Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


To, że ciało zmarłego traci na wadze, to już staruszek z siwą brodą... Jednak, czy ktokolwiek spróbował, choćby sprawdzić, jak sprawa przedstawia się w Naturze?
Przecież wiadomo, że doświadczenia laboratoryjne nie zawsze potwierdzają się w warunkach naturalnych,
toteż naszym marzeniem było udowodnić, że również i w tym wypadku ciało zmarłego straci na wadze.

Wwietrzył akurat w naszą stronę listopad jeden z tych dni, kiedy Rzeka Moyola gęstnieje mieszana porywistą chochlą, z pochylonych na brzegach klonów niczym krople krwi skapują liście, a świat zbielałymi wargami wyszeptuje z dużej litery imiona wrzosowisk i mokradeł. I jeśli kiedykolwiek zaistniał, powiedzmy, taki pies Baskerwilów, to na pewno nie ,,gdzie" tylko właśnie "taką porą", gdy zadzwonił do mnie skacowany Mondi z lakoniczną informacją:
- Jestem pewien, że dziś w nocy umrę...

Natychmiast zerwałem się z fotela, ściągnąłem ze strychu przygotowywany z dużym nakładem wyrzeczeń ,,Zestaw Podróżny Mondiego" i wybiegłem z domu.
Mondi czekał, jak to było wiele razy omawiane, na przystanku autobusowym pomiędzy diecezją Derry a diecezją (właściwie to archidiecezją) Armagh. Oczy miał podkrążone siną od niewyspania obwódką i raz po raz puszczał głośno gazy, co nie wróżyło dobrze precyzji naszego eksperymentu. Na szczęście, w przystankowej wiacie pod ławką znaleźliśmy korek od szampana i z wielkim trudem, ale jednak udało nam się uszczelnić Mondiego dosłownie na chwilę przed Godziną Zero, czyli, wyrażając się namacalnie - tuż przed 19.20 o której to godzinie w kierunku miasta Drogheda położonego na skraju hrabstwa Meath odjeżdżał ostatni autobus zbierający klientów pobielonego od brzóz po strzechę malowniczego "Przydrożnego Zajazdu".

W skład ,,Zestawu Podróżnego Mondiego" wchodził złoty Rolex ściągnięty którejś wiosennej nocy z ręki maklera giełdowego zapatrzonego w uda uchodzące (uff...) w ostatniej chwili do czerwonego morza skąpej kiecki rudej dziewczyny na ławce

Trzy promile jaśminu szumiały mi w głowie,
kot ogonem przecierał ślepia zadziwione,
gdy z księżycem - nawzajem przeszkadzając sobie,
jak złodzieje przez okno właziliśmy do niej.

W końcu, z trudem weszliśmy: ja, w wiadomym celu,
on, jak zwykle ciekawy był wszystko zobaczyć...
A ty... won do swych k...ociąt, rudy przyjacielu -
nie będziemy ci tego dwa razy tłumaczyć!

Dosyć głośno z kocurem trwała awantura -
w końcu światło znienacka zaświeciła miła
i wybuchła następna, jeszcze gorsza bura -

tej nocy pokojami się z matką zmieniła!
Ta mi z głowy jaśminy strzepała szlafrokiem,
a księżyc... zwiał za chmurę z podpuchniętym okiem!

i dwa wielkie platynowe pierścienie - jeden z ogromnym rubinem, prawie Rubinsteinem i drugi, mniejszy bo codzienny, czy raczej conocny - z księżycowym kamieniem. Do tego dołączony był gruby jak wąż eskulapa srebrny łańcuch naszyjny naszego dobrodzieja proboszcza, co niedziela wmodlonego w któryś z Psalmów, niczym modliszka w przedłużającego o tydzień jej życie owada. Na wszelki wypadek, łącząc wiarę ze świeckością - w reklamówce supermarketu "Auchan" położonego pomiędzy obszarem Tamniarn i obszarem Anahorish, a zarazem pomiędzy parafią Bellaghy i parafią Newbridge, czyli między wspomnianą wcześniej diecezją Derry a archidiecezją Armagh, znajdowały się dwa pozłacane mszalne kielichy wyniesione po cichu przez Ernesta, kuzyna Mondiego z zakrystii którejś z parafii, gdzie ów młody, ale jakże zaradny już człowiek był przez chwilę zastępcą organisty. ,,Zestaw Podróżny Mondiego" ważył dokładnie 2 kg i 25 deko, zaś sam Mondi jakieś 73 kilogramy i 25 deko - oczywiście po odliczeniu około 3 deka na utratę masy zaistniałą tuż przed uszczelnieniem.

