Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

kolor śliwek


Jacek_Suchowicz

Rekomendowane odpowiedzi

Już bardzo dawno temu zwrócdiłem uwagę na Pana wiersze,
To były radosne p[oczątki mojego pisania.
Wtedy pojechany na forum zwinąłem ogon i ze skamlaniem, zrozpaczony, zdruzgotany, dobity, etc.... uciekłem.
Teraz mam już fajny dystansik do autorytetów, ale i niewyparzony pysk. Chyba Bezowy tort? Pana wiersz?
Trzecia zwrotka rzuca na kolana. Zresztą pan wie.
Wiersz rewelacyjny.
Acha. nie zakładam TWA. Ale i nie lubię się wymądrzać.
Czyta się jednym tchem i wraca aby znów przeczytać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja bym tam z dystansem do autorytetów - trzeba wybrać własną drogę i tego się trzymać
Też przez kilka lat dostawałem po łbie. Ale trzeba umiec wydobyć to co w tej krytyce jest istotne a co zwykłą złośliwością.
Ten bezowy tort dla mnóstwa osób jest rewelacyjny ale czytałeś dalszą dyskusję. Zadziwiająco tu nie potrafią rozróżnić wiersza lekkiego od nadętych tekstów, a TWA jest wszędzie. Najważniejsze być sobą.

dzięki pozdrawiam serdecznie Jacek

ps. tu wszyscy jesteśmy per Ty, czasem się znajdzie jakiś nawiedzony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zarzucałam wierszowi nieregularności w długości strof ani też zachwiania rytmu.
Widzę, że jest równiutko.

W sumie masz rację, że warto podrasować całą strofkę.
Znikną wówczas "realia", i poszukasz innego rymu.
Doskonały pomysł.
Ale wiersz i tak się PODOBA:)

Cieplutko,

Para:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja bym tam z dystansem do autorytetów - trzeba wybrać własną drogę i tego się trzymać
Też przez kilka lat dostawałem po łbie. Ale trzeba umiec wydobyć to co w tej krytyce jest istotne a co zwykłą złośliwością.
Ten bezowy tort dla mnóstwa osób jest rewelacyjny ale czytałeś dalszą dyskusję. Zadziwiająco tu nie potrafią rozróżnić wiersza lekkiego od nadętych tekstów, a TWA jest wszędzie. Najważniejsze być sobą.

No to Karol. Ja czułem wenę, ale nie dopracowywałem wierszy na początku, gdyż to przyszło z dnia na dzień i mnie zszokowało.
Wszystkiego. Teraz chodziło mi o trzecią zwrotkę w "kolorze śliwek".
Acha. i je tępy chłopski syn 60 procent wierszy na forum nie rozumiem, zwłaszcza tworzonych przez autorytety.

dzięki pozdrawiam serdecznie Jacek

ps. tu wszyscy jesteśmy per Ty, czasem się znajdzie jakiś nawiedzony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w moim odczuciu wiersz jest technicznie doskonały :)
tematem jest chwila zadumy klienta kawiarenki o fioletowym kolorze ścian, szukającego w niej ucieczki przed zgiełkiem i delektującego się winem i samotnością :). człowiek ten spogląda przez kieliszek na wnętrze kawiarenki i rozmyśla... w sumie o życiu.
pomimo że kawiarniane klimaty są mi raczej obce, ten wiersz wywiera na mnie bardzo korzystne wrażenie. tak go rozumiem, jak napisałem i takim mi się podoba :)

kłaniam się, pozdrawiam i do poczytania :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Amber   Jeśli chodzi o pracę, to: pracowałem zawodowo w Zakładzie Pracy Chronionej (z osobami niepełnosprawnymi i mam złe doświadczenia) - złożyłem wymówienie, bo: dostałem pracę w Archiwum Akt Nowych i na początku było dobrze - pracowałem jako pomocnik gospodarza, de facto: jako złota rączka, potem: pracowałem jako pomocnik archiwisty (przy biurku) i wtedy właśnie przytyłem - w pewnym okresie ważyłem sto dwadzieścia kilogramów przy wzroście - metr sto siedemdziesiąt sześć - miałem wysokie ciśnienie i niedoczynność tarczycy - na dwa tygodnie trafiłem do szpitala (Szpital Czernikowski), oczywiście: lekarz przepisał mi leki - nie pomagały, więc: wróciłem do poprzedniego stylu życia - palenia, picia i uprawiania seksu i wróciłem wtedy do normalnego życia - zdrowia (nie biorę leków, narkotyków i dopalaczy, także: nie piję kawy i napojów energetycznych), tak: złożyłem wymówienie o pracę - ważniejsze było zdrowie, kilka lat temu zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz (pośrednio), komornika Olgę Rogalską-Karakulę (bezpośrednio) i sędzię Agatę Puż (bezpośrednio), nomen omen: ukończyła ona prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu - ledwo dostała trójkę, tak więc: jako osoba nielegalnie bezdomna pracowałem społecznie na rzecz różnych schronisk, monarów i noclegowni, prócz: na Żytniej w Warszawie pod władzą Caritasu - czarnej mafii - kościoła i to tam byłem bezwzględnie wykorzystywany - miałem operację na lewym kolanie i lekarz zabronił mi biegać i dźwigać, teraz: mam już mieszkanie (lokal socjalny) i pracuję we własnym mieszkaniu na własne konto - sprzątam, gotuję, robię pranie i zakupu - praca powinna być dobrowolna, sprawiać ludziom przyjemność i dawać sens, oczywiście: mogę tylko pracować siedem godzin przez pięć dni za minimalne wynagrodzenie, tylko: po co? Jeśli jakaś dziewczyna będzie chciała ze mną zamieszkać, to: patrz - "Warunki" - esej, jeśli jestem, proszę pani, zbyt bezpośredni - proszę o łaskawe wybaczenie.   Łukasz Jasiński 
    • @Moondog "Wartościowy" w duchu limeryku !
    • Wchodzę na pole pszenicy, gdzie ziarno szeleści pod stopami, a słońce z wolna opada, kąpiąc świat w złotym blasku. Znikają cienie miasta, dźwięki elektroniki, tutaj cisza mówi głosem ziemi, tu prostota staje się prawdą.   Technologia odchodzi w cień, zanikają metalowe dźwięki, a ja zanurzam się w głębokości pola, w nieskończoności łanów. Pochylam się, dotykam ziemi, która w swym wnętrzu kryje wieczną mądrość, co karmi nas od lat, nieprzerwanie.   Czuję ciężar lat pracy, dłoni splątanych w korzeniach, krew i pot, co płyną przez pokolenia, a ziemia daje, ziemia bierze, a potem znowu obdarza, niezmiennie, w swym cyklu prostym, świętym, co życie niesie od lata do lata.   Zanurzam dłonie w ziarnie, przesiewam je przez palce, jak czas, co przemyka, niepostrzeżenie, nieubłaganie, ale tutaj, na tym polu, czas się zatrzymuje, staje się wiecznym teraz, chwilą, co trwa.   Oddycham zapachem pszenicy, ciepłym powietrzem, i wiem, że w tej prostocie, w tej ziemi, jest odpowiedź na pytania, co dręczą serce. Tutaj odradzam się, tutaj jestem sobą, w najczystszej postaci.   Pole pszenicy, w słońcu skąpane, to nie tylko pole, to życie, co trwa, to dar, co karmi nas wszystkich, nieustannie, w tej wiecznej harmonii, co prostotą jest prawdziwa.
    • @any woll - @violetta - @Ana - uśmiechem wam dziękuje - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...