Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pomoc w interpretacji wierszy Ks. Jana Twardowskiego


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam, nie wiem czy zakładam temat w odpowiednim dziale ale szukam osoby który poświęci mi trochę swojego czasu i pomoże zinterpretować około 12 wierszy ks. Jana Twardowskiego. Chodzi mi o mniej więcej wyjaśnienie ich sensu. Jeżeli ktoś może mi pomóc zgłaszajcie się tu. Dziękuję.

Opublikowano

Amando Lux - prosisz, to masz:

Wiersz staroświecki

Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplatało,
węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.

Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły
jak na choince barwnej świeczki.

Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryla niemądrego.

Aby - aby się wszystko uprościło -\
było zwyczajne - proste sobie -
by szpak pstrokaty, zagrypiony,
fikał koziołki nam na grobie.

Aby wątpiący się rozpłakał
na cud czekając w swej kolejce,
a Matka Boska - cichych, ufnych -
na zawsze wzięła w swoje ręce.



Kilkadziesiąt lat po śmierci ostatniego z apostołów (apostoła Jana) ktoś wymyślił, aby świętować nie tylko pamiątkę śmierci Jezusa Chrystusa, jak to czynili przez kilka stuleci kwadrodecymianie, ale także pamiątkę Jego narodzin. O tak pojmowanym Bożym Narodzeniu pisał Hipolit Rzymski w komentarzu do Księgi Daniela. Prawdopodobnie za jego życia zaczęto akomodować pogańskie święto Sol Invictus (http://pl.wikipedia.org/wiki/Sol_Invictus), skutkiem czego wyrugowano je, zastępując bożenarodzeniowym świętem. Wyznawcy Chrystusa Pana wiedli jednak spory z nim związane, także po tym jak w 274 r.n.e. cesarz Aurelian nakazał je świętować (kilkanaście lat po tym jak papież Juliusz I ogłosił iż Jezus urodził się 25 grudnia - przez wieki wierzono, że tego dnia narodził się Mitra). Dekret mediolański dający liczne przywileje temu nurtowi wyznawców Jezusa Chrystusa, którzy obstawali przy świętowaniu urodzin Jezusa, odegrał nie małą rolę w jego upowszechnianiu. Coraz liczniejsze rzesze obchodziły to święto w IV wieku i przez kolejne, aż doszło do tego, że świętują go wyznawcy innych religii, nawet takich, które z Jezusem Chrystusem się nie utożsamiają (synkretyzm religijny). Wierzenia i nadzieje związane ze świętowaniem urodzin Chrystusa Jezusa, przez wieki były podobne do tych, jakim wyraz dał ks. Jan Twardowski w Wierszu staroświeckim. Znamienny tytuł nadaje utworowi charakter skłaniający do refleksji wobec wierzeń i nadziei o których w nim mowa. Odwieczny rytuał modlitw i ceremonii odprawianych w Boże Narodzenie, nie doprowadził jak dotąd do ich ziszczenia - wiersz przedstawia pobożne życzenia, których spełnienie z roku na rok stawało się i staje coraz bardziej odległe, w skomplikowanym, siedmiomiliardowym świecie. Infantylna religijność (miła dla osób o naiwnym stosunku do rzeczywistości) powinna odejść do lamusa, aby się wszystko uprościło - było zwyczajne - proste sobie. Poeta komponując utwór był świadomy istnienia wątpiących i najwyraźniej wiedział, że jedynie cud mógłby sprawić, iż tacy pod jego wpływem rozpłakaliby się, uwierzywszy podług ludowej (vulgaris) pobożności, powiązanej nierozerwalnie z Mater Dei i matką cichych oraz ufnych prostaczków. Utwór służy kojeniu nieukojonych tęsknot za zwyczajnością i prostotą, które znamionują świętą prawdę przemilczaną w wierszu.


Jak pliszka siwa

Śmierć miłości potrzebna
jak sól ją utrwala,
ukochani umarli są z nami już blisko
w śnie na palcach podchodzą
czytamy ich listy
dopiero po rozstaniu pamięta się wszystko
jak pachniał orzech suszona lawenda
jak wujek kochał ciotkę w pamiętniku
bawił dowcip o kuchni z widokiem na cmentarz
spotkanie we dwoje nad wodą zieloną
w milczeniu to jest wtedy gdy wstydzi się słowo
z pliszką siwą co podgląda na wysokich nóżkach
nad Narwią zwą ja starą panną młodą
Boga się nie udowadnia
Boga się poznaje
po tym że serce pęka i świat nie ustaje
choćby wieś na której można pokochać króliki
życie miłość umniejsza znieważa odbiera
śmierć ocala na zawsze i teraz



