Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Królewna i Krasnoludki


Rekomendowane odpowiedzi

Tam, gdzie tylko są małe Krasnale,
nie dostaniesz przyjaźni na pewno,
nie uświadczysz miłości też wcale,
póki jesteś dla nich Królewną.

Nie nadążą za tobą, nie wzlecą,
bo za wąska jest każda ich dróżka,
na twój rozmiar kochania nie sklecą,
bo za małe mają serduszka.

Za kaliber twego serca,
które dajesz im na dłoni,
spotka cię okrutna zemsta,
więc nie podchodź do nich!

Kiedy coś ci się uda dla siebie,
a szczególnie, gdy innym pomożesz,
nie licz na to, że będzie jak w niebie;
to już piekło - może nie gorzej.

Nigdy przyjaźń nie będzie stabilna,
kiedy lepiej potrafisz coś zrobić,
kiedy czynisz to właśnie dla innych,
gdy im służysz - nie oni tobie.

Nie wypłyniesz ponad błoto
i nie będziesz nikim lepszym,
bowiem splendor, blask i złoto
budzi zawiść wieprzy.

Ludzie lubią to swojskie bagienko
i nie pragną wypłynąć ponadto,
lubią chwalić się męką, udręką,
bić pokłony swym niedostatkom.

Ludzka przyjaźń trwa, póki swe krzyże
równi sobie dźwigają pod górkę,
a gdy tylko ktoś ciągnie ich wyżej,
to zalezą mu już za skórkę.

Nie wypłyniesz, bo za trudno,
bo każdego wciągną z mety,
żeby równo, równo, równo
mieć nagięte grzbiety!

A, nazwijmy to po imieniu! Co tam owijać w bawełnę!

Nikt nie wzniesie się nad gówno,
bo każdego wciągną z mety,
żeby równo, równo, równo
wystawać z klozetu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To spróbuję z paroma zmianami:


"Tam, gdzie małe są tylko Krasnale,
nie dostaniesz przyjaźni na pewno,
nie skosztujesz miłości też wcale,
póki jesteś dla nich Królewną.

Nie nadążą za tobą, nie wzlecą,
bo za wąska jest każda ich dróżka,
na twój rozmiar kochania nie sklecą,
bo za małe mają serduszka.

Za kaliber twego serca,
które dajesz im na dłoni,
spotka cię okrutna zemsta,
więc nie podchodź nigdy do nich!

Kiedy coś ci się uda dla siebie,
a szczególnie, gdy innym pomożesz,
nie licz na to, że będzie jak w niebie;
to już piekło - na pewno nie gorzej.

Nigdy przyjaźń nie będzie stabilna,
kiedy lepiej potrafisz coś zrobić,
kiedy czynisz to właśnie dla innych,
gdy im służysz - a nie oni tobie.

Nie wypłyniesz ponad błoto
i nie będziesz nikim lepszym,
bowiem splendor, blask i złoto
budzi zawiść dużych wieprzy.

Ludzie lubią to swojskie bagienko
i nie pragną wypłynąć ponadto,
lubią chwalić się męką, udręką,
bić pokłony swym niedostatkom.

Ludzka przyjaźń trwa, póki swe krzyże
równi sobie dźwigają pod górkę,
a gdy tylko ktoś ciągnie ich wyżej,
to zalezą mu za samą skórkę.

Nie wypłyniesz, bo za trudno,
bo każdego wciągną z mety,
żeby równo, równo, równo
mieć nagięte swoje grzbiety!

A, nazwijmy to po imieniu! Co tam owijać w bawełnę!

Nikt nie wzniesie się nad gówno,
bo każdego wciągną z mety,
żeby równo, równo, równo
też wystawać, skąd? z klozetu!"



