Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nikt nie miał stanowiska
(wysokiego)
a bawiliśmy się ładnie
(i nie tylko ładnie).
A teraz to ci dopiero mamy
stanowiska
i stanowiska nas nie bawią
(a ubezwłasnowolniają).

Od zabawy do zabawy
odgrodzeni zniechęceni -
my to jesteśmy jeszcze
czy już nie jesteśmy nami.
A przecież dawno to temu
byliśmy głupi i biedni (nawet
jeżeli tylko naiwni i lekkomyślni)
a dzisiaj jesteśmy mądrzy i bogaci.

Jak wszyscy nieszczęśliwcy
(już nie do przebicia się przez
zdegustowanie zmanierowanie -
czyż nie niedowartościowaniem
trwalszym niż najtwardszy beton).
Bo na ogół ważniejszy jest
od samego siebie własny
nieskazitelny wizerunek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I tak i nie. Tzn. wiersz jest, a właściwie i tak będzie tylko o tym, o czym (jak) kto go odczytuje, a odczytywać go można różnorako. Ale pisząc ten wiersz miałem na myśli pewną grupę, pewne grono (nie mylić z pewnym towarzystwem /do tego jeszcze własnej adoracji/) osób i ludzi o wspólnych zainteresowaniach, jakżeby innych, jeśli nie twórczych (głównie literackich i plastycznych). Tylko że zwarci, a nawet przyjacielscy, to my byliśmy, dopóki byliśmy ludźmi gdzieś wstępującymi, gdzieś się dobijającymi, o coś (szlachetnego szlachetnie) walczącymi. Potem, czyli z czasem to się (chcąc nie chcąc) zmieniło. W swoich dążeniach nasze drogi się rozeszły, chociaż nie rozeszły się daleko, ale jesteśmy już dla siebie bardziej oficjalni, niż przyjacielscy. A przynajmniej więcej nas dzieli niż łączy. Z tym, że wiersz niektóre aspekty uwypukla, ale na pewno bez przesady w ukazywaniu sytuacji jaka była kiedyś, a jaka jest teraz. W końcu rzeczywistości i tak się nie da zafałszować, choćby niektórzy już woleli, jak i chcą (zabiegając o to). Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy ja się odżegnuję, bo jeżeli nawet od czegoś, to na pewno nie od wszystkiego. Inna i nie inna sprawa, że każdy ma swoje upodobania i uwarunkowania, których nie przeskoczy, przynajmniej od razu (acz po podskakiwać sobie zawsze można). No i każdy ma swoje wady i zalety, ale też, co dla jednych jest dobre, dla drugich złe, tylko że nieraz dużo potrzeba czasu, żeby się przekonać co jest czym. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A do makowca pac - w oka moda.    
    • Karb: dokąd idą? Kodu brak.    
    • Prawdziwa Wiara i Wiara w Prawdę
    • Czy niewysłowione ludzkie cierpienie Może mieć swoją cenę?   Czy bezbronnych przerażonych dzieci łzy Można dziś na pieniądze przeliczyć?   Czy przerażonych matek krzyk Można zagłuszyć szelestem gotówki?   Czy za zrabowane schorowanym starcom przedmioty Mogą młodzi biznesmeni dziś żądać zapłaty?   Czy za zachowane obozowe opaski Wypada dziś płacić kartami płatniczymi?   Czy za wspomnienia młodzieńców rozstrzelanych Godzi się płacić przelewami sum wielomilionowych?   Niegdyś zabytkowe monstrancje i menory, Padały ofiarą rasy panów chciwości, Kiedy SS-mani pieniądze za nie liczyli, Jak przed wiekami Judasz za Chrystusa srebrniki.   I bezcenne pamiątki rodzinne, Często zacnym ludziom zrabowane, Nierzadko kryjące wyjątkową historię, Przez SS-manów były przeliczane na pieniądze…   Dziś niemieccy biznesowi magnaci, Zapominając o prostej ludzkiej przyzwoitości, Nie licząc się z swymi wizerunkowymi stratami, Na tamtym cierpieniu znów chcieliby zarobić,   Na głosy sprzeciwu pozostając głusi, Topiąc w drogich alkoholach sumienia wyrzuty, Tragedię tylu ludzi chcieliby spieniężyć, Kalkulując cynicznie łatwy zysk…   Niegdyś oni do naga rozebrani Głodni, wychudzeni, bezsilni Będąc na łasce SS-manów okrutnych, Bez pozwolenia nie śmiąc się poruszyć.   Niewysłowionym strachem wszyscy przeszyci, Z zimna i strachu przerażeni drżeli, Czekając na śmierć w komorach gazowych Wyszeptywali słowa ostatnich swych modlitw…   A dziś na niemieckich salach aukcyjnych, Panuje wszędobylski blichtr i przepych, Wszędzie skrojone na miarę garnitury, Połyskujące sygnety i sztuczne uśmiechy,   Szczęśliwi potomkowie katów i oprawców, Bez poczucia winy ni krztyny wstydu, Za tamtych ich ofiar niezgłębiony ból Żądają butnie wielocyfrowych sum…   Lecz my otwarcie powiedzmy, Że cierpienia spieniężyć się nie godzi, Niezatarte przyzwoitości zasady I tym razem spróbujmy uchronić...   Lecz my ludzie szczerzy i prości, Choć symbolicznie się temu sprzeciwmy, Może oburzenia głosem stanowczym, A może prostych wierszy strofami…   By te padające bezwstydnie ceny wywoławcze, Cywilizowanego świata wstrząsnęły sumieniem, Milionów ludzi budząc oburzenie, Głośnego sprzeciwu będąc zarzewiem.   By ten kolejny skandal Godzący w pamięć o ludobójstwa ofiarach I tym razem nie był zamieciony pod dywan, By upokorzoną była niemiecka buta...        
    • utkłem w polu bez granic  w pustej przestrzeni  pomiedzy nie a nic  a do tego brak    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...