Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

stopa na bolesnej krawędzi rozdzielenia
sztuczne światło odbite od śniegu
ciepło-sercowy nastrój jak święta
mogę nie myśleć, nie myśleć...

otwarte szeroko oczy nie-dziecka
zmarszczonej, bladej żony śmierci
bo nagrobki wyrastają z ziemi
słowa płyną z odchłani...

stoisz na progu, zziębnięta
wiatr porwał Ci parasol
tupiesz tupaniem dziecka
płaczesz, żałośnie, na sucho

myśl wraca do konającego psa
wiedział najwięcej o naszych duszach
biegnie i leni się tak ciepło
zdrowy, beztroski, cały
mów mi wciąż na nowo
nasze święte banały.

Opublikowano

rytm fajny ale jak dla mnie ( moze zbyt krótko czytałem ) nic więcej. a to dlatego ze tu jest przerost formy nad treścią. właśnie rytmu zamiast tego czegoś. są fajne rekwizyty które trzeba użyć. uważam że to jeden z tych które nie były zbyt długo zapracowane u autora a powinien. chyba jednak chodzi tylko o to ze nie lubię takiego machinalnie pretensjonalnego języka. pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Masz rację - to pośpiech. Chciałem się szybko wygadać. Poprawię. Dziękuję.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Uczynił nas i ukształtował jako Polaków.   Nawet taki cyniczny cham jak ja — potomek nędzy i zabobonu bezimiennych, o rękach tak twardych i brudnych od przeciskania lepkiej ziemi co dnia, po noc, przez brutalne palce —   w chwili śmierci, posypującej głowę popiołem, zanuci Marche funèbre i odleci z żurawiami.   ⸻   I gdzieś zawsze był — jak muzyka, która nigdy nie ginie, raz wysłuchana.   W dzieciństwie odpoczywał nieopodal — u Dziewanowskich, potem po sąsiedzku — u Pruszaków, gdzie i mnie dorosłość przywiodła, na deszczowe niziny, usiane starymi wierzbami.   A w końcu przyszło mi oskarżać opiekunów jego Żelazowskiej kolebki — za mało artystyczne, ale przyziemne sprawy, liczone w milionach. Miałem wszystko w aktach, W pancernej szafie. Poniemieckiej jeszcze, w pożydowskiej kamienicy. ⸻   Robię się sentymentalny.  
    • @lena2_ Lenko, kolejny mądry i wartosciowy wiersz. W kilku zdaniach tak wiele mówisz ważnych rzeczy.  Coś wspaniałego.
    • @MigrenaWidziałam film Mój przyjaciel Hachiko , w roli głównej Richard Gere. Tam, profesor, jego pan umarł, a pies miesiącami czekał przed uczelnią, nie rozumiał co się stało,  do nikogo innego nie chciał, uciekał i wracał na miejsce, patrzył wciąż na drzwi, za którymi kiedyś zniknął profesor.
    • @Alicja_Wysocka... jak żagielek... :)  Te lampeczki od sumienia często.. prze..nad.. palone, że nijak do wnętrza zajrzeć . @Annna2... ano.. dziurawe, chyba najbardziej "właTców" tego świata, ale nie tylko.   @huzarc... pisaliśmy w tym samym momencie. Żebyś wiedział... zadać sensowne i mądre pytanie, to nieprosta sztuka.   Dziękuję Wam za zatrzymanie się ze słowem. Pozdrawiam.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...