Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tyle się o nim codziennie mówi,
tyle się o nim codziennie pisze
sam tego bardzo często doświadczam
gdy wokół siebie, co krok to słyszę

- Nigdy nie byłeś nim i nie będziesz
i chociaż tego ci nikt nie wzbrania
porzuć zapędy, porzuć zakusy
podchody tudzież inne starania.

Ja na to wszystko z miną szyderczą
jedną odpowiedź jak płyta zdarta
wyrzucam z siebie bez względu na to
kto adwersarzem - by szedł do czarta.

Tak moi mili, nigdy nie byłem
nie zamiaruję być nim w przyszłości
bowiem na samą myśl o tym draniu
dostaję drgawek, wszystko mnie złości.

Szukajcie dalej, mnie dajcie spokój
i pamiętajcie wziąć z sobą świecę
bo bez niej szanse są beznadziejne
lecz jeśli chcecie to was oświecę.

Nikt go nie widział ani nie spotkał,
nikt nie wie, w którą trzeba iść stronę.
Chcecie ideał? To proszę bardzo.
Mam idealną (według niej) żonę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gdyby się nie wkradło
w idealne stadło
podejrzenie błahe,
że mężowi flachę
tuż u schyłku dzionka
wytrąbiła żonka
idylla by trwała
pół wieku bez mała
a tak dąsy, fochy,
odstawka od brochy,
pyskówka, kuksańce
a gdy mąż na bańce
ciągle wypomina
oddaj flaszkę wina.


serdecznie pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja tam wolę zostać sceptykiem,
który w pół drogi na piwo zbacza
tłumacząc wybór irracjonalnie
- droga do celu też się wypacza.

Serdecznie pozdrawiam
HJ
Ha ha ha! To zupełnie tak, jak ja!
Opublikowano

Heniu, doskonały wiersz i świetnie napisany. Bawi, niesie uśmiech ale pod warstwą humoru kryje się problem naszych czasów. Gonienie za "nim", za ideałem, którego nie ma. Jest to pogoń skazana na niepowodzenie, przynosząca rozczarowanie. Pogoń za fantomem, za urojoną chimerą.
Gratuluję wiersza i przemyśleń.
Pozdrawiam.
J.

Opublikowano

mówisz do lustra do siebie gadasz
i płynnie rymem w tym wierszu władasz
nikt go nie widział prócz jego żony
kto by pomyślał to człek szalony

lepiej nie pytać nie tracić głowy
gdy i teściowa ma pomysł nowy
który wprowadza stan wręcz
nerwowy((((-:


pozdrawiam

Opublikowano

Nudne i drętwe są ideały
bo choćbyś schodził świat wokół cały
nie znajdziesz dwóch takich samych wzorców
dwóch ziaren maku w tym samym korcu

dla jednych jędza i straszna baba
innym ulotna w koronkach cała
jawi się jako ideał z nieba
i nic im więcej już nie potrzeba

gdy facet mięśnie ma jak z żelaza
a możdżek mały, jej to nie zraża
inna nie ceni w facetach siły
intelekt bliższy i duszy miły

więc po cóż szukać wciąż ideałów
lepiej się cieszyć życiem pomału
nie marzyć ciągle o nowszym porche
bo możesz zmienić na jeszcze gorsze


Pozdrawiam Henryku serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To nie Tusk bo ten facet to ...

Poszukiwacz ideału
zwierzył się u schyłku życia,
że los piekło mu zgotował
dając czeki bez pokrycia

na wędrówkę przez pustynie,
stepy, góry i doliny
by poszukał sobie żony
ale wszystkie te dziewczyny,

które spotkał w swej wędrówce
nawet te, co to przy drodze
chociaż kształtne i uczynne
lecz się na nich zawiódł srodze

bo dawały owszem chętnie
lecz jedynie swoje ciało
które drążył prawie na wskroś
i choć już mu się zdawało

że jest bardzo bliski celu
że ideał wziął w ramiona
wtedy się okazywało
że to była czyjaś żona.


serdecznie pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oj znam ja mężów przeróżnej maści
kolegów z pracy, szkoły, podwórza,
którzy wprawiają w ruch swoje pięści
bo ich podobno małżonka wkurza.

