Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najtrudniej, jednak dla dzieci pisać :)

Samolocik sobie stoi,
za kuzyna domem.
Skrzydło chroni dach stodoły
- wymieniamy słomę.
Wyższe cele mówisz, spoko
(piękny gest z wyszynkiem),
ale jak na moje oko,
jednak drogo wyjdzie.

Wiem, kuzynki szwagra córka
piękny kurnik obok ma
- sie posprząta, wygna Burka
i masz B-52.
;)

Dzięki Emm, pozdrowienia.
  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Niejeden kapitan, poskramiacz żywiołu,
mostkowy dyktator gdy siądzie do stołu
jakoś łagodnieje a i z bosmanmatem
sprawa jest podobna bo rączki pod blatem
trzyma spokojniutko, powiedziałbym trusia
bo na wszystkich działa jednako żonusia,
która co i kiedy oraz jak podane
ma od daty ślubu tak zakodowane,
że największy twardziel skoro jest żonaty
staje się mikrusem gdy wraca do chaty
i za wszelką cenę spokój chce zachować
na skinienie żony gotów aportować.



Pozdrawiam serdecznie :)
HJ
każda z dam na życie
własny przepis pisze
różne zależności
kłębią się w kobiecie
ot – z kim poszedł po co
czy na długo wyszedł
co przyniesie z kim i…
czy co nie przywlecze

nie wiem jak witała
męża Penelopa
kiedy próg przekroczył
po dziesięciu latach
wiem że mąż niejeden
miano ma jełopa
choć o dzień się spóźnił
lub wlazł na czworakach

Równie serdecznie Henryku. :)


Och te powroty, tyle ich było,
niektóre nawet dziś się pamięta
choćby mój wypad, ten po choinkę
którą przyniosłem żonie na święta

wyszedłem z domu w grudniowy ranek
z listą zakupów i kabzą grosza
i jak to bywa w takich przypadkach
spotkałem kumpla, także piwosza.

Obok był hotel i restauracja
a więc my do niej i po pokalu
a potem jeszcze, jeszcze i jeszcze
bo na to nigdy nie skąpię szmalu

czas nam upływał w dobrych nastrojach
nie tak jak w domu – nuda, mizeria
lecz wszystko kiedyś musi się skończyć
więc nam się także urwała seria.

Nagle olśnienie, przecież choinkę
miałem dostarczyć do domu żonie
a tu dokoła ni grama śniegu
i wszystko jakoś w zieleni tonie

ale że głowa nie od parady
choinkę ściąłem, w lesie, toporkiem
strzeliłem z kumplem po parę piwek
aby do domu wrócić z humorkiem.

Ciężki był powrót, ciężka choinka
i schody strome, i żona z wałkiem
choć próbowałem się wytłumaczyć
lecz nie udało mi się to całkiem

dlatego jestem poobijany
bo ciosy żonki były zbyt mocne
a ja się pytam - za co to manto?,
- że nie te święta? – że wielkanocne?


Od tamtej pory zero wypadów,
nie puszcza mnie już żona samego
jak już to tylko w jej towarzystwie
- i co ty na to drogi kolego?

Pozdrawiam serdecznie
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


każda z dam na życie
własny przepis pisze
różne zależności
kłębią się w kobiecie
ot – z kim poszedł po co
czy na długo wyszedł
co przyniesie z kim i…
czy co nie przywlecze

nie wiem jak witała
męża Penelopa
kiedy próg przekroczył
po dziesięciu latach
wiem że mąż niejeden
miano ma jełopa
choć o dzień się spóźnił
lub wlazł na czworakach

Równie serdecznie Henryku. :)


Och te powroty, tyle ich było,
niektóre nawet dziś się pamięta
choćby mój wypad, ten po choinkę
którą przyniosłem żonie na święta

wyszedłem z domu w grudniowy ranek
z listą zakupów i kabzą grosza
i jak to bywa w takich przypadkach
spotkałem kumpla, także piwosza.

Obok był hotel i restauracja
a więc my do niej i po pokalu
a potem jeszcze, jeszcze i jeszcze
bo na to nigdy nie skąpię szmalu

czas nam upływał w dobrych nastrojach
nie tak jak w domu – nuda, mizeria
lecz wszystko kiedyś musi się skończyć
więc nam się także urwała seria.

Nagle olśnienie, przecież choinkę
miałem dostarczyć do domu żonie
a tu dokoła ni grama śniegu
i wszystko jakoś w zieleni tonie

ale że głowa nie od parady
choinkę ściąłem, w lesie, toporkiem
strzeliłem z kumplem po parę piwek
aby do domu wrócić z humorkiem.

Ciężki był powrót, ciężka choinka
i schody strome, i żona z wałkiem
choć próbowałem się wytłumaczyć
lecz nie udało mi się to całkiem

dlatego jestem poobijany
bo ciosy żonki były zbyt mocne
a ja się pytam - za co to manto?,
- że nie te święta? – że wielkanocne?


Od tamtej pory zero wypadów,
nie puszcza mnie już żona samego
jak już to tylko w jej towarzystwie
- i co ty na to drogi kolego?

