Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

genezis wg ateisty


Rekomendowane odpowiedzi

no ale są i tacy którzy dla odmiany zaświadczają na katafalku żeby im żadnym sposobem Boga do trumny nie wkładać - pomimo wcześniejszego teizmu. w sumie to człowiek skazany jest na wiarę zawsze i od samego początku, bo mieszka w Bulerbyn, mimo że wysyła wymyślne rakiety w przestrzeń międzygwiezdną, ciężko jest dowieść chociażby tego, że Ziemia jest kulista/ eliptyczna ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku, jak to dostrzegasz, ludzie to duże dzieci, ale na pewno kiedyś dorosną :) Póki co to co wydziwiają tzw. teiści wynika głównie z lekceważenia a także z interpretacji (nadawanie wypowiedziom sensu, jaki komuś pasuje) wybranym wersetom lub fragmentom Pisma Świętego. Korzystając z książki dostępnej pod adresem: http://www.jw.org/index.html?option=QrYQZRQVNlBBX możesz ŚAM poznać czego naprawdę uczy Biblia :) Życzę radości i pożytku z tego... wiecznego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ludzie to duże lub nieduże ale dzieci po sam kres - ziemski - to akurat kwestia obserwacji, jakichś tam doświadczeń, no i wiary; wiary we własne obserwacje - ale kwestia jest na tyle umowna, że nie sposób z nią dyskutować, bo brak dowodów, brak empirii w tej materii;
ja wiem że ludzie (głównie ateusze którzy WIEDZĄ że Boga nie ma - nauka w niepowołanych rękach wywołuje skutek odwrotny) lubują się w nadinterpretowaniu zarówno Tory jak i Nowego Testamentu, ale w szczególności Koranu, który dla odmiany ja polecam Tobie ;)
pozro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku Przekonania są najbardziej osobistą sprawę, wręcz nie dają się wyabstrahować z nas, ani ukazać komuś w całości, a fragmentarycznie przejawiane, bywają odbierane przez innych nie zawsze właściwie. Każdy z nas na własny użytek i odpowiedzialność je kształtuje I NIE MOŻE BYĆ INACZEJ. Mądrzy dysputnicy wpierw uzgadniają definicje pojęć z dziedziny jakiej będzie dotyczyć dysputa, aby myśli ich i wypowiedzi nie rozmijały się :) Przekonywać każdy MUSI SIĘ sam, bo indoktrynacja (sprytne przekonywanie to manipulacja, to terror duchowy). Patologie jednak wszędzie bywają i dysfunkcyjne jednostki :)

Tak, Koran zawiera interesujące miejsca. Oto coś, o czym być może nie wiesz. Odważam się z tobą podzielić tym co wiem, bo przypuszczam, że będzie cię to interesować.