Starałem się wyrównać nierówne wersy. Nie znam muzyki, może pokrzyżowałem Twoje zamiary twórcze Oxyvio, ale skoro jest na warsztacie to co mi tam :)
Treść fajna, satyryczna. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, Popsuty. :-)
Co prawda wcześniej wszystkie strofy i refreny były zbudowane według tej samej reguły:

zwrotka:
---------- 10
---------- 10
---------- 10
--------- 9

refren:
-------- 8
-------- 8
-------- 8
------ 6

Ale być może lepiej by brzmiał sylabotonik. Zastanowię się nad Twoją propozycją.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oxywio. Podchodziłam kilka razy do tego teksu, ale jakoś mi z nim nie idzie.
Po pierwsze, żeby ci pomóc - musiałabym wiedzieć jaki ma mieć charakter - prześmiewczy, komediowy, dramatyczny. Trudno ocenić wartość tego teksu, jeżeli nie zna się roli jaką w zamyśle autora ma on pełnić w spektaklu.

Nie rozumiem kilku fragmentów. np.


Kiedy coś ci się uda dla siebie,
a szczególnie, gdy innym pomożesz,
nie licz na to, że będzie jak w niebie;
to już piekło - może nie gorzej.

Nigdy przyjaźń nie będzie stabilna,
kiedy lepiej potrafisz coś zrobić,
kiedy czynisz to właśnie dla innych,
gdy im służysz - nie oni tobie.

przesłanie powinno być bardziej czytelne, bo na pierwszy rzut oka tekst wydaje się nielogiczny.

Kilka innych wymaga dopracownia.

Nie nadążą za tobą, nie wzlecą,
bo za wąska jest każda ich dróżka,
na twój rozmiar kochania nie sklecą,

Tekst miejscami jest (nie obraź się proszę :-) zbyt uproszczony. Rozumiem mniej więcej ideę, ale wymaga więcej pracy.

W żadnym razie nie chcę Cię obrazić Oxywio, ale wiem, że masz potencjał, a wiersz stanowi o autorze, więc trzeba by go dopracować. Ten tekst potraktowałabym raczej jak schemat i na jego podstawie napisała całość niemal od początku. Wersyfikację z kolei utrzymałabym tak jak jest. Musisz tak ułożyć tekst, żeby powstało wrażenie, że rymy stanowią dopełnienie tekstu.
Pozdr. :-)) a



tu bym zmieniła: (kaliber serca jakoś mnie razi)

nie oddawaj łatwo serca,
na otwartej czystej dłoni,
spotka cię okrutna zemsta,
nie zbliżaj się do nich!

To zostawiła:

Nie wypłyniesz ponad błoto
i nie będziesz nikim lepszym,
bowiem splendor, blask i złoto
budzi zawiść wieprzy.

Tak:
Ludzie lubią to swojskie bagienko
i nie pragną wypłynąć ponadto,
lubią chwalić się męką, udręką,
bić pokłony swym niedostatkom.

zmiana:

Ludzka przyjaźń trwa, dopóki krzyże
w równym tempie los dźwiga pod górę
kto wyłamie się, zajdzie ciut wyżej,
wyraźnie dostrzega obłudę

Rozumiem, że zakończenie musi być mocne:

Nikt nie wzniesie się nad gówno,
by przekroczyć linię mety
zewsząd krzyczą: równo, równo
w szeregu przez ścieki

(niekoniecznie tak, ale tez bym dopracowała)

Pozdrawiam ciepło Oxywio. Prześlij mi tekst jak skończysz, bo jestem ciekawa jak wyjdzie.
Nie poprawiam ci tekstu, to tylko przykłady. :-)))

pozdr. a
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tekst ma być prześmiewczy, a przynajmniej zamieszczony w komedii.

Anno, nie wiem, co tu nielogicznego? I co trzeba dopracować? Nie rozumiem problemu.

Wiem, nie obrażam się, ale nie wszystkie uwagi rozumiem po prostu. :)

Kiedy kaliber serca musi akurat zostać, bo to jest najistotniejsze w tekście - chodzi właśnie o kaliber uczuć, który nie dla wszystkich jest dostępny. Tego nie mogę zmienić, bo to cały sens piosenki.

