Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ech.. kolejny wiersz, przesiąknięty terrorem.. tzn. terrorem psychicznym wobec czytelników, bo jak się pisze o ofiarach, o Biesłanie, to najgorszy knot można sprzedać...

współczuję podejścia
Wuren

Opublikowano

Miarą poezji jest miłość człowiek do człowieka.
Każdy posiada inną miłość.
Mnie nie poruszają komentarze tego typu.
Proszę tylko, byście się w swoich wypowiedziach trochę hamowali,
gdyż wierze piszą różne osoby, często bardzo wrażliwe.
Nie zabijajcie w nich tego co dobre.

"******* Cię i tak rozejdziesz się po łokciach,
Bo ja jestem bogiem, uświadom to sobie..."

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oj racja, Panie, racja..
Jako żem prosty chłop, to i wrażliwość pewnikiem w zaniku, ale i tak wystawiona była na ciężką próbę, gdy odczytywałem kolejne wersy Pańskiego dzieła...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Specjalnie dla Pana


Z brzegu ruczaju
leży Kazimierz
bo czy to w maju
czy może w zimie
twarzą ku ziemi
(a twarz ma siną)
między innemi
on pija wino
czasem się zdarza
likier różany
jak nos na twarzach
kumpli pijanych

Ja dedukuję
Wiersz ten ofiarom
Że nastrój psuję?
Ja? Żadną miarą!
Opublikowano

Spox. Kilka wersów jest podobnych, jednakże w w.w. utworze autorowi chodziło raczej o człowieka, który poległ w trochę "inny sposób". Jeśli (jak mi się zdaję) zostałem posądzony o kradzież, odpowiem krótko: nie. Nie czytałem owego wiersza wcześniej. Jutro opublikuję inny mój wiersz jako dowód, iż nie kopiuję. Dzięki za starania. Ten komentarz jest dla mnie najbardziej cenny z wszystkich innych.

Opublikowano

Sory. Źle chyba zrozumiałem. Ty ten wiersz teraz skleciłeś na poczekaniu? Hej! To spoko stary. Bardzo mi się podoba, tym bardziej, że zosta napisany tu i teraz. Jakbyś mógł to proszę byś ocenił co jakiś czas jakiś mój nowo dodany wiersz, oka? Twoje zdanie od tej pory będzie się dla mnie liczyć.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Panie Błażeju -ja nie o plagiat, po prostu z Pana słów złożyłem w kilka minut taką odpowiedź - wierszowaną ripostę w zamierzeniu ironicznie parafrazującą Pana utwór

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbrodnia to niepojęta, cios w zdrowe ciało. Jak sięgnąć okiem trup gęsto się ściele, Gdyż milion ryb życie słodkie oddało - Donosi prasa i dzwony w kościele.   Przez wsie malowane, wsie jak Zalipie, Wzdłuż pól chwilę, co świeżo zżętych, Onegdaj z rzek modra, dziś ledwie chlipie, Niosąc tłum stworzeń głęboko śniętych.   Brzany srebrzyste, zwinne szczupaki, Płodne karasie, świnki, lipienie, Liny przecudne, soczyste sandacze, Leszcze powszednie, kiełby, bolenie.   Słodkie ukleje, dorodne sumy, Okoń rozbójnik i rozpiór mały. I wszystkie pomniejsze płotki i ryby, Co brały na chleb i co nie brały.   Kto się zamachnął, lub kto zawinił ? Czy zbój teutoński gdzieś wpuścił trutkę ? Czy alg złotych gromad kłąb się nasilił ? Dmie propagandy gnom w twardą tubkę.   Na głównej, ważnej warszawskiej ulicy, W ciemnych zaułkach, gdzie życie wrzało, Gdzie młyny mielą dni i godziny, Się Państwa Naczelnik i grono zebrało.   Stu gniewnych wyznawców było na sali. Gotowych na rozkaz sięgać po szablę. Naczelnik oznajmił - Autorytet się wali, Autorytet nasz tonie, donoszą kablem.   Gdy mieszał herbatę z orientu, Purwy, Pomyślał potem - To prosta sprawa. Na wpół Robespierre, jeszcze nie Scurvy. Palec swój kładę na czole Zbysława.   Jest sprawa, kto żyw biega na jednej nodze. Trzaskają drzwi, akta wzorowo. Sam Zbysław czerwony, w czerwonej todze, Rozkazał przesłuchać ofiary masowo.   Zeznania kazał wziąć ofiar i świadków. Wystawiał nakazy z miną wręcz wilczą. Złapać mi, mówi, nędznych gagatków. Zbysławie - mówią - lecz ryby milczą.   Zbysław, więc prasie historię przedstawił, O pladze nieznanej w historii zbawienia. Trzasnął aktami, paski poprawił I rzekł w łaskawości - do umorzenia.   Prezes zaś w duchu zaklął dosadnie, Podumał, patrząc na rzekę zza szyby, Cóż, poczekajmy, aż poziom opadnie, Gdyż wtedy wypłyną nam grube ryby.     YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Ładnie.   Pozdrawiam.
    • @viola arvensis Po prostu prostota :D
    • na brzegu pola rosną słowa których nikt nie zebrał cisza przysiadła na ramieniu jak ptak, co nie zna imienia. w zeschniętej trawie słychać drżenie wiatru i coś jeszcze – jakby echo dawnych rozmów nie patrzę w stronę drogi bo wszystkie drogi są teraz ścieżkami światła a pod stopami ziemia oddycha jakby chciała powiedzieć: „jesteś u siebie”
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...