Otóż Koran wspomina o człowieku, który "posiadał wiedzę z Księgi" (27:40, Bielawski). W komentarzu znanym jako Tafsir Jalalayn powiedziano na temat tego wersetu: "Asaf, syn Barchija, był mężem sprawiedliwym. Znał najwznioślejsze imię Boga, toteż ilekroć je wezwał, był wysłuchiwany". Przywodzi to na myśl biblijnego pisarza Asafa, który w Psalmie 83:18 (83:19, BT) oświadczył: "Aby się dowiedziano, że Ty, który masz na imię Jehowa, Ty sam jesteś Najwyższym nad całą ziemią". W Koranie 17:2 czytamy: "Daliśmy Mojżeszowi Księgę i uczyniliśmy ją drogą prostą dla synów Izraela" (Bielawski). W Księdze tej Mojżesz zwraca się do Boga słowami: "Przypuśćmy, że przychodzę teraz do synów Izraela i faktycznie mówię im: "Przysyła mnie do was Bóg waszych praojców", a oni powiadają do mnie: "Jakie jest jego imię?" Cóż im odpowiem?" Bóg odrzekł Mojżeszowi: "Oto, co masz powiedzieć synom Izraela: "Jehowa, Bóg waszych praojców, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was". To jest moje imię po czas niezmierzony" (Wyjścia [2 Mojżeszowa] 3:13, 15). Starożytni Izraelici znali to wielkie imię Boga. Wykorzystywali je nawet do tworzenia własnych imion. Jak obecnie nadaje się komuś imię Abdullach, które znaczy "sługa Boży", tak niegdyś Izraelita mógł otrzymać imię Abdiasz, oznaczające "sługę Jehowy". Matkę proroka Mojżesza nazwano Jochebed, co może się wykładać "Jehowa jest chwałą". Imię Jan znaczy "Jehowa okazał się łaskawy", a imię innego proroka, Eliasza - "moim Bogiem jest Jehowa". Prorocy znali to wielkie imię i posługiwali się nim w sposób nacechowany głębokim szacunkiem. W Piśmie Świętym występuje ono ponad 7000 razy. Jezus Chrystus, syn Marii, zwrócił na nie uwagę, gdy powiedział w modlitwie do Boga: "Objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś (...) Objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była" (Jana 17:6, 26). Omawiając słowa z Koranu 2:87, Bayḍāwī w znanym komentarzu do tej księgi napisał, iż Jezus "przywracał życie zmarłym za pośrednictwem najwznioślejszego imienia Boga". Jak więc doszło do tego, że owo imię spowiła tajemnica? Co ono ma wspólnego z przyszłością każdego człowieka? Niektórzy sądzą, że hebrajskie "Jehowa" znaczy tyle samo, co "Allach" (Bóg). Ale słowo "Allach" jest odpowiednikiem hebrajskiego "Elo·him", będącego liczbą mnogą wyrazu "elo'ah" (bóg), wyrażającą majestat. Pod wpływem przesądu Żydzi przestali wymawiać Boże imię Jehowa. A kiedy napotykali je w trakcie czytania świętych pism, tradycyjnym zwyczajem wypowiadali słowo "Ado·nai", czyli "Pan". Co więcej, w niektórych miejscach oryginału hebrajskego zastąpili imię Jehowa wyrazem "Ado·nai". Podobnie uczynili przywódcy religijni chrześcijaństwa. Imię Jehowa zamienili na słowa "Bóg" (po arabsku "Allach") i "Pan". Przyczyniło się to do rozwoju fałszywej doktryny o Trójcy, nie mającej żadnego oparcia w Piśmie Świętym. Wskutek tego miliony ludzi niesłusznie oddaje cześć Jezusowi i duchowi świętemu, uważając ich za równych Bogu. Tak więc przywódcy judaizmu oraz chrześcijaństwa wspólnie ponoszą winę za to, że ogromne rzesze ludzi nie znają najwznioślejszego z imion. Niemniej Bóg zapowiedział: "Stanowczo uświęcę swoje wielkie imię, (...) i narody będą zmuszone poznać, że ja jestem Jehowa". Istotnie, Jehowa sprawi, że wszystkie narody poznają Jego imię. Dlaczego? Ponieważ nie jest On jedynie Bogiem Żydów czy jakiegoś innego ludu. Jehowa to Bóg całego rodzaju ludzkiego - Ezechiela 36:23; 1 Mojżeszowa 22:18; Psalm 145:21; Malachiasza 1:11, BT. W Piśmie Świętym powiedziano: "Każdy, kto wzywa imienia Jehowy, będzie wybawiony" - Rzymian 10:13. Nasze wybawienie w dniu sądu będzie zależeć od tego, czy znamy imię Boga. Poznanie go obejmuje zaznajomienie się z przymiotami, dziełami oraz zamierzeniami Boga, a także kierowanie się w życiu Jego wzniosłymi zasadami. Na przykład Abraham znał imię Boże i go wzywał. Dzięki temu cieszył się zażyłą więzią z Bogiem, wierzył w Niego, polegał na Nim oraz był Mu posłuszny. W ten sposób stał się przyjacielem Boga. Tak samo my, jeśli poznamy Jego imię, to przybliżymy się do Boga, zadzierzgniemy z Nim osobistą więź i ze wszech sił będziemy strzec Jego miłości (1 Mojżeszowa 12:8; Psalm 9:10,[9:11]; Przypowieści 18:10; Jakuba 2:23). Biblia donosi również: "Jehowa zwracał na to uwagę i słuchał. I zaczęto spisywać przed nim księgę pamięci dla bojących się Jehowy i dla myślących o Jego imieniu" (Malachiasza 3:16). Dlaczego mamy "myśleć" o najwznioślejszym imieniu? Imię Jehowa dosłownie znaczy "On powoduje, że się staje". Wyjawia ono, iż Jehowa osobiście dopilnowuje spełnienia swych obietnic. Zawsze realizuje swoje zamierzenia. Jest Bogiem Wszechmocnym, jedynym Stwórcą, odznaczającym się wszelkimi szlachetnymi cechami. Nie da się w jednym słowie ująć pełni Jego boskości. Jednakże Bóg wybrał sobie niezrównane imię - Jehowa - które przywodzi na myśl wszystkie Jego przymioty i zamierzenia. O swych zamysłach wobec ludzkości Bóg informuje na kartach Pisma Świętego. Jehowa Bóg stworzył człowieka, żeby ten cieszył się bezkresnym, szczęśliwym życiem w raju. Jego wolą jest, aby wszyscy ludzie stanowili jedną rodzinę, zespoloną miłością i pokojem. Już wkrótce Bóg miłości zrealizuje to zamierzenie (Mateusza 24:3-14, 32-42; 1 Jana 4:14-21). Bóg wyjaśnia, dlaczego ludzie doznają cierpień, i wskazuje, iż mogą zostać od nich uwolnieni (Objawienie 21:4). W Psalmie 37:10, 11 czytamy: "Jeszcze trochę, a nie będzie bezbożnego; spojrzysz na miejsce jego, a już go nie będzie. Lecz pokorni odziedziczą ziemię i rozkoszować się będą obfitym pokojem" (zobacz też Koran 21:105). Owo doniosłe imię Boże faktycznie stanie się znane. Narody będą musiały się dowiedzieć, że brzmi ono Jehowa. Cudownym przywilejem jest poznanie tego najwznioślejszego imienia, świadczenie o nim oraz związanie się z nim. Kto tak czyni, odczuje na sobie urzeczywistnienie się wspaniałej obietnicy Bożej: "Ponieważ mnie umiłował, wyratuję go, wywyższę, bo zna imię moje. Wzywać mnie będzie, a Ja go wysłucham (...) Długim życiem nasycę go i ukażę mu zbawienie moje" (Psalm 91:14-16).

