Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bigos takie ma zalety,
że czym więcej odgrzewany
to jest bardziej smakowity
i ochoczo spożywany.

Pozdrawiam
HJ

A więc wiwat bigosowi
co go HJ ekstra zrobił
ale wcześniej na rozgrzewkę
zrób nam HJ cud nalewkę



Naleweczkę bez kłopotu
zrobię z suszu do kompotu
potem wedle receptury
spirytusik z grubej rury

czyli z flaszki do słoika
by alkohol w susz pownikał
i wydobył aromacik
- finansowo się opłaci

a i w smaku nie odstaje
i niezłego kopa daje
a po za tym z nóg powala
- naleweczka jak ta lala.

Pozdrawiam
HJ

Pyszne, szacun HJ ;))))))
Opublikowano

Nie chcę Wam psuć zabawy. Też się kiedyś bawiłem w komentarze polegające na przerzucaniu się rymami. Od jakiegoś czasu (może to kwestia wieku?) raczej mnie one irytują. Nawet przy wierszu "bardzo rymowanym" oczekiwał bym raczej rzeczowej dyskusji niż dopasowywania rymów do rymów. Czasem wbrew logice i za wszelką cenę. Byle sie rymowalo. No ale bawcie się dobrze. Nie chcę Wam tego psuc. :) - jak było na początku ;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bigos takie ma zalety,
że czym więcej odgrzewany
to jest bardziej smakowity
i ochoczo spożywany.

Pozdrawiam
HJ

[quote]A więc wiwat bigosowi
co go HJ ekstra zrobił
ale wcześniej na rozgrzewkę
zrób nam HJ cud nalewkę

Pierdu, pierdu, gadu, gadu
a plusików ani śladu,
wrzucam Waść Ci do koszyka
i osoba ma stąd znika ;)



Nie o plusy ja zabiegam
bo nie głosowanie
gdyż nie ono daje radość
ale rymowanie.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bigos takie ma zalety,
że czym więcej odgrzewany
to jest bardziej smakowity
i ochoczo spożywany.

Pozdrawiam
HJ

A więc wiwat bigosowi
co go HJ ekstra zrobił
ale wcześniej na rozgrzewkę
zrób nam HJ cud nalewkę



Naleweczkę bez kłopotu
zrobię z suszu do kompotu
potem wedle receptury
spirytusik z grubej rury

czyli z flaszki do słoika
by alkohol w susz pownikał
i wydobył aromacik
- finansowo się opłaci

a i w smaku nie odstaje
i niezłego kopa daje
a po za tym z nóg powala
- naleweczka jak ta lala.

Pozdrawiam
HJ

Pyszne, szacun HJ ;))))))



Mleko w puszce podgrzewane
musi być skondensowane
a gdy gęstość ma karmelu
(przyrządzałem na weselu)

miksujemy razem z wódką,
by odpłynąć białą łódką
w świat rozkoszy i doznania
a ów przepis mam z Poznania.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Zarzucano kucharzowi
(ktoś zachwala, ktoś grymasi)
że za modą nie nadążą
i że byle jak pitrasi

a wiadomo, nie każdemu
choćby złoto wkładać w usta
nie dogodzi się jednako
bo przeróżne mamy gusta

ty pochwalasz inny gani
a z jednego kotła lane,
jednakowo pitraszone,
jednakowo przyprawiane.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro aż po widnokręgi
zboża całe łany
czyż przeszkadza jeden kąkol
nawet nie lubiany

przecież to jest kropla w morzu,
igła w stogu siana
taka mała okruszynka
niezauważana.

Pozdrawiam
HJ


Tu się z panem zgodzić muszę
w sprawie tego kwiatka
coraz mniej na naszych łąkach
kąkola, bławatka

Kiedyś często spotykany
wśród zbóż i zielników
pospolity kąkol polny
dzisiaj już w zaniku

więc darujmy sobie żarty
na temat kąkola
niech spokojnie rośnie sobie
i zachwaszcza pola
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro aż po widnokręgi
zboża całe łany
czyż przeszkadza jeden kąkol
nawet nie lubiany

przecież to jest kropla w morzu,
igła w stogu siana
taka mała okruszynka
niezauważana.

