Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No, to obaj lubimy mocne tematy. Forma jak forma, kwestia upodobania. Powtórzenia muszą być, bo nadają sens wierszu, przynajmniej ja tak to widzę.
Dzięki panie biały za głos w sprawie ;)

errata wierszowi ;)
Opublikowano

Fotografie są zawsze przereklamowane, i wystarczy porównac je z oryginałem aby przekonać się, że Powrót do Edenu to marzenia które mogą trwać i pomagać nam przetrwać;
szkoda , że nie wszystkim.
Język pozostawię językoznawcom, ale tytuł, treść i puenta do mnie przemawia i mogę go polecić tym wszystkim którzy nie widzieli Powrotu do Edenu, ale chcieli by go obejrzeć

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Niby czarno - biały, a momenty są ;))
Dużo jest :))
Najbardziej podoba mi się pierwsza zwrotka i najchętniej czytałabym go od dołu do góry:
czyli najpierw trzecia, później druga i na sam koniec pierwsza :))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Niby czarno - biały, a momenty są ;))
Dużo jest :))
Najbardziej podoba mi się pierwsza zwrotka i najchętniej czytałabym go od dołu do góry:
czyli najpierw trzecia, później druga i na sam koniec pierwsza :))

Momenty być muszą ;))
Nie próbowałem czytać od końca, ale podejrzewam, że puenta wyszłaby ta sama ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki Oxyvia za szczerą opinię, ludzie ogólnie lubią rozumieć, to ułatwia życie :)
A czego nie rozumiesz? Zgadzam się z Tobą co do mojej niekomunikatywności, niestety nie robię tego specjalnie, ot taki mój urok :)
Pozdrawiam
Hmmm... Czego nie rozumiem? Większości. Może wobec tego powiem, co jakoś po swojemu rozumiem. Otóż drugi segment bardzo mi się podoba:

"Nieruchome miejsca
płyną w czasie z korzeniami,
nigdy oddzielnie;
złamane gałęzie karmią rzekę,
przereklamowane fotografie i złe monety
wypełniają dno."

Są tu trzy kategorie czegoś - ludzi? zdarzeń? zjawisk? uczuć? - pewnie wszystkiego po prostu. Trzy zasadnicze, bardzo filozoficznie określone kategorie: niezmiennych ("nieruchomych, z korzeniami w czasie"), oderwanych od jakiejś macierzy ("złamane gałęzie, karmiące ten czas") i - nazwijmy to - zatrzymanych w czasie, ale tylko na niby, bo "przereklamowanych" (zdjęcia, które przecież wcale nie są trwałe, jak nam się wydaje; monety - za które nie można kupić wieczności czy trwałych uczuć, czy innej niezłomności).
Tak ten fragment rozumiem i jest on dla mnie genialny. Strasznie mi się podoba.
Natomiast reszta mi się nie klei, rozrywa mi się na samozaprzeczenia i - przepraszam - bełkot ozdobników.
Ale nie chcę Cię obrazić i nie w tym celu to piszę. Być może po prostu akurat ja nie rozumiem Twojego wiersza - Twoich środków przekazu. Być może użyłeś tu akurat języka, którego ja nie używam i nie rozumiem. Tak może być.
Nie mniej środkowy segment jest wspaniały.
Pozdrawiam.
Oxy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki Oxyvia za szczerą opinię, ludzie ogólnie lubią rozumieć, to ułatwia życie :)
A czego nie rozumiesz? Zgadzam się z Tobą co do mojej niekomunikatywności, niestety nie robię tego specjalnie, ot taki mój urok :)
Pozdrawiam
Hmmm... Czego nie rozumiem? Większości. Może wobec tego powiem, co jakoś po swojemu rozumiem. Otóż drugi segment bardzo mi się podoba:

"Nieruchome miejsca
płyną w czasie z korzeniami,
nigdy oddzielnie;
złamane gałęzie karmią rzekę,
przereklamowane fotografie i złe monety
wypełniają dno."