Tak więc bynajmniej cię nie przekonując, lec zjedynie dięląc sie z tobą, tym, o czym wiem, zaprezentowałem ci pod rozwagę i uważną analizę (stąd prócz cytatów podaję skąd cytowałem). Życzę tobei, tego co sobie w myśl mojej wypowiedzi :)

Choć nie dorośniemy szybko do wymiarów pełni Chrystusowej, to jednak dorastajmy, każdy z nas INDYWIDUALNIE :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, zgadzam się, przekonania są indywidualne, światopoglądy różne, egzegezy Świętych Ksiąg również; poza tym powiem ci że miło było przeczytać przytoczony przez ciebie fragment, jedynie utwierdził mnie we własnym przekonaniu. Jestem osobą wierzącą ale uważam się za człowieka bezwyznaniowego, nie identyfikuję się z konkretną religią, lecz z wszystkich monoteistycznych i nie tylko monoteistycznych religii (chociaż z nich głównie), tworzę własną, chronologiczną kompilację moralnych i etycznych wskazań, które w moim mniemaniu nakładają się na siebie zarówno w Biblii jak i Koranie, mimo iż są przedstawiane za pomocą różnych alegorii, co jest oczywistą konsekwencją różnorodności kultur i różności miejsca i czasu powstania każdej z nich. Podobnych stanowisk jak moje i twoje jest mnóstwo i jest to podwójne szczęście; po pierwsze potwierdza niezupełną irracjonalność takowych rozmyślań, po drugie krzepi ;) Natomiast samo dorastanie jest aktem koniecznym aczkolwiek zawsze niekompletny i nieskończonym - próba upodobnienia się do Boga jest drogą bez ziemskiego, namacalnego celu ;)
pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj dla mnie to jest chyba niedelikatne nadużycie semantyczne z twojej strony albo dla odmiany rodzaj przeświadczenia które ma niespecjalnie uzasadnione podstawy. Nie każdy bowiem człowiek ma poglądy bądź wierzenia i to jest sprawa z której wynika reszta. Otóż wiem bo widziałem z bliska i nieraz kogoś takiego, kto nie ma poglądów żadnych, nie wie czy wierzy w Boga, nie jest lewicowy ani prawicowy; święta narodowe i religijne odbywa w sposób automatyczny, a najbardziej lubi spokój i jakieś niewybredne przyjemnostki. Wspominam o tym dlatego że ludzie podobnego pokroju nie odpowiadają za to, że nie są zdolni wyrobić sobie jakichś poglądów i nie jest to ich wina, że poza silnikami wysokoprężnymi niewiele ich interesuję ze świata religii, wiary czy zgoła filozofii. Rzecz jasna dla człowieka wierzącego i rozczytanego w Biblii oczywistym jest fakt, że każdy za swoje grzechy i słabostki odpowie osobiście, jednak od tego że każdy osobiście odpowie, do tego, że jest to osobista odpowiedzialność każdego, jest moim zdaniem długa wąska ścieżka. To jest przecież tak, że aby za coś odpowiadać, najpierw trzeba być świadomym tego, wokół czego ma się obudować owa odpowiedzialność. Ja myślę że zbędne jest przypominanie komuś że tak a siak Biblia mówi i tego i owego Bóg wymaga, dlatego że przede wszystkim On wymaga od ciebie. To jest wzór wiary zaczerpnięty z klasycznej literatury romantycznej; ściślej mówiąc rodzaj mistycznego indywidualizmu. I tak jak czytałem zarówno Stary jak i Nowy Testament, Bóg w nich wyraźnie mówi, że nie wszyscy zostaną obłaskawieni; mówi (w Torze), że ludzie są głównie źli (Księga Przysłów chyba), i jest szereg bardzo podobnych stwierdzeń, wobec których ciężko przejść obojętnie nie zadając pytania: czy aby każdy człowiek jest na tyle uświadomiony ażeby rozumował lub podzielał emocjonalnie prawdy o dążeniu do metafizycznego szczęścia i wyswobodzenia z okowów grzechu? Otóż nie. Człowiek który nie jest czegoś świadomy nie może z oczywistych powodów brać za to odpowiedzialności, ponieważ to wykracza poza jego kompetencje. Jestem zdania że wiarę należy przeżywać w zaciszu własnego sumienia miast epatować ogólnymi prawdami i zrębami jej założeń. Wybacz Rihtiku. Ja wiarę rozumuję w wybitnie indywidualistyczny sposób, czasem mam wrażenie że aż ją przeinaczam w rodzaj dowolności, jednakowoż głównie rozchodzi mi