Pożegnałem się z przyjacielem szybko, tak przynajmniej wydaje mi się dziś, po latach, kiedy to oglądając się wstecz człowiek opiera się na tej samej regule czasu co Wyższa Zasada Małoważności, gdy na przykład liczenie zebranych od weselników prezentów przyćmiewa doniosłość poślubnej nocy, lecz po latach pamięta się już tylko o niej.
- Nie lubię pożegnań - odchrząknął Mondi oschle i słaniając się na nogach wsiadł do autobusu.
Czując nagłe drapanie w gardle (dziś podejrzewam, że to robota tego wściekłego psa Baskerwilów z niedorzecznych łąk i bagien powieści Canon Doyle) powracałem do domu wiedząc, że nie zatańczymy już nigdy z Mondim kazaczoka w ,,Gospodzie Czterech Wiatrów", nie wylejemy ani kufla piwa więcej za kołnierz przygłupowi z Tamniarn zataczając się ze śmiechu, kiedy ów zacznie obracać się jak fryga zlizując pianę rozdwojonym niczym jaźń językiem...


Postscriptum

Kiedy wezwano mnie następnego dnia do prosektorium abym rozpoznał ciało przyjaciela, byłem pewien, że jego masa będzie pomniejszona równo o ciężar ,,Zestawu Podróżnego Mondiego". Dlaczego? - jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby komuś nic nie zginęło podczas podróży autobusem pomiędzy diecezją Derry i diecezją (a właściwie archidiecezją) Armagh!
Jakież było moje zdumienie, kiedy odkryłem na miejscu, że brakuje również... samego Mondiego!
Na stole w prosektorium leżał zupełnie nieznany mi człowiek, gruby i porośnięty brodą jak lasy Sherwood lasami w czasach Robin Hooda.

Ktoś później opowiadał, że widział Mondiego w Londynie, inny znów, jakoby ten kupił właśnie Towarzystwo Ubezpieczeniowe ,,Pink Floyda" i opływa w luksusy i sławę, jak niegdyś Horn w dobre mniemanie o sobie po opłynięciu ,,Przylądka Horna", ale ja śmiałem się na to i pokazując kartki pamiętnika przekonywałem:
- Mondi? Spójrzcie no tylko: Mondi umarł dawno temu, a stracił przy tym na wadze... ile się tylko dało!


