Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Enigmat


Rekomendowane odpowiedzi

1

Nie o miłości jest to pieśń ani o podniebnych ołtarzach orgazmu
Nie o niej i nie o nim co jak ptaki z odciętymi siekierą głowami
Wpadają w roztrzepotany taniec i upadają bezwładnie w obojętnej ciszy
To tutaj powstają skrzepy i strzępy i tutaj serce rozrywa bomba krwi

Na sennych pagórkach kołder z asfaltu nad ranem
W betoniarni wśród splątanych połączeń sieci
Pod hałdą obrazków z obłąkanych snów
lęk przed końcem reklamy życia po życiu
i martwe oczy sarny po wykonaniu wyroku

Ta pieśń jest echem na dnie studni kiedy pochylasz się nad cembrowiną
I nieznajomą twarzą w ciemnym lustrze wody
Nie o miłości ani o tobie tylko o pustostanach świata
Gdzie można uciec przed wyrokiem który czeka na podniebne amen
Nie o niej i nie o nim i nie o płomieniu w którym spala się dusza
Nie o tym przeciez
Nie o tym …

2

Ludzie nie z tego świata nie zarabiają pieniędzy oni je wypompowują z siebie jak ściek
Ludzie nie z tego świata opowiadają historie z piekielnych marmurowych szaletów
Przywabiają duchy zmarłych i trupi wiatr co szeleści w ich papierowych ubraniach
Oni nie mogą tu wytrzymać i przenoszą się tam gdzie ich nic nie dotknie
Dlatego ich słowa jak martwe ptaki wiszą głowami w dół na gałęziach
A drzewa urodzą pajęczyny co oplotą w kokony umarłych

3

Nie o miłości jest to pieśń ani o podniebnych katedrach uniesień
Nie o czekaniu na chwilę błysku świateł na ponurej scenie
Nie o tym co przynosi nagle wiatr i promienie świtu
Ani o przekraczających siłę spojrzeń przeczuciach
Nie o różach upadających na drogę szczodrym i niespodziewanym darze
i nie o dreszczu co wszystko wie i krzyczy w ciele
Nie o mnie ani o tobie co stoimy w rzece teraz
trzymając się za ręce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jestem pewna, czy przełykam ten patos i [niektóre] banalne obrazki. jednak całość jest mocno wciągająca, [może pretensjonalna], poruszająca, [przegadana]. ani na plus, ani na minus. ciężko się zdecydować. niektóre rzeczy bardzo mi się spodobały, inne mnie zniecierpliwiły. na pewno jest za dużo ciężkich słówek z najwyższej, eschatologicznej półki. chyba lekki przerost formy nad treścią, formy w sensie objętości i tego czegoś [czego nie umiem nazwać] pomiędzy pretensjonalnością i patosem. ale wielki plus za nastrój. dobra narracja [no, liryczna narracja], podmiot wysławia się bardzo przyjemnym dla ucha [oka] tonem. po prostu dobrze się czyta.
pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czyli dup*a czy nie dupa wiersz? Zdecyduj się.
" niektóre banalne obrazki " ( nie mój wiersz ) ale proszę o wskazanie tychże banalnych obrazków. " dobra narracja " to znaczy, jaka to jest dobra narracja? co to znaczy? Podobnie, jaka jest " najwyższa eschatologiczna półka " poproszę jakieś przykłady.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czyli dup*a czy nie dupa wiersz? Zdecyduj się.
" niektóre banalne obrazki " ( nie mój wiersz ) ale proszę o wskazanie tychże banalnych obrazków. " dobra narracja " to znaczy, jaka to jest dobra narracja? co to znaczy? Podobnie, jaka jest " najwyższa eschatologiczna półka " poproszę jakieś przykłady.
zaczynasz mnie wkurwiać. krytyka wiersza jest skierowana do Jana i uważam, że w ewentualnym przypadku to on ma prawo do czepiania się mnie, nie ty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czyli dup*a czy nie dupa wiersz? Zdecyduj się.
" niektóre banalne obrazki " ( nie mój wiersz ) ale proszę o wskazanie tychże banalnych obrazków. " dobra narracja " to znaczy, jaka to jest dobra narracja? co to znaczy? Podobnie, jaka jest " najwyższa eschatologiczna półka " poproszę jakieś przykłady.
zaczynasz mnie wkurwiać. krytyka wiersza jest skierowana do Jana i uważam, że w ewentualnym przypadku to on ma prawo do czepiania się mnie, nie ty.

