Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

To, co lufcikiem albo rozszczelnionym oknem ulatuje


Rekomendowane odpowiedzi

L. umarła jakoś w grudniu,
Pogrzeb będzie popołudniu, po miesiącu, po grudniu
Zrobili parę nacięć i już wiedzą,
Że to nie super mocne, które paliła nad gazetą sama,
To nie żołądek, ani nie wódka.

L. nie uznawała, żadnych świętości,
Utraciła wszystkie miłości, była raczej niska i przy kości
Krzyżowała Chrystusa każdego ranka
po kilka razy ołówkiem na pierwszej stronie gazety, a czasem w środku

Na parapecie w kuchni trzymała drobiazgi.
Papierki, sznurki, obrazki ułożone stosami gdzieś do połowy okna powodowały półmrok
Ktoś nawet podejrzewał, że mogła to zrobić sama, jak? Niewiadomo
Jej ciało leżało w kuchni przyduszone bezcennym śmieciem. Ano długo podobno..

Odkryte okno wpuściło ozłacające światło,
Z kranu leciała melodią brązowawa woda, grzejnik coś stukał do taktu
i mucha rytmicznie tłukła się o szybę,
było trochę smrodu i trochę niewygody, ponacinali, a potem to już szybko do ziemi.

I Już. Koło lutego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...