Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

od pierwszego oddechu pociąg mnie wiezie
konkretny i zgodny z rozkładem
przesiadki niejedne w dni letnie – odpowiedzi
„nie pożałuje pan” - pojadę

i czasem parę razy na trasie mej znanej
drzewo lub czarny przebiegły kot
w kalendarzu zapiski odmienia i dalej
nieznośny w tonacji moll stukot

kto przestawia zwrotnice i rozkład układa
kim jest ten który dżojstik ściska
bachor złośliwy co torem pędzi zakładam
albo ignorant programista

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Nasze pociągi mamy takie, do jakich nas wsadzono. Czasem warto się przesiąść. Mimo rozkładu jazdy. Dwa ostatnie wersy zabawne i trochę sarkastyczne - fajne. W pierwszym wersie drugiej strofy zaimek trochę chyba nie "leży na swoim miejscu". a rym kot - stukot nie wypadł najzręczniej. Tak mi się wydaje. Temat niby już "obgadany" i porównania z pociągiem też już były, ale ten ma swoisty śmieszny pieprzyk. Pozdrawiam. E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Nasze pociągi mamy takie, do jakich nas wsadzono. Czasem warto się przesiąść. Mimo rozkładu jazdy. Dwa ostatnie wersy zabawne i trochę sarkastyczne - fajne. W pierwszym wersie drugiej strofy zaimek trochę chyba nie "leży na swoim miejscu". a rym kot - stukot nie wypadł najzręczniej. Tak mi się wydaje. Temat niby już "obgadany" i porównania z pociągiem też już były, ale ten ma swoisty śmieszny pieprzyk. Pozdrawiam. E.
Walczyłam dzielnie z drugą strofą i miałam do wyboru, rytmiczny kawałek czy głębszą treść kosztem rytmu i rymu. Najlepsze by było jedno z drugim.

i czasem parę razy na trasie mej znanej
drzewo albo most zawalony
przerywa plan podróży zmienia cel i dalej
już w inne zasiadam wagony

To druga wersja, chyba bardziej banalna. Dziękuję za komentarz i też pozdrawiam serdecznie:)
Opublikowano

" kto przestawia zwrotnice i rozkład układa
kim jest ten który dżojstik ściska
bachor złośliwy co torem pędzi zakładam
albo ignorant programista "
....oczywiście,że autorka :)))...zastanawia mnie minorowy nastrój.....hm...coś sobie obiecałem więc " tylko " ....pozdrawiam i więcej nie rozwijam komentarza :)))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W sumie tak można odczytać – nawet ciekawie, sami kierujemy pociągiem i raz jesteśmy wstrętnym bachorem, albo ignorantem. Trafne. Tutaj, dwa ostatnie wersy to myśl pod wpływem dużego rozżalenia – do losu, ale faktycznie to my siedzimy za sterami, tylko żaden pociąg nie przeskoczy nad zawalonym mostem. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...