Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
W założeniu ma to być jedna (z wielu) części. Co z tego wyjdzie, zobaczę.

25.01.2036
Gdy apokalipsa zaczęła zbierać swe żniwa mówili, że tylko szczęśliwcy przetrwają. Ja wciąż stąpam po Ziemi (a raczej po tym, co z niej zostało) i jakoś nie czuję, by fortuna się do mnie uśmiechnęła. Razem ze mną na przekór wszystkiemu żyje być może 100, być może 1000, a być może nawet 10 000 osób. Nie wiem. Komunikacja, która kiedyś zdawała się być podstawą naszej cywilizacji, zawiodła jako pierwsza. W ten sposób ludzie porozrzucani są po całym globie, nie mając pojęcia, czy ktoś jeszcze poza nimi samymi przetrwał. Zresztą, nawet pisząc te słowa, nie wiem, czy ktokolwiek kiedyś je przeczyta.
Jeżeli jednak znalazłeś ten dziennik, jeżeli nasz świat się kiedykolwiek odrodzi, przeczytaj uważnie moje słowa. Niech one będą świadectwem tego, co sami na nasz rodzaj i wszystkie chodzące po Ziemi istoty sprowadziliśmy. Jeśli jesteście na tyle silni, by podnieść naszą cywilizację z kolan, pamiętajcie! Pamiętajcie o tym, do czego doprowadzić po raz drugi nie możecie. Tak i ja pamiętam o świecie, który za mojego życia już nigdy nie powróci...

26.01.2036
Od "Godziny A" minął już miesiąc. A może więcej? Nie wiem. Daty, które tutaj zamieszczam są orientacyjne. Mieszają się dni, mieszają noce. Nie wiem zresztą, ile czasu przeleżałem w śpiączce po wybuchu. Dobę, dwie, trzy? Dni liczę od ostatniej daty, którą pamiętam - 31. grudnia 2035.
Od tego czasu nie widziałem żywej duszy. Nie widziałem nawet ciał! Całe moje miasto zostało zrównane z ziemią. Tylko mój dom pozostał. Dlaczego on? Dlaczego ja? Dlaczego?

27.01.2036
Błądzę jak oszalały. Nie wiem, dokąd iść i co robić. Chodzę od miejscowości do miejscowości i szukam. Szukam innych, którzy przetrwali. Nie mogę być przecież jedyny. Ktoś jeszcze tu musi być. A co jeśli... Boję się nawet o tym pomyśleć.
Gdy wybiła "Godzina A", razem ze mną w domu była przecież Monika. Nie został po niej ślad. Żyję nadzieją, że ją jeszcze zobaczę. Ale przecież... gdyby przeżyła, nie zostawiłaby mnie. Nie opuściłaby budynku. Czekałaby. A jeśli wyszła tylko na chwilę? Na moment jedynie, by zdobyć jedzenie. Dlatego też staram się nie opuszczać okolicy. Krążę wokół miasta i zaglądam tam czasem, by się upewnić, czy nie wróciła. Jak dotychczas nie wróciła.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mam zamiar regularnie dodawać kolejne części dziennika. Pojawiać się one będą w pierwszym poście tego tematu, aby nie zaśmiecać forum.


Podobnie jak ja ;) Próbuję sobie przypomnieć i książki s.f. to chyba żadnej nie czytałem. Natomiast filmy są niektóre całkiem, całkiem. "12 małp" chociażby.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mam zamiar regularnie dodawać kolejne części dziennika. Pojawiać się one będą w pierwszym poście tego tematu, aby nie zaśmiecać forum.


Podobnie jak ja ;) Próbuję sobie przypomnieć i książki s.f. to chyba żadnej nie czytałem. Natomiast filmy są niektóre całkiem, całkiem. "12 małp" chociażby.

pozdrawiam

:))))))))))
nie cierpię również filmów :)))))))))))
dawaj te kolejne części, a pomysł z zamieszczaniem ich pod pierwszym tekstem - świetny! nie musisz akceptować limitów w ten sposób.
pozdrawiam!

a jeśli chodzi o real...niektóre wydarzenia i relacje...wypisz wymaluj - s.f. !
u siebie bym tego sporo znalazła
:))))
choćby to, że tu (forum) jestem
:))

p.s. "daty, o których piszę", albo "które tu zamieszczam",
Opublikowano

Jakaś ociężała taka ta dzisiejsza część. Opuściła mnie dziś lekkość pióra. Nie wiem, czy to dobrze, ale chcę pisać tu regularnie, by przełamać swoje lenistwo. Nawet jak jest ciężko muszę próbować, bo inaczej to nigdy nic nie wypocę :D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I to jest bardzo właściwe podejście :)
Jeżeli można mi wtrącić swoje trzy grosze:
Nie traktuj tego w kategoriach wypocin. Jeżeli chcesz pisać, pisać dobrze, to musi Ci to chyba raczej sprawiać radość, a nie możesz tego traktować w kategoriach odwalenia pańszczyzny i nic więcej.
Skoro chcesz wyrażać swoje widzenie świata ( albo uwolnić swoją wyobraźnię - jak kto woli ) poprzez pisanie, to musisz znaleźć bodziec, swój bodziec.
Lenistwo jest ciężarem i przeszkodą, ale wyobraź sobie, co będzie, jeżeli je przełamiesz?
Zachwyt kobitek - bezcenny :DDD
Opublikowano

Owszem, musi sprawiać przyjemność i tak jest, ale... tak na dobrą sprawę, policzyć dni w miesiącu, kiedy pisze się naprawdę lekko, to mogę policzyć na palcach jednej, ewentualnie dwóch rąk. A co z pozostałymi? Moim zdaniem stylu, rzemiosła nie wyrobisz, jeśli będziesz pisał wtedy, kiedy jest lekko, fajnie i przyjemnie. Czasem trzeba się napocić, nakombinować, bo właśnie jakoś nie idzie. Zresztą, jak chcesz wyrobić styl, jeśli piszesz niewiele? O to mi bardziej chodziło niż o kwestię "czy sprawia mi to przyjemność, czy też nie"
pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...