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Morze z niebem się łączy:) piękne 
    • Czas na sen   Kładę się spać,  Północ już dawno wybiła. Jeszcze przejrzę socjale, Myśląc jedynie, co mogłaś dodać na story.   Może to i lepiej,  Bo kiedy widzę, że on Cię dotyka…    Tyle błędów, przecież czasu nie cofnę. Co mogę zrobić?  Nadszedł już czas, By próbować zasnąć i próbować nie myśleć.    Odkładam telefon, świadom tego, co mnie na pewno nie czeka.   Na pewno nie poczuję Twojego zapachu przed snem. Na pewno nie usłyszę „Dobranoc”, tak słodko brzmiącego. Na pewno nie dotknę skóry, której dotyk dawał spełnienie. I na pewno nie ujrzę uśmiechu, który jako jedyny, Dawał mi spokój.    Wiem, że rano nie zadzwonisz. Na pewno nie Ty.       Hej, co tam?   Hej, co u Ciebie? Jak samopoczucie? Przecież wszędzie rozpoznam ten uśmiech, Tak szczery i dający mi spokój.   To znowu Ty.  I znowu tu przyszłaś.  Skromna i cicha,  Serdeczna i słodka. Nic się nie zmieniłaś.    Chcesz coś powiedzieć? Chyba, nie słyszę… Chwytasz za rękę? Chyba nie czuję…   Rozmywasz się powoli I tracę Twój obraz.  Czemu uciekasz?  Czy znów Cię skrzywdziłem?   Nie odchodź, nie teraz. Wróć tutaj, proszę.   Co to za dźwięk? Otwieram oczy. Czas wstawać,  Bo budzik zadzwonił.
    • @Marek.zak1, @Ewelina, dziękuję.  
    • @Roma w Dubaju 50 stopni Celsjusza:)
    • Przegląd    Bez przełomu, czyli ekshumacja w cieniu kultu zbrodniarzy Na początku bieżącego roku ogłoszono przełom w stosunkach polsko-ukraińskich, którym miała być zgoda Ukrainy na przeprowadzenie ekshumacji ofiar ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. W kwietniu okazało się jednak, że ekshumacje odbędą się na razie tylko w Puźnikach, a ściślej w miejscu, gdzie do nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. istniały Puźniki – polska wieś w dawnym powiecie buczackim województwa tarnopolskiego (obecnie rejon czortkowski obwodu tarnopolskiego). Prace poszukiwawcze w tym miejscu były prowadzone już w 2023 r. przez badaczy z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów – Centrum Badawczego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie pod przewodnictwem prof. Andrzeja Ossowskiego oraz Fundację Wolność i Demokracja. Pod koniec kwietnia rozpoczęły się tam prace ekshumacyjne prowadzone przez polską Fundację Wolność i Demokracja oraz ukraińską Fundację Wołyńskie Starożytności. Przedstawicieli polskiego IPN dopuszczono tylko jako obserwatorów. 3 maja ukraiński wiceminister kultury Andrij Nadżos poinformował, że do tego czasu odnaleziono szczątki 30 osób, z których 20 zostało już ekshumowanych. „Rzeczywiście są tam szczątki zarówno kobiet, jak i mężczyzn”, oświadczył Nadżos. Przyznał też, że „znaleziono szczątki kilkorga dzieci”, jednak według niego „nie możemy mówić o przyczynie ich śmierci”. Zanegował zatem fakt, że wśród ofiar zbrodni były dzieci. Należy zwrócić uwagę, że ukraiński wiceminister nie wspomina o zbrodni ani o jej sprawcach, tylko mówi o „tragicznych wydarzeniach”. Jakich? Miał tam miejsce zbiorowy wypadek komunikacyjny czy może uderzył meteoryt? Były ambasador polski w Kijowie Bartosz Cichocki ujawnił, że jeden z postulatów strony ukraińskiej dotyczy wyłączenia z identyfikacji niemowląt i małych dzieci. To nie tylko zaniżyłoby liczbę ofiar, ale również zakłamało obraz zbrodni dokonanej przez OUN/UPA. W tym kontekście zrozumiała staje się wypowiedź ukraińskiego wiceministra, że nie można mówić o przyczynach śmierci ekshumowanych dzieci. Andrij Nadżos wyraził przypuszczenie, że może dojść do poszukiwań szczątków Polaków pogrzebanych w innych miejscach na Ukrainie. Równocześnie dodał, że strona ukraińska oczekuje analogicznych działań w Polsce. Chodzi o ekshumację i upamiętnienie znajdujących się na terenie Polski pochówków członków UPA. W ten sposób Ukraina narzuca stronie polskiej swoją ocenę historii, w której mowa nie o ludobójstwie dokonanym na polskiej ludności cywilnej przez OUN/UPA, ale o „konflikcie polsko-ukraińskim” i symetrii ofiar. Prawda historyczna jest jednak taka, że tej symetrii ofiar nie było, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę dawno upamiętnione w Polsce ukraińskie ofiary cywilne z Sahrynia i Pawłokomy. Większość ofiar po stronie ukraińskiej stanowili uzbrojeni terroryści z UPA, którzy zginęli w walce (z NKWD, MO i KBW), natomiast ofiary polskie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej to bestialsko zamordowani cywile. Tu nie ma symetrii. Zanegowanie ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego przez przyjęcie tezy o symetrycznym konflikcie polsko-ukraińskim i symetrii ofiar było pomysłem nacjonalistów ukraińskich. Głosiła to m.in. Sława Stećko (1920-2003), żona Jarosława Stećki (1912-1986), najpierw zastępcy Stepana Bandery, a od 1959 r. lidera Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na emigracji. Po śmierci męża Sława Stećko stanęła na czele emigracyjnej OUN i współtworzonego przez nią Antybolszewickiego Bloku Narodów (do którego należała też Konfederacja Polski Niepodległej, co dzisiaj jest negowane). W 1991 r. powróciła na Ukrainę i założyła nawiązujący do tradycji OUN Kongres Ukraińskich Nacjonalistów, który aktywnie uczestniczył w pomarańczowej rewolucji 2004 r. i wszedł następnie w skład koalicji Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona Wiktora Juszczenki. Wizje historii Sława Stećko wielokrotnie twierdziła publicznie, że Polacy i Ukraińcy powinni traktować wspólną historię w taki sposób, w jaki Amerykanie podchodzą do wojny secesyjnej, tj. „z równym sercem do obydwu stron”. Problem w tym, że to, co się stało w latach 1943-1945 na byłych Kresach Południowo-Wschodnich II RP, ma się nijak do amerykańskiej wojny secesyjnej, podczas której nikt nie dokonywał ludobójczych czystek etnicznych. Taka wizja symetrycznego konfliktu polsko-ukraińskiego i symetrii ofiar, jak to zaproponowała Sława Stećko, została przyjęta na Ukrainie po 2004 i 2014 r. przez państwową politykę historyczną, która neguje zbrodniczy charakter ideologii i działań OUN/UPA.   Bohdan Piętka 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...