Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ja poetą jestem wieszczem
wiersze piszę słowa pieszczę
właśnie kończę dzieło nowe
będzie wielkie ręczę głową

o już widzę Nobel chwała
idę dumnie lud się kłania
spośród tłumu głos dociera
wzrok odwracam i zamieram

gratulacje - proszę przyjąć
to Szymborska a z nią Miłosz
dziś oddają mi pokłony
niosą kwiaty i nagrodę

oklaskują wieszczą sławę
dookoła dziennikarze
pragną zrobić wywiad ze mną
nagle w oczach jakby ciemność

zaraz potem zaskoczenie
wszystko znikło budzik dzwoni
wstaję wolno niedowierzam
krótki dźwięk i po karierze


* przede wszystkim dla tych co śnią i... nie chcą się wybudzić. ;-)

Opublikowano
...a było tak pięknie

widzę jestem dobrym wieszczem
pisząc wiersze słowa pieszczę
oto kończę dzieło nowe
wielkie będzie daję głowę

potem widzę Nobel chwała
dumnie stąpam lud się kłania
zachwycony mną napiera
odwracam się i zamieram

gratulacje proszę przyjąć
to Szymborska a z nią Miłosz
dziś składają mi ukłony
nakładają mi zielony

oklaskują wieszczą sławę
dookoła dziennikarze
pragną zrobić wywiad ze mną
nagle widzę czarną ciemność

zaraz potem zaskoczenie
wszystko znikło przez dzwonienie
wstaję ale w to nie wierzę
że tak nagle po karierze



Tak śnią i potem spisują się niczym ołówki niektórzy zapatrzeni w siebie lub marzący o sławie. Ale inni pisują z potrzeby serca, nie tylko własnego. Wiersz zabawny, w żadnym przypadku nie oszczerczy.

Wybacz proszę, że ośmieliłem się naruszyć zapis Twojego wiersza, by brzmiał nieco składniej (jak dla mnie).
Opublikowano

Lepiej może mieć uznanie pośród braci poetykiej, z dziennikarzami można sobie dać spokój. Chociaz wiem,że Twój wiersz jest żartem
Tak mi się jednak przypomniał wiersz Włodzimierza Szymonowicza i jego apel skierowany właśnie do grupy uznanych poetów.

ZAPROŚCIE MNIE DO STOŁU

Zaproście mnie do stołu
zróbcie mi miejsce między wami.
Wspominajcie sobie trudne lata,
powiedzcie otwarcie co serdecznie boli,
może znajdzie się między wami wojażer
opowie zadziwiająco o barwnych egzotycznych krajach.
Ileż to razy będziemy wstawać
wznosząc uroczyste toasty,
po ilekroć zadrży stół od śmiesznych powiedzonek.
Zaśpiewamy wspólnie stare bliskie pieśni
a potem usadowieni wygodnie w skórzanych fotelach
zasłuchamy się w fortepianowe pasaże.
Tu za drzwiami podle i samotnie
zaproście mnie do stołu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Nie mam czego wybaczać, nie ma w tym komentarzu niczego złego.

Miło mi, że czytelnik poświęcił czas na czytanie i pracę z/nad tekstem. Nawet, jeśli widzi go trochę inaczej, bo tak mu się lepiej czyta.
W końcu, co innego modyfikacja dla siebie, a co innego publikowanie cudzej treści.

Wiersz zmieniałem kilkukrotnie, chcąc m.in. uniknąć zbyt "łatwych" rymów.
Dlatego zostanę przy swojej wersji.

Przyznam jednak, że każda sugestia rzuca tzw. nowe światło na tekst.
Chętnie czytam wszelkie uwagi (merytoryczne), bo pomagają w rozwoju.
Samozachwyt to pierwszy krok do nicości/bylejakości.

[u]Reasumując:[/u]
Dziękuję i pozdrawiam. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, wiersz ma charakter żartobliwy. Nie szyderczy.
W kwestii uznania - nie oszukujmy się, to rzecz względna.
Co jednych fascynuje innych odstręcza. A pisanie tylko dla poklasku to już największa głupota (moim zdaniem).
Nie znaczy to jednak, że warto być bezkrytycznym, bo to także ślepa uliczka.
Zabrzmi to banalnie, ale uważam, że człowiek inteligentny pisze "sercem" wspierając je rozumem.
Nie można, a przynajmniej nie powinno się bezmyślnie przelewać na papier tego, co ślina przyniesie/zagra w duszy, ani też pisać wyłącznie dobrze warsztatowo nie mając nic do przekazania. Życie to kompromisy.

Dziękuję za czytanie, pozytywny komentarz oraz przytoczony wiersz.

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję za przeczytanie i pozytywną ocenę wiersza.
Jak już pisałem/tłumaczyłem wyżej, zostanę przy swojej wersji. Przynajmniej na razie.:)
Oczywiście nie mam pretensji o to, że inna wersja podoba się bardziej.
Czytelnik ma prawo do "brania" tego, co jego zdaniem jest lepsze.

Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas i pozdrawiam.

