Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dziewczynka ze sznurowadłami


Rekomendowane odpowiedzi


była już taka
w płomieniu zapałki
teraz
zapala kaganek oświaty

podręczniki
zarabiają na siebie wakacjami
zaplątanymi w sznurowadła

andersena
w rodzinie nie było

mundurek
ograniczy śniadania
pajacyk
poda zupę na płaskim talerzu

przez pracę do zbawienia
usłyszała między nawą a brukiem

obok spacerowało szczęście
na tłuściutkich nóżkach
w towarzystwie szpilek od prady

uśmiech dziewczynka zna z fotografii
i nie potrafi tak ładnie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ładnie się zaczął, a później wpadł w jakieś ślobanie, rozmazywanie łezek z użyciem skrótów myślowych udających metaforę - podręczniki zarabiają na siebie wakacjami zaplątanymi w sznurowadła - a cóż to za dziwo! ble :|
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ładnie ię zaczął, a póxniej wpadł w jakieś ślobanie, rozmazywanie łezek z uzyciem skrótów myslowych udających metaforę - podręczniki zarazbiają na siebie wakacjami zaplątanymi w sznurowadła - a cóż to za dziwo! ble :|

Tak...ble, podobnie jak niechlujny koment.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dla wyjaśnienia Panu Mariuszowi.
Pewnego lata dziewczynka sprzedawała na ulicy, między kościołem a supermarketem/ sznurowadła i nici do wyszywania, które dostała od kobiety likwidującej pasmanterią. To jest autentyczne.
Dalej spieszę wyjaśnić "wyróżnienia":
"andersena
w rodzinie nie było" - rodziców nie było stać na kupno bajek...ani podręczników.

"pajacyk" - nazwa programu, który pomaga niedożywionym dzieciom w Polsce / wszędobylskie hasło: kliknij w brzuszek pajacyka/

"przez pracę do zbawienia" - arbait mach frei / praca czyni wolnym/ dalej już chyba nie muszę wyjaśniać.

"prada" - włoski dom mody

Ot i cała szarada bez nadwyrężania szarych komórek można doczytać o co biega.
A czy to wiersz dobry czy zły, nie mnie oceniać tylko czytelnikowi....A ja? Ja mam ogromny dystans do swojego słowa i przyjmuję pokornie krytykę.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doceniam wrażliwość, przyjmuję, że "hasłowość" jest zabiegiem stylistycznym i w tej formule się broni. Mogę się nie zgadzać z wnioskami, że zbyt łatwo wyciągnięte, że może sama sobie winna, że może śmieje się ładniej, bo z głębi serca - ale dziewczynka stoi jak żywa a "obok spaceruje szczęście na tłuściutkich nóżkach" i Twoja, Wawrzynku, w tym zapadającym w pamięć obrazie zasługa;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dla wyjaśnienia Panu Mariuszowi.
Pewnego lata dziewczynka sprzedawała na ulicy, między kościołem a supermarketem/ sznurowadła i nici do wyszywania, które dostała od kobiety likwidującej pasmanterią. To jest autentyczne.
Dalej spieszę wyjaśnić "wyróżnienia":
"andersena
w rodzinie nie było" - rodziców nie było stać na kupno bajek...ani podręczników.

"pajacyk" - nazwa programu, który pomaga niedożywionym dzieciom w Polsce / wszędobylskie hasło: kliknij w brzuszek pajacyka/

"przez pracę do zbawienia" - arbait mach frei / praca czyni wolnym/ dalej już chyba nie muszę wyjaśniać.

"prada" - włoski dom mody

Ot i cała szarada bez nadwyrężania szarych komórek można doczytać o co biega.
A czy to wiersz dobry czy zły, nie mnie oceniać tylko czytelnikowi....A ja? Ja mam ogromny dystans do swojego słowa i przyjmuję pokornie krytykę.
Pozdrawiam.
Takie "zdąsane" wyjaśnianie oczywistości ma udowodnić co?
"Kaczynada" i tyle, i jeszcze ego rozbuchane z "nadmiaru szarych komórek" ,które "zbiegły się" w kupę ,żeby stworzyć to cudo.
Chodziło o ciąg myślowy "wyróżnień" ,a nie pozostałość. Coś miało służyć czemuś.

