Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ja wiem kto mi siły dodaje
chociaż dzisiaj tym kimś
jest tylko moja myśl o nim.

No to tym bardziej jestem
wdzięczny temu komuś
bo żyje ten ktoś dla mnie
(jakby nie umarł wcale).

A przynajmniej tyle dobrego
temu komuś zawdzięczam
że mi się raźniej z nim żyje.

Nie razi więc mnie i nie poraża
że nie ma mnie bez tej osoby
która to zaiste że jest ze mną
(żeby tylko samą myślą o niej).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak najbardziej, bo nie miałem jedną osobą zaprzątniętą głowę (żeby tylko głowę) pisząc ten wiersz. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I zapewne dotąd będzie to dla Ciebie mega bełkotem i to wtórnym, dopóki Twoje znawstwo literatury będzie, tyle samym mega bełkotem (acz nie wtórnym, a pierwszorzędnym), co Twoja krytyka będzie, bo musi być tak nienawistna, że małostkowość przy niej jest szczytem Twojej kultury. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zapewniam Cię, że wiersz sobie dobrze radzi i poradzi sobie wszędy bez względu na to, czy Ty będziesz czy nie będziesz wstrząśnięta bezsilnością tego niby-wiersza. Ale czyż ja mogę się dziwić Twojej ocenie, oceniasz przecież według tego, co Ci jest najbliższe, czyli własnej twórczości i własnych możliwości. Być może jeszcze czerpiesz z jakichś przychylnych Ci wzorców. Ot, i wszystko. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nerwiki puszczają, żeby tylko wobec mnie (bo przecież to jest publiczne forum). No i w końcu jest tak, i pewnie zawsze będzie, że to, co ja piszę świadczy o mnie, a co Ty piszesz świadczy o Tobie. I nie pomogą Ci żadne zaklinania, ani pobożne życzenia. Po prostu, trzeba jeszcze sobą coś reprezentować, żeby być kimś. Zastanów się więc uważnie, co sobą reprezentujesz i kim jesteś, już mniejsza z tym, wobec kogo; bo choćby i wobec głupca ostatniego, czy idioty pierwszego, czyż przede wszystkim nie trzeba być człowiekiem, a potem dopiero mądralińskim mądralą. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bardziej merytorycznie nie umiem, więc może pomyśl co by tu zmienić. "temu komuś" też by ulżyło, gdyby poczytał o sobie ciutek skromniej. Przykro mi WiJa, ale przedobrzyłeś i to na całego, łącznie z klecho-podobnym wydźwiękiem przedostatniego wersu, z "zaiste" w roli głównej.
Pozdrawiam
PS
Myślę, że jeśli nawet jest to wiersz prześmiewczy o "tym kimś", dzięki któremu to i tamto - to tak na mojego nosa, raczej mało skuteczne to będzie, przeciwnie może ubawić.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bardziej merytorycznie nie umiem, więc może pomyśl co by tu zmienić. "temu komuś" też by ulżyło, gdyby poczytał o sobie ciutek skromniej. Przykro mi WiJa, ale przedobrzyłeś i to na całego, łącznie z klecho-podobnym wydźwiękiem przedostatniego wersu, z "zaiste" w roli głównej.
Pozdrawiam
PS
Myślę, że jeśli nawet jest to wiersz prześmiewczy o "tym kimś", dzięki któremu to i tamto - to tak na mojego nosa, raczej mało skuteczne to będzie, przeciwnie może ubawić.
Z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć, że ja najbardziej napracowałem się nad tym, co Ty byś chętnie (i być może nawet potrzebnie) zmienił. Zdaję sobie jednak sprawę, że ten wiersz tym kimś w różnych odmianach, że tak powiem uprymitywniłem , ale wierz mi, że tak specjalnie chciałem, oprócz tego, że daje to też pewnego rodzaju grę słów. A co do słowa zaiste , to jest to łącznik między światem samych dusz, a światem dusz w ciele, czyli coś, co ma uwiarygodniać połączenie żywotów niebieskich z żywotami ziemskimi. No i nie jest to wiersz prześmiewczy; ale jak uważam, w miarę zabawny sposób poruszyłem sprawę, dla wielu tylko śmiertelnie poważną. Dzięki za wgląd. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chyba to jest marzenie ściętej głowy, a przynajmniej sprawa, nie jednej, nie dwóch, nie trzech, a z kilkunastu osób. I każdy wie swoje i najlepiej. I bądź tu mądry i pogódź się z wszystkimi; zwłaszcza z tymi, dla których zgoda jest obrazą (tyle honorową, co bez mała śmiertelną). Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niech więc i tak jest, skoro nie możesz przejść obojętnie, a właściwie nie mógłbyś darować sobie, że zaprzepaściłeś okazję pokazania się z jak najlepszej strony. Mogę więc sobie tylko wyobrazić, jak wygląda Twoja najgorsza strona; którą, mam taką nadzieję, nigdy przenigdy przed nikim nie będziesz musiał odsłonić. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jakże ja mogę Cię obrazić, a przynajmniej nikt bardziej nie może Cię obrazić, niż Ty sam się obrażasz. Wybacz też, że nie skorzystam i nie pofatyguję się tam, gdzie mnie kierujesz. Może nie to, że mi szkoda czasu, ale nie mam zamiaru propagować odwracanie kota ogonem, co ciągle robisz pod moimi wierszami. Bo wiem dobrze, że nie oceniasz w imię sprawiedliwości, tylko rewanżyzmu. Lepiej więc Ty sam zastanów się dobrze, czym sobie człowiek więcej szkodzi, nienawiścią, czy nieznajomością rzeczy (którą najczęściej nazywa się głupotą). Bo jeśli nawet ja kiedyś, owszem nie postąpiłem w stosunku do Ciebie właściwie, bo postąpiłem po prostu pochopnie, to jednak, i bądź tego pewny, nigdy nie zniżyłem się i nie zniżę do tego, co Ty, albo z obłędu, albo z wyrachowania wyprawiasz. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Rozbawiasz mnie, jacy wszyscy, czy Ty jesteś ślepy, czy udajesz, że jesteś ślepy. Tymi wszystkimi to ma być to towarzystwo, czyli TWA, których jest z kilkanaście osób, a choćby i było z kilkadziesiąt, to i tak jest im daleko do wszystkich. Ja naprawdę, nie tylko publikuje tu i ówdzie, ale też od czasu do czasu spotykam się z czytelnikami na żywo i wiem dobrze jaka jest kogo (ich) reakcja na moją twórczość. I zapewniam Cię, że nie jest taka zła (jeżeli nie jest wręcz dobra), jak Ty i kilka jeszcze osób usiłujecie mi, komuś i sobie za wszelka cenę wmówić.
Cóż ja na to poradzę, że moja twórczość przerasta współczesne skostniałe widzenie na twórczość. Ale mogę się tu odnieść (oczywiście nie porównując się z nimi), do wówczas współczesnego widzenia (odbierania) twórczości Norwida, czy Emily Dickinson, którzy za życia, tj. których twórczość najczęściej była (najogólniej mówiąc) lekceważona (trywializowana), i to tym bardziej, czym większy znawca (najczęściej akademicki) wypowiadał się o tej twórczości.
A co do inwektyw, to owszem wypowiedziane raz czy dwa razy przeze mnie, nie umywają się jednak do tych, których Ty i kilka osób nie szczędzicie mi przecież pod każdym wierszem. Ale i tak rzecz nie jest w inwektywach, tylko w tym, za co są te inwektywy, bo nie ulega wątpliwości, że przynajmniej mnie najbardziej obrywa się za to, że jestem niepokorny, a nawet wyzywająco napastliwy, czym jest pewnego rodzaju wiedza połączona z intuicją, czyli po prostu pewność siebie. I właśnie to najbardziej boli, zwłaszcza niektórych zasiedziałych, ale i nowoprzybyłych krytyków.
I żeby nie było, że uważam się za Bóg tylko wie kogo, bo na pewno nie jestem święty, a nawet na pewno mam więcej wad niż zalet, jednak rzecz także nie jest w tym, tylko w tym, że tak czy inaczej mam pewną obsesję na punkcie tego co robię. Ale czyż moja obsesja może się równać z Twoją obsesją polowania na mnie, jak już mówiłem i (z przyjemnością i z satysfakcją) powtarzam, bez mała za każde moje słowo. Widocznie zasługuję na to, zwłaszcza w oczach większych obsesjonistów. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Skoro tak czujesz, a właściwie wolisz, Twój wybór, ale nie wiem czy wilka sytego i owcy całej. Ale wiem, że nie można dobrze dwóm panom służyć. Nawet jeżeli, jak kiedy, trzeba, tzn. tak jest najwygodniej. Chociaż ja byłem i jestem tego zdania, że najlepiej trzymać się tego, co najlepsze, czyli dobre i prawdziwe (jeżeli to nie jedno i to samo). I jeżeli ma się przekonanie do tego, co się robi, należy to robić z przekonaniem (bez względu, jeżeli nawet nie na wszystko, to na dużo). Pozdrawiam.
Opublikowano

Oxyvia J.
W podzięce, poniekąd Cię ukąszę. Bo czytałem niedawno Twój wiersz Dawne czasy , i moje zdanie o nim jest takie, że jeżeli nawet bardzo nie zepsułaś ten rymowany (zresztą dobry) wiersz, to i tak ma on jeden feler, mianowicie zrymowanie szkielne oddzielne . I to nawet w stosunku do pozostałych rymów, które są jak najbardziej OK! A właśnie, to jedno zrymowanie jest (przynajmniej jak dla mnie) zbyt nachalne, zbyt pełne, zbyt dźwięczne. Wystarczyłoby np. zrymować tak szkielne odrębne , żeby było (brzmiało), jeżeli nie wiele, to chociaż trochę lepiej. I przepraszam, że się wtrąciłem (i to jeszcze w tym miejscu). Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...