się w tej mojej wersji o to, że istnienie Absolutu poprzedzało wielki wybuch; że moralność więcej waży niż analityczna umiejętność kojarzenia wierzchnich faktów, i że miłość stanowi fundament humanizmu i najbardziej górnolotny cel dążenia... Z drugiej strony w każdej religii głównej monoteistycznej, czyli w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie zawsze jest mowa o roli przeznaczenia; i tu jest ciekawostka otóż takiego rodzaju, że niektórym ludziom Pan okazuję dostąpienia łask, innych zaś obmyśla na wichrzycieli, i smaga ich wyboistymi ścieżkami życiowymi - w nieuświadomieniu! Każdy człowiek bez mała odpowiada przed prawem karnym i innymi odmianami ziemskiego prawa za nadużycia różnego rodzaju które godzą w suwerenności i wolność innych, ale czy każdy, bez wyjątku, jest ZDOLNY odpowiadać za poglądy religijne (polityczne czy gospodarcze) - to chyba przesadne założenie ;). W niemałej części społeczeństwa wiara i religia mają charakter jedynie życzeniowy - nie towarzyszy temu żadna refleksja, ale wyłącznie z banalnego powodu innych predyspozycji takiego kogoś. To jedynie ty możesz wiedzieć i grono nielicznych, że Bóg czuwa nad każdym, i to może cię krzepić, ale sądzę także że Bóg czuwa najbliżej nad tymi, których wiara jest najbardziej uświadomiona, takoż inny jest rodzaj twojej odpowiedzialności przed Nim, aniżeli przypadkowej osoby, która nie zapuszcza się na wędrówki i uczty metafizyczne po bezdrożach Biblii. Czyż nie? Jest też tak, że Bóg niektórych opuszcza, celowo, fiksuje im rzeczywistość, przeinacza krajobraz, wpycha w niewygodną rzeczywistość, narzuca brak świadomości w tym aspekcie; innych przeznacza na rozpustników, podaje im dzbany z winem i bażanty za życia ażeby utworzyć z nich moralne kreatury; powoduje bezecników, furiatów, frustratów i ludzi o prostym sposobie przeżywania świata. Czy odpowiedzialność osoby krzewiącej religijność i noszącej Jezusa na ustach konsekwentnie jest równorzędna z tymi, dla których Biblia nie stanowi aż tak silnego odniesienia i obiektu studiowania jak w twoim przypadku, to śmiem wątpić. Uważam wszelako że skoro twoja identyfikacja z prawdami Nowego Testamentu jest tak duża jak piszesz, to też i twoja odpowiedzialność jest o tyle większa, o ile znaczniejsze jest twoje zaangażowanie w tym względzie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku...
Zanim podzielę się z tobą tym, co mi wiadomo, o czym jestem przekonany, pragnę uzgodnić z tobą kwestię zdaje się zasadniczą, dla tak wrażliwych ludzi, jakimi jest w pewien sposób i stopniu, wysublimowana część społeczeństwa polskiego, która poetyzuje i odwiedza to forum, nie wyłączając ciebie :) Chodzi o szacunek, poważanie, respekt z francuskiego zwany też estymą. Przyznasz,że to dość szerokie pojęcie :) Nie wykluczone, że ta okoliczność sprawia, że narażam się (np. Oxyvii) na urabianie mi opinii, że dla nikogo na tym forum jej nie mam - patrz na strofy i komentarze dostępne pod adresem: http://www.poezja.org/wiersz,1,134657.html . Przeciwdziałając temu, by z twojej strony spotkało mnie coś takiego, przed zamieszczeniem moich wypowiedzi stosownie uwzględniających problematykę której dotykasz w swoim komentarzu, znamiennie zamieszczonym pod utworem genezis wg ateisty (niewątpliwie jest on moją reakcją na wiersz Oxyvii), pozwolę sobie określić jak pojmuję szacunek (respekt) i jak go przejawiałem i nadal będę przejawiał, także w tym, mam nadzieję zajmującym dla nas obu wątku. Oczywiste jest, że publikowane na tym forum, nasze wypowiedzi będą czytane i oceniane też przez innych, co tym bardziej przyczynia się do tego, bym zdefiniował (określił), jak nadal będę przestrzegał nie tylko regulaminu tego forum. Liczę też na to, że dzięki temu uda mi się jakoś odzyskać szacunek Oxyvii i tych osób, które pod wpływem jej wypowiedzi postanowili mnie nie szanować. Wybacz więc, że się nieco rozpiszę najpierw w tej kwestii.