Pozdrawiam
HJ


Tu się z panem zgodzić muszę
w sprawie tego kwiatka
coraz mniej na naszych łąkach
kąkola, bławatka

Kiedyś często spotykany
wśród zbóż i zielników
pospolity kąkol polny
dzisiaj już w zaniku

więc darujmy sobie żarty
na temat kąkola
niech spokojnie rośnie sobie
i zachwaszcza pola


Nie raz kąkol sobie westchnął
- Koniec mój niedługi,
idą żniwa i niebawem
kombajny i pługi

choćbym nie wiem jak się chował
to mi nie odpuszczą
i bez cienia wątpliwości
ze zboża wyłuszczą

a więc nie ma co biadolić
taki los kąkoli
tylko szkoda, ze tak krótko
żyłem a to boli.


Pozdrawiam
HJ

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bigos takie ma zalety,
że czym więcej odgrzewany
to jest bardziej smakowity
i ochoczo spożywany.

Pozdrawiam
HJ

A więc wiwat bigosowi
co go HJ ekstra zrobił
ale wcześniej na rozgrzewkę
zrób nam HJ cud nalewkę




Naleweczkę bez kłopotu
zrobię z suszu do kompotu
potem wedle receptury
spirytusik z grubej rury

czyli z flaszki do słoika
by alkohol w susz pownikał
i wydobył aromacik
- finansowo się opłaci

a i w smaku nie odstaje
i niezłego kopa daje
a po za tym z nóg powala
- naleweczka jak ta lala.

Pozdrawiam
HJ

Pyszne, szacun HJ ;))))))



Mleko w puszce podgrzewane
musi być skondensowane
a gdy gęstość ma karmelu
(przyrządzałem na weselu)

miksujemy razem z wódką,
by odpłynąć białą łódką
w świat rozkoszy i doznania
a ów przepis mam z Poznania.

Pozdrawiam
HJ

ziarna kawy w młynku zmiel
w kubek wrzątek na nie wlej
kogla-mogla z jajka utrzyj
słodkim puchem płyn ów przykryj

świat rozkoszy i doznania
zbliży Wrocław do Poznania
i połączą swe kolory
w czarno-biały znak firmowy

Chyba potrzebujemy tutaj jakiegoś działu kulinarnego ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro aż po widnokręgi
zboża całe łany
czyż przeszkadza jeden kąkol
nawet nie lubiany

przecież to jest kropla w morzu,
igła w stogu siana
taka mała okruszynka
niezauważana.

Pozdrawiam
HJ


Tu się z panem zgodzić muszę
w sprawie tego kwiatka
coraz mniej na naszych łąkach
kąkola, bławatka

Kiedyś często spotykany
wśród zbóż i zielników
pospolity kąkol polny
dzisiaj już w zaniku

więc darujmy sobie żarty
na temat kąkola
niech spokojnie rośnie sobie
i zachwaszcza pola


Nie raz kąkol sobie westchnął
- Koniec mój niedługi,
idą żniwa i niebawem
kombajny i pługi

choćbym nie wiem jak się chował
to mi nie odpuszczą
i bez cienia wątpliwości
ze zboża wyłuszczą

a więc nie ma co biadolić
taki los kąkoli
tylko szkoda, ze tak krótko
żyłem a to boli.


Pozdrawiam
HJ



Żyją krótko kąkole i jętki
muszki owocowe długo nie latają
żywot ludzki także prędki,
dnie przez palce przeciekają

Nie ma to jak żółw czy słoń
ten nażyje się do woli
w rzece też nieśpieszna toń
gdy nurtem swawoli

Nieistotny trwania czas
czy to dzień czy tysiąc lat
ważne żeby cieszył nas
bigos, kąkol, rymów świat

Pozdrawiam Lilka
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Bigos takie ma zalety,
że czym więcej odgrzewany
to jest bardziej smakowity
i ochoczo spożywany.

