Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Pedofil cz.1


Rekomendowane odpowiedzi

Grube warkocze Marzenki jaśniały w promienistym chłodzie jesiennego słońca. Tańczyły radośnie na wszystkie strony, rozhuśtywane impetem, z jakim dziewczynka przemieszczała się po opadłych, zgniło-brązowych liściach. Co jakiś czas przystawała i ze szczęściem w oczach, podnosiła błyszczącego kasztana, którego pakowała natychmiast do swojego szkolnego woreczka na obuwie, który był już do połowy napełniony.
Marzenka jawiła się wszystkim jako bardzo pojętna ośmiolatka.
I taka też była.
Pisała i czytała ze zrozumieniem danego tematu.
Oprócz ciemnych blond włosków, spiętych grubą, różową gumką, charakterystyczną cechą jej wyglądu był szczery, naturalny uśmiech i takież spojrzenie, o kolorze świeżego hiacyntu. Ubrana była w krótki, ciemny, flauszowy płaszczyk, zapinany na trzy złote guziki, w czarne rajtuzki, i wysokie, różowe glanki z napisem Hannah Montana.
Czekała w parku nieopodal szkoły na mamę, żeby jak co dzień, podjechała terenowym dżipem i zabrała ją do domu, do jej pokoju, do królestwa jej lalek.

Jednak mamy nie było widać.

***

- Proszę cię, Marek! - konspiracyjnym szeptem mówiła do telefonu - musisz ją odebrać! Mam tu urwanie głowy, uwierz mi. Przylecieli ci Japończycy, o których wam mówiłam. Właśnie gapią się na mnie i troszkę się niecierpliwią. Proszę, proszę. Wiesz, synu, ile to dla mnie znaczy…
Taaak… Marek wiedział. Matka przez kilka miesięcy dopracowywała pewien projekt reklamowy o ogólnoświatowym zasięgu. Sfinansowanie zaproponowali Japończycy, bardzo zainteresowani pomysłem i strategią, którą tak profesjonalnie wizualizowała przed nimi firma jego mamy.
- Zawsze tylko ja! - rozeźlony chłopak gestykulował dramatycznie, mówiąc do komórki. - Jak trzeba posprzątać, to ja! Jak trzeba wykonać coś niewygodnego, to też ja! Co to ja, kuźwa, Brudny Harry jestem?
- Nie przeklinaj, mówiłam ci już…
- No przecież nie przeklinam. Powiedziałem tylko kuźwa .
- Dobrze już. Jedź po nią. Późno się robi. Pogadamy w domu o zadośćuczynieniu. Ok?
- Jadę. Ale można było wcześniej…
Jednak rozmowa się zakończyła i w słuchawce słychać było tylko miarowe pulsowanie sygnału.
- Kurwa! - chłopak tym razem przeklął pełnokrwiście.
Pobiegł w stronę przystanku autobusowego.
Jak na złość nie podjeżdżał żaden autobus, a ludzi przybywało coraz więcej.
Zbliżała się godzina szczytu.

***

Dziewczynka rozejrzała się wokół. Dywan kolorowych liści rozpościerał się, jak okiem sięgnąć. Tu i ówdzie, przemknęli zamyśleni przechodnie.
Z wyjątkiem jednego człowieka, nikt nie zwracał na nią uwagi.

Mamy, jak nie było, tak nie ma.

***

Grube szkła o dioptrii +6, zza których spoglądały łagodnie na świat jasnoniebieskie oczy, to było coś, co wyróżniało ojca Marzenki. Był farmaceutą i pracował w dużej śródmiejskiej aptece. Ubrany w biały fartuch, z pasją odmierzał gramy lekarstw na zamówienie, delikatnymi dłońmi podawał specyfiki ludziom, doradzał, co jest najlepsze na dane schorzenie.
Jak każdy prawie tatuś uważał, że córka jest jego oczkiem głowie. Niczego jej nie odmawiał, czego nie można było powiedzieć o synu.
Często się autentycznie zastanawiał, jak mógł spłodzić dwie tak różne istoty.
Jednak teraz, po raz kolejny musiał przyznać, że bez tego krnąbrnego chłopaka, oni, jako rodzice, nijak sobie rady dać nie mogą.
Przed chwilą, jego żona Julia, rzeczowo przedstawiła mu całą niezręczną sytuację przez telefon.