[u]Jeżeli twoja reakcja na ten komentarz będzie świadczyć, że mnie rozumiesz i zgadzasz się iż tak jak napiszę, będę cię szanował wypowiadając się, to dopiero wówczas, w kolejnym komentarzu wypowiem się stosownie do tego, o czym pisałeś. (To z mojej strony właśnie przejaw szacunku dla ciebie.) Dobrze?[/u] :)

Otóż.. prócz tego, o co o estymie mówią słowniki, moje pojmowanie szacunku ukształtowała taka oto wiedza, bazująca m.in. na najstarszej definicji (nie brak przesłanek, że język starohebrajski jest językiem Adama i Ewy) tego pojęcia. Hebrajski odpowiednik wyrazu "szacunek" to słowo kawod, które w bezpośrednim tłumaczeniu na j. polski znaczy dosłownie "ciężar". Z zachowanych tekstów, nie tylko biblijnych wynika, że od najdawniejszych czasów szacunek okazywano osobie uważanej za prawą, znaczącą, ważną, a przede wszystkim szanującej Boga i przestrzegającej Jego praw. Ponieważ wiele starożytnych tekstów (nie wyłączając obszernych partii tekstów wchodzących obecnie w skład Pisma Świętego), więc biorę pod uwagę również greckie znaczenie wyraz time, gdyż kryje on w sobie myśl o "szacunku", "poważaniu", ale też o "wartości" i "drogocenności". Dlatego też pochodzący od niego czasownik timao można przetłumaczyć na "wyznaczyć cenę", tak własnie został on przetłumaczony w Ew. wg Mateusza 27:9. Rzeczownik time, występujący w oryginalnym zapisach Ew. wg Mat. 27:6 i Dz. 4:34, został przetłumaczony zaś na "zapłata" lub "równowartość", a przymiotnik tímios, w Dz. 5:34; 20:24 o 1 Kor. 3:12 na "poważany", "drogi" (wartościowy) czy "drogocenny".

Jak dla mnie, niewątpliwie osobami zasługującymi na szacunek tak pojmowany zasługują Jehowa Bóg i Jego Syn.

Jehowa Bóg jako Stwórca i Pan Wszechwładny zasługuje na najgłębszy szacunek i cześć (1Tm 1:17; Heb 3:3, 4; Obj 4:9-11). Ludzie wyrażają taki szacunek, gdy za przykładem Jezusa czynią to, co się Bogu podoba - Jn 8:29, 49.

Dopóki obowiązywało Prawo Mojżeszowe, Izraelici mogli okazywać Jehowie szacunek, składając Mu w ofierze to, co mieli najlepszego (Prz 3:9; Mal 1:6-8) - właśnie dlatego tzw. Prawo Mojżeszowe zawierało postanowienia określające szczegółowo wyrażanie szacunku w ten szczególny sposób.

Darzenie Wszechmocnego rzeczywistym szacunkiem nie polega na przestrzeganiu jakichś form. Konieczne jest prawdziwe umiłowanie zasad Jehowy i szczere pragnienie spełniania Jego woli. Niewątpliwie brakowało tego żydowskim przywódcom religijnym w czasach ziemskiej służby Jezusa (Iz 29:13; Mk 7:6), którzy jedynie wargami (pozornie) okazywali Mu szacunek.

Jak dla mnie, niewątpliwe jest to, że Jezus Chrystus dał doskonały wzór okazywania szacunku Bogu, gdyż sumiennie i z radością spełnił Jego wolę, składając nawet w ofierze własne życie (Mt 26:39; Jn 10:17, 18). Dlatego Ojciec również okazał mu szacunek, potwierdzając, że uważa Go za umiłowanego Syna (Mt 17:5; 2Pt 1:17). Kiedy Jezus zakończył ziemskie życie, otrzymał od Boga jeszcze zaszczytniejsze stanowisko, niż miał przedtem (Flp 2:9-11). Na przykładzie Jezusa Chrystusa widać, jak Najwyższy uszanuje tych, którzy Jego szanują - wyrazi swą aprobatę i szczodrze im pobłogosławi (1Sm 2:30).

