Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zameldowałaś się na stałe
dlatego teraz jest ciemno
i nigdy nie wiem gdzie jestem
bo nie wiem gdzie jest tu
nie wiem gdzie jest tam

do dziurawej kieszeni
wkładasz liście szczawiu
na wypadek niedoboru żelaza
i kawałek wosku
chociaż nie wierzymy
w skuteczność przepowiedni

rozkwitają palce

pod opuszkami
czuję jasność brzegu słońca
graficzny zapach rozkładu
galaktycznych mgławic

bawimy się w chowanego

wystudzone białe karły
w przytułku grawitacji

Opublikowano

Podjęła się Pani bardzo trudnego zadania, pisać z punktu widzenia osoby niewidomej, w dodatku niewidomej na skutek jakiegoś wypadku, urazu, genetycznego zamieszania, ale nie od urodzenia, jest zadaniem ryzykownym. Może przecież wyjść przesadnie tkliwie lub mało wiarygodnie.
Pani waży słowa, ale jest w tym wierszu autentyzm. Brawo!
Tadeusz

Opublikowano

"mam oczy niebieskie"


zameldowałaś się
jest ciemno
nie wiem gdzie jestem
gdzie jest tu
gdzie tam

w kieszeni
liść szczawiu na wypadek
i kawałek wosku
nie wierzymy
w przepowiednie


pod opuszkami palców
brzeg słońca
zapach
galaktycznych mgławic

bawimy się w chowanego

białe karły
w przytułku grawitacji




-nominalne przesłowienie odsolono.. i spadam na szczaw.. Ran


ps:teraz wiersz się bardzo podoba,szczerze !

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oszczędność słów ma swoje zalety, ale nie dostrzegam ich w zaproponowanym przykładzie, ponieważ omija rzeczy najistoniejsze: sens i stosunek podmiotu wobec faktu - wzajemne oddziaływanie oraz, co najważniejsze, stopień pogodzenia się z utratą - trauma, z którą podmiot musi się mierzć.
Zauważ, że peelka odnosi się do utraty w sposób niemalże poufały (zameldowałaś, wkładasz, nie wierzymy, bawimy się), czyli wspomniany stopień możemy uznać za osiągnięty. Pominięcie w tym przypadku istoty żelaza (chociażby przez wzgląd na grawitację) i rozkwitu palców to nieporozumienie.

Dziękuję za zainteresowanie i pozdrawiam serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czytam komentarz z radością, ponieważ jest dowodem czytelności wiersza.

Dziękuję i pozdrawiam :)

...Ja natomiast nie jestem...taki pewien..tego autentyzmu...oddać w pełni mogłaby go, jedynie osoba rzeczywiście...niewidoma...bowiem wnętrze takiej osoby..skrywa na pewno więcej emocji...niż nam może się wydawać ...
Natomiast ...co do wiersza...jest dobry:)...ale tak bez entuzjazmu...Temat trudny,lecz Pani Dorota,z niejednego pieca chleb jadła,więc wie co robi...a i świetnie,że ktoś w ogóle podejmuje się takich prób:)...-pozdrawiam henryk:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najpierw się rozczuliłem tym wkładaniem szczawiu do dziurawej kieszeni , a potem lekko "przypanikowałem" zamykając oczy ,by chcieć poczuć jak "rozkwitają palce pod opuszkami".
Uspokoił mnie komfort mojej codzienności ,bo ja te oczy mogę otworzyć.Jak dobrze jest rażące słońce przykryć okularami i żyć nocą tylko w nocy.
Pięknie napisane.Chociaż peelka nie szlocha to"zapach galaktycznych mgławic" boli najbardziej ,bo może go tylko pamiętać,Zresztą nie wiem czy w tym wypadku "ważenie" co dawało większą radość ma sens.Przepraszam za to gdybanie.Podoba mi się wiersz,który sobie p rz e cz y t a ł e m.pozdrawiam
Opublikowano

