Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy prąd zabrali i światło zgasło
Ciemność nastała gęsta jak masło
Wszędzie rozległy się krzyki trwogi
-To koniec świata! O Jezu drogi!
-Niech ma nas Allach w swojej opiece!
-Aj waj! Do Jahwe zaraz polecę!
A tu geszefcik i kufer szekli
Aj waj! Uwolnię się choć od Tekli!
Wznieśli w świątyniach modły buddyści
-Bliska nirwana! Jesteśmy czyści!
Putin się łzami jak bóbr zalewał
-Oddamy wszystko! Prócz tupolewa!
Lecz kiedy przeciął błysk czarne niebo
Krzyknął: A bierzcie z nim jeszcze drzewo!
-Mein Führer! Hilfe! Wiedzieli w Dreźnie
Kogo zawezwać nim Rzesza sczeźnie
W miękkim fotelu w bunkrze Obama
Miał w czarnej dupie światowy dramat
On patrzył tylko w Nagrodę Nobla
-Wreszcie w spokoju mogę ją oblać!
Zaś w Polsce wbity w kąt Macierewicz
Szlochał że Tusk to śliczny królewicz
I pod rządami jego kraina
Spływa litrami miodu i ...wina!
Donek w Krakowie chlipał i jęczał
Przed grobem Lecha skruszony klęczał
Jarek natomiast pogłaskał kotka
-Nic złego nas wszak nie może spotkać!
W miedzianej klatce siedział Wincenty
Pił yerba mate. Był uśmiechnięty
Bo to on sprawił jednym kliknięciem
Że świat pogrążył się dziś w zamęcie
Nie trzeba Majów ich przepowiedni
Wystarczy haker. Koniec tych bredni!

To tylko wierszyk - niewinne żarty
W piątek do tańca porwą nas czarty!

Opublikowano

Zaczął się grudzień, śnieg pokrył chodniki,
W świerku pod korą mróz dopadł korniki.
I choć się mocno objęły łapkami
Wkrótce się stały małymi soplami.
Srokosz z zapałem gnał poprzez śnieżycę,
Złapał wyrwaną ze snu komarzycę.
Połknął ze smakiem, czknął, beknął, zamlaskał
I nim się spostrzegł łeb o pień roztrzaskał.
Skryte w gałęziach dwie tłuste sikory
Wzięła znienacka w dzień chęć na amory.
Zaś ornitolog (mąż rudej Zenobii)
Mruknął do siebie "Więc tak to się robi!".
Mógłbym tak pisać po kres świata, jednak
Spędza mi z powiek sen jedna rzecz wredna.
Gdy ten kres świata nie zdarzy się wcale
Muszę pracować do emerytury.
Czy to nie wspaniale?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...