Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wielka szkoda. Żałuję, bo byłby naprawdę świetny. A tak - psuje go ten jeden językowy dziwoląg, sprzeczny całkowicie z naturą polskiej mowy i z rymem Twego wiersza. :-(
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Aniu, ale najlepsze i najbardziej kunsztowne są rymy dokładne niegramatyczne, jak np. ze mną - podziemną. Naprawdę szkoda, że tego nie słyszysz. Żałuję Twojego wiersza.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Inwersja w wierszu nie jest błędem, ale środkiem artystycznym, o ile jest użyta świadomie dla wygładzenia rymu, rytmu lub dla podkreślenia odpowiedniego słowa czy całej treści. "Krety podziemne" czy "harówka podziemna" - to taka sama inwersja, nie ma żadnej różnicy, tyle, że dużo naturalniej brzmi zdanie: "Krety, strudzone harówką podziemną" niż: "Krety, strudzone harówką, podziemne" - kto tak mówi?! I po co? Bo w treści wiersza nie ma uzasadnienia dla tak udziwnionego zdania, więc jest to ewidentny błąd w sztuce.
Aniu, nawołujesz do tego, żeby krytykować wiersze, które nam się nie podobają; Twój wiersz mi się podoba, nawet bardzo, ale to jedno błędne zdanie psuje go w sposób paskudny, i nie tylko ja to odczuwam. Dlaczego nie pozwolisz tego sobie powiedzieć i upierasz się twardo przy swoim, wbrew zdroworozsądkowym argumentom kilku osób?
Więcej nic o tym nie napiszę, ale naprawdę wielka szkoda tak zepsutego, ładnego wiersza.
  • 6 miesięcy temu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Powiedz mi te dwa słowa,
ja wiem, rozumiem twe lęki
po tylu szybkich i mrocznych zachodach
słońc co zdawały się wschodzić tak pięknie.

Powiedz mi proszę, kochanie,
zanim jesienią liście z drzew opadną.
Kiedy już długa noc zimy nastanie
ja nadal w sobie będę niósł to światło.

I też się boję , moja ukochana,
że raptem wicher zerwie się wśród nocy,
pod próg podejdzie nam rzeka wezbrana,
i w każdej chwili los nagle zaskoczy.

Lecz czerpię z ciebie wiarę i tę jasność,
chociaż miłości tyle umierało,
nam siebie w życiu nie może zabraknąć.
Choć ciągle będzie mi ciebie za mało.
Opublikowano

jednego tańca brakło w tej miłości,
słowo, co wpadło w uszko innej pani,
przelało czarę czarnej niepewności,
zawsze wiedziałeś kiedy i czym zranić.

noc mnie zabija, dzień cuci na chwilę,
nie utuczy wszakże, co było kradzione.
jednego tańca mi brakło, mój miły.
i znowu spadam, zapadam się. tonę.

Dzięki, Szarobury. Pięknie mnie inspirujesz:)

Anna

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
    • @KOBIETA no tak, odmładzam się:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...