Bo nie kupiła na meczyk browca
a on w kolejce sam nie postoi,
że nie podała na czas kolacji
a mężuś chlebka sam nie pokroi

Dosyć wyliczeń, bo lista długa
wszystkiego nigdy bym nie wymienił
no i obawa, że robiąc listę
sam bym się w takich gości przemienił.


Dziękuję za miły komentarz i serdecznie pozdrawiam
HJ


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A ja tam wolę zostać sceptykiem,
który w pół drogi na piwo zbacza
tłumacząc wybór irracjonalnie
- droga do celu też się wypacza.

Serdecznie pozdrawiam
HJ
Ha ha ha! To zupełnie tak, jak ja!
Taka zbieżność charakterów
stawia nas szeregi zwarte
i ruszamy wprost przed siebie
na te szlaki nieprzetarte.

Serdecznie pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyż nasze życie nie jest pościgiem
imaginacją myśli i marzeń
dążeń ukrytych, co podświadomie
żądają od nas wciąż nowych zdarzeń?

Gdyby nie było tak jak powyżej
nuda zabiłaby w nas odruchy
człowiek przesypiałby swoje życie
z głową wciśniętą w otchłań poduchy.


Dziękuję za miły i rzeczowy wpis.
Serdecznie pozdrawiam
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Umysł jest jak zegar co działa pokrętnie: Zegarmistrz nastawił go precyzyjnie Nakierowując jego rytm Ale ten potrafi się zatrzymać I cofać o całe kwartały Lub wybiegać wprzód A nawet symultanicznie wskazywać różne czasy Wbrew racjonalnemu porządkowi. Gdy taki zegar się popsuje Obluzuje w nim jedno koło zębate To nastawić go jest zadaniem siermiężnym: Składaniem mozaiki Bez kompletu elementów Komunikacją przy ciągłym zapominaniu Własnego języka. Możemy poznać każdy szczegół konstrukcji Umieć wyrysować i opisać cały mechanizm Mieć precyzyjne narzędzia A i tak nie umieć przywrócić biegu Wskazówek naszego zegara.
    • @Waldemar_Talar_Talar Za... 4+ Tak piszą pół- klasycy !!
    • dla pani doktor D.                     chodzi normalnie                      o Dominikę.       W poczekalni pachnie lękiem, kawą i lekko zwietrzałą rzeczywistością, którą ktoś chyba rozpuścił w kubku z melisą, żeby pacjenci łatwiej zapomnieli, kim są. Powietrze jest tak ciężkie, że gdybym wziął głębszy oddech, pewnie musiałbym prosić o pozwolenie budowlane. Ciężkie tak, że gdybym kichnął, pewnie dostałbym mandat za naruszenie konstrukcji nośnej rzeczywistości. Siadam na krześle, które skrzypi jak sumienie po długiej nocy. Nad głową plakat: “Twoje myśli – nasza pasja.” Brzmi jak motto piekarni, która wypieka sny na twardo. Wreszcie wchodzi ona, cała złożona z elegancji i chemii mózgowej, z taką kobiecą pewnością ruchu, jakby weszła tu tylko po to, żeby ustawić Wszechświat pod odpowiednim kątem światła. Szpilki w kolorze ust. Usta w kolorze milości. Miłość w kolorze błękitu. Psychiatra. Czarny pas z rozmów trudnych, pół-bogini neuronów, pół-urzędniczka  emocji, człowiek, który nawet cień potrafi zdiagnozować. Patrzy na mnie tak uważnie, jakby próbowała wyłowić moje myśli siatką na motyle, ale taką do połowu gigantycznych, świecących mutantów. - Proszę usiąść,  mówi łagodnie, tak łagodnie, że mam ochotę od razu powiedzieć