Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

trwaj


Rekomendowane odpowiedzi

Tak myślem z punktu widzenia powiedzmy prostego rolnika i to czytom. I wrzucem to do kosza bom nie pojmujem. Autorowi myśl zaświtała jakowaś i tak napisoł se. Czy autor myśli pisząc o czytelniku, czy tak wlepia myśląc o sobie? Poz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie autorze magistrze sztuk wyimagowanych może stonuje pan swoje słowa, chamstwem ogólnym zalatują. Dziwię się administracji by inteligentny człowiek tak bluzgał publicznie. Panie ,,poeto" trochę proponuję samokrytyki. Panie Michale szanowny moderatorze wiem, że pan.zalatany jest, itp ale takie bluzgi. Sam pan pamięta jak panu bluzgał pewien grafomaniak. Mistrzu kochany.arcydzieł wyimaginowanych nerwy proszé w formie bomby zrzucić na wiejskiej. Napisałeś pan mizerny tekst niewarty czytania jedynie tytuł jest godny uwagi. Gratuluję panu.autorowi słownictwa ,,Dzień świra" pan obejrzyj to pewnie o panu Kondrat fajnie rolę zagrał. To nie wiersz lecz ,,gniot" do potęgi n- tej. Zaświtało szanownemu poecie coś między jawą a snem, żeby nie zapomnieć wklepał to coś tutaj i świeci. To pan Stempelek pisze lepiej niż pan szanowny farmacji dookoła ziemskiej. Przynajmniej prosto, jasno i na temat. Pana jako przykład chamstwa i nietolerancji trzeba przedstawić. Szkoda.czasami że cenzura znikła. Pan jesteś powodem postępowań z netem itp panującego nam kaczora. Już wszędzie swoich nieuków politruków wysyła. Panie zlituj się nad czytelnikami i tortur im nie rób. Poz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znowu sie tu przypałętałes? zabełkotałeś pseudointelektualnie wrzucając do wora co sie da i wyładowujesz frustracje?
ocen krytyku
kozak w necie pizda w świecie co to wiersza nie napisze ale innym gniecie z natury jest smieciem bez kobiety na debecie chuderlaczek i cwaniaczek co dioptrii nie zliczy na ulicy wzrok w chodniczek a tu wojowniczy

kjtory to już nick frustracie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...