Ponieważ to Jehowa Bóg wywyższył swego Syna, każdy, kto nie chce uznać Jezusa Chrystusa za nieśmiertelnego Króla królów i Pana panów, lekceważy jego Ojca. Syn zasługuje na szacunek i lojalne poparcie ze względu na swą pozycję i dokonania (Jn 5:23; 1Tm 6:15, 16; Obj 5:11-13). Wszyscy, którzy pragną, by ich uszanował jako swych uczniów, muszą ściśle trzymać się jego wzoru i nauk (Rz 2:7, 10).

Oczywiście oprócz Jehowy Boga i Jezusa Chrystusa także inne osoby są godne szacunku, m.in. z racji stanowiska. Bezdyskusyjnie (jak dla mnie) dzieci mają szanować rodziców i w związku z tym być im posłuszne (Pwt 5:16; Ef 6:1, 2). Jeżeli rodzice znajdą się w potrzebie, dorosłe dzieci mogą dowieść szacunku przez chętne udzielenie pomocy pod względem materialnym (Mt 15:4-6; 1Tm 5:3, 4). Również mąż ma szanować żonę i czyni to wówczas, gdy ją kocha i ceni, natomiast żona szanuje męża, gdy jest mu podporządkowana i odnosi się do niego z głębokim respektem (1Pt 3:1-7). Stosowny szacunek należy się również władzom i innym osobom piastującym odpowiedzialne stanowiska (Rz 13:7). Ale nie tylko im, gdyż bez względu na sytuację życiową (materialną w szczególności) ludzie wszelkiego pokroju zasługują na szacunek, ponieważ są stworzeniami Bożymi (1Pt 2:17). Świadom tego (jak czytasz) staram się stosownie okazywać szacunek, w szczególny sposób przede wszystkim osobom podzielającym moje przekonania (Rz 12:10), bo przecież niestosowne wręcz byłoby IDENTYCZNIE szanować KAŻDEGO. Przejawem mojego szacunku dla ciebie i uczestników tego forum jest przede wszystkim to, że szukam korzyści nie tyle swojej własnej, lecz właśnie twojej i innych, którzy czytają moje utwory i komentarze, zazwyczaj dawane niejako na czyjeś życzenie, a to po myśli 1 Kor. 10:24.

Ale estyma to też respekt.
W moim pojęciu polega na poważaniu kogoś; na darzeniu go szacunkiem i szczególnymi względami; liczenie się z czymś, a przede wszystkim z kimś - jego przymiotami, osiągnięciami, urzędem, pozycją lub władzą.

Mam go przede wszystkim wobec Jehowy i Jego przedstawicieli. Jehowa Bóg jako Stwórca jest godzien, by wszystkie stworzenia rozumne darzyły Go najwyższym szacunkiem - Obj 4:11 - i jak czytać część stworzeń Go nie zawodzi. Szacunku wraz z nimi dowodzę wiernością i posłuszeństwem, do czego skłania mnie miłość do Boga i wdzięczność za to, co dla mnie uczynił (Mal 1:6; 1Jn 5:3). Świadomy jestem, że właściwie przywłaszczenie sobie, lub przypisywanie komuś lub czemuś (np. przypadkowi) czegoś należącego do Stwórcy (jak m.in. uznanie dla Jego stwórczych dokonań) wg mojego pojęcia świadczy o braku respektu i szacunku. Istnieje biblijny, jaskrawy precedens takiego braku respektu - przejawili go Chofni i Pinechas, synowie arcykapłana Helego, gdy z każdej ofiary składanej Bogu Jehowie najlepsze części zabierali dla siebie. Ponieważ Heli nie podjął przeciw nim zdecydowanych działań, można było powiedzieć, że darzy ich większym szacunkiem niż Jehowę - 1Sm 2:12-17, 27-29.

Jestem świadomy, że okazuję szacunek Jehowie Bogu przez wierność i posłuszeństwo oraz popieranie Jego wielbienia, natomiast gdy On chce uszanować jakiegoś człowieka, błogosławi mu i go nagradza - 1Sm 2:30. Na przykład swego wiernego sługę, króla Dawida, który pragnął zbudować świątynię dla Arki Przymierza, Jehowa nagrodził, zawierając z nim przymierze co do Królestwa - 2Sm 7:1-16; 1Kn 17:1-14. Na respekt zasługiwali ci, którzy występowali w imieniu Jehowy - prorocy, a zwłaszcza Syn Boży, Jezus Chrystus. Tymczasem Izraelici znieważali ich słowem i czynem, a niektórych nawet zabili. Swoje lekceważenie dla przedstawicieli Jehowy ujawnili w najbardziej rażący sposób, kiedy zamordowali Jego Syna. Dlatego w 70 r. n.e. Jehowa za pośrednictwem wojsk rzymskich wywarł pomstę na niewiernej Jerozolimie - Mt 21:33-44; Mk 12:1-9; Łk 20:9-16; por. Jn 5:23.

