Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy chodzi Ci o tą przebrzmiałą pieśń?

Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.

Marsz, marsz Dąbrowski,
Z ziemi włoskiej do Polski.
Za twoim przewodem
Złączym się z narodem.

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,
Będziem Polakami.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy.

Marsz, marsz...

Jak Czarniecki do Poznania
Po szwedzkim zaborze,
Dla ojczyzny ratowania
Wrócim się przez morze.

Marsz, marsz...

Już tam ojciec do swej BASI
Mówi zapłakany —
Słuchaj jeno, pono nasi
Biją w tarabany.

--
pozdrawiam

P.S.
WiJa - jeśli Ci się nie podoba, jak wynika z komentarza, to bardzo proszę wal minus, zamiast plusa, ok? Inaczej odbieram to jakoś niezręcznie..
  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Komu automatycznie temu automatycznie, nie jestem zwolennikiem teorii człowieka jako automatu. Są różne filmy oniryczne. Przytoczenie pierwszego z brzegu dowodzi pewnej nieporadności w tym "skojarzeniowym automatyzmie".
Pan sam przerzuca pewne argumenty - w innym wątku (pod wierszem p. Doroty Jabłońskiej), na który tam Pana ostatni komentarz odpowiem w następnej kolejności.
Komentarze do "dzieł" to sprawa stara. Tak jak fikcyjne recenzje, fikcyjne książki itp.
Kierkegaard, którego Pan zna jak widzę, napisał np. Przedmowy (same przedmowy do czegoś; tego czegoś, co do którego pisał przedmowy nie napisał; dlaczego ograniczał się do przedmów, uzasadniał).
Dziękuję za uwagi.

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ech Panie Marat;)
Sam tytuł wiersza juz go z gory skazuje na niepowodzenie-to po pierwsze;)Zauwazyłam,że ma Pan tendencje nie tylko do obszernych wierszy, ale i wątków które Pan zaklada.Ja proponuje ten wiersz,, wycisnąć'' i zastanowić się nad sensem przekazu...
Wyszła z tego jakaś obrazkowa historyjka.A ten autokomentarz?Jest zupełnie zbędny,poprzez coś takiego narzuca Pan czytelnikowi drogę ,która ma podążać...to jakas autointerpretacja...pozdr.
Opublikowano

Bernadetta1.

Dziękuję za opinię, zapewne słuszną, gdyż w większości.

Co do historyjek obrazkowych, proszę nie podążać tą drogą:

www.oceansbridge.com/paintings/artists/masters/big/b/bruegel/pieter_e/11/01parabl_painting.jpg

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oj, hermetycznie - źle. "Kawa na ławę" - też źle.
To bardziej impresja niż myśl.

Proszę płakać tylko ze szczęścia !

pozdrawiam :)

tak, tak, rodzaj połezji o przestrzeni iście onirycznej! :))))))))

Maracie, jesteś jak Teatr Rozmaitości! Rozmowa z Tobą to urzekające przeżycie. Nie mam wątpliwości, że gdybyś włożył nieco pracy w pisanie wiersza - byłby świetny. Zachęcam do większego zaangażowania, ostrożności w żonglerce słowem, precyzji i oszczędności w wypowiedzi.

Pozdrawiam najserdeczniej :)
Opublikowano

całuję ją w pąsowe usta.
Trwa to wieczność i nie mogę się oderwać,
trwa to chwilę, w jej połowie jestem już daleko.

brak mi czasu, ale wrócę.
wiersz ciekawy, lubię wojenkę, ale to przecież tylko sen :)

serdecznie pozdrawiam - Jola.

p.s.

wybieram obóz dla uchodźców... czyli wyprawa na grzybki - będę wieczorem, przejrzę linki.

Opublikowano

Tylko sen albo aż sen..

A słyszała Pani o OBE?

Pod koniec tego fragmentu filmu

www.youtube.com/watch?v=5Ni4_XAZ-as

chłopak wypowiada się o wizji wojennej podczas świadomego snu (lucid dream)/Obe
(Out of Body experience)
Chociaż..już nie pamiętam - czy to wspomnienie czy podczas LD (w każdym razie film dotyczy generalnie zjawiska OBE)

(jakość słaba, bo sieciowa..)

Opublikowano

"Komu automatycznie temu automatycznie, nie jestem zwolennikiem teorii człowieka jako automatu. Są różne filmy oniryczne. Przytoczenie pierwszego z brzegu dowodzi pewnej nieporadności w tym "skojarzeniowym automatyzmie".