zastanawiący jest tytuł z zastrzeżeniem "podobno..." - jest w tym wyraz pewnej niepewności, w jakiś sensie samokwestionującym własny ogląd rzeczy - bo co to są oczy "niebieskie" i o czym miałby świadczyć kolor oczu - jakiś rodzaj wróżbiarstwa, astrologii czy obiegowych opinii - jak to mówią "vox populi" - ale w tym przypadku "niebieskość" ma znaczenie metaforyczne i odnosi się wprost do sfer niebieskich -
muszę przyznać, że mam problem z ustaleniem podmiotu pomiędzy stwierdzeniem: "zameldowałaś się" a "nie wiem gdzie jestem" - czy to dialog z kimś kto się "zameldował" czy też dialog z samym sobą - z jakimś tam alter ego; po prostu zmiana wypowiedzi adresowanej do drugiej osoby funkcjonuje tuż obok wypowiedzi pierwszoosobowej co powoduje zaburzenie odbioru -
w drugiej strofie znów pojawia się adresat "wkładasz" po czym zaraz następuje jakaś integracja i wspólnota w wypowiedzi: "wierzymy" - kto zatem wierzy - peel i adresat czy jakaś ogólność, powszechnik wpisujący się w to słowo...
podoba mi się ta część zaczynająca się od: "rozkwitają palce..." i właściwie od tego miejsca zaczyna się dla mnie wiersz - o podmiocie literackim zagubionym w swoim "widzeniu" rzeczy i rozeznaniu w świecie - a zwrot "bawimy się w chowanego" jest rodzajem odniesienia do sposobów komunikowania się wzajemnego czy też obcowania ze sobą mającego dużo wspólnego z dziecięcą zabawą (niedojrzałością?) -
ostatecznie finał mówi o "wypaleniu", zmęczeniu emocjonalnym, któremu patronuje inercja, przyzwyczajenie i naturalna skłonność do tego co znane i poznane, choć niekonieczne akceptowane...
nietypowy sposób ujęcia na tle sztafażu kosmologicznego buduje tu pewien rodzaj uniwersum, w który wpisuje się niejeden byt osobniczy -
oryginalność ujęcia tematu pozwala zatrzymać się przy utworze i go kontemplować z satysfakcją -
gratuluję!
J.S

Opublikowano

Pięknie Jacku! do sfer niebieskich, ale w konsekwencji wystudzonych białych karłów :)
„Podobno” poddaje w wątpliwość chyba wszystko, co widzialne i czego skonfrontować już nie można.

Dialog odbywa się między podmiotem i jego niesprawnością, czyli drugą tożsamością podmiotu (alter ego). Znają się dobrze i borykają z losem, nie bez zaburzeń.
Piszesz Jacku, że masz problem z odczytem, a następnie świetnie interpretujesz :)
Nie rozumiem dokładnie, na czym polega błąd zapisu pierwszych strof... hmm... skoro bazujesz w interpretacji na domyśle (?), coś jest nie tak... tylko co?

Nie wyrażam odczuć ogólności – poruszam się w obrębie jednej osoby i jej stosunku do własnej niesprawności; czym jest i jakie są skutki jej „zamedlowania się na stałe”.

Wzrusza mnie sedno wypowiedzi, ale martwi rozproszenie. Tym niemniej dziękuję za obszerny komentarz i proszę, acz nieśmiało o wyjaśnienie wątpliwości, skutkiem których być może dwie pierwsze strofy stracą głowę :(
:)

Opublikowano

Odpowiadam na pytanie: już od pierwszych wersów zaczyna się rozmowa pomiędzy podmiotem a jakąś drugą osobą czasownikową i czytając do samego końca nie wyjaśnia się istota tego dialogu - czytelnik skazany jest na odległy domysł że peel rozmawia sam ze sobą ale nawet po skończeniu lektury nie ma tej pewności że tak jest istotnie, tym bardziej że pojawia się liczba mnoga czasownika z końcówką "-my" i to powoduje kłopoty śledzenia toku wypowiedzi;
to niby rzecz drugorzędna ale istotna dla płynności czytania i zrozumiałego podążania za autorem -

pozdrawiam!
- sposobów sanacji zapisu nie sugeruję, zostawiając to zmaganie autorowi;

J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...