Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

nie dam się zwariować


Rekomendowane odpowiedzi

udręki odsysałem pokorą
na próżno gdy wzburzenie
dosięgło dna wścieklizny

a mówią -
różnice temperamentów -
nie w tym przypadku


gdy brytany skaczą do gardła
o nieważne aby mieć powód
złośliwy poranek rzyga ostatki
trujących zmierzchów

idź do diabła
albo
roztrzaskaj o ścianę
i na bruk

wolę szlifować kamienie
niż zatracić ludzką twarz
gdy włączasz kociokwik
ku uciesze sąsiadów
wstydem umywam ręce
i wyłączam słuch

nadawaj ile chcesz
ściany wszystko wchłoną
a ja odtąd

jestem głuchoniemy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie "męski peel" tutaj to prawda. Przemoc damska jest faktem. Tutaj krzycząca..., przynajmniej tak odbieram.
Ta strofka najbardziej mi się widzi (ale z góry przepraszam za pocięcia):

"wolę szlifować kamienie
niż zatracić twarz
gdy kociokwik
ku uciesze sąsiadów
wstydem umywam
ręce i słuch"

Pozdrawiam Krysiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kompletnie mam inne odczucie w temacie peela.
czytam Cię dwuwersjowo, dwuwarstwowo i wieloznaczeniowo. peel nie ma tu dla mnie płci, pomimo wyraźnego rodzaju męskiego.
a różnice temperamentów ("ach! nie w tym przypadku..."), to często początek - "różnicy charakterów". itd.
a finał?
bardzo dobry wiersz.
ile w nim emocji. wściekłości i furii.
brawo, Krysiu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsysanie pokorą prowadzi do rozpaczy. I do przegranej. Taka walka zwykle się nie rozstrzyga. Przegrywają wszyscy, nawet sąsiedzi. Czytam wiersz, jak reportaż z interwencji "sił pomocniczych nieskutecznych".

wolę szlifować kamienie
niż zatracić ludzką twarz

- to najbardziej bolesny fragment tego prawdziwego wiersza. Warto o tym pisać. Serdeczności. E.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację...to właśnie ta "ciemna strona" życia przenikająca przez ściany tak przenikliwie aż serce boli...bywa, że wciąż "nadaje" tylko jeden głos, czyli ten drugi...jest "stłamszony"...
Dziękuję Biała L...
:))
Cieplutko pozdrawiam -
Krysia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ech, Ewo, gdyby to tylko "muzyką". Ludzie potrafią atakować stokroć boleśniej...siebie nawzajem niezależnie od płci, choć przywykliśmy, że tym "potworem zza ściany" jest zazwyczaj mężczyzna, bywa też odwrotnie...
Dziękuję :)

Wiosennie pozdrawiam -
Krysia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Madziu, czytasz "celująco"! Emocje trzeba wyrzucać, żeby "nie zwariować", szczegolnie gdy się jest nieustannie napastowanym.
Może mój wiersz będzie "pozytywnym kopem" dla kogoś "stłamszonego" strachem? Oby!
Dziękuję za "brawo".
:)
Cieplutko pozdrawiam -
Krysia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Masz rację, Elu Ale. Źle rozumiana pokora prowadzi do załamania. Kiedy napastnik przekracza granice, wtedy trzeba zareagować "tupnięciem", inaczej przegra się życie. Jest mi ogromnie miło, że tak właśnie czytasz.
Dziękuję.
:)
Serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie jeszcze inna sytuacja przychodzi na myśl, na zasadzie właśnie tych różnic temperamentów, czasem bywa, że ten stłamszony głos umiejętnie manipuluje osobą, której głos "przebija się" przez ściany. A mężczyźni chyba właśnie najczęściej są ofiarami "manipulantek" tak ogólne.
Dobry wiersz, fragment ze szlifowaniem kamieni dla mnie najciekawszy.
Pozdrawiam Krysiu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, a po co te trzy kropeczki? przecież tam już jest przerzutnia, a wiersz biały

gdy brytany skaczą do gardła
o nieważne aby mieć powód - ta część reprezentuje to, co w tym wierszu słabe - gadulstwo

złośliwy poranek rzyga ostatki
trujących zmierzchów - ta część reprezentuje to, co w tym wierszu dobre - próba zmiany stylistyki, tylko trzeba by zrobić to trochę bardziej zdecydowanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krysiu, wielowarstwowy Twój wiersz. Weźmy więc warstwę zewnętrzną: jest to niewątpliwie bardzo uciążliwe mieć takich sąsiadów. Znam z przeszłości. Ale nie rozumiem, dlaczego "wstydem umywam ręce"? Ja sam nie odczuwałem wstydu, raczej moi sąsiedzi powinni go odczuwać, ale przypuszczam, że tego rodzaju ludzie nie znają tego uczucia. Weźmy następną warstwę: walka charakterów, temperamentów na poziomie "rzygających ostatków trujących zmierzchów". Widocznie niektórzy nie potrafią inaczej, choć wiem, że czasem bywa inaczej, kiedy lodowate bezsłowie jednego, doprowadza drugiego do białej gorączki. Ale tych walk nie słyszymy, choć są one niemniej brutalne.
Wreszcie mała uwaga do Twojego komentarza pod wpisem Magdy: "Może mój wiersz będzie "pozytywnym kopem" dla kogoś "stłamszonego" strachem?" W tym miejscu przypomniało mi się, że ksiądz na kazaniu zawsze krzyczał na pijaków, którzy woleli pójść do knajpy zamiast na mszę. I kto musiał słuchać tego? Oczywiście ci porządni, którzy przyszli na mszę. Przypuszczam, że ten, który takiego kopa potrzebuje, nie będzie czytał Twojego wiersza, a jeśli, to nie wiem, czy go zrozumie. Wiersz zatrzymał, bo dobry. Pozdrawiam.
J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Sytuacja jest patowa,ujmę to najprościej, przed snem lepiej film obejrzeć o "Królowym Moście" Pozdrawiam Adam
    • siedzimy na błoniach popijając jogurt   to jest ten moment kiedy widać jednocześnie słońce księżyc i gwiazdy   Julek mówi że początek to było jedno Wielkie Pierdolnięcie jest z technikum i wie co mówi ale ja czuję że było zgoła inaczej   byliśmy tam wszyscy na samym początku ktoś coś powiedział ktoś się nie zgodził i tak się zaczęło    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...