Pozdrawiam
HJ

A więc wiwat bigosowi
co go HJ ekstra zrobił
ale wcześniej na rozgrzewkę
zrób nam HJ cud nalewkę




Naleweczkę bez kłopotu
zrobię z suszu do kompotu
potem wedle receptury
spirytusik z grubej rury

czyli z flaszki do słoika
by alkohol w susz pownikał
i wydobył aromacik
- finansowo się opłaci

a i w smaku nie odstaje
i niezłego kopa daje
a po za tym z nóg powala
- naleweczka jak ta lala.

Pozdrawiam
HJ

Pyszne, szacun HJ ;))))))



Mleko w puszce podgrzewane
musi być skondensowane
a gdy gęstość ma karmelu
(przyrządzałem na weselu)

miksujemy razem z wódką,
by odpłynąć białą łódką
w świat rozkoszy i doznania
a ów przepis mam z Poznania.

Pozdrawiam
HJ

ziarna kawy w młynku zmiel
w kubek wrzątek na nie wlej
kogla-mogla z jajka utrzyj
słodkim puchem płyn ów przykryj

świat rozkoszy i doznania
zbliży Wrocław do Poznania
i połączą swe kolory
w czarno-biały znak firmowy

Chyba potrzebujemy tutaj jakiegoś działu kulinarnego ;)



Jest już kuchnia, są kucharze
rozstawiono stoły w barze
szyld też wisi BAR KAWOWY
wystrój baru nastrojowy

woda wrze, lecz gdzie lać wrzątek
chyba że sam na początek
zanim zjawią się smakosze
- małą czarną z rumem proszę

i wypiję bez pośpiechu
zanim gwar i czar uśmiechu
wdzięczną falą się przewiną
sącząc drinki, kawę , wino

jedząc wyszukane dania
z przyjaciółką spod Poznania
albo z gigą d. z Wrocławia,
która tak się nam przedstawia.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro aż po widnokręgi
zboża całe łany
czyż przeszkadza jeden kąkol
nawet nie lubiany

przecież to jest kropla w morzu,
igła w stogu siana
taka mała okruszynka
niezauważana.

Pozdrawiam
HJ


Tu się z panem zgodzić muszę
w sprawie tego kwiatka
coraz mniej na naszych łąkach
kąkola, bławatka

Kiedyś często spotykany
wśród zbóż i zielników
pospolity kąkol polny
dzisiaj już w zaniku

więc darujmy sobie żarty
na temat kąkola
niech spokojnie rośnie sobie
i zachwaszcza pola


Nie raz kąkol sobie westchnął
- Koniec mój niedługi,
idą żniwa i niebawem
kombajny i pługi

choćbym nie wiem jak się chował
to mi nie odpuszczą
i bez cienia wątpliwości
ze zboża wyłuszczą

a więc nie ma co biadolić
taki los kąkoli
tylko szkoda, ze tak krótko
żyłem a to boli.


Pozdrawiam
HJ



Żyją krótko kąkole i jętki
muszki owocowe długo nie latają
żywot ludzki także prędki,
dnie przez palce przeciekają

Nie ma to jak żółw czy słoń
ten nażyje się do woli
w rzece też nieśpieszna toń
gdy nurtem swawoli

Nieistotny trwania czas
czy to dzień czy tysiąc lat
ważne żeby cieszył nas
bigos, kąkol, rymów świat

Pozdrawiam Lilka


Ciesz się chwilą, zanim minie,
zanim starość grzbiet pochyli
bo niebawem odwiedzimy
tych co tu przed nami byli

dziś nie wiemy kto zaprosi
gdzie i po co, w jakim czasie
i czy jeszcze z tej gościny
jakoś wyrwać nam uda się.

Dywagacje pod dywany
zamiatajmy niczym w sejmie
ja zapraszam do zabawy
- rękawicę ktoś podejmie?