Pozdrawiam serdecznie
HJ
Jak zwykle pochwalę Cię kolego,
a mnie coś doradź, bo ciągle nie wiem.
Jak znieść przed wyjściem żonki zabiegi
- chyba wciąż łatwiej mi wyjść jest z siebie.

Dzięki za opowieść, pozdrowienia, również dla małżonki :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Och te powroty, tyle ich było,
niektóre nawet dziś się pamięta
choćby mój wypad, ten po choinkę
którą przyniosłem żonie na święta

wyszedłem z domu w grudniowy ranek
z listą zakupów i kabzą grosza
i jak to bywa w takich przypadkach
spotkałem kumpla, także piwosza.

Obok był hotel i restauracja
a więc my do niej i po pokalu
a potem jeszcze, jeszcze i jeszcze
bo na to nigdy nie skąpię szmalu

czas nam upływał w dobrych nastrojach
nie tak jak w domu – nuda, mizeria
lecz wszystko kiedyś musi się skończyć
więc nam się także urwała seria.

Nagle olśnienie, przecież choinkę
miałem dostarczyć do domu żonie
a tu dokoła ni grama śniegu
i wszystko jakoś w zieleni tonie

ale że głowa nie od parady
choinkę ściąłem, w lesie, toporkiem
strzeliłem z kumplem po parę piwek
aby do domu wrócić z humorkiem.

Ciężki był powrót, ciężka choinka
i schody strome, i żona z wałkiem
choć próbowałem się wytłumaczyć
lecz nie udało mi się to całkiem

dlatego jestem poobijany
bo ciosy żonki były zbyt mocne
a ja się pytam - za co to manto?,
- że nie te święta? – że wielkanocne?


Od tamtej pory zero wypadów,
nie puszcza mnie już żona samego
jak już to tylko w jej towarzystwie
- i co ty na to drogi kolego?

Pozdrawiam serdecznie
HJ
Jak zwykle pochwalę Cię kolego,
a mnie coś doradź, bo ciągle nie wiem.
Jak znieść przed wyjściem żonki zabiegi
- chyba wciąż łatwiej mi wyjść jest z siebie.

Dzięki za opowieść, pozdrowienia, również dla małżonki :)



W tym temacie nie ma mocnych
to i rady nie udzielę,
ja na przykład by coś zyskać
mówię słodko mój aniele

i choć może nie do końca
lecz to słowo zmiękcza nieco
bo i żonka trochę milsza
i talerze juz nie lecą.

Posługuję się też zwrotem
- słodka moja ty ptaszyno
i niekiedy chociaż rzadko
ale rzuci mi na wino

a gdy chcę się napić piwa
to się godzę na tragarza
i tak w kółko te podchody
niczym mantrę się powtarza.


Pozdrowienia od nas dla Was

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko staruszka, która się garbi albo na laskach mocno się trzyma, wypatrzy ciebie — głodny gołąbku, który przyszłości większej już nie masz. Natrętne stadko rozrzuci kwestę, w garnuszku przecież zabrakło wody... Gdy się podziała gdzieś atencjuszka w ludzkim skupisku, dawnej ślebody.          
    • liryczniejemy pomiędzy sklepowymi alejkami promieniami słońca a kroplami ulewnego deszczu   liryczniejemy przedwiośniem w ogrodach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej   przed zimą pod kocem w mimozy liryczniejemy   bo nasze dni to wersy do poskładania w poemat epicki jak Mahabharata i bezczelnie czuły         strofami mija nam czas gdy tak sobie liryczniejemy   bo słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiersz)   gdy słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiesz)        
    • Interpunkcyjnie także pięknie. Pzdr :-)
    • Noszę koronę niewidzialną, przeźroczystą I własnymi drogami chodzę miłościwie, Odkąd w swym sercu mnie koronowałeś tkliwie Swoją miłością pół płomienną i pół czystą; I jak blisko może przejść przebrana królowa, Przez targowisko między nędzarzy tłumem, Płacząc ze współczucia, lecz skrywając dumę, Ja swoją chwałę wśród lęku zazdrości chowam. Ma korona ukrytą słodyczą zostanie Ranek i wieczór modlitwą chronioną wiernie, A kiedy przyjdziesz, by mi koronę odebrać, Nie będę płakać, prosić słowami ni żebrać, Lecz uklęknę przed tobą, mój królu i panie I na zawsze przebiję moje czoło cierniem.   I Sara: I wear a crown invisible and clear, And go my lifted royal way apart Since you have crowned me softly in your heart With love that is half ardent, half austere; And as a queen disguised might pass anear The bitter crowd that barters in a mart, Veiling her pride while tears of pity start, I hide my glory thru a jealous fear. My crown shall stay a sweet and secret thing Kept pure with prayer at evensong and morn, And when you come to take it from my head, I shall not weep, nor will a word be said, But I shall kneel before you, oh my king, And bind my brow forever with a thorn.
    • @Annna2Muzyka jak balsam, pasuje do wiersza, a wiersz do niej :) Nawet skowronka w trelach słyszę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...