Wiesz gdzie to mam? Domyśl się. Twój komentarz jest dowodem, że nie umiesz się odnieść do tego co napisałaś. Żal.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Oni nie mogą tu wytrzymać i przenoszą się tam gdzie ich nic nie dotknie'

- coś zagadkowego, z odkrytym sensem.. (własnie odkrytym ! a nie ukrytym jak mówi definicja
słowa-tytułu 'enigmat)', w życiu ! jednego słowa bym nie zmieniał w całym wierszu, wspaniały !
no chyba że sam tytuł..?
pozdro R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zaczęłam czytać i tak czytałam i to nie o tym, o tamtym. I takie to długaśne i w ogóle, i dlaczego. Ale warto było przeczytać cały ten wiersz aż do ostatnich wersów i dla tych ostatnich wersów. Szczerze - bardzo, ale to bardzo mi się to podobało!

Sztacheta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Coś enigmatyczna(:DD) jesteś w tej ocenie. Ale czuję że trochę ciebie "ruszyło" , a właśnie o to chodziło w tym wierszu. W sumie dobrze( prawidłowo) to nazywasz: patos, pretensjonalność, ciężkie słówka , ale o co chodzi w poezji w ogóle? O brak pretensjonalności ? Brak patosu? Brak ciężkich słówek? Brak dużych liter? Brak przecinków?
Imiesłowów? Nie k... w poezji wcale nie o to chodzi. Ma oddziaływać na wrażliwość i wyobraźnię i albo zwala z nóg( lub daje do myślenia) , rzuca na kolana , albo jest do d... lub w najlepszym razie do zaakceptowania na zasadzie "a niech tam sobie będzie". Dlatego masz u mnie plus za wyczucie "nastroju" , "tonu". A o wierszu mogę napisać tyle ,że był pisany niejako podprogowo, właściwie sam się pisał w lekkim "transie" i trochę wypływał sam z siebie. I tak naprawdę po zakończeniu tylko czułem ,że jest o emocjach granych na cienkiej strunie , zaś sposób pisania narzucał pewną tajemniczość przekazu który
mówi o uczuciach dwojga ludzi z "tego świata" choć " nie z tego" względem ludzi " nie z tego" swiata choć żyjących obok tamtych dwojga. Mam nadzieję ,że nie zanudziłem.
I jeszcze jedno: wydawało mi się że mogą być dwie reakcje i to skrajne: albo"wspaniały" (cóż jestem szczery) , albo "do dupy" ponieważ tu nie mógł zajść pozytywny odbiór u kogoś typu" mam kredyt do spłacenia i do tego żona Gienia lata za mną z wałkiem - nie będe Sokratesem" czyli dość chłodnego realisty ,nawet znakomicie oczytanego tylko u kogoś kto czuje emocje przede wszystkim.
No dobra to tyle przydługiego wywodu.Mam nadzieję ,że coś wyjaśnił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czyli dup*a czy nie dupa wiersz? Zdecyduj się.
" niektóre banalne obrazki " ( nie mój wiersz ) ale proszę o wskazanie tychże banalnych obrazków. " dobra narracja " to znaczy, jaka to jest dobra narracja? co to znaczy? Podobnie, jaka jest " najwyższa eschatologiczna półka " poproszę jakieś przykłady.
zaczynasz mnie wkurwiać. krytyka wiersza jest skierowana do Jana i uważam, że w ewentualnym przypadku to on ma prawo do czepiania się mnie, nie ty.

Mamy jakieś synonimy do "wkurwiać" ? Wstążka , zdaje się chodzisz jeszcze do szkoły - czy w szkole wszyscy teraz tacy wkurwieni?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ran , kłaniam się nisko w pas. Nie ukrywam (ach ta megalomania...) ,że wydawał mi się ten wiersz również momentami po prostu wspaniały - dlatego go dałem, choć momentami (były chwile) sądziłem ,że jest do dupy. Żeby go odczytać trzeba mieć b.dużą wrażliwość. Ty ją masz -byku! Grabka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zaczęłam czytać i tak czytałam i to nie o tym, o tamtym. I takie to długaśne i w ogóle, i dlaczego. Ale warto było przeczytać cały ten wiersz aż do ostatnich wersów i dla tych ostatnich wersów. Szczerze - bardzo, ale to bardzo mi się to podobało!