Opublikowano

hahahah:) Dobre, podobne coś kiedyś napisałem,
Wiersz był o poetach, którzy wydzwaniali do mnie, żebym dał sobie spokój
z pisaniem, bo swoją zajebistością im chleb odbieram:)
Charakter wiersza jak najbardziej odczytałem jako żartobliwy, broń Boże szyderczy!
Widać, że autor ma dystans do siebie i swojej tworczości, ja też stawiam na jakość, a nie na ilość..Czasami napisanie jedenego wiersza zajmuje kilka miesięcy, jak ktoś napisał utwór w jeden dzień, moim zdaniem nie może nazywać się poetą..
Napisać dobrze technicznie wiersz i z dobrym przekazem zarazem to jest sztuka!
Ja osobiście mam problem tego typu, że mam z 20 "zaczętych" wierszy, ale żadnego nie mogę skończyć..hehehe
pozdrawiam autora.
tak trzymać!

Opublikowano
"(...)którzy wydzwaniali do mnie, żebym dał sobie spokój
z pisaniem, bo swoją zajebistością im chleb odbieram:)"



Szczęściarz!
Do mnie wydzwaniają abym wreszcie zaczął pisać lepiej, bo nie robię im konkurencji i nie są w stanie wyrobić się ze zleceniami. ;))))))


"(...) jak ktoś napisał utwór w jeden dzień, moim zdaniem nie może nazywać się poetą."

Tu bym się nie zgodził. Wszystko zależy od umiejętności i weny.
Czasami można napisać np. kilka wierszy w jeden dzień i są w zasadzie gotowe,
a czasem jeden wiersz wałkuje się dłuższy czas i ciągle coś jest nie tak.

Dziękuje za dobre słowo i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W sumie masz racje, umiejetności i wena są tutaj kluczowe..
Ale, żeby napisać naprawdę bardzo dobry wiersz, dopracowany w każdym najmniejszym szczególe,taki przemyślany, niebanalny trzeba więcej niż dzień:)
p\zdr.
Opublikowano

Bardzo mi się podoba pomysł na wiersz i wpleciony do niego humor.
Dobrze napisałeś w jednym komentarzu, powinno pisać się sercem, a wspierać rozumem, a nie odwrotnie. To spotkanie z Szymborską i Miłoszem, to tak dopiero po drugiej stronie, no więc dobrze, że to tylko sen:) Pozdrawiam:)

Opublikowano

Miło mi, że odbiór jest pozytywny.
A jeśli chodzi o podmiot liryczny, to mimo utraty kariery :) przypuszczam, że się ucieszył po wybudzeniu.
Zaś, co do spotkania z Szymborską i Miłoszem przyznam, że nie wiem czy mu zależało czy to był tylko przypadek.
To wie wyłącznie on - ja jestem tylko autorem.

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak, wiersz ma charakter żartobliwy. Nie szyderczy.
W kwestii uznania - nie oszukujmy się, to rzecz względna.
Co jednych fascynuje innych odstręcza. A pisanie tylko dla poklasku to już największa głupota (moim zdaniem).
Nie znaczy to jednak, że warto być bezkrytycznym, bo to także ślepa uliczka.
Zabrzmi to banalnie, ale uważam, że człowiek inteligentny pisze "sercem" wspierając je rozumem.
Nie można, a przynajmniej nie powinno się bezmyślnie przelewać na papier tego, co ślina przyniesie/zagra w duszy, ani też pisać wyłącznie dobrze warsztatowo nie mając nic do przekazania. Życie to kompromisy.

Dziękuję za czytanie, pozytywny komentarz oraz przytoczony wiersz.

Pozdrawiam


Nawet nie pomyślałem o tym,że wiersz, tak wiersz, mógłby być szyderczy, a dlaczego takie skojarzenie? już wyjaśniam.
Nic nie bierze się z niczego jak sam to okresliłeś w swoim wywodzie.
Kiedyś czytałem,że młody Szymonowicz spotkał w autobusie Edwarda Stachurę wdając się z nim w rozważania o poezji. Z tej rozmowy zrodziło sie zainteresowanie dojrzałego poety młodym wieszczem, ale i fascynacja młodego twórcy uznanym pisarzem. Szczerze, nie mogę opędzić się od myśli,że ta krótka chwila konwersacji dwóch pokoleń poetów zaowocowała bardzo dobrym kawałkiem poezji w postaci ,,Zaproście mnie do stołu". A na takowe skojarzenie naprowadził mnie ów fragment:
,,gratulacje - proszę przyjąć
to Szymborska a z nią Miłosz
dziś oddają mi pokłony
niosą kwiaty i nagrodę "
Bo miło jest być docenionym a czasami może być przykro kiedy:
,,Tu za drzwiami podle i samotnie".
Pozdrawiam.

Opublikowano

Chyba trochę źle się zrozumieliśmy.
Pisząc:
[indent] "Nie szyderczy" [/indent]
nie robiłem Ci wyrzutu (choć chyba tak to odebrałeś). To było wyjaśnienie.
Co do reszty pozostaje się tylko zgodzić.
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...