Istotnie. Śmierć miłości potrzebna Jak pliszka siwa. Przemyślenia ks. J. Twardowskiego zakodowane w tym wierszu dotyczą ludzkiego świata, w którym śmierć i miłość obydwie za równo są rzeczami głównymi. W tym utworze również mamy do czynienia z szeregiem pobożnych życzeń, gdyż w rzeczywistości zarówno ich miłość jak i nienawiść idą w zapomnienie, o czym, kto jak kto, ale Autor zapewne wiedział. W istocie przedmiotem utworu jest pamięć, która w rzeczywistości płata figle i niekiedy natrętnie, wręcz obsesyjnie wplątuje w rzeczywistość żywych osoby zmarłe; ale bywa też, że tego nie czyni, słabnąc, zanikając. Wplątane w utwór tezy zdają się stronić od teozofii i są jedynie poparte: sercem które pęka i kontinuum świata a nawet tym, że króliki bywają kochane. Wiersz kończą przewrotne wnioski, mające w zamyśle wywyższyć miłość i umniejszyć śmierć.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pod wiekowym ciałem świat mój zawirował  rozlał się pod sufit i jak morze szumi oczu twoich błękit rozpromienił nicość  roztrzepał powieki obficie zrumienił.    Natarł z siłą wzgórki drodze się pokłonił  jak spóźnione płatki spadały do dłoni  jak spragnione kwiaty soki zasysały tak widziałem głębię w świetle nocy stały.    Trwały ideały waliły pomniki  przez rozgrzane tafle serca przebiegały  tak zaległy w sobie jak pooddychały mocą dłoni wzeszły i razem dyszały.    
    • Wokół sami czerwonoarmiści... Brudni, zawszeni, pijani, Zewsząd słychać głośne ich krzyki, Przecinają pochmurne niebo z ich pistoletów strzały…   Zewsząd same przekleństwa, Wzajemne głośne się przekrzykiwania, Prymitywna sowiecka dzicz rozochocona, Mająca w pogardzie boskie i ludzkie prawa…   Szorstka dłoń zaciśnięta na szyi, Bezlitosnego oprawcy wzrok dziki, Potęgujące grozę rubaszne ich śmiechy, W rosyjskim języku chamskie docinki,   Brzuch przyciśnięty kolanem, Wszelkie wyrwania się próby daremne, Miotane wściekle wyzwiska obelżywe, Przesuwające się po ciele brudne ich ręce,   Nieznośny odór samogonu, Smród ruskich papierosów, Z spękanych i obślinionych żołdaków ust, Budził stłumiony wymiotny odruch,   W twarz wymierzony policzek, Młodej dziewczyny urwany jęk, Zdarty z szyi złoty łańcuszek, Wokół na ziemi guziki rozsypane…   A z tysięcy bezbronnych Polek oczu łzy, Zdławiony szloch w gardle więznący, Dłonią na ustach stłumiony krzyk, Pośród bezmiaru okrucieństwa płacz cichutki…   Pomocy znikąd!... A wokół sama sowiecka swołocz, Do skroni zimna przyłożona broń, Zadany pięścią bolesny cios…   I tylko cicha paniczna modlitwa, W sercu z wolna gasnąca nadzieja, Gdy każda niepewności sekunda, Zdawała się całą wieczność trwać…   I tylko strach paniczny, Nieludzki, odbierający zmysły, Wbijając się swymi szponami, W umysły dziewcząt przerażonych,   Serce każdej z nich przeszył, By wkrótce w wspomnieniach bolesnych, Przez resztę życia się tlić, Pozostając ukryty w podświadomości…   Bezmiaru nieludzkiego okrucieństwa, Na zajmowanych przez sowietów obszarach, Doświadczyła niejedna młoda Polka, Topiąc swą rozpacz w niezliczonych łzach…   Oswobodziciele rzekomi, Naprawdę mściwi bezlitośni kaci, Zasiali swymi okrutnymi czynami, Strach jakiego niepodobna opisać słowami,   Ludzie ci prymitywni i dzicy, Na polskiej ziemi czując się bezkarni, Niewysłowionych okrucieństw się dopuścili, Zastraszaniem i groźbą zacierając ich ślady…   Lecz nam nie wolno zapomnieć, Bólu tysięcy młodych tych Polek, Które w latach wojny nieludzkiej, Sowieckich żołnierzy padły łupem.   O ich niewysłowionym cierpieniu, Winniśmy dziś mówić całemu światu, Przypominając nieukojony ich ból, Pokłosiem będący zdrady aliantów.   By zachłyśnięty nowoczesnością świat, Choć przez chwilę się zadumał, Nad tym jakie sowiecka Rosja, Piekło tysiącom Polek zgotowała.   By ich niezliczone tragedie, Z historii nigdy nie były wymazane, A krzyż jaki niosły przez całe życie, Dla cywilizowanego świata był sumienia wyrzutem…   - Wiersz poświęcony pamięci kilkudziesięciu tysięcy Polek które w latach II wojny światowej i po jej zakończeniu padły ofiarą sowieckich gwałtów.      
    • @huzarc idealnie przemawia do wyobraźni. 
    • Karby do gza: zgody brak.     Potworkom Ana: koziołkom smok łoi z oka na mokro. Wtop.     Asa pomaca mop: pomaca mop Asa.    
    • Pyskaty pan: napy tak syp.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...