Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

O Polsce


Kenal

Rekomendowane odpowiedzi

Ile to już razy zastanawiałem się, czemu w naszym kraju jest tak, a nie inaczej. Dużo. Nie zliczyłbym.
Dlaczego po upadku komunizmu nie może wszystko wrócić do normy. Nie myślę w dzień, dwa, ale przecież minęła dwudziesta rocznica jak jesteśmy wolnym krajem , "we własnym domu". Irytuje mnie to jak słyszę (teraz może rzadziej), że Polska wróciła na mapę Europy. Zapytam: Gdzie była Polska przez te wszystkie lata? W Azji? A może w Afryce? Moim zdaniem to Europa wyswobodziła się spod jarzma totalitaryzmu i tak powinno się mówić. Warto jeszcze też dodać, że to Polska zerwała żelazną kurtynę komunizmu. Trzeba tak uczyć młode pokolenie i wpajać im historię naszej ojczyzny, bo zatrważająca jest odpowiedź nastolatka zapytanego o film "Katyń". To jakiś polski film, chyba wojenny - niejeden odpowie. Uczmy zatem, opowiadajmy o pięknej historii naszego kraju, na wielu swych kartach tak tragicznej. Wierzę w młodych ludzi. To nieprawda, że połowa polskiej młodzieży jest bezwartościowa, jak twierdzą niektórzy. Oczywiście zdarzają się zdegenerowane przypadki, ale winy trzeba szukać w dorosłych. Człowiek nie staje się zły w chwili narodzin. Trzeba by zreformować szkolnictwo i program nauczania, wychowania. Dobrym pomysłem jest wprowadzenie przedmiotu "Życie w rodzinie" w najmłodszych klasach szkoły gimnazjalnej. Młodzież to przyszłość naszej ojczyzny, a więc i naszej także.
Polityka. Najbardziej odpowiedzialni za to, że w Polsce jest tak jak jest, są ludzie sprawujący władzę. Kraj podobnie do ryby, psuje się od głowy. No bo cóż, gdy widzi się codziennie jak afera goni kolejną aferę, a komisja komisję, to trudno oczekiwać jest od rządu pracy. Wymienić można aferę stoczniową czy hazardową, komisję śledczą w sprawie śmierci Barbary B. czy Krzysztofa O. oraz wiele innych. Na bieżące sprawy czasu brakuje. Mniej go też przez wybielanie się na zmianę i oczernianie swych przeciwników. A szkoda, bo zmarnowany czas lepiej by było spożytkować na konstruktywne działanie. Jedynym dostrzegalnym przeze mnie plusem jest chyba tylko to, że politycy dają rozrywkę szaremu obywatelowi. Ale nie tylko, bo również innym "szarym" szargają nerwy. Kabarety. Tak, dzięki politykom nie jeden ma pracę i to się akurat politykom chwali. Poza tym jednak myślę, że nie można na nich liczyć. Smutne, ale prawdziwe. Żeby nie być gołosłownym podam przykład. Niespełnione obietnice pomocy dla powodzian, tak jak to było w maju 2010 roku. Najpierw rząd składa deklarację pomocy, potem opozycja atakuje pytaniami o resztę obiecanych środków i następnie przedstawiciele rządu oznajmiają, że wszystkie środki zostały przydzielone. Tak w koło Macieju. Teraz, po ponad roku ludzie znów się boją kolejnej powodzi, gdyż nie wszystkie wały przeciwpowodziowe zostały zbudowane. Rzecz jasna rząd jest innego zdania. Prawdy możemy dowiedzieć się tylko z mediów, które w rzeczywistości są potęgą w naszym kraju.
Kto pomaga chorym i biednym? Głównie fundacje prowadzone przez stacje telewizyjne.