Apostoł Paweł radził: "Przodujcie w okazywaniu sobie nawzajem szacunku" (Rz 12:10). Pomaga mi w tym okoliczność, że znam swoje słabości i uchybienia lepiej niż inni, więc słusznie uważam ich za wyższych od siebie i cenię, czyli szanuję innych, szczególnie gdy pełnią dla Boga wierną służbę - Filipian 2:1-4. Przekonany o słuszności nauk Pisma Świętego (Jana 17:17), okazuję stosowny respekt wobec osób (w tym wobec Oxyvii i ciebie, Tomku), którzy jakkolwiek domagają się (proszą lub zdają się chcieć) uzasadnienia dla żywionych przeze mnie nadziei i przekonań. Dlatego też, w łagodnym usposobieniu i z głębokim respektem wypowiadam się, jednak bez rozwadniania świętych dla mnie prawd. Kiedy czynione są mi zarzuty (niekiedy przybierają obraźliwy ton), usilnie staram się nie odpowiadać z irytacją, gniewem czy oburzeniem, lecz argumentuję spokojnie.

Jednak nic co mi jest dotąd znane nie wskazuje, że głęboki respekt ma oznaczać strach przed człowiekiem!

Żywię i nadal będę żywił (umacniał) zdrową bojaźń wobec Jehowy Boga i Pana Jezusa Chrystusa - 1Pt 3:14, 15.
Dobry przykład pod tym względem dają mi aniołowie, którzy chociaż są więksi od ludzi pod względem siły i mocy, nie wnoszą oskarżeń w sposób obelżywy - 2Pt 2:11.

Ja też nigdy i nigdzie oraz nikogo nie potraktowałem i nie potraktuję obelżywie (ad personam); jednak wzorem CKN nadal będę dawał odpowiednie rzeczom słowo :)

ZA WSTĘP (OGÓLNIKI)

1
Gdy z wiosną życia duch Artysta
Poi się jej tchem jak motyle,
Wolno mu mówić tylko tyle:
"Ziemia jest krągła -- jest kulista!"

2
Lecz gdy późniejszych chłodów dreszcze
Drzewem wzruszą -- i kwiatki zlecą --
Wtedy dodawać trzeba jeszcze:
"U biegunów -- spłaszczona nieco..."

