Martencja M Opublikowano 21 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 21 Listopada 2004 zawstydzeni siadamy obok siebie, unikając kontaktu wlepiony wzrok w buty współpasażera jest jedynym wyjściem z tej krępującej sytuacji jedziemy nie słysząc serca wołającego o bliskość zapewne winny jest temu cichy akompaniament żebrzącego grajka o wreszcie moja stacja skostniała wychodzę zostawiając za sobą codzienny widok odosobnienia
Martencja M Opublikowano 22 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 22 Listopada 2004 Jaka miła niespodzianka! Jest to oryginał, który znajdował się w Warsztatach. Wiersz ten z pomocą życzliwych poetów (którym dziękuję :) ) przeszedł znaczną metamorfozę i oto druga wersja po poprawkach:" W metrze" zawstydzeni siadamy obok siebie unikając kontaktu wlepiony wzrok w buty współpasażera jest jedynym wyjściem z tej krępującej sytuacji ignorowanie bezskutecznego wołania o bliskość staje się rutyną słysząc nazwę swojej stacji natychmiast budzimy się z odrętwienia pośpieszne złożenie gazety nerwowy krok ulga wreszcie z dala od tego skostniałego tłumu
Martencja M Opublikowano 22 Listopada 2004 Autor Zgłoś Opublikowano 22 Listopada 2004 Przyznam się, ze lubię ten moment, kiedy nagle pojawia się pewna osoba, która sprawia, że człowiek zaczyna po raz kolejny główkować nad nową formą swojego wiersza... :) Pomyślę, co jeszcze można zrobić nie tylko z grajkiem... :) Dziękuję za Twój komentarz. Pozdrawiam Martencja
pan_ktotam Opublikowano 23 Listopada 2004 Zgłoś Opublikowano 23 Listopada 2004 klimatycznie klimatyczne momentami ;) /ktotam
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się