Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przyszło nam razem iść
we mgle szukać cennego
zawiało wiatrem jesieni
kwitnę dla ciebie jak zawsze

choć nie patrzysz jak przed
widzę swoje odbicie
w źrenicach od nie wiem już
stoisz z boku gdy przeglądam

w lustrze widzę jak dawniej
ja twoją ty moją
jesteśmy piękni

Opublikowano
przyszło nam razem iść
we mgle szukać cennego
zawiało wiatrem jesieni
kwitnę dla ciebie jak zawsze

choć nie patrzysz jak przed
widzę swoje odbicie
w źrenicach od nie wiem już
stoisz z boku gdy przeglądam

w lustrze widzę jak dawniej
ja twoją ty moją
jesteśmy piękni


Wg mnie zaczyna tworzyć się stadko "jaków". Może jakoś inaczej to zapisać?
Opublikowano

Witaj Wawrzynku powtarzanie tego samego słowa na końcu wersu to epifora, dlatego z niej nie zrezygnowałam !
Dziękuje za odniesienie, szkoda, ze nie do przekazu?!
POZDRAWIAM!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Myślę Mithrilu ,że wcale nie taki gniot ...najpierw trzeba przejść kawał życia , doświadczyć czegoś co jak głaz spada z nieba ,,,i kończy się to to co było ,,,!!
A odnośnie ..piękni,,,cale nie chodzi o urodę...!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





jak każdemu, bezkrytycznemu wobec swojego pseudopisania....................grafomanowi
No to poczytaj pod twoimi komentarze, wiesz wszystko, oczywiście o pisaniu , bo resztę mam gdzieś...!
Uważasz sie z a mędrca to wal i to biegusiem do specjalisty!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




....................no proszę - eksponują się dysfunkcje typowego organika

"stoisz z boku gdy przeglądam
podrywanie oślicej dupy!"



i jest brakujący - element
To ty...!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Alinko nie obawiaj sie nic a nic....a odnośnie amunicji ...nie braknie mi ...
By w końcu hydrze ukręcić łeb !
Albo ,,,albo!
Nie można bez końca , obrażać , skażać , gnoić , wierszy nie tylko moich,,,ale wiadomo ..!Bo to Mithon , a on to co?Alfa i omega?
Niech by tylko piszący pod wierszami którym napisał ,,pierdoły .odezwali się ludzkim głosem , bez obaw to by zabrał dupę w trok ...i bez obelg w siny las znikł!
Pozdrawiam!
Nie pozwólmy w końcu się obrażać!
Pozdrawiam!
Opublikowano

Mithril bądź czasem wyrozumiały to przecież nie konkursy jakieś na to kto napisze lepiej. Każdy pisze to co mu gra w duszy. Tą np Katedrę skomentowałeś nazwałeś gniotem. Ja zetknąłem się z tym autorem tej katedry. Masz rację w większości przypadków ale podejdź do tego z dystansem. Pisanie na forum to rodzaj.zabawy. Przeglądałem sporo portali i stwierdziłem, że mijają się i to strasznie. Na jednym chwalą tekst na innym gnoją a na innym wogóle jeszcze inaczej. Wpisałem np rymowankę to na jednym chwalili a na drugim rymów dopatrzeč się nie mogli i to znani poeci. Z dystansem trzeba podchodzić po co nerwy sobie truć i komuś. Czasami trzeba komentarz dać ostry. Zajrzyj czasem do warsztatu czy gotowych to dopiero tam się wyprawia. Dasz komuś wskazówkę to jeszcze dostaniesz parę ... na pożegnanie. Na forum jest za mało działów dlatego taki chaos.

Opublikowano

Są tacy, którzy bez innych by nie zaistnieli, kwestia tylko w tym, jak kto na siebie zwraca uwagę (a to już widać doskonale). I to odnosi się do wiersza, jak i bardziej do niektórych komentarzy. Pozdrawiam

Opublikowano

Wiersz bez rewelacji, liryczne eciepecie, bez rażących odniesień dla odbiorcy, tekst szybko spłynął z oczu i proszę się nie obrażać... tylko wyciągać wnioski, bo stać autorkę na dużo więcej... a nie na liryczny banał.
Pozdrawiam gorąco,
Piotr

Opublikowano

Zajrzyj do działu P bo tam jest teraz Z i poczytaj te pierdoły i plusikowanie i achy i ochy nad badziewem, które kosza śmieci nie jest warte. Te plusy powinny być wyłączone bo bez sensu są. Krótko tutaj jestem ala już zdążyłem zauważyć te TWA i więcej. Uważasz że z poezji da się wyżyć. Spójrz na świat na gówniarzy to dopiero poezja a w sejmie wyszedł poliglota i powiedział: kombinuje jak łysy pod górę zaś prof Niesiołowski : paszła won. Większość pisze o d... m... i tak to leci. Na innych portalach lepiej nie jest.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje WiJa że odniosłeś się do tematu, szkoda ,że nie do wiersza chociażby krytycznie!
Ja zawsze krytykę przyjmowałam i przyjmuję ,odnosząc się do niej w należyty sposób!Kto mnie czyta ,choćby nie wiele wie ,że zmienię, poprawię, i jeszcze przeproszę i podziękuję!
Również pozdrawiam!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz napisałam pod wpływem chwili, po rozmowie z mężem o przemijaniu,,,,a jak już wyżej pisałam , krytyka O.K. - ALE TAKA WŁAŚNIE JAK np.Twoja!
Pozdrawia serdecznie!
P.S.
I miło poczytać kontekst- bo stać.....
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje mefisto za obszerne wyrażenie swojego zdania (szkoda że nie choć krytycznie pod... bo cenię sobie Twoje uwagi sam wiesz bo słucham wskazówek i to krytycznych i zmieniam),i wyjaśnienie co nie którym co to komentarz!
Pozdrawiam!
P.S.
Nawet Ci czytający , którzy dali po plusiku , nie chcą się ujawnić, naprawdę koniec świata!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.
    • Witam - super - lubię takie klimaty -                                                                    Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...