3
Ponad wszystkie wasze uroki --
Ty! poezjo, i ty, wymowo --
Jeden wiecznie będzie wysoki:

* * * * * * * * * * * * * * * *

Odpowiednie dać rzeczy słowo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, mam wrażenie że w ogóle mnie nie słuchasz i w ogóle nie dotykasz sprawy o którą mi chodziło. Obawiam się że z twojej odpowiedzi wynika jasno, że nie dyskutujesz, ale monologujesz - piszesz automatycznie i wchodzisz w rolę wykładowcy zamiast zastanawiać się nad tym co odpisujesz w reakcji na konkretne pytania. Nie czytałem wpisów pod linkiem który mi zasugerowałeś, bo nie uważam aby to było konieczne: moja opinia o tobie jest wynikiem mojej relacji z tobą, i to jest jednak chyba trzeźwe podejście. W każdym bądź razie pozdrawiam i dzięki za aktywność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No.. widzę, że miałem rację już we stępie mojego komentarza, gdzie wyraźnie pisałem, iż dopiero wówczas się wypowiem, gdy twoja reakcja nie będzie taka jaka właśnie jest. Nie czytasz uważnie i ze zrozumieniem. Niech się dzieje twoja wola i nich ci będzie że masz racje :) Szkoda :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie tak że mnie chodzi o którąś rację i nie jest tak że nie czytam ze zrozumieniem tego co napisałeś, a że napisałeś według mnie kilkadziesiąt zbędnych i nazbyt okrągłych zdań w odpowiedzi na moją wypowiedź to już inna sprawa aniżeli jakowyś brak szacunku, który jak sam przyznajesz, założyłeś a priori, co chyba nie jest eleganckie i stosowne. To co piszesz ma znaczenie, lecz niemałe znaczenie ma to jak piszesz. A piszesz jak Oświecony, szafujesz cytatami z Biblii, zachowujesz się jak egzegeta, a całkowicie pomijasz te wątpliwości, które wystosowałem ja. Jest kilka zasadniczych sprzeczności w twoim i moim postrzeganiu wiary a także odczytywaniu Biblii, dlatego, przyznam, nieco mnie zniechęciłeś, delikatnie rozczarowałeś i lekko zanudziłeś. To wcale nie oznacza że nie szanuje twojego zdania i że nie szanuje ciebie. Wybacz, ale wolałbym abyś mówił głównie własnymi słowami a nie wywlekał na światło dzienne cytaty które wg ciebie potwierdzają twoje hipotezy - to byłoby dla mnie bardziej wiarygodne. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomku
Strach mnie zbiera, cokolwiek pisać... Twoja wsobność mnie poraża. Rezygnuję z wypowiadania się wobec ciebie, bo zanosi się na to, że im bardziej będę cię szanował, tym bardziej będzie jak czytam w kolejnym twoim komentarzu. Na koniec krótko i dobitnie. WSTRZYMAŁEM SIĘ OD WYPOWIADANIA SIĘ ADEKWATNIE DO PORUSZONYCH PRZEZ CIEBIE ZAGADNIEŃ - jak czytać, słusznie, podejrzewając (inni mi dali ku temu podstawy, a teraz jak czytam i ty do nich dołączyłeś), że nie będziesz zasowolony z tego COKOLWIEK I JAKKOLWIEK BYM NAPISAŁ z należytą estymą, jaką dla ciebie zachowuję. Bywaj zdrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ironio!
Lecz skoro przeszedłeś na grunt psychologizowania w odniesieniu do mnie, a to doskonale widać, bo nie odnosisz się do tego co mówię, lecz wzbraniasz się przed wypowiedziami, ponieważ przewidujesz moje zachowania, i rysujesz kształt niedoszłych wypowiedzi; to ja także powiem dosadniej aniżeli wcześniej to czyniłem: z mojej analizy rodzaju twoich wypowiedzi wynika jasno, że w głównej mierze dążysz do zobrazowania własnych poglądów, niekoniecznie mając zamiar je zrewidować lub choćby z atencją podnieść te sprawy, o których nadmienia adwersarz. To chyba nie jest wcale dziwne że taka maniera mniej lub bardziej zniechęca hipotetycznego dyskutanta. Nie znasz mnie, nie wiesz jak i co napisałbym gdybym uznał, że masz ochotę podjąć dialog, dlatego wybacz ale nie podobają mi się twoje imperatywy, i odnoszenie się nie do treści, lecz do domniemanych reakcji na nie. Cześć no i Bóg z tobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aluno.. to zasługa Oxyvi :) Jej wiersz (http://www.poezja.org/wiersz,1,134657.html), a potem niezbyt miła wymiana komentarzy (niestety, polemika się nie udała - z mojej winy) zaowocowała tym tekstem. Pokrzepiłaś mnie.. i z serdecznością dziękuję. Życzę (samolubnie :)) tobie dalej pięknego tworzenia, bym mógł się raczyć twoją liryką :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 lat później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ponad półwieku stawiam żetony los krupier rzuca nadziei kulkę koło się kręci w przeciwną stronę a kiedy staje znów nie mój numer   nie rezygnuję tą grę wciąż kocham nie mogę przecież ciągle przegrywać wierze że trafię odrzucam rozpacz przecież istnieje prawdziwa miłość   ale już jesień co przypomina żebym się spieszył nie będę młodszy niedługo przyjdzie niestety zima czas obstawiania mam coraz krótszy       20-09- 2024 Di Campione d'Italia 
    • Wkłada kamień do ust i ćwiczy wymowę. Nieraz kaleczy się. Później przemawia gładkimi i okrągłymi zdaniami. Czy są klejnotami ?    
    • W kształcie nieokreślonym Prawami geometrii Nie doszukuj się prostych Linii, osi symetrii.   Nie doszukuj się płaszczyzn W dachach gromem skruszonych, Ani wzorów – w dywanach W bezkształtność obróconych.   Nie szukaj też gry świateł Wśród błysków  igieł szklanych, Wiatru pięścią gwałtownie Tęczowo rozsypanych.   Nie szukaj praw wspólnoty W  grubych mumiach kamienic, Cierpkim stężałych bólem (Jak oblicza – męczennic).   Nie szukaj praw wszechświata W biblioteki ruinach, W zgliszczach antykwariatu Sagi – o wielkich czynach.   Nie szukaj słów uczonych Na rozsypanych  kartach, Tam, gdzie mała księgarnia Raną ściany – otwarta.   Nie szukaj również piękna W  byłej -  bryle muzeum, Rozciętej na sto części (Oto – destrukcji dzieło).   Nie szukaj rytmu dziejów Pod gruzami opery, Gdzie na kamiennej fali Mewy usiadły cztery.   Nie szukaj miłosierdzia Tam, gdzie kruchość katedry Okrył delikatnością Bandaż śnieżyście srebrny.   Nie szukaj praw natury Tam, gdzie na mary – ziemi Zwalone zwłoki dębu  Pod toporem ciśnienia.   Nie szukaj w zgasłych życiach Sensu lub alegorii, Wszak z ran – nie papirusu - Utkana jest historia.   Zamiast szukać słów wielkich, Kiedy zabrzmi głos dzwonów, Uszyj  minutę ciszy W burzy tamtej -   minionym.   I kwiat pąsowy połóż Tam, gdzie z ręki osłabłej Trzy płatki – bólu krople Na bruk twardy – upadły.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...