Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

…zaczął się świetnie, z reszta jak wszystko za co zabierał się B. Udało mu się pozyskać odpowiednie środki na przebudowę szpitalnych podziemi, na zatrudnienie dodatkowego personelu, w końcu na odpowiednio wysokie ubezpieczenie wszystkiego i wszystkich. Jego żona Marta odradzała mu od samego początku tak śmiałe posunięcia, tak jak jego przyjaciel Mateusz D., który jednak wciąż był dla niego wsparciem i pełnił jedną z najważniejszych ról w jego eksperymencie. Projekt nosił nazwę Letarg. Całość była efektem wieloletnich interdyscyplinarnych działań wielu specjalistów. Głównym jednak sprawcą był B. we własnej osobie. Był głównym pomysłodawcą, realizatorem, obiektem doświadczalnym i obserwatorem w jednym. Był stwórca nowego specjalnego świata, który przyjmował do swego wnętrza jedynie wariatów, bo tylko wariat mógł ogarnąć umysłem coś tak absurdalnego, coś tak nierealnego dającego zarazem poczucie bycia prawdziwym, a człowiekowi którego zagarnął mącił w głowie i stawiał w sytuacjach tak ekstremalnych, że chwila w nich spędzonych zmuszała do refleksji tak głębokiej, jak głęboce może być zraniona psychika niczego nieświadomego człowieka, gdy wyrządzana jest mu wielka krzywda. B. miał zostać wariatem. Od momentu spotkania z pierwszym tak bardzo chciał być wariatem, tak bardzo chciał zrozumieć siebie i innych. Nie sądził jednak, że cały scenariusz, choć znał go doskonale, zadziała idealnie, na tyle dobrze, ze mimo tego iż znał swoją rolę, przebieg wydarzeń, poddał się całkowicie historii, którą napisał… Tak przynajmniej powiedzieli nam Mateusz i jego żona… A ja dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo śmierć jest podobna do córki B.
- I dobrze wiesz co teraz będzie, dobrze wiesz że nam nie uwierzysz a gdy stąd wyjdziemy będziesz próbował uciec w obawie o swoje życie i zdrowie.
- Chcesz powiedzieć że to ja wymyśliłem, całe to katowanie. Pielęgniarka mówiła, że potrącił mnie samochód.
-A cóż innego mogła powiedzieć, skoro sam ją do tego zatrudniłeś?
-Idźcie już…- wydusił przez zaciśnięte przez zbliżającą się. Ociekającą rzewnymi łzami, gorycz niezrozumienia i opuszczenia.
Po chwili pozostał sam bijąc się z myślami co ma zrobić, czy powinien uciec, czy pozostać i uczynić na złość czy może powinien wierzyć pielęgniarce? W trakcie, gdy myślami błądził w odległych krańcach świata skojarzeń do pokoju niepostrzeżenie weszła jego córka…
- Wszyscy Cię kochamy tatusiu. Oni czekają.
Nim B. zdążył wydusić z siebie cokolwiek dziewczynka zniknęła za drzwiami. Jeszcze przez chwilę patrzał na swoją dłoń uwolnioną z pętów, wygiętą w błagalnym geście, sięgającą w kierunku drzwi. Nie minęło piętnaście sekund a już stał rozplątany w drzwiach sali wyczekując idealnego momentu na ucieczkę ze szpitala. Gdy nagle cały personel, któremu mogłoby zależeć na zatrzymaniu go w budynku gdzieś zniknął ruszył pędem w kierunku głównego wejścia. Tuż przed nimi został zmuszony do poszukania innej drogi ucieczki gdyż za taflą szkła poruszana za pomocą jakiejś magii, gdy tylko ktoś pojawił się obok niej stanęło dwóch sanitariuszy, dwóch aniołów z psychiatryka. Skręcił szybko w prawo pędząc ku bocznemu wyjściu ewakuacyjnemu. Okazało się, że drzwi są zamknięte, ale na tyle słabe, że uderzenie barkiem z rozpędu pozwoliło wyważyć zamek. Na zewnątrz zauważył stojącą pod sklepem ciężarówkę z otwartą plandeką naczepy. Wskoczył do niej bez zastanowienia. W drodze zasnął bardzo szybko.
-No co jest? Pospało się? Koniec podróży! Ryczał nad jego głową kierowca ciężarówki. Jednocześnie szarpiąc go za ramiona.
-Już, już mnie nie ma. Wydusił z siebie B. po czym w szpitalnej piżamie wyskoczył z przyczepy i pobiegł w nieznany sobie las otaczający zewsząd ciężarówkę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dzięki.      Bardzo lubię baśnie Andersena. Nie tyle lubię, co zaraziły mnie kiedyś dawno swoim smutkiem. Pzdr.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Cóż jest złego w płynności, gdy w finale przerywa harfistka  i zostaje krótki uśmiech. Tak, najlepiej zmień się i zostań świętym Mikołajem, to dobra idea.   Każdy ma swoje życie, tak już jest, że po ukończeniu przedszkola wszyscy gdzieś się rozchodzimy, nieraz to potrafi zaboleć, ich też. Pzdr

