Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na stronie internetowej "Latarni Morskiej" pojawiło się omówienie debiutanckiego tomiku Krzysztofa Bojko "Patykiem" (autor znany na tym forum).

Zainteresowanym polecam link:
http://www.latarnia-morska.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=745%3Aqpatykiemq-krzysztofa-bojki&catid=43%3Aiformacje-komunikaty&Itemid=66&lang=pl

Przypominam jednocześnie, że autor udostępnia książkę osobom zainteresowanym w zamian za wpłatę dobrowolnego datku na rzecz fundacji charytatywnej.
Polecam

Opublikowano

Krzysztof przyzna mi rację - nigdy nie zachwycałam się jego wszystkimi wierszami. Niektóre z nich nie dotykały mojej wyobraźni, zapewne zbyt płytkiej i kulawej. Niektóre, pisane oszczędnym, a zawikłanym językiem metafor były dla mnie, mało sprawnej intelektualnie chyba, niezrozumiałe. Jeszcze inne po prostu się nie podobały, zwyczajnie, nie wiadomo, dlaczego.

Jednak nigdy nie przeleciałam wiersza obojętnym okiem. Krzysiek każe koniecznie zająć się sobą. Znaczy - swoim pisaniem. Trenuje percepcję czytelnika w różnych dymensjach. Trener czasem ma lepsze czasem gorsze metody, czasem nie może dobrać właściwych środków, ale - jeśli jest dobry - nigdy nie pozostawi podopiecznego na uboczu.
No, to się powymądrzałam, ale, że nie lubię rozkładu wierszy, ani żadnej twórczości na atomy, prób wnikania w sedno sprawy, co psuje odbiór i tępi wrażliwość czytelnika, to ...musiałam się wtrącić. Pozdrawiam Autora i Wydawcę. Elka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z tego miejsca dziękuję wszystkim którzy zdecydowali się wspomóc chorego na raka Kajtka. A książek zostało dosłownie kilka sztuk.
Co do recenzji: powtórzę teraz ale cieszę się, że tomik przygotował od strony graficzno-edytorskiej Pan Bogdan Zdanowcz - jeszcze raz uznanie i dziękuję :)
Natomiast krytyka i owszem, konkretna. Cóż...chyba obiektywnie mogę powiedzieć, że trochę racji jest w tym powiedzeniu, iż co "nagle to po diable". może byłoby za jakiś czas inaczej (lepiej?), nie mam pojęcia :) a może wcale. jest jak jest. niech sobie będzie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


