nic innego nie mówiłem. Skoro mówiłem, że głupieję na jej punkcie, no to znaczy przecież, że jestem w niej zakochany po uszy albo wręcz po czubek głowy. A że powiedziałem, że jej nie kocham? No cóż… Słowo „kochać” we współczesnej praktyce językowej jest zbyt słabe, zbyt wytarte, więc się zdystansowałem od tego pojęcia. Skoro jako „kochanie” określa się na przykład także uprawianie seksu, to ja miałem prawo uznać to słowo za zbyt wieloznaczne. W końcu ja z Agnieszką nie miałem seksu od kiedy ona jest za kratami, a jest to już spory szmat czasu. Ale czy to znaczy, że między nami nie ma więzi uczuciowej?? Jeszcze czego… Zawładnęła ona teraz moją wyobraźnią, jak nigdy dotąd. Przez praktykowaną za kratami skromność, a wręcz siermiężność stała się dla mnie pewnym ascetycznym ideałem i robi na mnie tym większe wrażenie, im bardziej na skutek więziennych restrykcji jest dla mnie niedostępna. W porównaniu z tym, co jest teraz, to normalne mieszkanie razem i regularne pożycie małżeńskie mogą się wręcz wydawać czymś nudnym.   Panią Krysię najwyraźniej te moje wywody przekonały, skoro na końcu powiedziała:   - To bardzo dobrze, że Pan tak kocha żonę, kiedy jest ona w więzieniu.    Bo ja to już poznałam parę małżeństw, gdzie    mąż porzucił żonę, kiedy ta trafiła za kraty.   - Proszę się nie martwić, pani Krysiu. - odpowiedziałem. -   Teraz, kiedy Aga jest w zakładzie karnym, mam na nią taką    ochotę, jak nigdy dotąd.   Ustaliliśmy, że do Agnieszki pojedziemy w sobotę przyszłego tygodnia. Pani Krysia obiecała, że sobie zarezerwuje ten dzień i tak się rozstaliśmy.   W nocy z piątku na sobotę miałem znowu sen z moją żoną w roli głównej. Aga szła ulicą z pełnymi torbami zakupowymi. Włosy miała związane w warkocz przerzucony przez ramię. Miała na sobie białą bluzkę, niebieskie dżinsy, a na bosych stopach…więzienne białe drewniaki, tyle, że...z czarnymi literami ZK, a więc te, które używa wewnątrz więziennego budynku. Kiedy ją taką spotkałem na ulicy, wziąłem od niej torby zakupowe i razem poszliśmy do nas do domu. Tam weszliśmy na piętro, do naszego mieszkania. Ja tam zostawiłem torby zakupowe oraz odprowadziłem Agnieszkę z powrotem na dół. Przed domen czekał na nią już samochód Służby Więziennej. Daliśmy sobie całusy na pożegnanie, ona do tego samochodu wsiadła, no i odjechali z moją żoną. Tak się zakończył mój kolejny dzień bez żony w domu. Dzień, których miało być jeszcze wiele...Natomiast wciąż jeszcze nie wiedziałem, jak Aga zareaguje na mój ostatni wybryk w stosunku do pani Krysi.                                  
    • @Lidia Maria Concertina Znakomity tytuł!
    • nie widzimy generała w telewizji  nie słyszymy go w radiu  dla nas to zwykła sobota  choć w szkole męczy nas Miron  stale ze swoim kabaretem  nie pamiętamy niczego  rodzice też nic nie pamiętają  jedynie babunia coś tam o jakichś pałkach i pistolecikach wspomina  o funkcjonariuszach w mundurach  o ludziach pobitych, zabitych  ci ludzie wciąż żyją  lecz czy nie zginą  wraz ze śmiercią babuni  a może  chcieliby stąd w końcu odejść  doświadczyć godnej śmierci  umrzeć  nie od broni plugawca  lecz z niepamięci 
    • @bazyl_prost @bazyl_prost poszukiwanie, często samo w sobie jest początkiem i jednocześnie końcem jakiegoś etapu w życiu. Szukanie idealnego rozwiązania w tym nie doskonałym świecie jest absurdem.    Cdn. :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...