Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przyjaciel mój prawdziwy na lodzie nie zostawi mnie w chwilach najtrudniejszych
Zaś Ty odwracasz wzrok widząc krzywdę moją
Prawdziwy przyjaciel rękę wyciągnie i podnieść przyjaciela pomoże
Zaś Ty jeszcze nogą depczesz palce, abym się puścił
Przyjaciel w przepaść za mną by się rzucił, nadzieję na ratunek jeszcze mając
Zaś Ty odwrócić się i zapomnieć próbujesz
Przyjaciel w najgorszej sytuacji rozmawiać chce o problemie
Zaś Ty go jeszcze pogłębiasz
Prawda bolesną czasami się okazuje.

Opublikowano

Któż jest tym niewiernym "przyjacielem"?
Podmiot liryczny wyraźnie czyni komuś wyrzut. Może to przyjaciel z lat dziecinnych, który go opuścił. Może to partner/partnerka widziany/widziana podczas sprzeczki.

Forma wygląda na przemyślaną, lecz treść pozostawia wiele do życzenia.Zostawiasz mało miejsca na twórczą refleksję.

Zasadnicze pytanie o faktyczną sytuację: Czy rzucając się w przepaść można mieć nadzieję na ratunek? (Czy to może chodzi o ratunek niebios?)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Chodzi o przyjaciela z lat dzieciństwa, który wiernym nie pozostał. Owszem, przemyślałem to, lecz dopiero zaczynam, więc treść nie będzie przewspaniała. Nadzieja na ratunek jest zawsze, bez względu na sytuację, zawsze coś jest w stanie pomóc wyskoczyć z dołu problemów.

Opublikowano

Identycznie brzmiąca uwaga, jak w przypadku poniższego tekstu, pasuje i tutaj. Jakieś wypominki wyliczone litanijnie, nauki, jaki to powinien być przyjaciel, a nie jest. Infantylne. Znowu zaimki królują. Powodzenia. E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...