słowo "pstry" kojarzy mi się z jajem. a z konia pegaza raczej nie będzie ;) ja w tym tomiku nie widzę "połówek" ale wiadomo - subiektywnie patrząc zawsze ma się klapki na oczach :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hm. Elu... z tym "trenerem" to nie do końca tak.. ja nie czuję w sobie tego rodzaju powołania o umiejętnościach nie wspominając, bo to też (samo trenowanie i materiał do treningu) trzeba umieć, znać. jest wolność, kto chce - czyta, kto chce - bierze coś dla siebie, kto chce - zamyka oczy, niektórzy wręcz odwrotnie.. różnie jest i chyba tak powinno być.
pozdrawiam również.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • odziany odświętnie wiersz w neologizmy zostawił wrażenie na chwilę zatrzymał a sensy odkopał czytelnik naiwny głęboko nie były - wypił kielich wina   za zdrowie autora  :)
    • Jest wiosna, godzina poranna. Promienie słońca delikatnie pokrywa drzewa, a wiatr lekko wieje dyrygując szumem liści. Nad jeziorem siedzi rybak, mężczyzna średniego wzrostu który ma już wiele wiosen za sobą. Rozkłada swoje krzesełko i siada, wyciąga z torby cygaro i zapalniczkę, prostując nogi zapala cygaro i wypuszcza z ust chmurę dymu która powoli zanika aby zrobić miejsce dla następnej. Rybak spogląda na tafle wody i to co ona odbija. Od wielu lat widok się ten nie zmienia. Mężczyzna westchnął i zmarnowany rzucił cygaro za siebie. Wziął swoje rzeczy i udał się do pobliskiej karczmy. W karczmie siedziało kilka mężczyzn w średnim wieku i grało w karty popijając gorzałkę. Starzec podszedł do baru i zamówił kufel piwa, wyciągnął portfel i wysypał na blat stertę drobniaków. Trochę minęło zanim je zliczył i okazało się że nadal mu brakuje kilka monet. Niestety rybak nie zarabiał dużo, ryb w jeziorze coraz mniej, siły też mu ubywają a klienci jakby o nim zapomnieli na rzecz wielkich targów. Wygrzebał z kieszeni spodni brakujące monety i dostał kufel zimnego piwa. Pijąc resztki piany osiadały na jego wąsach. Po chwili do baru przyszedł młody mężczyzna z pobliskiej wsi, w przeciwieństwie do starca tryskał energią, jego uśmiech jakby rozświetlał mroczne zakamarki karczmy. Usiadł on obok rybaka i zamówił lampkę wina wytrawnego, zapłacił banknotem i odmówił reszty.   -Witam serdecznie pana, co Pan ma taką skwaszoną minę? Jest przecież taki piękny dzień!- zapytał uśmiechnięty młodzieniec.   Rybak odłożył kufel i wytarł ręką pianę z twarzy. Spojrzał na mężczyznę nijakim ponurym wzrokiem.   -Ehhh, takich dni było już tysiąc...albo i więcej nie pamiętam dokładnie. Nie ma już z czego się cieszyć, do piachu coraz bliżej a i w sklepiku mi się nie przelewa- powiedział zrezygnowany    Młody wydawał się być poruszony tą wypowiedzią. Wziął mały łyk wina i odstawił kieliszek na blat.   -Przykro mi jest to słyszeć...Potrzebuję może Pan pomocy? Czym się Pan zajmuje?   -Rybakiem jestem, ale ryb jak kot napłakał. Pff, ty chcesz mi pomóc? Dzieciaku, korzystaj z życia póki możesz abyś później nie żałował i nie skończył tak jak ja.   -Ale cóż Pan wygaduje? Przecież dużo słyszałem że dobrze Pan prosperuje, skąd ten pesymizm?   -Hah, kiedyś też taki byłem, młody i pełen zapału, miałem podbić świat i być najlepszą wersją siebie. Ahhh, dawno temu gdy mi stawy nie skrzypiały obiecałem sobie że wyjadę z tej dziury do miasta i zrobię karierę. Miałem skupić się na sobie i rozwijać się w najlepsze, planowałem ukończyć liceum, studia i to celująco a pozjiej otworzyć własną firmę! Ale wszystko szlag trafił zanim się zaczęło, owszem wyjechałem ale jako młody chłopak ze wsi bałem się wielkiego świata. I zamiast robić karierę wróciłem... Inni mieli problemy więc im pomagałem z dobrego serca albo za drobnymi opłatami. Lecz co z tego jak później nie miałem do na kromkę chleba położyć? Więc zacząłem łowić ryby, przez długi czas powodziło mi się ale gdy otwarli ten rybny targ w mieście to było coraz gorzej... I tak od dziestek lat. Mam wrażenie że ktoś zapętla ten sam dzień. Ciągle ci sami ludzie, te same problemy, te same widoki i ta sama bieda. Na kufel piwa muszę tydzień zbierać i tak nie starcza! Mówię ci młody, póki masz zapał wyjedź stąd najdalej i nie patrz na innych, skup się na sobie. A gdy już będziesz żył stabilnie pomóż tym których kochasz, bo inaczej skończysz jak ja, stary zrzęda bez grosza w kieszeni.    Mężczyzna na przeciwko zaniemówił, nie wiedział jak to skomentować. Zanim zdarzył cokolwiek powiedzieć Rybak wychodził z karczmy, po sobie zostawił niedopite piwo. Starzec wrócił do domu i udał się w spoczynek. Na zajutrz wstał, wziął torbę i udał się nad jezioro.
    • @Mapston ale dla niego(poety) jest to ważne - ciekawie-pozdrawiam 
    • Witam -  świat jest jaki jest - ale mogłoby być lepiej  - marzenie -                                                                                                               Pzdr.
    • Witaj - trudny wiersz -                                         Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...