Marat Dakunin

- w pańskiej wypowiedzi jest wyraźna chęć dyskredytowania rozmówcy, dorobienia mu gęby co jest odwracaniem kota ogonem, bo to pańska gęba literacka nosi znamiona nieporadności, gdyż zdradza usilną chęć promowania się nie własną twórczością literacką lecz nagannym intencjonalnie rezonowaniem i punktowaniem rozmówców. Skutkiem jest - jak widać po komentarzach pod pańskimi wystąpieniami - właśnie punktowanie pana. Kto mieczem wojuje...Jeśli ma pan swojego rozmówcę za zimiora, prymitywa i daje mu to pan odczuć - to czego się pan spodziewa? Albo pan zrezygnuje w wykazania swojej wyższości, co zdradza jakieś kompleksy i niedojrzałość - albo doceni pan chęć pochylenia się nad jego propozycjami artystycznymi i przyjmie w dobrej wierze uwagi czytelnika, odnosząc się do samych uwag, nie do Osoby, na którą przerzuca pan własne wady. Cóż, czasem sytuacja zmusza nas do wychowywania się, aby tym przyjemniej można było ze sobą sąsiadować, nawet na forum wirtualnym.

ps.; z czego pan wywnioskował, że jestem zwolennikiem teorii człowieka jako automatu? Nie jestem zwolennikiem jakichkolwiek teorii o człowieku i nie tworzę własnych; choć zapoznaję się z teoriami innych - nie przypisuję też nikomu, na podstawie jego luźnych refleksji poglądów, które tylko mi się narzucają jako słuchaczowi czy czytelnikowi, jeśli wypowiadający się czy piszący sam się nie opowie za zwolennika tych poglądów; rzetelność obowiązuje wszędzie, a zwłaszcza we wnioskowaniu - logikę zalicza się na pierwszym roku studiów jako podstawę poprawnego rozumowania, inaczej cała nauka idzie w las a para w gwizdek...jak na rzeczonym przykładzie;
J.S

Opublikowano

Cieszę się, że odwołuje się Pan do rzetelności. I proszę się tego trzymać.
Ma Pan prawo widzieć to tak jak Pan opisał, ja mam prawo widzieć to dokładnie odwrotnie.
Dalsze przepychanki tego typu uważam za przelewanie z pustego w próżne.
Obaj jak widzę lubimy się - nawzajem - pouczać. Kto ma do tego większe prawo i komu to lepiej wychodzi, nie mam już oceniać. Myślę, że jak powsciągnie Pan troszkę emocje, które przebijają z tego co Pan pisze dość wyraźnie jednak, będzie ok. Dziękuję za komentarz.

pozdrawiam

P.S.
Ja przynajmniej nie kieruję moich rozmówców do psychiatrów chwaląc się jednocześnie
dystansem i poczuciem humoru

www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=109625#dol

No i jak z tą Pana dojrzałością? :)

I proszę mnie nie uczyć logiki, jeśli uczył się pan jej z Aleksandra Bocheńskiego miast z JM Bocheńskiego, świetnego logika, to ...

Opublikowano

P.S.

Normalnie bym tego nie zrobił, czyli nie przytoczył (bo to argument ad hominem) tego co , gdzieś, kiedyś Pan pisał.
Ale - ponieważ to Pan stosuje ad personam i ad hominem do mnie - i co ciekawe, odwraca - pisząc że ja to czynię - to rzetelność nakazuje mi wypunktować Pana w ten, mało jednak szlachetny, sposób. Mam nadzieję, że to ostatni raz gdy muszę dać Panu po łapkach, bo polubiłem Pana.

pozdrawiam

Opublikowano

Pan Marat Dakunin.;
ach!
jakąż pan czerpie szkolniacką, bo płaską satysfakcję w przyłapaniu mnie na rzeczowym błędzie, a przecież w dyskusji pod wierszem Doroty Jabłońskiej napisałem był:
"ps.
- co samych lektur...hmmm, w moim wieku mam ich za sobą tysiące, ale nigdy nie mam pewności, czy czytając doczytałem się i gubią mi się wątki, terminy, osoby, nie z racji sklerozy, raczej z nadmiaru lektury, więc ciągle na nowo sprawdzam własną na ten temat wiedzę i tak w kółko Macieju...
";
więcej - mój profesor z gramatyki opisowej na UJ, Strutyński, od wielu lat już na emeryturze (autor merytorycznych podręczników) sam przyznawał się, że choć uczy gramatyki - sam jest skołowany i bezradny i często zagląda do słownika ortograficznego, wykazując tym samym, że ma świadomość o własnej omylności -
- kiedy Pan to zrozumie i oswoi, to znaczy nauczy się dawać samemu sobie "po łapkach" za zadufanie, stanie się Pan normalny, zwyczajny i strawny jako rozmówca;
kiedyś popisy przed ciociami się kończą - zaczyna się odpowiedzialność za słowa i opinie, na własny rachunek, wyłącznie na własny....
J.S

Opublikowano

Ps 2.;

