Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zapraszam serdecznie na wieczór poetycki Piotra Smolaka (przy moim skromnym udziale), który odbędzie się: 6 września godz. 18.00 DK „Podgórze”, ul. Sokolska 13, Sala Widowiskowa.
Prowadzenie: Marta Półtorak.
Wstęp wolny
Po wieczorze zapraszamy na herbatkę ;)

I specjalnie dla nas wybrane wiersze Piotra:

MOGĘ PRZYSPIESZYĆ WASZE ZBAWIENIE
załatwić udział w drodze krzyżowej
na trasie Kłaj – Kalwaria Zebrzydowska

przecież nic do was nie mam. w moim wypadku
również nie popisano się inwencją:

ustalono, że mam być przebrany za mężczyznę
więc noszę ten kostium od lat
i nikt się nie zorientował

nawet ty
(chociaż splataliśmy się jak dwie kobiety
używając jedynie rąk i języków)

MOGĘ PRZYSPIESZYĆ WASZE ZBAWIENIE
zorganizować miejsce po prawicy ojca
z widokiem na dowolnie wybrany fragment
waszego życia
musicie tylko się z NIM pojednać
upaść na kolana ukorzyć
zapomnieć o spółkowaniu, które tak rzadko
wam wychodzi


***
OSTATECZNE PRZYGOTOWANIA




długo w noc:
biegał pies z ludzką dłonią w zębach
strażak strażakowi wycinał brzytwą narośl
utrzymywał się zapach ziemniaków

biły też dzwony i huczały salwy armatnie

to nic nie znaczy chociaż muszę przyznać
że rzeczywistość pełna jest zaszyfrowanych
sygnałów zrozumiałych dla niezbyt wielu

lecz teraz interesuje mnie tylko jedno -
nie chcę dożyć pewnego wieku
nosić wiązek śliny na brodzie
widzieć jak sinieją wnętrzności
wystawiane pokątnie na pokaz

podejmuję więc ostateczne przygotowania:
rozczesuję włosy
czyszczę kąciki ust
podmywam dolne partie ciała

przejście przez lobotomię traktuję
jak podróże do wnętrza ziemi

tam olbrzymia kobieta miażdży obcasem
mój cień. znudzony więc spijam krew
patrzę jak uchodzi powietrze

bóg przestał się za mnie modlić
ale biali ludzie mu służą

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...