Sztacheta

Droga Sztacheto, bądź pozdrowiona ciepło , albowiem poczułem się właśnie niezwykle doceniony.
Kłaniam się niziutko i pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o co chodzi w poezji w ogóle: no cóż, miło by było, gdyby poezja była czymś, co zaskakuje. już mniejsza, jak [byle w dobrym smaku, tj. bez rynsztokowych można się obejść], ale najważniejsze, żeby to, co się pisze, było żywe, żeby można z tym było jakoś porozmawiać. niechętnie rozmawia się z czymś, co jest wtórne, a więc na przykład z częstochowszczyzną czy z banałami, z przerostem formy nad treścią albo patosem. dobrze rozmawia się ze skromnymi tekstami, cichymi na wierzchu, poruszającymi w środku. stąd czepiam się - głównie wielokropków, a jeśli tak, to dalej idąc w ogóle zastosowania interpunkcji [niech interpunkcja ma sens!]; pretensjonalności, wyświechtanych obrazków itd. generalnie wolę Szymborską od Morsztyna [w dużym uproszczeniu].

PS wkurwiać= rozwścieczać, doprowadzać do szewskiej pasji, decywilizować, irytować, niecierpliwić. jednak 'wkurwiać' najlepiej oddaje głębię uczucia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o co chodzi w poezji w ogóle: no cóż, miło by było, gdyby poezja była czymś, co zaskakuje. już mniejsza, jak [byle w dobrym smaku, tj. bez rynsztokowych można się obejść], ale najważniejsze, żeby to, co się pisze, było żywe, żeby można z tym było jakoś porozmawiać. niechętnie rozmawia się z czymś, co jest wtórne, a więc na przykład z częstochowszczyzną czy z banałami, z przerostem formy nad treścią albo patosem. dobrze rozmawia się ze skromnymi tekstami, cichymi na wierzchu, poruszającymi w środku. stąd czepiam się - głównie wielokropków, a jeśli tak, to dalej idąc w ogóle zastosowania interpunkcji [niech interpunkcja ma sens!]; pretensjonalności, wyświechtanych obrazków itd. generalnie wolę Szymborską od Morsztyna [w dużym uproszczeniu].

PS wkurwiać= rozwścieczać, doprowadzać do szewskiej pasji, decywilizować, irytować, niecierpliwić. jednak 'wkurwiać' najlepiej oddaje głębię uczucia.

No tak -co do patosu miałbym jednak inne zdanie - sam patos nie jest określeniem pejoratywnym, jedynie w połączeniu z określeniami "sztuczny""nadmierny"itp nabiera takiego znaczenia . Uważam również ,że lęk przed patosem powoduje czasem redukcję emocjonalną w poezji - nie da się bez patosu mówić o rzeczach wielkich chwalebnych itp. - redukując poezję z tej warstwy zubożamy ją o bardzo istotna wartość. Rzecz jasna jest bardzo trudno go dawkować tak aby nie raził ale wolę patos niż siemiężność , ubóstwo emocjonalne czy mówienie sztucznie zduszonym głosem. Co wiersza - niech broni się sam, w sumie to on albo będzie sam się bronić albo polegnie na polu chwały(!).

Pozdrawiam

PS. Bogactwo synonimów do "wkurwiać" jest ogromne. Ale nawet ten twój krótki zestaw - rozbawił mnie prawie do łez. Może napiszę coś na ten frapujący temat.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o co chodzi w poezji w ogóle: no cóż, miło by było, gdyby poezja była czymś, co zaskakuje. już mniejsza, jak [byle w dobrym smaku, tj. bez rynsztokowych można się obejść], ale najważniejsze, żeby to, co się pisze, było żywe, żeby można z tym było jakoś porozmawiać. niechętnie rozmawia się z czymś, co jest wtórne, a więc na przykład z częstochowszczyzną czy z banałami, z przerostem formy nad treścią albo patosem. dobrze rozmawia się ze skromnymi tekstami, cichymi na wierzchu, poruszającymi w środku. stąd czepiam się - głównie wielokropków, a jeśli tak, to dalej idąc w ogóle zastosowania interpunkcji [niech interpunkcja ma sens!]; pretensjonalności, wyświechtanych obrazków itd. generalnie wolę Szymborską od Morsztyna [w dużym uproszczeniu].

PS wkurwiać= rozwścieczać, doprowadzać do szewskiej pasji, decywilizować, irytować, niecierpliwić. jednak 'wkurwiać' najlepiej oddaje głębię uczucia.