Twoja zmiana również zmienia sens tego, co napisałam. To nie los dźwiga krzyże, tylko ludzie. A kiedy ktoś im pomoże, podciągnie ich wyżej za sobą, zaczynają go nienawidzić. I nie chodzi tu o obłudę, a w każdym razie nie o to, że ktoś dostrzega tę obłudę - pokrzywdzony może nadal nie mieć pojęcia, dlaczego tak się dzieje.

I tu też nie rozumiem, dlaczego mam zmienić to, co napisałam? Co jest źle? Dlaczego lepiej jest tak, jak Ty napisałaś?
Wiem: proszę o pomoc, a potem nie chcę wprowadzić zaproponowanych zmian. Ale ja po prostu nie widzę ich celu, nie rozumiem ich. Dlaczego akurat tak ma być, a nie tak, jak było?

Dzięki serdeczne za pochylenie nad moim tekstem i za całą Twoja pracę nad nim.
Wiesz, to jest piosenka z musicalu, więc jest częścią akcji. Może dlatego jest niezupełnie zrozumiała sama, w oderwaniu od kontekstu. Nie jest samodzielnym tekstem.
W komedii chodzi o to, że ludzie, dla których ktoś zrobił dużo dobrego, ciągnąc ich za sobą w górę, często stają się wobec niego wrodzy, bo czują się mniejsi, gorsi, mają kompleksy, nie potrafią być wdzięczni, czują zazdrość, zawiść. To bardzo częste zjawisko, ale rzadko poruszane w polskiej literaturze, więc może trudno od razu chwycić, o co chodzi w piosence?
Napisałaś, że zakończenie musi być mocne - czy ono rzeczywiście może zostać? Nie szokuje za bardzo to g...? :-)
Ja również pozdrawiam ciepło.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tekst ma być prześmiewczy, a przynajmniej zamieszczony w komedii.

Anno, nie wiem, co tu nielogicznego? I co trzeba dopracować? Nie rozumiem problemu.

Wiem, nie obrażam się, ale nie wszystkie uwagi rozumiem po prostu. :)

Kiedy kaliber serca musi akurat zostać, bo to jest najistotniejsze w tekście - chodzi właśnie o kaliber uczuć, który nie dla wszystkich jest dostępny. Tego nie mogę zmienić, bo to cały sens piosenki.

Twoja zmiana również zmienia sens tego, co napisałam. To nie los dźwiga krzyże, tylko ludzie. A kiedy ktoś im pomoże, podciągnie ich wyżej za sobą, zaczynają go nienawidzić. I nie chodzi tu o obłudę, a w każdym razie nie o to, że ktoś dostrzega tę obłudę - pokrzywdzony może nadal nie mieć pojęcia, dlaczego tak się dzieje.

I tu też nie rozumiem, dlaczego mam zmienić to, co napisałam? Co jest źle? Dlaczego lepiej jest tak, jak Ty napisałaś?
Wiem: proszę o pomoc, a potem nie chcę wprowadzić zaproponowanych zmian. Ale ja po prostu nie widzę ich celu, nie rozumiem ich. Dlaczego akurat tak ma być, a nie tak, jak było?

Dzięki serdeczne za pochylenie nad moim tekstem i za całą Twoja pracę nad nim.
Wiesz, to jest piosenka z musicalu, więc jest częścią akcji. Może dlatego jest niezupełnie zrozumiała sama, w oderwaniu od kontekstu. Nie jest samodzielnym tekstem.
W komedii chodzi o to, że ludzie, dla których ktoś zrobił dużo dobrego, ciągnąc ich za sobą w górę, często stają się wobec niego wrodzy, bo czują się mniejsi, gorsi, mają kompleksy, nie potrafią być wdzięczni, czują zazdrość, zawiść. To bardzo częste zjawisko, ale rzadko poruszane w polskiej literaturze, więc może trudno od razu chwycić, o co chodzi w piosence?
Napisałaś, że zakończenie musi być mocne - czy ono rzeczywiście może zostać? Nie szokuje za bardzo to g...? :-)
Ja również pozdrawiam ciepło.