A jeżeli tak to proszę
siodłać konia, stawać w szranki
i z humorem kruszyć kopie
pisząc lekkie rymowanki.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Rymowanki piękna sprawa
warto nimi powojować
jak rozwinie się zabawa,
sekundanta tutaj sprowadź

strofy, wersy, dłuższe frazy
rymy, rytmy i akcenty
i tak można bez obrazy
świat kreować tu zaklęty

Zamiast szpady lub koncerza
można mężnie użyć słowa,
lub prowadzić walkę miną
jak Gombrowicz proponował

Pozdrawiam serdecznie Lilka

Opublikowano


[quote]Ciesz się chwilą, zanim minie,
zanim starość grzbiet pochyli
bo niebawem odwiedzimy
tych co tu przed nami byli

dziś nie wiemy kto zaprosi
gdzie i po co, w jakim czasie
i czy jeszcze z tej gościny
jakoś wyrwać nam uda się.

Dywagacje pod dywany
zamiatajmy niczym w sejmie
ja zapraszam do zabawy
- rękawicę ktoś podejmie?

A jeżeli tak to proszę
siodłać konia, stawać w szranki
i z humorem kruszyć kopie
pisząc lekkie rymowanki.

Pozdrawiam
HJ


waćpan sobie tu dworujesz
z powiewności rymowanek
a ja panu odpowiadam
że to łgarstwo z nut wyssane

rzuci taka słówmi w człeka
(ubaw przy tym ma niemały)
z tchem zapartym chwilę czeka
jaki efekt wywołały

a że słowa jej są ważkie
więc ciężarem nie są lekkie
kiedy trafią w imć poetę
przygniecionym on obiektem

klaszcze więc w łapki przeszczęśliwa
(takiemu to śmierć już tylko w głowie)
ale w pięć sekund rzednie jej mina
czując morderczy wzrok weny na sobie

która poecie w dłoń pióro wplata
arkusz papieru na stole mości
i to co kochankowi serce przygniata
na ów pergamin z miłością przenosi

tak to wygląda w krótkim zarysie
coś pan o (rzekomej) lekkości rymowanki bredził
a uwierzył w to może jedynie
jegomość co na księżycu siedzi


zabawa ekstra ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Proszę zważyć żem wiekowy,
włos mam szronem przyprószony
a brzuszysko jak Zagłoba
i jak on naoliwiony

choć nie pijam żadnych miodów
czuję także wstręt do wódy
żłopię piwko i dlatego
nigdy już nie będę chudy.

Czy mam olej w łepetynie,
nie sprawdzałem bo cholera
wolę łyknąć jasne z pianką
i dlatego brak testera

a po za tym nawet nie wiem
czy na rynku są takowe
więc odpuszczam i nie będę
byle czym zawracał głowę.

Słowną walkę podejmuję
i niech grają już fanfary
a pospólstwo oraz gawiedź
może patrzeć jak puchary

napełniają się rymami,
wena się w ambrozji tapla
co udziela się poecie
i bez sensu coś tam papla.