Tyle o politykach, a co z innymi ludźmi? Wszyscy powinniśmy dążyć do tego, aby żyło nam się lepiej wszystkim. Bez wyjątku. Zarówno inteligencji jak i robotnikom czy rolnikom. Za dużo między nami chamstwa, cwaniactwa, pijaństwa, wciąż rosnąca znieczulica. Kiedyś podobno to szlachta rozpijała chłopów. Cwaniactwo chyba najbardziej wykreowało się za PRLu. Skoro prawie nic nie było, trzeba było kombinować, spekulować. Wstrząsające są dla mnie opowieści ludzi pracujących w tamtym okresie. Opowiadają: "Wtedy to były czasy, trzeba było coś zapier...bo inaczej nic nie miałeś, a tak sprzedałeś albo zamieniłeś. Teraz nie ma co kraść, bo wszystko jest tylko pieniędzy brakuje", itp. itd. Jednak najgorsze chyba jest końcowe stwierdzenie, które często się powtarza: "wtedy było lepiej". O zgrozo...przecież to patologia. Nic dziwnego, że w wielu krajach mają nas Polaków za złodziei. Bardzo dobrze, że te czasy mamy już za sobą. Tylko trzeba czasu, aby następne pokolenia już tak nie myślały.Na ulicy czy w autobusie, wszędzie można spotkać się z chamstwem. Coraz więcej młodocianych przestępców. Nie ma kary. A jak jest to nieadekwatna do winy. Co więc z prawem? Należałoby je zmienić. Może nie całe, ale na pewno część. Przede wszystkim zaostrzyć kary. Młody człowiek powinien bać się kary. Zamiast tego często śmieje się z wyroku. Na pewno nie można młodych kierować do więzienia, by odbywali tam karę razem ze starymi kryminalistami. Wtedy resocjalizacja przyniesie przeciwny skutek. We wrześniu 2009 roku wprowadzono System Dozoru Elektronicznego. To jest dobry pomysł, aby karać tak wszystkich za drobne przestępstwa. Niech odbywają karę w swoim domu w obroży na nodze, to jest chyba lepsze od demoralizacji w zatłoczonej przez recydywistów celi. W szkole, przypadki przemocy też karać można założeniem obroży. Ale co wtedy z edukacją? Stworzyć etat dla nauczycieli uczących trudną młodzież w ich domach? Chyba niedobry pomysł, ale coś trzeba zrobić, bo to co się dzieje w szkołach czasem przerasta ludzkie pojęcie. Ale to już inna historia.
Jest jednak coś takiego w nas Polakach, gdy w obliczu jakiejś klęski, tragedii lub innego nieszczęścia potrafimy się zjednoczyć. Kilka przykładów: Druga wojna światowa, np. w żadnym innym państwie nie wytworzyła się tak wspaniale działająca konspiracja jak w Polsce, po śmierci naszego papieża Jana Pawła II cały nasz naród pogrążył się w żałobie, powódź - obcy chętnie biegną z pomocą, tych przykładów można by wymieniać jeszcze dużo dużo więcej. Zawsze tak było i o to chodzi. Przyjrzyjmy się bliżej nazwie co "Rzeczpospolita" ?
Słowo "rzecz" już od dawna oznaczało sprawę, interes, coś ważnego, nawet teraz jeszcze czasem mówi się: "jest coś na rzeczy". Natomiast słowo "pospolita" oznaczało codzienna, wspólna itp. I tak przez wiele lat słowa te zmieniały swe
znaczenie, a raczej powiedziałbym swój charakter. Jednak od zawsze te dwa słowa scalone w całość mają to samo określenie. Rzeczpospolita znaczy po prostu wspólny interes. Wspólne Dobro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hipokryzja wyrządza w naszym organiźmie więcej spustoszeń, niż np. zdrada małżeńska. Wciąż wodzeni za nos, kołowaceni, nie potrafimy tak naprawdę zrozumieć niczego. Niezrozumienie, niejednolitość - to podstawa władania tym światem w jego obecnej, zasranej formie :)
Hipokryzja jest podstawą działania wszelkiej polityki. Tak ja to widzę.