- wracając do meritum, czyli samego wiersza - jestem przekonany że ma Pan świadomość schematyzmu w obrazowaniu, więcej - że świadomie zastosował Pan taką a nie inną kompozycję wiersza a ta świadomość w realizacji utworu nie pozwala mi na minusowanie, gdyż postawa artystyczna w zasadzie na tym się zasadza - na świadomym narzuceniu ram i srodków dla realizacji celów;
tej świadomości na orgu jest niewiele, a ten element wybija się pozytywnie na tle kompozycyjnego chaosu sporej ilości zamieszczonych na portalu tekstów;
szkoda jedynie, że rozpoczął pan tak banalnie (od truskawek) i tak nijako zawiesił - bez pointy - swój utwór;
dlatego potraktowałbym go, na pana miejscu, warsztatowo - i poczekał na jakiś pomysł i konkretyzację refleksyjną, aby same obrazy zawisły we właściwym intelligibilnie miejscu;

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy chodzi Ci o tą przebrzmiałą pieśń?

Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy.
Co nam obca przemoc wzięła,
Szablą odbierzemy.

Marsz, marsz Dąbrowski,
Z ziemi włoskiej do Polski.
Za twoim przewodem
Złączym się z narodem.

Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę,
Będziem Polakami.
Dał nam przykład Bonaparte,
Jak zwyciężać mamy.

Marsz, marsz...

Jak Czarniecki do Poznania
Po szwedzkim zaborze,
Dla ojczyzny ratowania
Wrócim się przez morze.

Marsz, marsz...

Już tam ojciec do swej BASI
Mówi zapłakany —
Słuchaj jeno, pono nasi
Biją w tarabany.

--
pozdrawiam

P.S.
WiJa - jeśli Ci się nie podoba, jak wynika z komentarza, to bardzo proszę wal minus, zamiast plusa, ok? Inaczej odbieram to jakoś niezręcznie..
Nie ma idealnego człowieka, i nie ma idealnego wiersza, przynajmniej dla wszystkich ludzi. I wiersz ten więc, jak najbardziej nie zasługuje na przeniesienie z Zetki, dlatego to wyraziłem plusem. Zresztą, jak się tak bardzo uprzeć, to jakiemu to wierszowi nie można zarzucić, jak nie jedno, to drugie. Mogę tylko powiedzieć, że ja się wcale tak bardzo nie upieram (przynajmniej jak sam mniemam).
Oczywiście, że przebrzmiałą pieśnią jest pieśń, ale tylko, jako wykorzystanie tego, co nienowe, acz jak mówiłem, przynajmniej w tym wypadku wielowymiarowo uzasadnione, a choćby dla porównania właśnie z hymnem.
Nie mówię, o tym jak dobrze, czy źle, z czegoś po części się korzysta (i zawsze chyba będzie korzystało, bo ciągłość /przynajmniej z dobrym/ zobowiązuje /nawet jeżeli człowiek na błędach też się uczy/). Ale niebezpieczeństwo, tkwi w tym, że (co sam chyba ostatnio, Maracie przytaczałeś) „pierwszy, który porównał kobietę do kwiatu, był…”, ale tak daleko nie ma chyba co sięgać. Bo gdybym w ogóle kwestionował stare pomysły i formy, musiałbym wtedy zakwestionować np. używanie dziś sonetu, czy trawestacje wierszy, itp., itd. Chodzi po prostu o to, żeby z wiersza przebijały się - autentyczność i artyzm, żeby wiersz był jak najbardziej wymowny, a jak najmniej wtórny. Nic więcej, tzn. reszta (czyli wszystko) jest kwestią umiejętności i talentu (nie ujmując nic pracowitości). Czego, jak nie jednego, to drugiego, na pewno Ci, Maracie nie brakuje, a kto wie, czy nie jednego i drugiego, ale nie od razu Kraków zbudowano. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie czerpię satysfakcji, ale nie jestem też idealny. Nie wróciłbym do tego, gdyby nie chciał Pan uczyć mnie logiki.
Po łapach daję sobie bardzo często, czasem jednak mam za szybki refleks i nie trafiam.
Co do popisów przed ciociami - mam to odnieść do siebie?
A niech tam już będzie..
Tylko kogo Pan tutaj nazywa ciocią?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie zależy mi na pozytywnych komentarzach, zależy mi na zrozumieniu i widzę, że teraz jest trochę lepiej. Dziękuję za to.

1. Tak więc zgadzamy się, że świadomość wyklucza w pewnym sensie naiwność.
2. Rozpocząłem od truskawek, bo jadłem wtedy (w nocy) truskawki. Nic nie poradzę na ten smutny i banalny fakt :)
3. Wg mnie tam nie potrzeba pointy bo to jest w jakimś sensie historyczne koło,
mówiąc inaczej: pointa musiałaby wyjść poza koło. Chciałbym żebyśmy, jako naród,
dorobili się jakiś poważnych point, ale jak wiadomo z historii, różnie z tym bywa..

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...