Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Wydobyłem ten wiersz z notatnika pod wpływem wiersza Michała Krzywaka "oni"

Wieszają
Czy wiedzą po co tu przyszli
Pełni strachu wyczekują chwili
Uwierzyli że jestem winny
Bo on im powiedział
Uczył się pilnie mów Katona

Wieszają
Patrzę na oprawców
Brudna robota wykonana
Jacyś piekarze sprzątacze drobni kupcy
Ilu z nich żąda sprawiedliwości
Ilu krwawych igrzysk

Wieszają
Co powieszone niech wisi
Czekam z obojętnością
On już świętuje
W zaciszu
Ale gdy się obrócisz głupcze

Wieszają
Ceremonia dobiega końca
Rozpromienione twarze
Rozchodzą się
Wracają do codziennych zajęć
Obnosząc się z wymuszonym gniewem

Wiszę
Teraz wiem już wszystko
Jedna chwila decyduje o chwale i upadku
Stworzyli niebezpieczny precedens
Nie chcieliby być na moim miejscu
Naiwnie wierzą że zwyciężyli
30.09.2011
Opublikowano

Pisząc "co powieszone niech wisi" na myśli miałem to, że z chwilą wykonania wyroku mało kogo już obchodzi, czy delikwent rzeczywiście był winny. Wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego.

Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą ideologią. Czy mógłbyś wyjaśnić?

Proszę zresztą nie traktować słowa "wieszają" (w Rzymie to słowo znaczyło tyle, co "ukrzyżować, od tego krok do rzeczywistego jego znaczenia w tym tekście) i samej czynności wykonywania kary zbyt dosłownie.

Generalnie nie piszę takich tekstów, ale po wysłuchaniu pewnego pana z telewizji i pewnej pani komentującej go coś się we mnie zagotowało i tak powstał ten utwór.

Dziękuję za wizytę :)

Opublikowano

Nawet nie wiedziałem, że zostałem przywołany, a tutaj proszę... Jedyna drobna uwaga to dość niefortunne "puste oczy" i owa Czarna Msza (ja rozumiem, że metafora, no ale... Zresztą Czarna Msza odnosi się do wybranej subkultury, co zawęża przekaz i wprowadza troszeczkę w błąd). wiersz jak najbardziej aktualny

Przytoczę takie fragment:

"a potem łączą się w masy jak zwierzęta
w tłumie się nie myśli
tłum nie ponosi odpowiedzialności
w tłumie ukryjesz swoje niepowodzenia"

(nie wiem, czy dokładnie przytoczyłem)

Pozdrawiam

Opublikowano

Rzeczywiście, te puste oczy są dość niefortunne. Co do czarnej mszy, to.... słuchałem Black Celebration przy dokonywaniu poprawek i pewnie stąd się to wzięło... Zaraz się z tym coś zrobi.

Przeraża mnie myśl, że są wciąż ludzie, którzy wciąż uważają, że pan/pani z ekranu ma świętą rację. Naprawdę? Panowie Mroczkowie też występują na ekranie...

Również pozdrawiam :)

Opublikowano

Wiesz, Marto, ja również preferuję inną stylistykę (przejrzyj inne moje utwory, drugiego takiego jak ten tutaj nie ma). To dobrze, że te kosmetyczne zmiany ulepszyły utwór, z dobrych rad chętnie skorzystam.

Starałem się, żeby ten utwór, poruszając zasadniczo kwestię tłumu i agitatorów, nie był jednostronny w odbiorze. Sądząc po uwagach, chyba mi wyszło.

Dziękuję za miły komentarz, ciepło pozdrawiam :)

Opublikowano

Roklinie,
To jest jeden z Twoich lepszych wierszy. Przynajmniej w moim odczuciu. Może ze względu na temat. Psychologia tlumu jest ciekawym zjawiskiem. Zarówno w średniowieczu jak i współcześnie.
Przypomiała mi się ostatnia scena z "Pachnidła" Patricka Suskinda. I totalny amok i ogłupienie tłumu pod wpływem..tłumu.
Nieprzewidywalne reakcje...
Pozdrawiam serdecznie
Lilka

Opublikowano

Ha, stary, ale jary... :)

Nie ukrywam, że najbardziej lubię tworzyć jednak wiersze rymowane, pozwalają na więcej :) Cieszę się bardzo z powodu opinii.

Pomysł przyszedł mi do głowy, kiedy słuchałem pewnej pani, która upatruje sobie autorytetów w ludziach występujących w telewizji (nadal, niestety). I tak myślę sobie, ile naprawdę mamy w sobie siły, by móc oprzeć się społecznej presji. Dzisiaj przeraził mnie pan Piasecki (RMF), który stwierdził, że... uwaga... popularność sprawy małej Madzi jest zasługą widzów, którzy chcą to oglądać (a ja zawsze myślałem, że winny jest złodziej, a nie okradziony...) Ręce opadają.