Odnośnie naszego radosnego kraju - informacje płynące z przepięknych mediów, przyjmuję z daleko posuniętą rezerwą - jeżeli tak mógłbym to ująć.

Przeczytałem Twoje rozważania i jedyne, co wciąż mi się uporczywie nasuwało – to przeświadczenie, że wszystkiemu jest winna wysokość naszych apanaży :)
Każdy człowiek chce żyć ’’ normalnie ’’ – pracować, czasem się nawet w pracy realizować i – zarabiać. Kupować niezbędne produkty, później - chodzić do kina, restauracji, wyjeżdżać na wycieczki zagraniczne. Skoro tego nie ma – buntuje się – kradnie, przywłaszcza, stara się przeżyć – wtedy woli wejść na ’’przestępczą ścieżkę ’’, niż żyć ’’ normalnie-nienormalnie ’’.

Tekst do dalszej, burzliwej dyskusji ( choć określenie ’’ burzliwej ’’ brzmi nieco nie na miejscu, prawie nekrofilicznie - zważywszy na truchło prozy na tym zasłużonym portalu, które daremnie stara się defibrylować kilka osób :))

Spłaszczyłem niemiłosiernie, ale to chyba nie miejsce i czas, żeby wylewać złóć…

Pozdrówka:)
M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Trudno postawić diagnozę. Można stawiać taką lub inną tezę. Nie znamy wielu faktów z historii najnowszej. Cała masa dokumentów została zniszczona, o wielu sprawach nie pisze się. Są tematy objęte „cenzurą”, choć jej teoretycznie nie ma. Taka cenzura bez cenzury.

Młode pokolenia nie znają historii. Jakże mogą znać, kiedy historię gremia opiniotwórcze uważają za coś zbędnego, niepotrzebnego, wręcz niegodnego, by się nią zajmować. Programy historii w szkołach zostały zmienione. Podręczniki były napisane ponownie, ale czy dobrze? Czy zgodnie z polska racją stanu, czy z punktu widzenia innego, luksemburgizmu.

Ilość komisji nie powinna wpływać na działanie ministerstw. Jeżeli tak jest, to powinno się takie ministerstwa zlikwidować. Jest władza wybieralna i administracja zawodowa. Jeśli administracja zawodowa kuleje, to znaczy, że wprowadzono doń taką ilość znajomków, pociotków, że nie może funkcjonować. Nepotyzm, kumoterstwo powodują, że urzędy nie działają, bo nie liczy się fachowość tylko układy.

Kabarety? To zgroza prymitywna. Może pozostało kilka kabaretów w Polsce na jakim takim poziomie. Reszta to błazenada. Boją się zrobić coś bardziej ambitnego, bo demokratyczno-totalitarna władza może im zagrozić.
Władza ma władzę. Po katastrofie smoleńskiej praktycznie nieograniczoną, totalną. Nie przejmuje się niczym, tylko wskaźnikami sondażowymi popularności. Obietnice wyborcom czy powodzianom to fikcja. Straty powodziowe to miliardy złotych. Zalanie gospodarstwa to straty kilkuset tysięcy złotych dla jednego powodzianina. Obiecano, (kto obiecał?) 6000zł. Wypłacono średnio 2900. Jak się to ma do realiów?

Patologia myślenia wynika z polityki uprawianej przez media, a właściwie przez ich mocodawców. Media, szczególnie TV ma ogromną siłę oddziaływania. Jeżeli przeznaczy kogoś na zniszczenie, to zniszczy, jeżeli na wyeksponowanie, to go wyniesie, choćby był skończonym durniem czy draniem. Za komuny mówiono „bierny, mierny, ale wierny”. Iluż dzisiaj mamy takich?

Potrafimy się zjednoczyć. Prawda. Ilu jest jednak takich, decydentów, którym nie po drodze jest jednoczenie się?
Celem komuny był rząd dusz. Sterowanie umysłami. Nie do końca się to udało wówczas, ale w pokaźnym procencie tak. Komuna kupowała ludzi za czapkę gruszek, ale wówczas to inaczej wyglądało. Sklepy „za firankami”, talony, cały system wynagradzania, system awansowania. Rozbito (rozpito też) społeczeństwo. Byli ci źli i ci dobrzy. To przetrwało do naszych, dzisiejszych dni. Majątek wspólny, państwowy w dużej mierze sprzedano , zniszczono ilub przejęto za przysłowiową czapkę gruszek, a czasami za kredyty nigdy niespłacone, a umorzone. Kto to kupował, kto udzielał takich kredytów?

