Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Do widzenia wszystkim, którzy pozostali ludźmi.


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wybacz, że jestem jak maszyna
Która tylko pracuje tak jak jej każą
Natura mnie stworzyła
Nic na to nie poradzę

Lubię Cię całować
Lubię Cię dotykać
Uwielbiam Twoje piersi
Ale Ty pragniesz czegoś więcej

Nie jestem stworzony do związków
Mam nóż w plecach
I nie ma w nich miejsca na drugi

Może gdyby przypadek nastąpił kiedy indziej
Nieco później lub trochę wcześniej

Jedyne co mi zostaje
To skulić się w sobie
I czekać na Twój odzew

Tak bardzo nienawidzę siebie
Tego o czym ciągle mówisz
Cynizmu lecz jak tu nie być cynicznym?

Kiedy świat jaki znam
Zamyka się w klatkę telewizji
I programów typu You Can Dance

Gdzie skurwysyn Wojewódzki
Jest autorytetem dla młodej masy
Która uczy się życia
Jak ja
Ale z innych źródeł

Mistrz Owidiusz mówi co innego
Wszystko co wiemy dzisiaj
Jest jedynie powtarzaniem
Semantyką nic nie wartą

Trudno pozostać „normalnym”
W Nowym Wspaniałym Świecie!
Przyjemności są mnożone
I każdy czegoś pragnie
Do czegoś dąży

Wydarta została spokojna oaza istnienia

Słuchamy ludzi
Jeździmy pociągami
Poznajemy jednodniowym przyjacieli

I tak to wszystko jest warte jedynie chwili szczęścia
Jaką napotykamy w szarej smutnej egzystencji nas samych

I nie ma nadziei
Jedyne wyjście Witkacego jest tchórzostwem
Znarkotyzowanego umysłu wonią Twego ciała

Dlatego odchodzę w granice niebytu
Gdzie nie ma Tego co Tu i Teraz się dzieje

Odchodzę i już nie wrócę

Opublikowano

To jest proza z podziałem na wersy, myślę, że taka forma nie jest odpowiednia. Z pewnością istotą Twego tworu jest próba zmierzenia się, wyrażenia swojej opinii, przeciwstawienia się pewnym zachowaniom, a nawet już "normom". Są wulgaryzmy, które wpisuję Cię w tę społeczność, przed którą się tak bronisz (podm. lir), ale jednocześnie przyznajesz, że wsiąkłeś. Są tu sprzeczności w postaci kolokwializmów. To mi się średnio podoba. Jest to bardziej obraz osoby zagubionej, niż przekazującej treść, którą chce wcielać w swe życie.

Więc jest to proza codzienna. Pytanie tylko, czy proza codzienna może być faktycznie "prozą", poetyką, czymś w moim pojęciu noszącym znamiona sztuki a nawet nią będącym? Sztuką jest życie. To fakt. Jednak zaiste jest nią wtedy, gdy zmierzamy do wytyczonych, dobrych celów. Kalać się, jakkolwiek nie jest sztuką. Nawet jeśli robią to osoby, które posiadły znakomity warsztat.

Jest to wizja, którą uznaję, jedna z wielu. Powiedziałbym, że właściwa. Z takiej perspektywy nie jesteś artystą. Nie przemawiasz, by dać coś więcej niż sąsiad z podwórka, choć powiedzmy robisz to może nieco lepiej niż jakiś ich odsetek. Umoralniasz nie będąc umoralnionym. Pokazując nam taki podmiot liryczny sprawiasz, że rodzi się ochota do dyskusji, ale nie wskazujesz, czy to dobrze, czy źle. Acz niektóre z Twoich myśli są godne poparcia.

Trzymaj się. T z pewnością jest złożony problem, który będzie uspokajany przez staranie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witam.

Wiem, że moja "poezja" jest bardziej prozą, podzieloną na wersy z kilkoma myślami, obrazami, aluzjami i metaforami. Myślę, że bardziej odpowiednią dla mnie formą byłyby eseje, gdzie mógłbym jasno i precyzyjnie wyrazić, to co myślę albo lepiej, czuję.

Ten "wiersz" powstał z Ducha gniewu. Byłem pod wpływem dużej ilości alkoholu, pod jeszcze większym wpływem danej chwili; wiersz sam się pisał, ja tylko spełniałem rolę techniczną.
Dlatego nie miał on misji umoralniającej, jeżeli jest taka zawarta to "bezprogramowo".

Pozwolę sobie wejść z Tobą w polemikę. Myśl powinna płynąć, zgodnie z Heraklitem, a nie być "godną poparcia", jak piszesz. Nie mam potrzeby, by nazywano mnie artystą, a to co piszę sztuką. O definicji "artysty" czy "sztuki" można by pisać, gadać, rozmyślać bez końca. Nie dla mnie te rozważania.

"Gdy słońce kultury chyli się ku zachodowi, to nawet karły rzucają długie cienie." - w tym można zamknąć dzisiejszą "sztukę", która powstaje.

Dzięki za czytanie i konstruktywny komentarz. Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...