Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dziękuję że prowadzisz mnie za rękę
po drodze pełnej pułapek świata
za Twą obecność
tak niewidzialną że prawdziwą
za to że nie zawsze zgadzasz się z mym zdaniem
wciąż przestawiasz tory przeznaczenia
i na koniec
że potrafisz stale kochać
tą miłością
która ciało me przeszywa dreszczem
gdy uwierzy w końcu rozum
że nie może pojąć

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Myślę, że .. Ten.. to nikt inny, jak Bóg.
Samo podziękowanie jest jasne, czuć wielkie oddanie i wiarę...
Troszkę niezręcznie brzmi.. za Twą obecność tak niewidzialną że prawdziwą..
może.. "tak".. pominąć, a za.." że".. dać.. ale, to tylko sugestia.
Pozdrawiam Joanno... :)
Opublikowano

Dziękuję Nato za przeczytanie mojego wiersza i komentarz. Pisząc ten wiersz chciałam nawiązać do stylu, w którym pisał ks. Jan Twardowski i wydawało mi się że właśnie takich określeń "nietypowych" on używał. I oczywiście odkryłaś sedno wiersza.

Pozdrawiam cieplitko i życzę miłego dnia chociaż czuć zapach sesji w powierzu ;)

Janina

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Poeta podchodzi do wiadra z zimną wodą przed studnię, uważając na zdradliwy lód pod buciorami. Nabiera jej, ile tylko zdoła, w duże, nieco toporne dłonie. Ochlapuje twarz. Parska. Woda ścieka mu po rudej brudzie na tors, przylega do niedopiętej koszuli. Ulatuje para, rozgrzewają chrapy, wyraźnie się unosi klatka piersiowa.   Gdyby to była kobieta, przyniosłaby wodę pod dach.   Znalazła jakąś ustronność i polewając nagie piersi, odwrócona plecami, maczała w cebrze kawałek płóciennej szmatki, przykładając go od sutków po ramiona i szyję, co jakiś, tylko jej znany dokładnie, moduł czasowy, powtarzając skrupulatnie czynności i wykręcając nadmiar.   Poeta doprowadza się do porządku, kobieta obmywa. Odszedłeś, tak zwyczajnie. Jakby mnie nigdy nie było.        
    • @huzarc   zgadzam się.!!!!!
    • @Migrena My, kolejnym gwoździem w tym sękatym krzyżu, który przeznaczenie unosi… oni umytymi jego właścicielami, którzy upomną się o niego, jeśli będą mogli na nim  coś zarobić.
    • bawimy się w ofiary Inkwizycji. ja – nadłamany kołem i rozwłóczony po dachach, pod ciężkimi od wody niebami, mało poprawny wykolejeniec, którego skazano na prawdziwą punishmęt (wiem, żart słowny nie najwyższych lotów), ty – cała w płomykach, błyszcząca (blask sączy się na pokruszone stronice starodruków, inkunabułów i te zaraz młodnieją, ich farba staje się koloru wiosny, jasnokwitnąca). aby gra w pogorzelisko (nie: w pogorzelisku) lepiej nam szła, przyniosłem coś ze sprzączką: śmiertkę na smyczy, szkielecinę na zbyt krótkim pasku i tekst sztuczydła o tym samochodzie, co zawsze w horrorach nie chce zapalić, gdy trzeba uciekać przed złamaniem karku, na złamanie, scenariusz tragikomedii o domu nawiedzanym przez ducha lalki wypchanej trocinami (w ostatniej scenie okazuje się, że to tak naprawdę opiłki ze startego na wióry pomnika). przekieruj myśli. z codzienności – w głąb. czuj, jak nasza dziecięca zabawa przynosi szokująco uroczy skutek: kamienieję w tobie, by być zrośniętym. niewydobywalnym.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...