Pozdrawiam serdecznie
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dawno, dawno temu, w czasach do których mało kto sięga pamięcią, w nędznej, drewnianej chatce żyło dwoje skromnych ludzi – Aniela i Michał. Nie mieli dzieci, zresztą – sami ledwie utrzymywali się przy życiu. Najgorzej było zimą. Zapasy żywności szybko się wyczerpywały, woda w studni zamarzała, a suche siano i gałązki krzaków sterczące na łące ledwie starczały na opał.  Którejś z ciemnych, grudniowych nocy zdarzyło się coś, co jeszcze pogorszyło ich sytuację. Aniela zachorowała. Zbudziło ją przeraźliwe zimno. Naciągnęła na siebie kołdrę i dodatkowo okryła się grubą, lnianą tkaniną wiszącą u wezgłowia łóżka. Mimo to – wciąż marzła i dygotała z zimna zgrzytając zębami, tak jakby kąpała się w przerębli. Michał również się obudził i w świetle dogasającej świecy ujrzał bladą, wychudzoną i przemęczoną twarz swojej żony.  - Michałku… - powiedziała drżącym, ledwo słyszalnym głosem Aniela – zimno mi. Dorzuć do ognia. - Michał nic nie mówiąc, posłusznie wstał i dorzucił do pieca szczuplutką porcję zebranych jesienią gałązek.  - Anielko, kochanie moje, cóż ci jest?... – Zanim Aniela spróbowała zaczerpnąć powietrza i odpowiedzieć, przeszkodził jej uporczywy, suchy kaszel. Jej oczy napełniły się łzami, które w bladym świetle świecy zdawały się błyszczeć jak złoty, gwiezdny pył. Z sinoszarych, wyschniętych ust spłynęła ciemnobordowa strużka krwi. Michał, niewiele myśląc, przykrył swoją ukochaną jeszcze jednym materiałem, wlał rozmrożoną wcześniej nad ogniem wodę do kubka i postawił przy łóżku Anieli. – Jadę poszukać medyka – powiedział wkładając połatany płaszcz. - Do wsi jest parę godzin stąd, wiem, że to daleko, ale nie mamy innego wyjścia. Proszę, bądź silna, skarbie. Nie trać nadziei. I nie umieraj!...Gdy wypowiadał te słowa, głos mu się złamał. Wyszedł na zewnątrz. Serce podeszło mu do gardła, a łzy w kącikach oczu stały się sztywne. To była bardzo mroźna noc. A Aniela leżała sama w towarzystwie bladych ogników z pieca i ostatniej, dopalającej się świeczki. Bóg jeden wie, co mogła wtedy czuć i myśleć… W tę mroźną noc panowała dookoła głęboka cisza. Michał słyszał każdy swój oddech i każde uderzenie serca. Każdy krok postawiony na nieskazitelnym, błękitnym i skrzącym się śniegu zdawał się ogromnym hałasem. Na niebie nie było księżyca. Nawet gwiazdy świeciły słabiutko, jak oddalone ogniki dogasających świec. Mroźne powietrze było ostre jak brzytwa. Michał był jednak bardzo wytrwały. I miał cel. Znał drogę na pamięć, więc nie musiał kierować się wzrokiem, zresztą w takich ciemnościach i tak nie byłoby to możliwe. Szedł bardzo energicznie, wysokie hałdy śniegu pryskały pod nim jak bańki mydlane. Ale droga wciąż była trudna. Śnieg błyszczał mizernie w mroku bezksiężycowej nocy, a oczy Michała szkliły się jak lód odbijając w sobie ledwie widoczne na niebie gwiazdy. Gdy było już blisko… Upadł.  Z gęstwiny ciszy i ciemności wyłoniła się jasna, błękitna postać – na wpół przejrzysta, jak cień płomienia. Miała bladoróżowe ustai turkusowe oczy błyszczące złotawym blaskiem, niczym tafla jeziora w pogodny, letni ranek. Jej włosy i szata były jasne jak mleko i miękkie jak nasiona dmuchawców. Falowała na mroźnym powietrzu. Podeszła do leżącego i powiedziała: Michale! Wstań! Wiem, po co tu przybyłeś. Nie martw się. Twoja żona wyzdrowieje.  