wszystko, łącznie z tym, że w 2004 ukradłem bratu jogurt i do dziś mnie to męczy jak filozof po nieudanym haiku. I spogląda na mnie zmysłowymi oczami, jakby właśnie otwierała książkę, którą kiedyś napisałem w dzieciństwie, ale zapomniałem ją opublikować. - Co pana sprowadza? Ton jak u egzorcystki, który już wie, że w środku siedzi demon, pije kakao i udaje krzesło. Zaczynam mówić. Słowa wysypują się ze mnie jak klocki Lego, które mają osobny dział w piekle dla dorosłych. Psychiatra notuje. Notuje tak szybko, jakby rysowała mapę mojego kosmosu, ale coraz bardziej jej wychodzi plan ewakuacji. - Widzi pan, mówi po chwili, tu jest lęk uogólniony, tu poczucie winy, tu myśli natrętne, a to… - wskazuje na mój opis życia jak badacz na dziwne znalezisko w lesie - …to wygląda jak opuszczony plac zabaw. Nagle jej oczy błyszczą. Tak błyszczą, jak oczy dentysty, który właśnie znalazł kanał do UNESCO. - Proszę pana… to, co pan ma w tym swoim  umyśle, to jest…fenomen! Nachyla się nade mną jak muzealniczka nad wypchanym mamutem. - Gdybyśmy żyli w średniowieczu, pana lęki byłyby świętymi relikwiami. To jest sztuka! Neuronalny barok! Gotyk rozpaczy! Polifonia paniki ! Ja czuję, że zaraz rozpłaczę się śmiechem albo śmiech rozleje się we mnie jak depresja na promocji. -Musimy zrobić porządek, mówi nagle. Ton jak chirurg, który zaraz wytnie z ciebie cały średniowieczny teatr moralitetów. Wyciąga receptę. Kartkę, która wygląda jak bilet wstępu do lepszego świata, ale bez miejsc siedzących. -  Przepiszę panu coś, co przytuli pana od środka. Serotonina w tabletkach, takie czułe aniołki dla mózgu. Pisze, pisze, pisze, jakby przepowiadała mi los. Jakby wróżyła z farmakologicznej kuli. W końcu patrzy na mnie z uśmiechem, który mógłaby uleczyć pół miasta albo wywołać panikę w drugiej połowie. - Proszę przyjść za miesiąc. Zobaczymy, czy pańska dusza wróciła na swoje miejsce, czy nadal próbuje wynająć mieszkanie gdzieś indziej. Moje myśli... Myśli zaczęły mi się plątać tak dziko, jakby w mojej głowie odbywał się maraton chomików po energetykach, każdy z nich z dyplomem z filozofii i kryzysem egzystencjalnym w łapce. Wychodzę. Korytarz faluje jakby rzeczywistość była dmuchanym materacem nadmuchanym przez poetę z astmą. A ja kołyszę się lekko, jakby sam Wszechświat też brał udział w terapii i dopiero próbował zdecydować, kim chce zostać w przyszłym tygodniu. Zamykają się za mną drzwi gabinetu, a ona już wita następnego pacjenta - z tą samą uwagą i czułością, jak kolekcjoner motyli, który wie, że zaraz zobaczy kolejny piękny, drżący, trochę zniszczony, ale absolutnie niepowtarzalny egzemplarz. Idę dalej korytarzem i czuję, że coś we mnie ucichło - nie zniknęło, ale zmieniło kształt, jakby w środku zgasły ekrany zapowiadające mój prywatny Armagedon.            
    • @Berenika97   Droga Bereniko.   już za późno;)   napisałem.   jutro wkleję:)   i już się proszę nie denerwuj:)    
    • Czy to Nelson pod Kopenhagą, lub na Teneryfie? Tak, czy inaczej dobry opis batalii. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...