No tak -co do patosu miałbym jednak inne zdanie - sam patos nie jest określeniem pejoratywnym, jedynie w połączeniu z określeniami "sztuczny""nadmierny"itp nabiera takiego znaczenia . Uważam również ,że lęk przed patosem powoduje czasem redukcję emocjonalną w poezji - nie da się bez patosu mówić o rzeczach wielkich chwalebnych itp. - redukując poezję z tej warstwy zubożamy ją o bardzo istotna wartość. Rzecz jasna jest bardzo trudno go dawkować tak aby nie raził ale wolę patos niż siemiężność , ubóstwo emocjonalne czy mówienie sztucznie zduszonym głosem. Co wiersza - niech broni się sam, w sumie to on albo będzie sam się bronić albo polegnie na polu chwały(!).

Pozdrawiam

PS. Bogactwo synonimów do "wkurwiać" jest ogromne. Ale nawet ten twój krótki zestaw - rozbawił mnie prawie do łez. Może napiszę coś na ten frapujący temat.
racja - patos czasem dobry. ale tylko w odpowiedniej sytuacji. a więc w jakiej sytuacji? jak wysokolotny musi być temat, by bez wyrzutów sumienia można się było pokusić o patos? rzeczy najtrudniejsze: śmierć, życie, miłość, wiara. tematy już wyświechtane, już banalne. czy jeśli dziś zostanie napisany patetyczny wiersz na jakiś trudny [eschatologiczny czy sięgający głębi natury ludzkiej] temat, to będzie to wiersz bardziej poruszający niż jakieś skromne chuchro [na ten sam temat] napisane z pomocą kolokwializmów i subtelnych obrazków, sugestii? niedopowiedzenia poruszają mnie bardziej, niż patetyczne przemówienie księdza z ambony. a skoro bardziej poruszają, więc umożliwiają komunikację i dalszy rozwój - inspirują. kiedy coś zgrzyta na linii temat - sposób przedstawienia, to zmusza do namysłu. delikatne [by nie użyć słowa 'lekkie'] pisanie o ciężkich rzeczach sugeruje, że podmiot liryczny stara się zachować dystans, co w konsekwencji umożliwi dokładniejsze przedstawienie danego problemu.

PS zaintrygowała mnie koncepcja napisania wiersza na temat wkurwienia. pisałam już o frustracji, ale o wkurwieniu nie - i chyba nawet nigdy nic nie czytałam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż patos ma zastosowanie do określania emocji zbiorowych wyższego rzędu jak również przeżyć wyższego rzędu. Nie będę robić wyliczanki bo każdy mniej więcej wie o co chodzi. Jest kwestia odbioru patosu - albo ma się blokadę wewnętrzną która nie pozwala na jego akceptację (typu : "o to zbytwiele powiedziane.." lub "przecież wielokrotnie już ironizowano na ten temat" lepiej by było gdyby nie mówić w ten sposób tylko sprowadzić to do jakieś jednotkowej historyjki , podawać to aluzyjnie itp) albo dopuszcza się istnienie i występowanie patosu, równocześnie akceptując tematy które taki patetyczny ton mogą wywoływać.
Oczywiście ważny jest dystans i np o ile Gombrowicz zrobił "dobrą robotę" rozprawiając się czy wykpiwając nadmierną i już nieszczerą często bogoojczyźnianość o tyle uzywanie gombrowicza do dalszej postępującej degradacji emocji tego typu jest błędem albo
jest celowe w sytuacji jawnego ich niedoboru od 2 poł XXw.

Co do lekkiego pisania o rzeczach ciężkich to rzeczywiście niektóre kwestie mogą być na tyle ciężkie ,że aby je podnieść pozostaje ironia i czarny humor.