Tylko chodź ze mną!...Słysząc te słowa Michał otworzył oczy, rozejrzał się dookoła i wstał otrzepując się z śniegu. Milcząc skierował swoje kroki tam, gdzie prowadziła go tajemnicza zjawa. Weszli razem do chaty Michała i Anieli. Zjawa zbliżyła się do wygasłego już całkowicie piecyka i powoli wydychając powietrze roznieciła w nim ogień. Potem zdarła kawałek swojej miękkiej, mlecznobiałej szaty i okryła nim chorą Anielę. Wreszcie – rozchylając swoje półprzezroczyste ciało w pobliżu serca – wyjęła z siebie kłącze ajeru, a z zamkniętych oczu spłynęły turkusowe łzy, które momentalnie stały się zgniłozielone, brązowe i czarne. Ostatkiem sił włożyła kłącze do ust Anieli.   Wtem, nagle – wśród ciemnej jeszcze grudniowej nocy - nastała ogromna, oślepiająca jasność. Było lato. Słońce świeciło w okna ubogiej chatynki. Aniela wyjeła z ust zielę i obficie spocona, z widocznym na twarzy rumieńcem – oświadczyła: - Gorąco mi!...- po czym zrzuciła z siebie wszelkie okrycie i usiadła na łóżku.  Nad sobą zobaczyła uśmiechniętą twarz Michała i Elenę – bo tak właśnie miała na imię zjawa, która teraz przybrała ludzką postać.   - Jak się czujesz? – zapytał z troską i wzruszeniem Michał. – Już dobrze? - Już, już…tak, dobrze. Odparła nieco zmęczona i osłabiona Aniela. – Śniły mi się róże nad jeziorem, które śpiewały pieśń o tym, że wielka jest nasza miłość, Michałku… - A kim jest ta dziewczyna?  - Jestem Elena, rusałka znad Turkusowego Jeziora. Kiedyś byłam zwyczajną dziewczyną, mieszkałam w pobliskiej wsi. Lecz pewnego dnia, chłopak, któremu się bardzo podobałam postanowił mi się oświadczyć. Miał na imię Edek, był biedny, więc podarował mi to, co miał najcenniejszego – naszyjnik ze słodkowodnych pereł i wiązankę tataraku. Zabiegał też o mnie inny – bogaty szlachcic, Korneliusz. Właśnie przechadzał się tam, nad jeziorem, z naręczem róż i misternie zdobionym pudełeczkiem. A ja…(Och, jak mogłam!) wepchnęłam Edka  do jeziora!... Bo się wstydziłam, nie chciałam, żeby ktokolwiek nas tam zobaczył…Bałam się reakcji moich rodziców i sąsiadów, tego, co sobie pomyślą o mnie… W końcu jak taka urodziwa dziewczyna mogła przyjąć oświadczyny takiego biedaka?  Nie potrafiłam go docenić… A przecież tyle się napracował tworząc ten naszyjnik!… Zbierał perełki, które wytwarzały małże i ślimaki z Turkusowego Jeziora i nadziewał je na lniane nitki. Chyba naprawdę mu na mnie zależało…A ja go utopiłam! Dlatego utraciłam ludzką postać. Turkusowe Jezioro nigdy wcześniej nie miało w sobie topielca… I nie chciało go mieć… Wzburzyło się, wiry wodne wyrzuciły dno na powierzchnię, a cięty wiatr rozdarł moje szaty i ciało. I wcisnął mi w pierś kawałek tataraku. Odtąd w moim sercu żyło kłącze ajeru – ziela umarłych. Wiatr i jezioro zmusiły mnie, bym co roku, każdej grudniowej nocy wyczekiwała człowieka w połatanym płaszczu kroczącego poprzez śniegi. I w końcu się doczekałam. Gwiazdy opowiedziały mi waszą historię. Gdy Michał oprzytomniał, wiedziałam, że powinnam z nim wrócić do waszego domku i dać ci to, co we mnie siedzi. Odzyskałam swoje ciało, bo uzdrowiłam twoje – Anielko.  - W takim razie… Dziękuję ci, Eleno. – odparła Aniela.  