Są tu trzy kategorie czegoś - ludzi? zdarzeń? zjawisk? uczuć? - pewnie wszystkiego po prostu. Trzy zasadnicze, bardzo filozoficznie określone kategorie: niezmiennych ("nieruchomych, z korzeniami w czasie"), oderwanych od jakiejś macierzy ("złamane gałęzie, karmiące ten czas") i - nazwijmy to - zatrzymanych w czasie, ale tylko na niby, bo "przereklamowanych" (zdjęcia, które przecież wcale nie są trwałe, jak nam się wydaje; monety - za które nie można kupić wieczności czy trwałych uczuć, czy innej niezłomności).
Tak ten fragment rozumiem i jest on dla mnie genialny. Strasznie mi się podoba.
Natomiast reszta mi się nie klei, rozrywa mi się na samozaprzeczenia i - przepraszam - bełkot ozdobników.
Ale nie chcę Cię obrazić i nie w tym celu to piszę. Być może po prostu akurat ja nie rozumiem Twojego wiersza - Twoich środków przekazu. Być może użyłeś tu akurat języka, którego ja nie używam i nie rozumiem. Tak może być.
Nie mniej środkowy segment jest wspaniały.
Pozdrawiam.
Oxy.

Oxy, no to podyskutujemy. "Bełkot ozdobników" jest cholernie nietrafnym określeniem. Wiersz jest napisany prostymi słowami, o ile potrafię zrozumieć bełkot ( bo to są subiektywne odczucia ) o tyle nie mogę zgodzić się, że są zawarte ozdobniki, bo ich po prostu nie ma. Dla mnie wiersz ma sens i kształt, słowa mają funkcję, nawet jeżeli w twoim odczuciu bełkot, to mnie nie obraża, tym bardziej, że bardzo lubię w ten sposób bełkotać ;)
Jak to możliwe Oxyvio, że środkową zwrotkę zinterpretowałaś genialnie, a dwóch najprostszych nie rozumiesz? Trochę mnie to dziwi. Wszystko w tym wierszu kręci się w wokół czasu i przemijania, i ostatnie ślady po tańcu na moście i wrócenie do historii, i krawędzie na południe. Rzeka jest symbolem przemijania, co już odczytałaś. Miejsca są w miejscu, ale płyną z czasem, chłoną historię, nie są takie same jak wczoraj. Nic nie jest takie same jak wczoraj. Głupi sentymentalizm każe za tym tęsknić.

