Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tata, mama, babcia i dziadek- wszyscy oni mieli wielki skarb. Chłopczyk wiedział o nim z opowiadań. Ten skarb był najcenniejszym skarbem na świecie.
Wszyscy dorośli powtarzali chłopczykowi:
-Nic, ale to nic nie jest ważniejsze na świecie od Jezusa.
Co ranek Babcia otwierała pozłacaną szafkę i wyjmowała skarb na światło dzienne. Pewnego dnia chłopczyk schowany pod stołem podpatrzył jak babcia miękką szmatką przeciera skarb. Skarb wyglądał jak słońce. Zrobiony był z żółto-złotego metalu. Miał kształt krzyża, do którego gwoździami był przybity mały chłopiec. Przeraziło to chłopczyka Dareczka.
-Kto i dlaczego zrobił taką figurkę, którą trzeba było przybijać gwoździami?.
Babcia wycierała szmatką figurkę z krzyżem i uśmiechała się. Chłopczyk bardzo chciał żeby babcia uśmiechała się do niego, a nie do figurki, ale babcia nie uśmiechała się do nikogo. Teraz, gdy figurka świeciła słonecznym blaskiem na twarzy babci pojawił się uśmiech.
-To musi być rzeczywiście ogromny skarb- pomyślał chłopczyk. Wieczorem dorośli rozmawiali. Rozmawiali o skarbie. Chłopczyk, znów spod stołu usłyszał jak babcia mówi: -Traci blask, wycieram, wycieram, ale traci blask.
-Może trzeba wycierać czym innym, a nie tą ostrą szmatką- powiedziała mama.
Chłopczyk bardzo się przejął zmartwieniem babci i mamy.
Postanowił zrobić tak, żeby wszyscy uśmiechali się do niego. Kiedy skarb będzie błyszczał coraz piękniej, wtedy na pewno wszyscy będą uśmiechnięci, a chłopczyk doczeka się, że i do niego ktoś się uśmiechnie.
Następnego dnia obudził się bardzo wcześnie. Powolutku wszedł do pokoju gdzie był skarb. Otworzył szafkę. Na złotym krzyżu wisiał złoty człowiek. Nie był chłopczykiem jak myślał wcześniej chłopczyk, był dorosłym jak tata... ale buzię miał wykrzywioną tak jak chłopczyk, gdy chce się rozpłakać i nie może. Chłopczyk nigdy nie płakał, bo nie potrafił. Nawet, kiedy płynęły mu łzy to wtedy chował się w kąt, by nikt tego nie zobaczył. Dorośli nie chcieli płaczących chłopczyków.
Dareczek dotknął skarbu. Figurka była zimna jak metalowa klamka przy drzwiach i świeciła nieruchomym blaskiem.
Chłopczyk sięgnął do swojej piersi i wyjął serce. Dokładnie przetarł całą figurkę i schował serce z powrotem. Figurka rozbłysła przepięknym światłem. Chłopczyk z zachwytem patrzył i patrzył na rosnący blask figurki. Potem schował się pod stołem.
Babcia, jak co rano przyszła przetrzeć figurkę. Gdy zobaczyła blask figurki długo stała bez ruchu, a potem zawołała dziadka, tatę i mamę. Wszyscy stali i patrzyli, ale nie uśmiechali się tak jak liczył na to chłopczyk. Byli przestraszeni.
Babcia szeptem powiedziała: -dotknijcie.
Wszyscy dotknęli figurkę i szybko cofnęli ręce.
-Ciepła- szepnęła mama.
-Idę po księdza, to cud- powiedział dziadek. Założył jesionkę i wyszedł z domu.
Wrócił z dziwnym panem ubranym w czarną suknię i białe kółko na szyi. Długo patrzyli na skarb i coś pisali. Potem jeszcze przyszły dwie dorosłe sąsiadki z góry i z dołu. Chłopczyk zasnął pod stołem.
Następnego dnia rano obudził się jak zwykle- był w swoim łóżeczku. Wstał cichutko i tak jak poprzednio przetarł figurkę swoim sercem. Blask promieniał od niej coraz silniej, jej barwa nabrała odcienia purpury. Była prześliczna. Chłopiec schował serce i dotknął palcami figurki. Była ciepła. Ciepła od przecierania ciepłym sercem. Od tej pory chłopczyk codziennie rano, nim wszyscy wstali, przecierał figurkę swoim sercem.
Codziennie, wielu dorosłych ludzi przychodziło ją oglądać. Niektórzy z nich byli zachwyceni figurką. Głośno śpiewali i mówili bardzo poważnymi głosami.
Chłopczyk wciąż przecierał chłodny metal figurki tak, że jego serce, po jakimś czasie, stało się obolałe i coraz bardziej zziębnięte. Wprawdzie ogrzewało figurkę, ale samo traciło ciepło, po za tym, od ciągłego wycierania, stało się chropowate i twarde. Coraz trudniej było chłopczykowi sięgać po coraz zimniejsze serce. Coraz chłodniej było w jego piersi.