Swoją drogą, zwróciłaś uwagę na ostatni wers trzeciej zwrotki? Mówi o tym, że agitator, uruchamiając machinę, która niszczy ludzi, stosuje broń obosieczną - i on może w końcu paść jej ofiarą. Zjedzą go dawni pomocnicy. Jesteśmy naprawdę bezradni wobec tej broni. Niewiele można zrobić, najlepiej chyba nie odpowiadać, by nie prowokować. Moje konkluzje są tu zresztą bardzo pobieżne, tekst sam chyba mówi więcej. Tak więc pozwolę zatrzymać się w tym miejscu.

Dziękuję raz jeszcze za dobre słowo, ciepło pozdrawiam :)

Opublikowano

Fouche manipulował i jednostkami, i tłumem, co pozwoliło mu uratować życie (głowy dało za to paru innych ludzi) - do takich jak on odnoszą się wersy "on już świętuje - w zaciszu".

Ten, który nawołuje, też jest durniem. Kiedyś ktoś zauważy: oho, ten najgłośniej krzyczy, pod sąd z nim! Trzeba kombinować...

Nie ma odpornych, są tylko ci, którzy mieli szczęście nie znaleźć się na placu boju albo też... patrz wers czwarty drugiej zwrotki... kogo tam brak? i dlaczego? Ha, to wiele wyjaśnia!

Dziękuję za pozytywną opinię, pozdrawiam :)


Opublikowano

Po każdej rewolucji wszystko wraca do dawnego porządku, tylko "do góry nogami". Dlatego wieszający stają się wieszanymi. Taki jest mechanizm każdej rewolucji.
Wiersz dobrze napisany w moim odczuciu, mimo że nie przepadam za takim stylem i tematyką. :)

Opublikowano

Również nie przepadam za tym stylem, tym niemniej myślę, że na jeden taki utwór mogłem sobie pozwolić.

Bodaj Danton powiedział: "w rewolucjach na końcu zostają tylko najwięksi łajdacy" czy jakoś tak. Dodać trza, że sam uczciwy też nie był... ale generalnie miał rację.

Wiersz zresztą dotyczy nie tyle rewolucji, ile rzeczywistości medialnej, w której człowieka bardzo łatwo ocenić i zniszczyć "bo nam się nie podoba". Prawdziwe pobudki działania takiej osoby zwykle pozostają w ukryciu, ale kogo to obchodzi, skoro można napluć, obić, zniszczyć itd.

http://www.youtube.com/watch?v=x1obCNdJWjc

I nic na to nie można poradzić, to działa jak kula śniegowa...

Dziękuję za "dobrze napisany", pozdrawiam :)

Opublikowano

Niestety, tak jest nie tylko w mediach. W ogóle łatwo człowieka zniszczyć intrygami i knowaniami, i tzw. mobbingiem. Tak było zawsze, ale dopiero od niedawna prawo zaczęło się tym interesować. I dobrze, że zaczęło.

Opublikowano

Ten zupełnie inaczej odbieram. Treść jak najbardziej do przyjęcia, dobre zakończenie.!
Wers z prcedensem "zagrymasił" mi odrobinkę.
Rozmumiem zabieg z powtórzeniem słowa "wieszają", jednak ujęłabym drugie i czwarte, sugeruję oczywiście i absolutnie niczego nie "żądam".. :)
Pozdrawiam Roklinie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak w nawiązaniu do ciekawej dyskusji (i 7ego nieba nienawiści)
http://www.sadistic.pl/alan-watt-szok-i-trwogamasowe-procesy-manipulacj-vt105730.htm

Nie mam przekonania do teorii spiskowych. Jeśli takie procesy zachodzą to wątpię, by były one wynikiem świadomego przeliczania szans (takich geniuszy jak Fouche jest jednak niewielu). Wiele z tych spraw jest zapewne skutkiem uraz zawartych w podświadomości.
Wiele procesów, oczywiście, odbywa się poza świadomością rządzonych, ale chyba aż tak źle nie jest, a jakaś forma cenzury, cenzury prewencyjnej i poprawności politycznej istniała zawsze. I dotyczy zwykle ukrytych sił na arenie politycznej. Zresztą, kto nigdy nie naruszył przepisów, niech rzuci kamieniem.

Eee, wiesz co, chyba wolę wrócić do wesołych tematów, to jest dość przygnębiające...

Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A czy przypadkiem wszelkie "publiczne przedstawienia", że tak to nazwę, nie są - za przeproszeniem - katowane aż do obrzydzenia przez "tych, którzy wiedzą"? Temu m. in. służy to powtórzenie. Również temu, by przypomnieć, że ludzie nie pozwolą zapomnieć o czymś takim.