***

Starszy pan, ubrany w szarą jesionkę, rozgarniał bambusową laską liście, jakby czegoś szukając.
Marzenka spostrzegła go, ponieważ od jakiegoś czasu powoli podchodził dokładnie w jej kierunku.
Nie mogła wiedzieć, że robił to z premedytacją.

***

Marek grał na bębnach w zespole thrash-metalowym, o dźwięcznej nazwie Krocze Diabła. Granie specjalnie dobrze im nie szło, jednak, jak to określił Łukasz, wokalista i frontman zespołu: - Najważniejsza jest możliwość wykrzyczenia światu jego całego kurestwa i obłudy, która się wszędzie rozpanoszyła. Na osiedlowych koncertach Łukasz się tak darł, że nie sposób było zrozumieć słowa wyrykiwane w stronę kilku fanów, którzy trzepali we wszystkie strony długimi włosami.
Marek zawsze ubierał się na czarno, od stóp, aż po czubek głowy. Obowiązkowa, skórzana, czarna ćwiekowana kurtka, czarne dżinsy i spiczaste kowbojki - to był jego styl.

Mama mówiła, że on nawet serce ma czarne.

***

- Dzień dobry - starszy pan stanął przed Marzenką. - A czegóż to, młoda panienka szuka?
- Dzień dobry, dzień dobry! - wykrzyknęła dziewczynka - A bo wie pan, szukam kasztanów i jakiś ciekawych liści. Czekam na mamę, która przyjeżdża po mnie codziennie, ale się okazało, że dzisiaj nie może, więc zadzwoniła do mojego brata Marka, żeby mnie odebrał i ja właśnie teraz na niego czekam. Mój brat to mnie na pewno odbierze, bo mnie bardzo kocha, ja to wiem, ale on mi tego nigdy nie powiedział, ale ja wiem. Mam komórkę, bo rodzice mi kupili, żebym miała z nimi kontakt. Wie pan, proszę pana?
Marek nie raz mówił, że ta jej ufność i niczym nie skrępowana spontaniczność wobec zupełnie obcych ludzi, przysporzy jej w przyszłości kłopotów.
Pewnie się nie spodziewał, że nastąpi to tak szybko.
Stary wysłuchał tej kaskady słów z rosnącym podnieceniem. Jego skrzywione libido pobudziło się.
Rozejrzał się dyskretnie.
- A kiedyż to przybędzie pani brat?
- Nie wiem, chciałabym żeby już przyszedł.
Mężczyzna zamknął oczy i powoli wciągnął nozdrzami powietrze, wypełniając nim płuca, po czym wypuścił je w zwycięskim oddechu.
Był jak dobrze wyposażony myśliwy, osaczający swoją ofiarę przemyślanie, chłodno i metodycznie.
- Jak masz na imię? - rozpoczął swą perfidną grę.
- Marzena, jestem Marzena, fajnie, nie? - dziewczynka z uśmiechem zwróciła się w jego stronę.
- Bardzo ładne imię. Przywodzi na myśl marzenia, które chcielibyśmy, żeby się zrealizowały. Marzyć piękna rzecz.
Na chwilę zapanowało milczenie.
- A czego pan szukał wśród tych liści? - Marzenka nie wytrzymała, żeby nie zadać tego pytania.
- Aaaa… Nie wiem, czy mogę ci o tym powiedzieć. To tajemnica, o której tylko nieliczne osoby wiedzą.
- Proszę… - dziewczynka usłyszawszy słowo tajemnica, wydęła usteczka w błagalną trąbkę.
Staruch potrzymał ją trochę w niepewności, znowu napawając się błyskiem oczu ofiary, po czym, ni to od niechcenia, odpowiedział:
- Dobrze, opowiem ci. Tylko niech to będzie nasza tajemnica…
Dziewczynka, przejęta, skinęła głową na znak aprobaty.
- Kiedyś, dawno temu, jak byłem tak mały, jak ty, też się tu bawiłem. Jednego razu, pod wieczór, kiedy nikogo wokół nie było, pomiędzy tymi kasztanowcami zobaczyłem elfy.
Dziewczynka natychmiast zareagowała.
- Ha! Elfy! Pan zmyśla? - niedowierzający błysk przemknął przez jej oblicze.