Pewnego dnia, gdy chłopczyk zmarzniętymi rękami sięgnął do swojej piersi dotknął do kawałka lodu. Figurka błyszczała złotym płomieniem a jej metalowe oczy patrzyły przez chłopczyka gdzieś w dal za nim.
Chłopczyk dotknął metalu, który był ciepły i promieniał blaskiem z purpurową poświatą.
-Nie mogę cię przetrzeć- powiedział chłopczyk - moje serce skończyło się.
Chłopczyk bardzo smutny położył się do łóżeczka i zasnął. Od tamtej pory figurka traciła blask i ciepło, ale dorosłym to nie przeszkadzało. Schodzili się co dzień żeby śpiewać. Nawet, gdy figurka była już całkiem zimna i bez blasku, codziennie w domu było pełno dorosłych. Śpiewali bardzo smutno i tęsknie.
Chłopczyk, chociaż teraz miał serce z lodu był bardzo smutny. Nie wiedział dlaczego.
Gdy przyszły święta dziadek zrobił choinkę.
Była to bardzo duża choinka. Dziadek ją stroił i mocował na niej świeczki. Mały chłopczyk przyglądał się z dołu. Choinka wyglądała tak, jakby sięgała do nieba. Dziadek wyglądał tak samo.
Mały chłopczyk szepnął bardzo cichutko -proszę cię , proszę...
Chłopczyk chciał dostać zapałki. Chciał dostać zapałki od Świętego Mikołaja, jako prezent pod choinkę.
Ani dziadek, ani babcia, ani mama i tata nie wiedzieli o tym, że zabawki na choince potrafią być żywe. Chłopczyk, gdy tylko żaden z dorosłych nie patrzył na niego głaskał zabawki na choince. Zabawki zaś kręciły się, przepychały między sobą, żeby być jak najbliżej chłopczyka. Chłopczyk głaskał je i całował, a one świeciły jak gwiazdy na niebie.
Mówiły do niego: -jesteś najpiękniejszym chłopczykiem na świecie. Kochamy cię malutki chłopczyku.
Chłopczyk zaś prosił bombki: -powiedzcie Mikołajowi, żeby mi dał zapałki.
-A po co ci zapałki- zapytała najważniejsza bombka na choince - srebrny czub.
-Muszę rozgrzać swoje serce, rozpuścić lód...
Chłopczyk nie dostał pod choinkę zapałek. Dostał figurkę żołnierza.
Żołnierz był z plastiku i zawsze był uśmiechnięty.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @UtratabezStraty Taki styl...
    • @infelia , trochę pomieszanie z poplątaniem...
    • Deszcze niespokojne potargały sad. A my na tej wojnie ładnych parę lat ;)) No nie. Spokój to dopiero po :)) Uśmiech przesyłam :)
    • Rusz się, wynieś śmieci, ty niedojdo! Muchy tu latają –  jak cię pacnę, ty fujaro! Maminsynku i poeto podwórkowy, Z kranu cieknie, nic nie zrobisz?   Wiersz napiszesz o ulotności życia? Dywan wytrzep, bo sąsiedzi krzywo patrzą. A firany kiedy prałeś? mów, bo mamie się poskarżę! Bałagan wszędzie, mchem zarosło.   Tarantula w kącie zwisa, zje mnie, twoja sprawka! Grzyb w łazience to hodowla jest pieczarek? Gdzie uciekasz? wokół stołu mam cię gonić? Do mnie! klękaj, łkaj o przebaczenie!   Co masz na swą obronę? róże? dawno zwiędły. Suknię mi kupiłeś? całkiem, całkiem, lecz na wagę. Pierścień? masz go w diabły, tombakowy! Zgadnij, gdzie od dzisiaj będziesz kimać...   Pościelę ci z Wisłocką i Szymborską. Czesławę Miłoszową ci dorzucę, zdrajco –  literacie! Oj, dam ja ci popalić, dam ci steki wierszy! A Norwid cię uwiodła? to szantrapa!   Ze Słowacką pewnie tylko motyle łapałeś, zbereźniku! Aż ucho więdnie i usycha, rymem szyję ucisnę. Strofą walnę jak drzwiczkami od kredensu! Co tak stoisz osłupiały? żartowałam, ty pacanie!   Chodź, głuptasie, mamcia zeszyt mi przysłała. Gęsie pióro i kałamarz, kredki, temperówkę. Pokaż mi alfabet, jak to się wywija, „A” na początek... I bach! dzwonek w uszach, krzesła szur-szur.   To nie małżonka wali, dudni i jazgoce. To matura, ty bęcwale, właśnie egzamin zdajesz! Nauczyciel ryczy: „kartki oddajcie! koniec czasu!” „Człowiecza dola” temat widnieje na tablicy zadany...    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...