Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



czerwone sieci rozpiął pająk
tarot mami paryskim błekitem
tysiące blizn, namiętność zjadło
świąd dziki nie daje spokoju

żyć by sie chciało tak jak w niebie
bóg złodziej ziści bez boleści

kołacze diabeł zagłady
milszy niz bóle niechciane
stuk puk, stuk puk
jak najmilej
sytuacja patowa

i przepaść

wej czystej milości przywilej?
Opublikowano

za to ja się nie skasuję :)
nie podoba mi się chaos panujący w formie i w treści. jeżeli w tym drugim można zgonić na moją nieumiejętność odczytania przekazu, to co do formy, to są w niej ewidentne błędy. bo po pierwsze wiersz niby biały, ale w pierwszym, prawie regularnym dziewięciozgłoskowym czterowersie pojawia się rym przestawny pająk - zjadło i aż prosi się o pociągnięcie wiersza w takiej formie, jednak dalej klapa. interpunkcja raz jest, drugi raz jej nie ma. marginalny przy tym wydaje się brak ogonka przy e w 'się', ale jednak wystąpił. na koniec należałoby wspomnieć o tytule, dla mnie nie powiązanym z treścią, a zawarte w nim polecenie jest żenujące i może wywołać jedynie irytację.
mam jeszcze pytanie o słowo 'wej' - bo nie znałem, w słoniku też nie znalazłem, czy to jakiś archaizm, czy pochodzi z jakiejś gwary? będę wdzięczny za informację.
podsumowując. wiersz może i ciekawy, ale napisany w bardzo niedbały sposób - moim zdaniem :)
pozdrawiam i do poczytania :)

Opublikowano

Dobry pomysł, wykonanie ciut gorsze, trochę niedopracowane to.
"Dodaj do ulubionych" do kosza, bo jest pretensjonalne (wiem, nie da się).

A treść? Podoba mi się, aczkolwiek puenta nieco banalna. W sumie: przyzwoicie, ale następnym razem pracuj więcej.
Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...