Oxywio. napisałam Ci na początku, że nie da się ocenić tekstu nie znając jego roli w spektaklu, ani treści całego spektaklu. Musisz zaufać własnej intuicji, bo może się okazać, że wszystki nasze uwagi są cenne, na potrzeby samodzielnego wiersza, a nieprzydane w sytuacji, gdy tekst ma stanowić określony fragment całości.

co do zakończenia - klozety mi jakoś nie pasują. Tam bym pokombinowała. Każda zwrtoka powinna być czytelna.

Te dwie nie są dla mnie dość wyraźne:

Kiedy coś ci się uda dla siebie,
a szczególnie, gdy innym pomożesz,
nie licz na to, że będzie jak w niebie;
to już piekło - może nie gorzej.

Nigdy przyjaźń nie będzie stabilna,
kiedy lepiej potrafisz coś zrobić,
kiedy czynisz to właśnie dla innych,
gdy im służysz - nie oni tobie.

Ty, jako autor wiesz o co chodzi, ale skonsultuj je jeszcze z kimś. Być może problem leży w tym, że źle je odczytuję.

Bez względu na wszystko życzę udanej pracy i pozdrawiam ciepło. a
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie - szkoda, że nikt więcej nic nie pisze na ten temat. Wierzę Ci, że te dwie strofy są może mniej zrozumiałe, ale nie potrafię stwierdzić , dlaczego, bo napisałam je po prostu łopatologicznie, zupełnie bezpośrednio, tak, jakbym tłumaczyła to prozą. Dlatego trudno mi uświadomić sobie, co tam należałoby poprawić.
Bardzo Ci dziękuję za wielokrotne komentarze i próby wspomożenia mnie. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomaszu, dziękuję za przeczytanie i koment.
Czy rzeczywiście delikatne? A czy ostatni refren nie za dosadny z tym g... i z klozetem? Np. Annę Rębajn razi właśnie klozet, podczas gdy ja się obawiam tego guano. :-) Zmienić coś czy całkiem wyrzucić te ostatnie wersy?
A czy całość jest dla Ciebie jasna i klarowna? Jak rozumiesz tę piosenkę?
Zasypałam Cię pytaniami, ale to dla mnie ważne - to właśnie z powodu tych problemów ta piosenka trafiła na warsztat. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skoro już zasypałaś to ja się rozsypię ;)

Tam, gdzie tylko są małe Krasnale,
nie dostaniesz przyjaźni na pewno,
nie uświadczysz miłości też wcale,
póki jesteś dla nich Królewną.

Nie nadążą za tobą, nie wzlecą,
bo za wąska jest każda ich dróżka,
na twój rozmiar kochania nie sklecą,
bo za małe mają serduszka.

Za kaliber twego serca,
które dajesz im na dłoni,
spotka cię okrutna zemsta,
więc nie podchodź do nich!

Kiedy coś ci się uda dla siebie,
a szczególnie, gdy innym pomożesz,
nie licz na to, że będzie jak w niebie;
to już piekło - może nie gorzej.

Nigdy przyjaźń nie będzie stabilna,
kiedy lepiej potrafisz coś zrobić,
kiedy czynisz to właśnie dla innych,
gdy im służysz - nie oni tobie.

Nie wypłyniesz ponad błoto
i nie będziesz nikim lepszym,
bowiem splendor, blask i złoto
budzi zawiść wieprzy.

Ludzie lubią to swojskie bagienko
i nie pragną wypłynąć ponadto,
lubią chwalić się męką, udręką, >
bić pokłony swym niedostatkom.

Ludzka przyjaźń trwa, póki swe krzyże
równi sobie dźwigają pod górkę, >
a gdy tylko ktoś ciągnie ich wyżej,
to zalezą mu już za skórkę.

Nie wypłyniesz, bo za trudno,
bo każdego wciągną z mety,
żeby równo, równo, równo > te trzy 'zwrotki' wywal bo dopowiadają za dużo
mieć nagięte grzbiety!