Pisałaś o Morsztynie i Szymborskiej. Zajrzałem do niego i mimo tych 400 prawie lat - da się czytać i rzeczywiście jego barokowy koncept wykorzystywany w erotykach mógł się tutaj skojarzyć.
Co do naszej mistrzyni paradoksu to swego czasu przeczytałem jeden z jej wierszy gdzie popisała się mniej więcej takim stierdzeniem; "człowiek dobry i silny to dwie różne osoby" . Ładny z pozoru trick ale jesli się głębiej zastanowić to moim zdaniem dyskwalifikuje ją jako poetkę : oznacza bowiem ,że autorka twierdzi że zło jest silne a dobro jest słabe. Pomijając mizerię tego stwierdzenia , sądzę ,że może ono służyć za wytłumaczenie jej zawijasów jeśli chodzi o postawę względem reżimu komunistycznego.
To tyle (jakoś dziś wyjątkowo gadatliwy jestem). Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zupełnie prawdopodobne, że mam uprzedzenia do patosu tylko dlatego, że mam tyle lat, ile mam. że żyję w takich czasach, a nie innych. ale pisząc o lekkim przedstawianiu rzeczy ciężkich wcale nie miałam na myśli, że podoba mi się tylko ironia czy czarny humor. to znaczy - nie utożsamiam lekkiego/na ciężkie od razu z ironią. można pisać zupełnie szczerze, z niedopowiedzeniami - ale nie sugerującymi negatywną stronę rzeczy, tylko tak jakby... pisząc lekko o ciężkim w jakiś sposób oswaja się to ciężkie. i jest to bardziej przystępne dla szeroko pojętej ludzkości, niż patos [który osobom w moim wieku najpewniej kojarzy się z przypadkowym dorosłym uważającym się za autorytet i pouczającym stado zbłąkanych baranów]. nie uważam też ironii za sposób podniesienia ciężaru, ironia kojarzy mi się z rezygnacją, z odwracaniem się plecami z uśmieszkiem pod nosem. a Szymborska zdyskwalifikowana jako poetka - to kusząca propozycja. kiedy pierwszy raz zetknęłam się z jej twórczością, nie przypadła mi do gustu. była za prosta. ale podchodząc z dystansem - równie dobrze można przypomnieć Norwida, którego za poetę długo nie uważano. Norwida nie lubię, ale dzięki temu, że inni mniej znani poeci korzystają z jego stylu, można uznać Norwida za zjawisko, idąc dalej - za poetę. Szymborska ma w sobie tyle, że jej wiersze nigdy nie pozostają obojętne dla czytelnika. może z czasem wylatują z pamięci [przez tę prostotę], ale na pewno nie można im zarzucić absolutnej schematyczności. zło silne i słabe dobro wcale nie oznacza, że ze światopoglądem autorki jest coś nie tak. milion poetów zaufało komunizmowi, [na początku,] oczywiście. to stwierdzenie faktu: dobro nie jest "silne". dobro nie używa siły :) , zresztą wydaje mi się, że ciężko w ogóle przypisywać dobru/złu siłę/słabość. to trochę inne kategorie. nie sposób przewidzieć, czy ostatecznie wygra dobro czy zło, to zbyt pozaludzkie. i ten cytat jeszcze nie oznacza zwątpienia autorki, aczkolwiek - najwyraźniej spowodował jakieś zastanawianie się nad rzeczami wielkimi, choć nie jest patetyczny. nie sądzę, by można było uzyskać porównywalny efekt, pisząc coś, co zniechęca na wstępie napuszonym językiem.
pozd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • murzyn wnosi puchar zamaskowani tancerze nadrabiają cekinami nie wiadomo kto gra lepiej w ostatnich trzydziestu minutach podobno piłkę trzeba było mocniej uderzyć w podstawowym czasie przesunięcie całej linii obrony nie gwarantuje złapania czterech porządkowych na oglądaniu pornosów arbiter w różowym wskazuje że wszelkie znaki na niebie i ziemi przepowiadają dogrywkę oglądam z niesmakiem hipnotyzowanie gojów