A szyderczy napis Niemców nie miał nic wspólnego ze zbawieniem.
koniec przekazu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wawrzynku porusza i to bardzo , hasłowo czy jakby tego zabiegu nie nazwać (bez objaśnienia)-jasny i czytelny przekaz .
Obraz wyraźny , czytając myślałam nie tylko o dziewczynce z wiersza , ale o dzieciach biednych w ogóle (uwierz wiem coś o tym )!
Podoba się i na czasie! No i tytuł adekwatny do tematu!
Pozdrawiam!
Ja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Znikamy, kiedy się spotykamy. Jak duchy nieszczęśliwych kochanków, Którzy zostali przeklęci na wieki I którym nie jest dane się złączyć.
    • jak kubek w kubek żołnierzyk z bródką sprzed dwóch stuleci opięty mundur gwiazdy są nad nim w dali odważne przed nim ołowiu chłód nieprzeważnie   tak wystrojony żołnierzyk w polu szarym wśród błota i de fasonu zdemilitaryzowaną brodę wciąż wyczesuje w każdą pogodę   para gołąbków pod baldachimem własnych otwartych na przestrzał skrzydeł drepcze i krząta się jak w balecie i cekin wzmianki damy w piruecie    
    • Świat jest zagmatwany. Przydałby się równoległy świat „postscriptum”
    • Więc, wracając znów do marketu, w którym była niegdyś sobie piękna kasjerka, zerknąć postanowiłem w drugi kąt pasażu wyjściowego. Tam jednak zobaczyłem kolejną brzydka kasę, do której niewątpliwie pasowała niewątpliwie brzydka kasjerka. Już taka spójność słów i obrazów sprawia, że czuję się jak w raju perfekcjonistów. O ile nie osądzam ludzi po wyglądzie, tak tutaj jakoś korelacja mojego dobrego serca zrobiła sobie żart statystyczny (czyżby?). „Nic no”, pomyślałem wzruszając ramionami, „nie każdy musi być piękny” i ruszyłem przez bramki na właściwą halę konfekcjonerską codziennych potrzeb; złapałem bułki po przecenie, cytryny i cukier, jak niemowlę gdy łapie soczek pomarańczowy w euforii, że znów będzie „słodko kwaśne”.   Co do urody kobiet się jeszcze wypowiem w ten sposób, że uważam, iż dopóki kobieta jest w miarę szczupła i zadbana (proszę mi wybaczyć masło maślane), dopóty jest – mówiąc młodzieżowo – „ruchable”; tu są jeszcze inne bajki, o których teraz już nie mam siły.   Więc wracam do zapchlonej, szarej polskiej kasy w – pożal się boże – mieście gminnym; z grymasem na twarzy, że pewnie znów coś się.. właśnie.. skwasi.   A pani kasjerka właśnie wracała sobie z fajeczki.   - Dzień dobry. – słyszę jakimś piskliwym, zachrypłym od substancji smolistych głosem - Dzień dobry. Tu następuje pikanie, stukanie, bublowanie bułek po balustradzie zrzutni i inne takie onomatopeje. - 11,09zł proszę. Wyciągam papier, laska drukuje budulec społecznego zaufania i podaje resztę. - Proszę. W tym momencie moja podejrzliwość wydarła się w nieskromnym umyśle i spojrzałem na paragon. Trzy bułki „fitness” 0,89 sztuka, a na przecenie były 0,79 sztuka przy zakupie 3 sztuk, ja natomiast celowo kupiłem właśnie trzy. - Proszę pani, kupiłem trzy bułki „fitness”, które na przecenie szły za 0,79 przy zakupie 3, a tu mam na paragonie 0,89. – powiedziałem suchym, zimnym, przez niektórych zapewne uznanych za krytyczny, głosem. Pani jakby ogłuchła na chwilę i przez kilka sekund wciąż kasowała produkty kolejnego klienta; jakby w jej umyśle wybuchła właśnie bomba atomowa końca świata, której grzyb kształtem przypomina pytajnik „i co dalej?”. Ocknęła się jakby usłyszała jęk zombie na sklepieniu niebieskim, wzięła paragon, który jej podałem w celu weryfikacji prawdy ze szczytu góry lodowej i odrzekła: - Niech pan idzie z tym do koleżanki obok. Tutaj już moje, za przeproszeniem, „wkurwienie” sięgnęło zenitu ale spokojnym tonem odrzekłem: - Pani też jest kasjerką, tak jak tamta pani. - Ale ja nie wiem, dlaczego tak nabiło. - A to ja mam wiedzieć? Pani jest profesjonalistą w swojej dziedzinie. Patrząc w drugą kasę, zrozumiałem, że chyba byłbym idiotą, żeby w kolejce na 5 osób kłócić się jak dzban o 30 groszy, tracąc czas niczym niedouczony ekonomista, który nie potrafi znaleźć optimum w zakresie trade-off „czas – pieniądz” (lepsze to chyba niż niedouczona kasjerka, która nie potrafi rozwiązać elementarnego problemu z zakresu swoich kompetencji zawodowych).   Wziąłem paragon, ostententacyjnie zgniotłem i – wychodząc - wyrzuciłem w kąt - odmęty oszustów i leni, którzy, może, za moje nieoszczędzone 30 groszy schylą garba by sprzątnąć dowód swojego wstydu.     "I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną."   Słodko.  
    • Wiosną przy domu   sadzili niebieskie róże z dużego pokoju płynęły Miliony Arlekina   wkrótce radość pieluchy troskliwość   w perspektywie    domek letniskowy niewielkie stawy rybne może coś egzotycznego z biura podróży   niespodziewana demielinizacja zasnuła jasne widoki smutną zawiesiną   odtąd idąc pod rękę zmagali się z jej niemocą                  ***   nadeszła nie ta złota polska (bo ta przychodzi co roku) lecz srebrna indywidualna zjawiająca się w pobliżu celu   czas biegł już według innego zegara ona dawno zapomniała jak się tańczy   tylko walc Riccardo Drigo słuchany z sentymentem płynął – jak wtedy wiosną – w tym samym tempie     23-30.09.2023        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...