Pozdrawiam Cię i dziękuję za obfity komentarz ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dawidzie, może niefortunnie użyłam wyrażenia "ozdobniki". Nie chciałam Cie dotknąć, naprawdę. Dla mnie "ozdobniki" to np. owe "twoje krawędzie", które "wychodzą na południe". Zupełnie nie rozumiem tej metafory i do niczego w wierszu mi ona nie pasuje, z niczym się nie wiąże. Dlatego nazwałam ją ozdobnikiem.
Pokazałam wiersz mojej 23-letniej córce. Ona zinterpretowała go jako pragnienie powrotu do czasów, kiedy Peel był z kimś (z dziewczyną?), kto popełnił samobójstwo:
"Chciałbym uciec w czas,
pochłonąć rzekę,
w niej urwałaś ostatnie ślady
po tańcu na moście."
Most, rzeka, przerwany ślad - to rzeczywiście kojarzy się ze skokiem w otchłań.
Pierwsza strofa mówi o pragnieniu powrotu w czasie. Mówi też o tym, że osoba, do której zwraca się Peel (i która w ostatnim fragmencie urwała swe ślady na moście), przez jakiś czas była sama, bez niego - być może on tego teraz żałuje:
"chciałbym (...) przebrnąć
przez historię,
jaką pozostawiłaś pod moją
nieobecność."
Gdyby nie te urwane ślady w rzece, myślałabym, że to o matce. Zresztą przy pierwszym czytaniu Twojego wiersza pomyślałam o matce właśnie. Matka była na moście życia wcześniej, zanim nadszedł jej syn - Peel. I może on żałuje, że nie mógł być z nieżyjącą już matką od zawsze, od jej początku.
Ale faktycznie ślady w rzece kojarzą się z przedwcześnie zakończonym życiem, i to zakończonym skokiem z mostu.
Może zresztą idę całkiem złym tropem, albowiem "twoich krawędzi, wychodzących na południe" ani w ząb nie rozumiem.
Pozdrawiam.
Oxyvia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dawidzie, może niefortunnie użyłam wyrażenia "ozdobniki". Nie chciałam Cie dotknąć, naprawdę. Dla mnie "ozdobniki" to np. owe "twoje krawędzie", które "wychodzą na południe". Zupełnie nie rozumiem tej metafory i do niczego w wierszu mi ona nie pasuje, z niczym się nie wiąże. Dlatego nazwałam ją ozdobnikiem.
Pokazałam wiersz mojej 23-letniej córce. Ona zinterpretowała go jako pragnienie powrotu do czasów, kiedy Peel był z kimś (z dziewczyną?), kto popełnił samobójstwo:
"Chciałbym uciec w czas,
pochłonąć rzekę,
w niej urwałaś ostatnie ślady
po tańcu na moście."
Most, rzeka, przerwany ślad - to rzeczywiście kojarzy się ze skokiem w otchłań.
Pierwsza strofa mówi o pragnieniu powrotu w czasie. Mówi też o tym, że osoba, do której zwraca się Peel (i która w ostatnim fragmencie urwała swe ślady na moście), przez jakiś czas była sama, bez niego - być może on tego teraz żałuje:
"chciałbym (...) przebrnąć
przez historię,
jaką pozostawiłaś pod moją
nieobecność."
Gdyby nie te urwane ślady w rzece, myślałabym, że to o matce. Zresztą przy pierwszym czytaniu Twojego wiersza pomyślałam o matce właśnie. Matka była na moście życia wcześniej, zanim nadszedł jej syn - Peel. I może on żałuje, że nie mógł być z nieżyjącą już matką od zawsze, od jej początku.
Ale faktycznie ślady w rzece kojarzą się z przedwcześnie zakończonym życiem, i to zakończonym skokiem z mostu.
Może zresztą idę całkiem złym tropem, albowiem "twoich krawędzi, wychodzących na południe" ani w ząb nie rozumiem.
Pozdrawiam.
Oxyvia.


Oxyvio, dzięki za zainteresowanie wierszem. Córka ma rację, wiersz ma drugie dno, chciałem, aby był dwuznaczny ( co niekoniecznie wyszło ), z jednej strony opowiadał historię o kobiecie, z drugiej ową kobietę utożsamiał z ziemią rodzinną dlatego też "krawędzie na południe" to zarazem krawędzie prowadzące do rodzimego miejsca, jak i krawędzie za którymi jest rzeka, przepaść czasowa, przemijalność. Co miało nie przeszkadzać równocześnie, aby te dwa wątki ze sobą się zaziębiały.

Ja się nie gniewam, zawsze możemy podyskutować ;) po to wiersz umieściłem na forum, aby poznać opinię za co dziękuję, informacje zwrotne sugerują jednak, że jest za dużo w wierszu symboliki, chociaż akurat mnie samemu to nie przeszkadza, bo patrzę na wiersz jako jego autor.