- Przysięgam, że mówię najprawdziwszą prawdę. Zauważyłem je wtedy, jak wychodziły z mrocznych szczelin korzeni, dopiero co ściętego, schorowanego, ogromnego dębu, co rósł pomiędzy tymi kasztanami. Były to motyle o twarzach dzieci, które do mnie mówiły, poruszając maciupeńkimi usteczkami. Trzeba było przystawić ucho bardzo blisko elfa, żeby zrozumieć, co on chce nam powiedzieć.
- A co pan zrozumiał? - Marzenka dopytywała się natarczywie.
- Ja zrozumiałem tyle, że elfy powiedziały mi wtedy, że jeżeli zechcę się z nimi bawić, to musiałbym znaleźć ich kryjówkę.
Po chwili milczenia dodał:
- Wiem, gdzie ona może być.
- Gdzie? Gdzie one mają bazę?
- Tam - bez ogródek wskazał placem pan w szarej jesionce.
We wskazanym przez niego kierunku, znajdowała się najstarsza część parku, zacieniona, zapomniana. Pozostałości grubego muru, który wieki temu piętrzył się ponad młodymi drzewami, były teraz tylko żałosną pozostałością po dawnej świetności. Rozrzucone wokół kamienne artefakty zarosły mchem. Pomiędzy nimi znajdował się zbutwiały pień grubego drzewa, który wszczepił się w ziemię grubymi korzeniami.
Dziewczynka popędziła przejęta w tamtym kierunku.
Dopadła do pnia i zaczęła gorączkowo rozgarniać liście, opadłe grubą warstwą wokół zgniłego pnia. Odsłoniła go niemal w całości, odkrywając wilgotne, małe, ciemne miejsca, w których stara pozostałość po drzewie wciąż wrośnięta była w ziemię.
- To tu, na pewno tu! - podniosłym, zdyszanym głosem starszy mężczyzna wskazywał laską miejsce, w którym według niego, przed sześćdziesięcioma laty, widział elfy.
Jak wygłodniały lew, podążał za swoją zdobyczą, rozglądając się wokół przezornie.
- Tyle czasu szukałem tego miejsca! Znalazłem je w końcu i to dzięki tobie! Marzenko! Pomału! - Stary przez chwilę nie potrafił opanować dziewczyńskiej ciekawości.
- Tak, niżej - widząc, że dziewczynka na klęczkach wpatrywała się w ciemne szczeliny śmierdzącego konara - pedofil z krótko przyciętą, srebrną bródką na twarzy, wsunął prawą rękę w spodnie i zaczął pobudzać swój członek.
- Tak, tam je wtedy widziałem - coraz gwałtowniejsze ruchy dłoni w spodniach spowodowały, że głos mu się trochę załamał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrważająco realistyczne. Ładnie skomponowane. Dobrze zarysowane sylwetki. Strach pomyśleć, co będzie w części II. Ewentualnie, można się przyczepić do paru szczegółów, np. ciemny blond i złociste to dwa różne kolory włosów i nawet słońce tego nie zmieni - napisałabym "jasnych blond". Poza tym włosy w żaden sposób nie są cechą sposobu bycia - choć z pewnością mogą być cechą charakterystyczną osoby. Dalej: "zaplanowaną premedytacją" to masło maślane, poszukałabym innego przymiotnika :) Pozdrawiam - Ania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

jedyny błąd to "trash" , winno być "thrash" (takie zboczenie muzyczne z mojej strony;))

Co do tekstu to jest uderzający, lecz nieco za bardzo przewidywalny.
Dobrze tkasz słowa, nie są banalne. Ukazują realistyczne obrazy.
Ciekawie byłoby, gdyby wprowadzić trochę tajemnicy (np tytułem, fragmentem treści).
Brawo za odwagę-temat ciężki.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie, sam nie wiem, jak to się stało, że ja, stary thrashmetalowiec, napisałem tak, a nie inaczej :) Dzięki za wytknięcie błędu :)
Za dobre słowo też dziękuję, tkam słowa mozolnie, cierpliwie, szczerze. Bardzo bym chciał, żeby coś z tego wyszło ;)
Za odwiedzinki mocno dziękuję :)
Oczywiste pozdrówka -
M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...