Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Odmłodzony


herad

Rekomendowane odpowiedzi

Tak naprawdę, to urodziłem się 1 maja, w tzw. Święto Pracy. Wówczas był to dzień, w którym urzędowo zakazana była jakakolwiek praca fizyczna, jak też umysłowa. Brygady złożone z milicjantów i ormowców potrafiły skutecznie wyłapywać i karać tych, którzy "czcili" ten dzień pracą na własny użytek. W dodatku nie urodziłem się w wiejskiej chacie pod strzechą, ale w murowanej porodówce gminnej. Tam już w połowie lat 50. ubiegłego wieku istniała izba porodowa, gdzie furmankami dowożono kobiety z okolicznych gmin tuż przed spodziewanym rozwiązaniem. Mama opowiadała kiedyś, jak przez okno oglądała idące na pochód grupy z kwiatami z bibuły i czerwonymi szturmówkami. W pobliskim parku grała strażacka orkiestra dęta i były jakieś występy. Koło południa chwyciły ją bóle, no i potem - wiadomo - urodziłem się. Tylko dlaczego w papierach zapisano mnie pod datą 2 maja?
Wszystko wydało się prawie 25 lat później, kiedy w macierzystej gminie szukałem dokumentów o swoim narodzeniu. Urzędniczka biura stanu cywilnego wnikliwie wertowała wpisy z mojego rocznika i niczego nie znalazła. Sięgnęła po kolejną księgę - i też bez rezultatu.
- A może urodził się pan rok wcześniej? - zapytała i spojrzała na mnie badawczo.
- Wykluczone, wcale nie czuję się starszy - odpowiedziałem całkiem poważnie.
- Nie zaszkodzi sprawdzić - odparowała i sięgnęła po kolejny tom w płóciennej oprawie. Jednak i tam mnie nie było.
- No to popatrzymy dalej, bo chyba kiedyś musiał się pan narodzić - powiedziała jakby sama do siebie. Wtedy okazało się, że figuruję w roczniku o dwa lata młodszym i to pod datą październikową.
- A może czuje się pan młodszy o ponad dwa lata? - zażartowała z nutką złośliwości, ale dumna z sukcesu w poszukiwaniach.
- Też nie. No... może czasami - starałem się podtrzymać żartobliwy ton rozmowy.
- Nic nie poradzę, nie odmłodzę pana. W uwagach jest dopisek, że urodził się pan w maju dwa lata wcześniej, tylko tatuś "zapomniał" dokonać wymaganego wpisu w urzędzie.
Po chwili miałem w ręku stosowny dokument mówiący o moich prawdziwych - jak mi się wydawało - urodzinach. Trochę podirytowany wróciłem do domu i od razu pytam ojca.
- Przyznaj się, jak to było z moim urodzeniem i rejestracją tego w urzędzie?
- Normalnie było - odparł bez namysłu. - Takie były czasy i tak się robiło. Miałeś do sąsiedniej gminy jeździć po każdy kwit w potrzebie?
Ot, chłopska przebiegłość - pomyślałem. A ja, zamiast okazać ojcu wdzięczność, to jeszcze wybrzydzam. Zaraz jednak usłyszałem ciąg dalszy historii.
- Fakt, trochę mi się odwlokło w czasie, aż wypiliśmy z kolegą po kielichu na odwagę - jako że on niby świadek - i po jarmarku wstąpiliśmy do urzędu zarejestrować cię. Mówię do urzędnika, żeś urodzony w naszej wsi, kolega poświadcza też datę, że 1 maja. Z tym urzędnikiem od ewidencji znałem się dobrze, bo to miejscowy był i on mówi do mnie: - Niech będzie, że urodzony w domu, ale 1 maja nie wpiszę, bo to robotnicze święto i lepiej żeby się w tym dniu nie rodził. - Jak to? To niby kiedy miałby się narodzić? - pytam. - Może 3 maja, w dzień Matki Boskiej? - zaproponował nieśmiało kolega-świadek. A ten z krzykiem, że rozum nam po wódce odebrało, że krzywdę chcemy dziecku zrobić na całe życie, a jemu pracę zepsuć, że powinien karę nałożyć za nieterminowe zgłoszenie i takie tam. Więc daliśmy spokój, no i wymyślił: - Cale szczęście, że jest jeszcze 2 maja! I tak cię zapisał. Dlatego nie musiałeś dziś nigdzie jeździć i sprawę załatwiłeś sobie na miejscu! - zakończył opowieść triumfalnie, wyraźnie zadowolony, że jego fortel sprzed lat zaczyna przynosić owoce.
- Mało brakowało, a nie załatwiłbym, gdyby nie upór kierowniczki w wertowaniu ksiąg. A karę jakąś zapłaciłeś? - zapytałem z ciekawości.
- Nic podobnego. Słoik najlepszego miodu i flaszkę samogonu zaniosłem mu przy okazji. No i na tym się skończyło.
I zadumałem się nad istotą i siłą odwiecznej, chłopskiej przekory. Wcale nie mam do ojca i jego kolegi żalu, że odmłodzili mnie zaledwie o jeden dzień. Gdyby nie feralny dopisek na marginesie księgi, mógłbym "zgubić" w życiorysie ponad dwa lata. A przecież wszystko to nie działo się w zamierzchłych czasach, tylko w drugiej połowie XX wieku i w samym środku cywilizowanej Europy, chociaż skutecznie odciętej wówczas od reszty świata "żelazną kurtyną" socjalizmu. Dlatego każdego roku świętuję urodziny w tzw. długi weekend: od 1 aż do 3 maja.
Akurat kilka lat temu Parlament Najjaśniejszej Rzeczpospolitej ustanowił dzień 2 maja Świętem Polskiej Flagi. Jednocześnie - jakby nadrabiając zaległości od II wojny światowej - zaczęto intensywnie obchodzić państwowe święto Konstytucji 3 Maja i kościelne Matki Boskiej Królowej Polski. Trzeba mieć wyjątkowe szczęście, żeby w to wszystko władować się jeszcze z urodzinami. A 1 maja nadal w naszym kraju jest dziwnym, tzw. Świętem Pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...