A, nazwijmy to po imieniu! Co tam owijać w bawełnę! > to też sio

Nikt nie wzniesie się nad gówno,
bo każdego wyciągną z mety,
żeby równo, równo, równo > a to dałbym jako puentę
wystawać z klozetu figurką ! i dodałem sobie rytmiczne słówko myślę pasujące


ogólnie ujmując przekaz wiem o czym to jest bo jasno przedstawia problem
dosadność ostatniego fragmentu jest jak najbardziej potrzebna i mocno kontrastuje z całością
jednak współżyje z nią

przemyśl / ja w ten sposób czytam i śpiewam tę piosenkę /
nie musisz aż tyle tarabanić w słowa przekaz wyraźnie dyryguje orkiestrą ;)

pozdrawiam /

t

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za ponowne zagłębienie się w mój tekst, Tomaszu. Czyli owo g... i klozet nie rażą za bardzo? Bp to wiesz - w zestawieniu z królewna i Krasnoludkami - obawiałam się, że może to zbyt szokujące, tak nagle.
Jeśli przekaz jest jasny, to zostawię, jak jest. Myślę, że Anna Rębajn po prostu nie miała "szczęścia" zetknąć się z takim zjawiskiem - z zawiścią wobec dobroczyńcy.
Najbardziej spektakularnym przykładem tego zjawiska jest Chrystus; a w naszych czasach - Jurek Owsiak; zresztą i Markowi Kotańskiemu "Krasnoludki" mocno zalazły za skórę. Ale nie każdy się z tym zetknął.
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ach ten jesienny mężczyzna  i  
    • a jednak są tacy co tworzą ciężary dźwigając na co dzień sterani wieczorem siadają i piszą i grają jak mogą   jak twierdzą dostają powera   by z rana zawalczyć ze światem o byt swój o szczęście co nieraz mamiącym okaże się kwiatem   po ludzku zrozumieć nam trudno materia nie pojmie cierpienia a ono być może kształtuje i po coś chce stale nas zmieniać   Pozdrawiam
    • Dzisiaj znów napisałem wiersz wydał mi się dobrym i odpowiednim nie mogłem go jednak unieść co najwyżej mogłem dalej zanieść   mogłem go odczytać, mogłem pokazać dało się go napisać raz jeszcze można było dodać link, zobrazować ale zamieszania nie szło wymazać   nieskromny wiersz, nieskromnie dobry zaniosłem więc, ale i tak został trzy chwile chciałem go powtórzyć nawet w następnych nie dało się, tylko jeden raz się wystrzelił   A poprosiła żebym go znowu na nowo napisał, wręczył, ułożył w kształt pieśni ach te prośby A, takie zupełnie i wdzięcznie są absolutne i piękne, że nie do spełnienia   Wiersz pobył tutaj chińskim fajerwerkiem wzbudził huk, obudził zmysły, zabłysł i zgasł, bo wiersze jak fajerwerki gasną kolor miał zdaje się czerwony albo lawowy   Wiersz gdzieś utkwił w minut kilka do kawy poleżał na stoliczku gdzieś przy hamaku no a potem przyszedł jakiś inny ktoś i dał wam całe naręcze innych wierszy niż mój (lepszy gość, lepsze wiersze, lepszych czasów). (dziewięćdziesiąt procent czasów jest i tak gorszymi)   mój ten jeden wiersz gorszy, czy gorszący był?     Warszawa – Stegny, 11.01.2025r.   Inspiracja - Poetka Bożena Tatara - Paszko (poezja.org).   
    • @FaLcorN Oj to musiałby być bardzo oczytany strongman :)) @Bożena Tatara - Paszko Również pozdrawiam :))
    • dziś w teatrze za kurtyną znów codzienność proza życia chociaż wszyscy jakoś żyją bo tak głupio ciągle pytać   czemu jest tak nie inaczej kiedy w łeb nas walnie chichot losu co do gardeł skacze albo jakieś inne licho   w dupę trzasnąć owe trzeba gdy kurtynę w górę społem to i tamto nam pozmieniać każdy zagra swoją rolę   ech dołożę zwrotkę czwartą by pozytyw nie zaprzestać może lepiej czasem warto mieć umysłu trochę z dziecka      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...