I w tej samej chwili, chylące się ku zachodowi słońce oświetliło twarz Eleny, która mokra od łez zaczęła mienić się wszystkimi kolorami tęczy, a złoty promień słońca osiadł na jej piersiach czerwono prześwietlonym bursztynem. Złocisty blask rozlał się po całym jej ciele,  a ona sama lśniła miliardami gwiazd i barw. I jakaś niewidoczna, wielka siła uniosła ją w niebo. Natomiast Turkusowe Jezioro rozstąpiło się. Ciemne muły denne rozświetliły się złotymi migotami, zaczęły się poruszać i formować w grudki, aż wreszcie przybrały postać człowieka. Edek powstał z misy jeziora. Cały i zdrowy. Jedynie na jego przedramionach widniały wytatuowane zgniłozielonym tuszem kwiaty tataraku. Zapadł zmierzch. Aniela z Michałem – w końcu szczęśliwi – położyli się spać.  Następnego dnia, o świcie, w ich izbie znalazł się chłopak dzierżący w dłoni ognisto-złoty, perliście mieniący się kamyk.  – Kim jesteś? – -spytała zaskoczona i nieco przestraszona Aniela. Michał zbudził się… - I co tu robisz? – zapytał. – Mam na imię Edek, jestem chłopakiem, którego Elena wrzuciła do jeziora. Teraz, po tym, co zrobiła, mogę wrócić do świata żywych. Kłącza tataraku, które wszyły się w moje ciało po śmierci, na zawsze już ze mną zostaną – stąd te znaki – powiedział, odsłaniając przedramiona. Kłącza powiedziały mi, że znajdę szczęście w waszym domu. I gdy wstawałem z dna jeziora, podarowało mi ono ten kamień – przybliżył otwartą dłoń do twarzy Anieli i Michała, by mogli go obejrzeć – to ognista perła jeziorna, bardzo rzadki minerał. – Możemy na nim sporo zarobić i żyć razem w wygodzie.  O ile oczywiście pozwolicie mi z sobą zamieszkać… - No, to chyba…pozwolimy, prawda, Michałku? – Pozwolimy! – powiedział z uśmiechem Michał. – Będziemy cię traktować jak syna.  Wkrótce okazało się, że kamień przyniesiony przez Edka ma naprawdę wysoką wartość, kupcy prześcigali się w jego licytowaniu. Osiągnął tak ogromną cenę, że ilość złotych monet, jaką otrzymali Aniela, Michał i Edek po jego sprzedaży wystarczyła im na życie w luksusach. Żyli więc od tej pory szczęśliwie, radośnie i wygodnie, wdzięczni losowi za wszystko, co się wydarzyło.     KONIEC  
    • @jeremy   Masz tu bardzo ciekawy rdzeń: moment nagrania kobiety w kawiarni, „przechwycenie” jej niepokoju i uwięzienie w obrazie, którego nigdy nie pozna. Ten fragment działa – jest konkretny, etycznie niekomfortowy, zostaje w głowie. Finał z pytaniem o zapalniczkę też jest dobry, bo pokazuje, że łatwiej nagrać niż się odezwać.   Dużo słabsza jest pierwsza część: marihuana, parking pod Żyrardowem, Tinder, „milion euro obrotu”. To brzmi jak lista haseł z social mediów, bez jednego wyraźnego obrazu czy sytuacji – raczej rozbieg niż coś, co naprawdę pracuje na późniejszy kadr z kawiarni.   Zastanowiłbym się też nad „poziomem kwantowym” i „nieśmiertelnością” – to już pachnie pustym ozdobnikiem. Bez tego tekst byłby bardziej uczciwy i mocniejszy.   Gdybyś przyciął początek, wyczyścił kilka takich „mądrych” słów i zostawił oś: nagranie – uwięzienie – niewypowiedziane pytanie, dostałbyś dużo gęstszy, naprawdę mocny wiersz o współczesnym voyeuryzmie.   Oczywiście to jest imho 
    • @Berenika97 cudowny opis ciszy, jej pragnienia- subtelny i czuły.  I niecodzienny - bo :  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ten fragment wybitnie mnie urzeka. I juz wiem, ze też dokładnie takiej ciszy pragnę.  Zostawiam podziw.
    • @Waldemar_Talar_Talar "Człowiek nie ma władzy nawet nad własnym życiem" - Blaise Pascal  Obok Nietzschego mój ukochany filozof.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...