Rodzina. Komunie chodziło o rozsadzenie rodzin, rodów. Chodziło nie tylko o ziemiaństwo, arystokrację, szlachtę, ale i o chłopstwo, rzemieślników, w końcu warstwę inteligentów. Chyba się to udało w dużej mierze. Rodzina była mocna, jeżeli była wielopokoleniowa, rozbudowana. Pozbawiono rodziny majątku, marnie wynagradzano. Instrukcja NKWD z lat czterdziestych (chyba 1946 lub 1947) głosiła, że lekarzy należy tak wynagradzać, aby ledwo przeżyli.

Bez podstaw materialnych rody zaczęły się chwiać. Do tego budownictwo mieszkaniowe (6m2/osobę) uniemożliwiało wspólne mieszkanie wielu pokoleń. Zbyt wiele osób na tak małej powierzchni. W przedwojennych mieszkaniach 5-6 pokojowych, do tego 150-250m2 nikt na siebie nie wpadał. Nawet nie wiedział, kto jest w mieszkaniu. Potem przeciwstawiono sobie pokolenia młode starszym. Rodziny, rody rozpadały się. Jeśli nie ma rodziny, to i naród się rozpada, a o to przecież chodziło, by nie mówić jednym głosem, by nie było jedności, by były kłótnie. Polska nie będzie silna, jeśli nie zjednoczymy się dla kolejnych, wspólnych celów, konkretnych celów. To nie może być ogólne hasło, choćby piękne. Jakie cele? Choćby powszechne ubezpieczenia przed powodzią, czy przed różnymi kataklizmami. Jeśli miliony się ubezpieczą, to składka nie byłaby wysoka. Nigdy nie ma tak, by wszyscy równocześnie byli zalani, poturbowani przez trąby powietrzne, zasypani przez śnieg itd. Co tu jednak mówić. Takie proste, a ciągle niemoc. Druga sprawa. Stworzenie planu odtworzenia polderów zalewowych. Jakież to proste, a nie jest wykonalne od lat.

Polska jest piękna. Ja mówię: Jest też niebywale bogata. Przez tyle lat okradana przez obcych, przez uprzywilejowanych, własną i też „własną” władzę, przez szumowiny, w końcu przez tych, którzy do tego zostali zmuszeni przez swoje państwo, przez nieudolną władzę, bo to była często droga przeżycia.

Nie może być tak, że celem władzy jest coś innego niż cel obywateli. Nie można nic nie robić, skoro do zrobienia jest tak dużo. Tego nie załatwi się mówieniem, tylko trzeba zakasać rękawy, nawet eleganckiej marynarki i wziąć się do roboty. Objeżdżanie miejsc katastrof, klęsk żywiołowych niczego nie załatwia. To samo można osiągnąć pięciominutowym wystąpieniem w radio czy TV, a resztę czasu poświęcić na zebranie właściwych osób i sporządzenie scenariusza czy jak to się dzisiaj mówi „mapy drogowej” zaradzenia tym klęskom. Zresztą takie scenariusze powinny być gotowe z miejscami do wstawienia nazw miejscowości, ilości zniszczeń i innych zmiennych. Jakież to proste, a jednak niemożliwe do sprokurowania. I jeszcze dlaczego nigdy ta pomoc nie jest taka jak obiecano?

Dość już. Gdyby próbować tak poruszyć każdy aspekt niedomagania naszej pięknej Polski, to wyszłaby gruba księga. Każdy punkt byłby wskazaniem albo na przyczynę, albo do wyleczenia. Nigdy tego nie zrobiono, a raczej nie opublikowano. Dlaczego?
Mimo wszystko, trzeba pisać, nawet jeśli się nie zna podszewki wydarzeń, tła, autorów różnych działań. Nie będzie to pełna analiza, ale zwrócenie uwagi na pewne zjawiska społeczne, polityczne, demograficzne, gospodarcze i inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...