Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wycieram twarz od brudu twoich warg
mozolna toaleta niczego nie zmienia
wypielęgnowane usta eksplodują kłamstwem
na szminkę i sól mam detergenty

wycieram twarz od brudu twoich spojrzeń
tusze do rzęs mizernie maskują
pomadowe powieki podkreślają pogardliwą wyższość
do tych ulotnych zakładam ciemne okulary

wycieram twarz od brudu twoich rąk
ciągłe ich namaszczanie wyostrza rysy
lakierowane pieszczoty podpisują wyrok
unikam z nich jedzenia

wycieram twarz od brudu twojej duszy
bezinteresowne oddanie ukazuje pozory
świętobliwe szepty zapowiadają zdradę
wierzę jedynie w kłamstwa

wycieram twarz z brudu mojego odbicia
stosowane reguły zamieniły życie w grę
świadomy wyprzedzam posunięcia
na umazanej gównem szachownicy

dlatego zwykle
ludzie mają brudne twarze
Opublikowano

Autor ze wstrętem wspomina dotyk , poczucie bliskości ,Pierwsze wrażenie to że pisany ręką kobiety .
Świadomy jednak braku potrzeby , uprzedza zdarzenia to inni mają brud on jest nieskazitelnie czysty ...tak sobie poczytuje ,,,,może się mylę ///

Opublikowano

Peel musi być jakimś wyniosłym człowiekiem przekonanym o własnej wyższości.

"na umazanej gównem szachownicy" - to mi się nie podoba, bo zawiera zbędny wulgaryzm

Całość nie przekonuje, kojarzy mi się z kimś fałszywym i wielolicowym.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Wycieranie twarzy, widzę tu człowieka, który "rozmawia" ze swoim odbiciem, zdał sobie sprawę, jak bardzo jest "brudny",
czyli nie tyle wlazł w gówno po same uczy, ale żyje tak, że sam stał się gównem... tak mi się czytało, ale treść sama w sobie,
przekombinowana, ostatnie dwa wersy odnoszą się do ludzi, po co.? skoro wyżej jest w każdej.. "wycieram twarz".
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • był piękny, słoneczny poranek obłoki spokojnie sunęły po niebie powiewał leciutki zefirek a ona szła   bez celu, byle przed siebie   bezstronnie, bez wahań - kto bardziej? a co było? minęło, nie przeliczała patrzyła prosto i najzwyczajniej   stopa przed stopę, bo jednak ostrożnie  - od siebie  dojrzała i ogarnęła  przykryła lekko, współczule pomniejsze   i nagle słońce zdało jej się zbyt ostre a wiatr wstrząsnął swą siłą bo serce zadrżało o bezbronne   moje maleństwo - szepnęła - wyrośniesz    i z nowym poczekaj, wytrwaj - ja wrócę   w pełni nadziei, uśmiechu i z dobrym słowem przelewając spomiędzy  poiła dzień za dniem nie ustając w trudzie   aż przyszedł czas zrozumienia tak, uroniła dwie łzy - skoro nie mogło być więcej   ale powstała z kolan i ruszyła dalej bo najlepszy grunt? to nie stracić  siebie samej   i dobrze wie: nie rozkwitnie gdzie nie przyjmuje się miłości   ***   czego nie mogła dostrzec w chwili nieobecności   ziemię już dawno rozgrzebano   bo liczył się nie plon   lecz jej żywe  ziarno        
    • dziękuję za twoje yang   co wprawione w ruch - kołysze się z rozwianymi myślami powroty wybieram spokojniejsze   moje yin na pohybel temu, który podejdzie  wystarczy i tak _ nigdy nie będziemy tacy sami   chciałeś być bliżej? czy chodziło o wiatr?   *** ona pragnie być wyżej i wyżej upewnia się wykręcając głowę jesteś - stoisz - zapadasz   popychasz z odskokiem   jej góra - tobie dół a przecież bliskości rezonują każdego z nas  (bo cóż ponad piachem?)   nie zatrzymuj  nawet do mnie i usiądź czasem   bo masz prawo  bujać się jak ona, jak ja   wiesz, nie wszystko musi być razem  
    • Łu noju uż kapelki w ksiotki łustrojóne só, i szlejfki furaju na zietrze, abo dzie eszcze. Na majowe litanije buł cias, jek w októłber różaniec est. Matulko Śwanto ma modry klejd, tlo niebo Warniji i spsiyw. Ziziphus spina-christi,zielóne szczepy zawdy, abo krew?             Kapliczki już kwiatkami przystrojone. Wstążki fruwają na wietrze, i nie wiem gdzie jeszcze. Był czas na majowe litanie, bo w październiku przewidziany różaniec. Mateńka Święta ma błękitną sukienkę, jak niebo warmińskie jak śpiew. Głożyna wiecznie zielona, czy może krew? Na górze Synaj o miłości było, na chwałę Boga, tu nic się nie zmieniło. Czy zielone krzewy znów broczą karminową posoką? Cud odkupienia- wciąż tyle rozstajnych dróg. Czy ciernie są podobne do gorących ust? I znów wiatr popędził arterią poprzeczną, rozłożył ręce, świat zasłonił deszczem. Majowe pola się śmieją w barwnej sukience, jak marzenie z zapachów róż. Wracaj wietrze i wiej tylko tu jeszcze. Pieśni miłosne śpiewaj na chwilę dla snów. Cienie drzew rozkołysz w tę letnią noc. Drogą Krzyżową zaszum, lśniącą oprawą łąk. Bądź.
    • @Roma nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko..... dziękuję Roma.
    • @Annna2 Po sprowadzeniu na ziemię już nie uwierzysz, ale może zawsze próbować, w końcu trzeba kolorować sobie świat, chociażby by nie oszaleć :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...