Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

*Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek*
Jean-Paul Sartre



ciągle w biegu zadyszani, zmęczeni
bez uśmiechu i wiecznie spóźnieni
chcący życie wyprzedzić o krok ...

stój i popatrz :
znów kończy się rok
a ty ...

zapomniałeś czym jest wzruszenie
czym jest łza i czym przytulenie

zapomniałeś po co są słowa
i ta zwykła z bliskimi rozmowa

nim kalendarz wymienisz na nowy
i nim wbijesz się w strój balowy

odłóż wszystko i usiądź na chwilę
pomyśl ... czym jest ...
szczęście prawdziwe


Tym wiersz(yki)em chciałam złożyć Wam życzenia; byście w Nowym Roku, który już u progu stoi, znaleźli czas na przystanięcie, na zachwycenie, na zadziwienie. Byście nie zapomnieli mówić "kocham" tym, których kochacie. Byście uśmiechy zbierali i uśmiechami obdarowywali. By w Waszym dniu codziennym nie zabrakło nadziei, przyjaźni i piękna.
DO SIEGO ROKU
j.

Opublikowano

Wiele prawd życiowych zawarłaś w tych wersach.
Obyśmy, choć część z nich przełożyli na własne życie.
Przesyłam przyjacielskiego,
Andrzej

Ps.
Dziękuję i jeśli pozwolisz przyłączę się do życzeń.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przyjacielskim już się zaopiekowałam a Twoje przyłączenie się do życzeń Andrzeju bardzo mnie ucieszyło. Nabrały mocy :-)
Ku Tobie leci .. wiesz co.
"Starą" brać poetycką ściskam.
Wszystkich, którzy tu zajrzą pozdrawiam.
jola
Opublikowano

Co prawda sądzę że szczęścia nie da ustalić, zwłaszcza prawdziwego, rzeczywiście warto na sekundę przysiąść.
Sprawdzić co dla nas jest radością
Torcik…czy… wisienka

Pozdrawiam i ślę uśmiech

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...