Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

białe ściany
tworzą z sufitem ciasną przestrzeń
w klatce koloru sinej zimy
czekam zlękniona
na zieleń

zielone szaty mają anioły
królestwo w podziemiach windą w dół
zszywają cięte na kawałki
radość i rozpacz
pół na pół

sen nie przychodzi na zawołanie
sufit chichocze rzędem smutnych lamp
niełatwo w uśmiech składać usta
oszukać w bólu
drżenie warg

tam gdzie na bieli odcisk dłoni
tu byłem krzyczy żegnany dniem
w obramowaniu dwóch kolorów
szczerzą kły mojry dwie otchłanie
próżnia – tlen

Opublikowano

stoję, jak wryta, Izo.

była tam nie była - deja vu
zna białe ściany i nie zna
i jechała tak: światło mrok
światło mrok
zresetowana

wracałam, żeby wrócić.


ściskam.
ważny wiersz, taki, który zapada, którego nie sposób zapomnieć.
wspaniale wracasz
:*

Opublikowano

Pierwsza!!!

Hurrraaa! Pierwsza komentuję ten doskonały tekst.

niełatwo zaschłych ust uśmiechem - oj, to jest... niefortunne, Babo!

zrobiłabym:

niełatwo uśmiechem zaschłych ust ...

synestezja zostaje, inwersja znika;)

Ale wiem - to nie miejsce na poprawki. Przepraszam. Tekst i tak jest piękny.

Para;)

Opublikowano

Gratuluję Babo Izbo. Bardzo dobry utwór. Czuć jak nie wiem co, od niego aż kipi.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jednak nie pierwsza, nasza Magdusia jednak szybsza!
Droga Aniu; masz jak zwykle rację, przemyciła mi się ta inwersja
całkowicie samowolnie! Zaraz ją ciach, ciach! Moim zdaniem, na poprawki zawsze
miejsce i pora! Serdecznie dziękuję za uważne czytanie i radę,
serdeczności
- baba
Opublikowano

Witam serdecznie - miło znowu cię widzieć - wiersz ważny to mało powiedziane - bardzo ważny
i to bardzo - bo trafia i to głęboko aż za serce -
A zresztą co tu dużo mówić - wiersz się sam broni zachęca do pozytywnego odbioru .
Miło że znowu będziesz nas raczyć dobrą poezją miła Izo .
pozd. i życzę radosnego wieczoru

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Najbardziej się cieszę, że przeczytałeś. Lubię czytać Twoje komentarze pod wierszami,
choć ten, wprowadza mnie w lekkie zakłopotanie. Dziękuję, odpozdrawiam serdecznie
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bieszczady są piękne, zielone, jesienią tęczowe, opiewane w poezji i piosenkach
np."zielone wzgórza nad Soliną"! A mnie się dalej marzy kurna chata!
Nie wiem jak w Bieszczadach, ale u nas w zielonych ubraniach pracują anioły.
Serdeczności
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wcale nie dziwi ilość postów, wiersz wart przeczytania.!
Fajnie wplecione rymy, odbiór pozytywny.
Pozdrawiam... :)
Dziękuję Nata, nad "i" się zastanowię, może się bez niej lepiej czyta, płynniej.
Lubię, jak moje wiersze są zrozumiał, przecież piszę dla odbiorcy, czytelnika,
nie tylko dla siebie.
Wyjaśniam: w szpitalach, które znam (a znam kilka), sale operacyjne (nie wiem dlaczego),
usytuowane są w poniżej parteru. Chirurdzy w zielonych ubraniach, zielone prześcieradła
na sali operacyjnej. Złote mają ręce, czynią czasem to, co niemożliwe - z powodzeniem.
Czasem się nie da.
Tak, lepiej bez "i" - poprawiam, dziękuję bardzo,
Ściskam - baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję za przybycie, miło Cię czytać, Anioły w zieleni - chirurdzy, pełni są właśnie nadziei na nasze wyzdrowienie, my z tej nadziei czerpiemy chęć do życia. Dają czasem i życie.
Za "piękny" - dziękuję serdecznie, to będzie zachęta do pisania.
Uściski - baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...