Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tęsknie. Mając świadomość ze bardziej za Tobą tęsknię za ciałem. Mówię tęsknię a i tak wśród niezliczonych słów znajdziesz bojaźń i nieufność. Odnajdując samego siebie chce zajrzeć w Ciebie starając się uchwycić nasz moment bezradności w chwilach uniesień wspólnych, ale przez miejsce osobnych. Szukam prawdy, choć wiem ze znajdę ją może dopiero po końcu podroży zwanej często życiem, nienagannie prowadzonej z wieloma mimo wszystko, wpadkami. Nie chce pytać Cię dziś, co leci, jak słychać. Jesteś szczęśliwa? Mam setki pytań, które chce Ci zadać przy kawie, na które zapewne nie wpadłbym siedząc przy Twoim boku. Chce Cię poznać na nowo, chociaż znam prawie na wylot, mówiąc cieple słowa dając ukojenie własnemu ja, że tu jesteś… i będziesz. Znamy się, choć jesteśmy dla siebie obcy.
Wśród tego bełkotu powiedz jak mam znaleźć sens, nie wkurzając się na świat, zwalając wszystko na innych, dając upust złości ukrywanej przez lata pod pokrywa spokojnej twarzy pokerzysty. Brnę dalej w to bagno marazmu, zawiści, zbędnych obietnic i niedotrzymanych kroków. Nierówność nas wyróżnia, bo gdy już chcesz być oryginalny Oni i tak wtopią Cię w całość nazywając słabym abyś nie zagłuszył echa ich niegdysiejszej sławy. Znam to. Ciągle łudzę się, że dzień, na który tak czekam nastanie i blask teraźniejszości obudzi w nas to poczucie śpiące już od lat, które z każdym kolejnym rokiem zapada się głębiej i tworzy zimną masę, którą kiedyś nazwiesz nicością. Kiedyś była to duma. Kiedyś był to honor. Kiedyś mogłeś nazwać tym wszystko, co było dla Ciebie ważne, co miało dla Ciebie wartość. Dziś nie możesz mówić, co myślisz. Wtopiona w schemat musisz sprawdzać sam siebie w opinii innych, która tak często różni się od Twojej, Naszej, Ich. Nikt nic nie wie.
Wszyscy to durnie. Zwierzęta są bardziej ludzkie od nas w swojej prostocie. Nikt nie powiedział ze dzięki temu, że rozumujemy jesteśmy lepsi. Jesteśmy podgatunkiem, tworem, który wrósł w stały obraz tej planety i który usilnie dąży, aby czerpać z niej zyski. Choć pragniemy – nie umiemy jak ptaki latać. Choć cierpimy – wciąż zabijamy innych dla zabawy. Choć się cieszymy – nie umiemy kryć żalu i smutku na zawsze. Zawsze coś pęknie. Nie zawsze da to życie, czasem pękniecie oznacza koniec. Pękłem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Jaki cudowny, żywy wiersz! Tak właśnie wygląda zakochanie, które "tupie po głowie". "Czerwienię się poziomką , różyczką rozkwitam" - to urocze! Jakbym czytała wiersz o sobie, bo jak byłam zakochana w koledze z klasy - to miałam różyczkę! To była emocjonalna tragedia. :) "Zwieję przed kochaniem" - świetne, bo jednocześnie ucieka i przyznaje, że to już jest kochanie.
    • @Berenika97 Pięknie.
    • Poranek. Ale to nie nowy dzień. Nie początek, to tylko ciało oddane przez ogień, gdy noc skończyła swój rytuał. Słońce wstaje - nie jak zbawienie, ale jak świadek zbrodni. Rozrywa niebo pazurami światła, jakby chciało zajrzeć im pod ich powieki. Oni - jeszcze nadzy, ale już nie dzicy. Leżą w świetle po sobie, jak dwie rzeźby z soli, których dotyk roztapia. Jej ramię - jak lina po burzy, wilgotna, poraniona. Jego biodro - nabrzmiałe od snu, który nie przyniósł zapomnienia. W powietrzu unosi się zapach skóry i spalonego tchu. Cisza już nie milczy. Stoi między nimi jak anioł bez twarzy, i mówi: "Zobacz, co zrobiliście." Ich spojrzenia się mijają - boją się patrzeć w oczy, gdzie noc jeszcze dymi. Ona: czuje sól na ustach, ale nie wie, czy to pot, łzy, czy jego smak. On: chce coś powiedzieć, ale język mu się łamie na suchym gardle. Wciąż słyszą w sobie echo silnika, jakby to ich serca nie mogły zgasnąć. Wciąż czują dreszcz drogi, choć leżą bez ruchu. Dłonie, które w nocy nie znały granic, teraz leżą jak bezpańskie psy, z pyskiem wbitym w ziemię. Światło dnia nie pyta o zgodę. Wnika w ich pory, szuka znaczeń, ale znajduje tylko ślady walki. Nie mówią nic. Bo każde słowo byłoby zbyt lekkie dla tego ciężaru. Ich skóra pamięta, ale oni chcieliby zapomnieć. Nie siebie - ale ten ogień, co pochłonął wszystko i zostawił tylko popiół i imiona. Poranek nie daje ukojenia. Poranek oskarża. I w tej jasności - tak nagłej, tak wściekłej, odkrywają, że to, co było piękne w nocy, rano zostawia rany. Ale też: coś zostało. W zgięciu łokcia, w krwawym półśladzie na udzie, w cichym oddechu, który nie ucieka. Może to właśnie miłość. Nie iskra. Lecz cichy, szary ślad, który wciąż  trwa.    
    • Dokładnie tak, ciesze się że rozumiecie 
    • @Simon Tracy Wiele warstw, dużo historycznych odniesień, trudnych dziejów Rzeczpospolitej. Wiersz stawia pytanie - czy duch tamtego magnata-uciekiniera – dumny, waleczny, choć pokonany – jeszcze w nas żyje? Czy potrafimy jeszcze powstać "na dźwięk powstania", czy tylko stoimy jak chochoły, wpatrzeni w relikty przeszłości (róg), bojąc się podjąć ostateczną walkę? Czy szlachcic herbu Jasieńczyk to Twój szczególny wybór?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...