Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ilekroć prostuję twoje oblicza
rozrzucasz po krzywych lustrach
wchodzę jeszcze raz i rozbijam
rozmnożenie chłodu do dwojga

nic już nie stoi na przeszkodzie nic
już się nie będzie wydawać
tylko chaos w twoich oczach
powstaje świat od nowa odbijając się
w moim błękicie tęczówki
czarne plamki to gorejąca lawa
to ciepło które przelewasz więc
nie można odepchnąć
powinno się nim żywić
łykać jak herbatę z rumem
i poczuć rozgrzanie całym sobą

te ramiona na które tak narzekasz
dojrzewają szybciej niż konary drzew
zasadzone lata temu
mają już mniej żywicy niż ty tętna w swoim życiu
które dopiero co zaczyna gęstnieć z każdą chwilą
więc daj się porwać
jak chmura na niebie którą przecina słońce usypia księżyc
bo jesteś na tyle lotna i odważna abyś mogła
tam zaglądać bez obawy o okaleczenie

nic już nie stoi na przeszkodzie by ten wiersz
był i został dla ciebie w tobie przez ciebie
ze mnie wchłoniętego w nowoświt i nowonoc
które łączysz własną dobą
smukłą ozdobą szarości jesteś jak bursztyn
rozlany wszem i wobec

Opublikowano

Też jestem pod wrażeniem, fragmenty dobitnie opisujące, zaciekawia siła i charyzma charakteru wiersza, - trochę grozy, chyba nie - raczej surowość, jak hart ducha,
a właściwie rdzeń natury. Jedyna wątpliwość to tylko, że nie zawsze chcieć to móc,
z takich różnych względów. Tak domyślam się, nie śmiem zapytać gdzie, czyli czego
ta charakterystyka dotyczy.
Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Interpretacja   na zajęciach przerabialiśmy Słowackiego później był Beckett   profesor wspominał konteksty kto z kim zazdrość kochanka niechciany syn   profesor miał okulary i uważał że dobrze widzi a my na widowni siedzieliśmy  mało widzieliśmy mniej zrozumieliśmy   to była uczta  mieliśmy czasem doktoraty ale ucztę znaliśmy głównie  z kuchni   jedno zostało  ludzie umierają   słowa żyją dopóki w pamięci  
    • bywa słodki   i ten jest wówczas gorszy niż gorzki    
    • Lata mijają czemu niby mam to tlić  Choć smutek dopada mnie, to chyba tak musi być Mija kolejny rok, ja dalej nie mam nic Jestem coraz bardziej pusty, jestem coraz bardziej zły   Nasze sprawy? Chyba co najwyżej wasze Telefonu nie odbieram, kłamię, że tracę zasięg Na starcie dławię się, łzy są moją metą Miałem głębię oceanu dzisiaj jestem płytką rzeką   W oczach moich obojętność, życie ma cel jaki? Aż się dziwię, że ten smutek nie dał mnie rady już zabić Ambrozja za pięć patoli, serio bliski paranoi jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Jakbym iskrę w sobie miał, to nie wchodziłbym na dach Patrzę w górę, co na dole jest to już dobrze znam Życie z dnia na dzień ucieka, niczego nie jestem pewien Czeka na mnie ogień piekła, a może czeka już Eden?   Tego nic już nie zasłoni, mam w sobie tylko gorycz Miałem w sobie kiedyś iskrę, teraz o niej nie ma mowy Nie mam głowy, żałosny jak wydmuszka jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Schylasz wolno głowę, to chyba się skończy źle Dwie świeczki w salonie w końcu dogaszają się Łzy po twym policzku schludnie poruszają się, już wiem Myślałaś, że ukryjesz to w swoich okularach Chanel.
    • @truesirex to miłe dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Może masz podobną wrażliwość to by wiele wyjaśniało Zdrowych Spokojnych Świąt 
    • Pijanych aniołów zgubione pióra kołyszą powietrzem   Pijanych zimą, jak wina białego chłodnym szeptem   Iskier zamarzłych trupi pląs, pióra i śnieg   i lęk motyli o rychłą śmierć, i brzeg   W zimowym akcie napuchłe mrozem pękły mi oczy   Sny skrzepły nagle, jak sople lodu wiszą u okien   Czekam na lek, na Ciebie, na oddech i śmiech   W wełnianą torbiel czekam owinięty czekam pęknięty   przezroczysta broczy krew  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...