"Niebezpieczny precedens" oznacza tyle, że kamień pociąga za sobą lawinę, jeden proces, jedna afera - następne. Pierwszy nie jest tu nigdy ostatnim.

"Ten zupełnie inaczej odbieram." - trochę nie rozumiem? chodzi o odniesienie do wiersza Michała, czy moich poprzednich?

Dziękuję za uwagę, pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Chodź. Wejdźmy tam. W las głęboki, w polany dzikich listowi o korzennym aromacie wieczornych westchnień. Wiesz, słońce jaśnieje w twoich włosach koroną, kiedy je rozczesujesz dłonią, jakby w zadumie.   Idziemy serpentyną wijącą się, zagubioną w przestrzeni gorącego lata, wśród stłoczonych lękliwie czerwonych samosiewów, wiotkich winorośli… W krzaku jaśminu, co lśni kroplami rosy, jawi się pajęczyna drżąca. I w tym drżeniu, w tej przedwieczornej zorzy, my.   Chodź. Weź mnie za rękę. Chcesz, wiem, choć kroczysz w panteonie niedomówień i jakichś takich, jakby pobocznych spojrzeń, które w tobie kiełkują z nasion niepewności.   Idziemy w cichym kołysaniu wierzb, w powiewach wiatru kładących się na pniach, na przydrożnym płocie drewnianym, na sztachetach, między którymi słońce przepuszcza w migotach swoje cienkie nitki jaskrawego blasku, na kładce przerzuconej nad perlistym nurtem strumienia, wśród feerii mżących kryształów.   Na naszych ustach i dłoniach, na skroniach…   Chodź. Wejdźmy w te szepty rozochoconych brzóz. W ramiona kasztanów ze skrzydlatych cieni. Niech nas oplotą, abyśmy mogli wzbić się na nich ku słońcu lekko. Z cichym krzykiem zamarłym na ustach.   Idziesz z tyłu ścieżką, bądź kilka kroków przede mną.   Dokądś wciąż wchodzisz. Skądś wychodzisz. Z jakichś zakamarków pełnych anemonów, z leśnych ostępów i w kwiecistym pióropuszu na głowie. Bogini natchniona śródpolnym wiatrem łagodnym. Uśmiechnięta.   Chodź. Idziesz. Znowu idziemy. Ty, przede mną. To znowu odrobinę za mną. Obok. Przechodzisz. Przemykasz lekko. Zatrzymujesz się, rozmyślając nad czymś.   To znowu zrywasz się truchtem, wybiegając o parę kroków wprzód.   Idę za tobą w ślad.   Kiedy wyprzedzam cię, oglądam się za siebie. Podaję ci rękę.   Nikniesz w cieniu na chwil parę, jakby celowo, naumyślnie. Na moment albo może i na całą wieczność. Nie wiem tego na pewno, ponieważ olśniewa mnie przebłysk spadający z nieba, co się wywija z korony wielkiego dębu.   Wiesz, to wszystko jest takie ciche i ciepłe. miękkie od poduszek z mchu i paproci.   Szepczę, układam słowa, kiedy ty, wyłaniasz się bezszelestnie z cienia (nagle!) i cała w pozłocie.   Od migotów blasku. Od drżeń.   Tuż za mną. Jesteś. I jesteś tak blisko przede mną, jedynie na grubość kartki papieru tego wiersza, który właśnie piszę (dla ciebie) albo źdźbła trawy, którym muskasz niewinnie moje spragnione usta.   Wychodzisz wprost na mnie, przybliżasz się, jakby w przeczuciu nieuniknionego zderzenia Wyjdź jeszcze bardziej. Proszę. A proszę cię tak, że już bardziej się nie da. Wiesz o tym. Więc wyjdź… Wyjdź za mnie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-31)    
    • @Nata_KrukNo, bo jak krótki może być długi ? :) Dziękuję i pozdrawiam:) @Marek.zak1Akceptujesz, zgadzasz się na wszystkie plusy i minusy. Dziękuję i pozdrawiam:)
    • @Alicja_Wysockaten świat jest taki mały Las Palmas jest za rogiem? to ja się oszukałem marzenia mógłbym spełnić w knajpie ? w Gdyni, a nie w Krakowie?   :)) dziękuję i pozdrawiam:)    
    • @Nela Sam wiersz bardzo dobry, niesamowicie trafnie oddaje stan ducha. Dobrze, że piszesz, jest tutaj mnóstwo wrażliwych osób, mamy swoje wzloty i upadki. Jeśli to osobiste odczucia, to warto coś z tym zrobić. Pisanie o tym. to dobry początek. Bardzo pozdrawiam.
    • @Relsom Pięknie! Ciekawe jak brzmi to z muzyką? Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...