Miło poznać zdanie tak wprawnej poetki, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dawidzie, może niefortunnie użyłam wyrażenia "ozdobniki". Nie chciałam Cie dotknąć, naprawdę. Dla mnie "ozdobniki" to np. owe "twoje krawędzie", które "wychodzą na południe". Zupełnie nie rozumiem tej metafory i do niczego w wierszu mi ona nie pasuje, z niczym się nie wiąże. Dlatego nazwałam ją ozdobnikiem.
Pokazałam wiersz mojej 23-letniej córce. Ona zinterpretowała go jako pragnienie powrotu do czasów, kiedy Peel był z kimś (z dziewczyną?), kto popełnił samobójstwo:
"Chciałbym uciec w czas,
pochłonąć rzekę,
w niej urwałaś ostatnie ślady
po tańcu na moście."
Most, rzeka, przerwany ślad - to rzeczywiście kojarzy się ze skokiem w otchłań.
Pierwsza strofa mówi o pragnieniu powrotu w czasie. Mówi też o tym, że osoba, do której zwraca się Peel (i która w ostatnim fragmencie urwała swe ślady na moście), przez jakiś czas była sama, bez niego - być może on tego teraz żałuje:
"chciałbym (...) przebrnąć
przez historię,
jaką pozostawiłaś pod moją
nieobecność."
Gdyby nie te urwane ślady w rzece, myślałabym, że to o matce. Zresztą przy pierwszym czytaniu Twojego wiersza pomyślałam o matce właśnie. Matka była na moście życia wcześniej, zanim nadszedł jej syn - Peel. I może on żałuje, że nie mógł być z nieżyjącą już matką od zawsze, od jej początku.
Ale faktycznie ślady w rzece kojarzą się z przedwcześnie zakończonym życiem, i to zakończonym skokiem z mostu.
Może zresztą idę całkiem złym tropem, albowiem "twoich krawędzi, wychodzących na południe" ani w ząb nie rozumiem.
Pozdrawiam.
Oxyvia.


Oxyvio, dzięki za zainteresowanie wierszem. Córka ma rację, wiersz ma drugie dno, chciałem, aby był dwuznaczny ( co niekoniecznie wyszło ), z jednej strony opowiadał historię o kobiecie, z drugiej ową kobietę utożsamiał z ziemią rodzinną dlatego też "krawędzie na południe" to zarazem krawędzie prowadzące do rodzimego miejsca, jak i krawędzie za którymi jest rzeka, przepaść czasowa, przemijalność. Co miało nie przeszkadzać równocześnie, aby te dwa wątki ze sobą się zaziębiały.

Ja się nie gniewam, zawsze możemy podyskutować ;) po to wiersz umieściłem na forum, aby poznać opinię za co dziękuję, informacje zwrotne sugerują jednak, że jest za dużo w wierszu symboliki, chociaż akurat mnie samemu to nie przeszkadza, bo patrzę na wiersz jako jego autor.

Miło poznać zdanie tak wprawnej poetki, pozdrawiam.


* zazębiały oczywiście ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Acha, widzisz, na to nie wpadłam! (Na to, że kobieta to ziemia ojczysta; ale za to pomyślałam o matce).
Tak, owszem, za dużo tu symboliki - to właśnie te "ozdobniki" - tak to nazwałam. Wiersz jest "za gęsty", jak to mawia się w środowisku literackim. Wiersz powinien być przejrzysty i jednoliniowy (jednowątkowy), jak baśń. Co nie znaczy, że łopatologiczny i dosłowny.
Dzięki za komplement. Ja też się ciągle uczę pisać. Chyba nie sposób nauczyć się tego do końca.
Fajnie się z Tobą rozmawia. Nie z każdym można. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Acha, widzisz, na to nie wpadłam! (Na to, że kobieta to ziemia ojczysta; ale za to pomyślałam o matce).
Tak, owszem, za dużo tu symboliki - to właśnie te "ozdobniki" - tak to nazwałam. Wiersz jest "za gęsty", jak to mawia się w środowisku literackim. Wiersz powinien być przejrzysty i jednoliniowy (jednowątkowy), jak baśń. Co nie znaczy, że łopatologiczny i dosłowny.
Dzięki za komplement. Ja też się ciągle uczę pisać. Chyba nie sposób nauczyć się tego do końca.
Fajnie się z Tobą rozmawia. Nie z każdym można. :-)

Jest to też kwestią patrzenia/czytania. Interpretacja wierszy to trochę psychologia; zauważ po komentarzach na forum, jak różne pod jednym wierszem mogą być spostrzeżenia.
Oxyvio, w tytule jest zawarta "ziemia" więc trop jest;)
Co do tego jaki wiersz powinien być, nie wiem, mnie pociąga i szukam poezji, więc jestem za tym, żeby w wierszu była przede wszystkim poezja.

Miło mi również, a szczere opinie sobie cenię zawsze, mnie też nie wszystko się podoba ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...