    • Z Aleksandra Sołżenicyna   Mury z czerwonej cegły. Białe ściany szpitalnego pawilonu. Wysokie okna. Schody w półcieniu. Elewacje pałające jaskrawym blaskiem. W parkowej alei milczące posągi z kamienia. Popiersia… Milczące twarze patrzące na przestrzał. W bezkres. Donikąd. W bezczas. W światłość umierania. W tę oto światłość jak śmierć jasną, która idzie, zbliża się w aureoli blasku i w purpurze. W pasiastych piżamach wszyscy ci, co umarli. Umierają. Albo będą umierać. Nieboszczycy, choć jeszcze żywi. Jeszcze poruszający nogami. Szurający kapciami po żwirze. Po asfalcie. Po piasku… Idą. Maszerują, wymachując sztywnymi rękami, jak roboty, manekiny o pergaminowej skórze. Idą donikąd. Wkoło. Zawracają w beznadziei. Idą w bezsile przypadającej im do powiek razem z kurzem i pyłem zmierzchającego lata. Idą w kwiecistej woni anemonów i róż czerwonych w betonowych donicach. Sypią się do uszu drobinki ptasich odgłosów. W szumie. W piskliwym szumie gorączki. W malignie unicestwienia. W jakimś oddaleniu. W melancholii srebrzących się włosów, płynących powietrzem pajęczyn -- drewniane ławki. Rozłożyste dęby, klomby. Strzeliste topole… Cienie gałęzi na przystrzyżonej trawie. Ruchome gałązki. Drgające. Pełgające, eteryczne widma. W nieustannej reminiscencji. Wychodzące poza ramy snu i w nadmiarze powietrza.   Zielone nade mną niebo. Szeleszczące. Migotliwe prześwity słońca. Który to rok? 1954, bądź 1955. Może 1956… Wiesz? Ja tu byłem. Jestem i znowu jestem. Do kogo tak mówię? Do nikogo. Do samego siebie. Siadam zmęczony.   Uciekam. Biegnę, gdzieś po płaskim jak stół, porosłym żółtawą trawą stepie. Za mną jedyny dom. Szary tynk popękanej ściany. I w oknie otwartym szeroko twarz umarłego dawno ojca. Twarz obojętna albo przejęta oczekiwaniem. Zamazana częściowo w wyniku atrofii pamięci. O wypłowiałej emulsji w kolorze sepii. Nieruchoma. Całkowicie nieruchoma, jak stojąca na półce fotografia, co jest wyłącznie wyblakłym śladem dawnego życia. Ale wiem, czuje, że każe mi iść, uciekać. I mimo że w milczeniu. I mimo że bardziej w wymyślnej korekturze zdarzeń. Coś chce powiedzieć, coś czego nie zdążył powiedzieć za życia. „Uciekaj, synku”. – Zdaje się mówić. – Idź przed siebie. Nie oglądaj się, bo mnie już nie ma. Jestem jedynie wspomnieniem. Niczym więcej. Ja i twoja matka. My tu razem…” - Nie zdąża. Nie dopowiada, albowiem milknie, poruszając tylko ustami. Rozpływa się w sennej iluminacji. Zapatrzony w oddalenie, w ten odpływ w bezkresnej substancji czasu. Zapatrzony mętnymi oczami, które nie są już tym czym były dawniej. Tak właśnie oddalałem się wtedy i oddalam się teraz od tego obrazu. Powoli. Powoli… Tak bardzo powoli, ale nieubłaganie. I właśnie dostrzegam światło, co wywija się gorejącą gwiazdą w liliowej chmurze. Tuż nad ziemią czerwienią zachodzi ciężką. Raniąc już i tak niewidzące spojrzenie ostrymi jak brzytwa cierniami...   Czuję szarpnięcie. Jakieś nerwowe targanie za rękaw. Otwieram z krzykiem zapiaszczone powieki, okrywając dłońmi twarz w oczekiwaniu śmiertelnego ciosu. Nade mną biała postać. Zdaje się machać skrzydłami, przykrywając nimi horyzont. Świat cały. Mówi coś, lecz niedosłyszę, ponieważ zagłusza ją szmer strumienia płynącego opodal. Brzęczenie pszczoły… Mówi coś do mnie, ale nie rozumiem. Ale mówi coraz wyraźniej. Słyszę jak spadają z wysoka kaskady dźwięku. Szarpie mnie coraz bardziej materialna ręka. I teraz widzę nad sobą zniecierpliwioną twarz doktora. „Tu nie można, Władimirze Antonowiczu, tu nie można. Idźcie do siebie. Zaraz będzie padać.” –- I wskazuje dłonią jednolicie szare niebo. Podnoszę się z trudem. Ociężały. Zastały w kolanach. Idę żwirową ścieżką, szurając wolno kapciami. Idę powoli, wdychając mdławą woń późnych kwiatów dusznego ogrodu. Czuję pierwsze krople na twarzy w szmerze idącym po liściach.... We fleszu błyskawicy lśniąca płaszczyzna ściany. Zaraz potem stłumiony grom elektrycznego spięcia. Zwarty snop pędzącego deszczu.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-23)    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Nie ma co się martwić na zapas.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pięknie - całkowicie się zgadzam, ale pamiętaj: "Proś a będzie Ci dane" - wielu doświadcza
    • jakaś inna dziś M_arianna kilka słów z głębokim sensem widać z życiem oblatana zmarszczki giną na potęgę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...