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta @violetta powiało kojącą świeżością

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Miłego dnia
    • Był raz zastęp harcerzy, którzy ofiarnie wykonywał polecenia KC PZPR przy zasiedlaniu naszej galaktyki Drog Mlecznej i terrformowaniu planet.Byli tytanami pracy u podstaw i zawsze wykonywali 300% normy.Tych zuchów było czterech Artek ,który zdobył odznakę honorowego skauta na obozie pionierskim w Tibilisi, Zdzichu ,Zenek i Wacek . Ten ostatni często palił papierosy w męskiej toalecie  podczas przerwy lekcjnej ...bo miał taki wredny charakter.       Pewnego dnia harcerze otrzymali rozkaz z centrum KC PZPR aby terraformować cztery planety w odległych rejonach naszej galaktyki. Pierwszą z nich miała być planeta Ardanis. ziemiopodobna perełka na której dziko rosły całe pola czasułek.Z ziól tych można bylo zrobić napar magiczny po którego wypiciu konsument cofał się w czasie o 60 tysięcy lat! Jednym słowem czasułki służyły do podróżowania w czasie. Ja z tego nie korzystam bo nie lubię czasów gdy nie funkcjonowal wynalazek koła czy ognia i gdy nie było telewizorów mutikin i grawilotów.       Wolę dzisiejsze czasy.       Nasi odważni harcerze po odprawie na kosmodromie Bajkonur ruszyli swoim grawilotem w  w odleglą drogę. Pierwszym pilotem był Artek a nawigatorem Wacek palacz papierosów i poeta.       Długie parseki trasy na peryferia galaktyki mijały jak niemrawe godziny na nudnym filmie.Droga Mleczna liczy okolo 200 miliardów gwiazd i tysiące planet godnych terraformowania.Co więcej czarnej materii jest  w niej tyle ile wynosi masa 400 miliardów gwiazd. Można by z niej ulepić miliardy planet typu ziemia. Harcerze o tym wiedzieli i ofiarnie ekplorowali galaktykę ku chwale partii.W przyszłości chcieli być przodownikami pracy aby otrzymywać medale od sekretarzy PZPR. Naród był z partią a partia z narodem. Wybornie!        Planetę Ardanis i okolice kontrolowaniu piraci Zorgoni którzy lubili ogień. Kiedy podsłuchując nadprzestrzeń na radarze Baum 103 Zorgoni dowiedzieli się o misji harcerzy postanowili z nimi walczyć. Czasułki były bardzo cenne w całej Drodze Mleczneji Zorgonom zależalo na czasułkach.Gdy statek harcerzy zbliżył się do planety Zorgoni którzy mieli złote rączki ze starej kolejowej drezyny skonstruwali maszynę do duplikacji istot żywych.Następnie złapali King  Konga i powielili go na tej maszynie w ilości 300 sztuk.       - Oj będziemy mieli problemy- rzekł do reszty harcerzy zuch Wacek  który był nawigatorem i widział przez bulaj liczne kopie KIng Konga.         Zaczęła się walka.        Trzystu King kongów wygrażało piąstkami lądującym na Ardanis harcerzom.Ci chcieli wykonać dobrą robotę dla partii lecz chmary King Kongów im to utrudniały.         Ja też mam czasem dosyć tej siłaczki ale w pochodzie pierwszomajowym lubię chodzić.         Na szczęście na nieboskłonie pojawiła się dobra wróżka Samanata która przy pomocy zaczarowanej rożdżki zamieniła całe trzysta  King Kongów w kamień.          Dzielni harcerze przystąpli więc do terraformowania planety.Nad nimi na granatowym niebie świeciły atomowym blaskiem gwazdy Drogi Mlecznej.Struny kosmiczne aż się ugięly z wrażenia gdy zobaczyly dzieło Artka  Wacka i reszty kompanii.          Tak więc wszystko się dobrze skończylo a harcerze wrócili do domu.Na kolację mieli kaszankę na gorąco bo jako przodownicy pracy otrzymywali więcej kartek na mięso i papierosy  niż zwykły obywatel.A dzięki licznym czynom społecznym stali się sławni na całym świecie nawet na Kubie.         A teraz drogie słuchaczki obejrzyjcie na dobranoc bajkę o misiu Uszatku który miał oklapnięte uszko i potem wiadomości i w kimono. Milych snów ! jutro będzie lepszy dzień !
    • Zmysłowy, ładny wiersz.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...