Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tekst lustrzany nr 2 przegląda się w wierszu Stanisława Barańczaka „PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND”.


Oto on (proszę wybaczyć małe przekłamanie wersyfikacji, tu bardzo ważnej - oryginał - na papierze i gdzie indziej w sieci) :


PŁYNĄC NA SUTTON ISLAND

Jak co roku, wydaje mi się niemożliwe,
żeby czas mnie przekręcił
naprawdę przez maszynkę dwunastu miesięcy,
odkąd tu byłem ostatnio. Na szkliwie
zatoki wzrok nie naciął na pamiątkę karbu,
a jednak Northeast Harbor
trwa w jeżących się jachtach i jarzących szybach
zaparkowanych wozów. Łopot, sól, igliwie -
bez zmian. Więc albo byłem tu wciąż, albo
jakiś miejscowy rybak
dorabia sobie tym, że specjalnie na nasz
przyjazd, w przeddzień, pociąga każdy dach i maszt
świeżą olejną farbą,

albo sęk w tym, że coraz szybciej się starzeję.
Tak, pewnie w tym - po prostu -
jak sęk w desce siwego od słońca pomostu,
przy którym stoi ten sam jacht "MARZENIE"
co przed rokiem. Poznaję inne łodzie; każda
"GRACJA", "PIĘKNOŚĆ" czy "GWIAZDA"
wypina zeszłoroczną rufę - na mnie? ku mnie? -
nie, nie z pogardą, raczej chcąc zrobić wrażenie
szykiem nowego bocianiego gniazda.
(Znów wspominam rysunek
z "New Yorkera": jegomość, przechylony ufnie
przez reling, precyzyjnie maluje na rufie
"Mój pierwszy jach" [UWAGA TECHNICZNA: to powinno być do góry nogami]. Żelazna
konsekwencja kotwicy pamięci, co roku
wznoszącej się znajomą
rdzą żartu, na złość lśniącym mosiądzom i chromom,
z demokratycznie słonego półmroku
wód zatoki!) Dopływa właśnie do przystani
z kilkoma turystami
znajomy tramwaj wodny, łódź KRÓLOWA MÓRZ,
wbrew nazwie bliższa raczej typowi uroku,
jaki roztacza brzuchaty i stary
bosman, od dawna już
widziany tylko w knajpach w swojej koszulce w paski.
Wrzucając, jak co roku, bagaże na płaski
dach kutra, korzystamy

może więcej z pomocy dwóch młodych drągali
z obsługi, ale wszystko
inne jest, jakie było: nie zdążyły wyschnąć
na drewnie ławki ślady tamtej fali
(pamiętasz, jak rok temu zbryzgała nas pianą?);
tę samą nakrapianą
parę dalmatyńczyków wprowadza na pokład
(lub jest przez nie wciągana) podobna do Ali
McGraw starszawa brunetka; z tą samą
mocą uderza mokra
bryza i to, że wszyscy się mylą: że można
samą siłą kochania, jak wyspę wśród morza,
uchować coś przed zmianą.



Wiersz ten uważam za arcydzieło „złamanej” formy dopełnione genialną dwuznacznością ostatnich wersów (po dwukropku; zresztą ten dwukropek jest trochę wieloznaczny; choć jako doppelpunkt, sugerować (mi) może ocalenie w prawdziwie podwójnym, w prawdziwej relacji (jak to mówiono: nie idź ani przede mną ani za mną, idź obok mnie; jak to opowiadali chasydzi: imię Boga wtedy powstaje, gdy feralny przecinek przypominający „jod” nie stoi ani pod ani nad ale obok itd.).



Oczywiście tekst poniższy jest skrajnie niedoskonały. Oczywiście w ogóle nie jest wierszem. A ja, broń Boże, nie jestem poetą. Wiersz powinien być poprawiany, cyzelowany. Tymczasem założenie tekstów lustrzanych jest odwrotne. Odbijają – ale w chwili. Nie ma tu żadnego staffowskiego uporu woła.

Jest refleks – rzecz raczej lekka – bo świetlana. Albo może śmietlana (śmiatło*).

*śmiatło – ciemne światło; kto to wymyślił, bo nie pamiętam? Jakiś polski pisarz s-f..Dukaj?

"Patrz bystro w jutro,
Lecz nie prorokuj,
Zostaw to znachorom.
Tak trudno oddać to, co jest.
Piszę wiersze powoli,
Pracuję ciężko jak wół.
Jestem cierpliwy
Jak kropla deszczu z okapu.
Czas ma zawsze czas.
I świat jest stary jak świat.
Nie stworzysz nic nowego
Poszukując nowości.”

/L. Staff/

Po drugie – zmienia się wtedy często koncepty, i z doskonale zaplanowanego lustra – powstaje krzywe lustro. To nie tak źle – krzywe lustro coś uwydatnia.



A teraz tekst lustrzany nr 2.

„SPACERUJĄC PO LWOWIE”



Jak zwykle wracam tam, gdzie grzebię byłą myśl

Tak żywą, jak ta, ledwie widoczna już blizna.

Bywa, że sił nie starcza, lecz tą samą trasą,

wlokę się, znacząc kaszlem, teraz częstszym,

przęsła mostu nad Styksem.


Lecz – może – dlatego, że mieszkam – na Wschodzie.

I nie ma płacy dla służb miejskich, co odnawiają

schody i barierki.

We Lwowie już nie sprzedają cielęcej czerwieni

prosto z bruku, nie będą łamać kości

kamieni na starówce, lecz ściana płaczu krzyczy świeża farbą!


Graffiti!


Nie pamiętam jakiej długości fala barwy bryzga przeszłość.

W kieszeni, miast bedeckera - Baudelaire:

„Prędzej się jeszcze miasto zmienia niż serce człowieka”.

Sumienia pytam – czy to Ty jeszcze, czy może ktoś na żarty

powleka moje oczy co rok – nową farbą?


„Tu upiłem się z Nią” [uwaga techniczna: to ma być do góry nogami]

Mój ostatni raz i Jej pierwszy.

Neon – napis zapala się i gaśnie, błyszczą lampki

i bledną, pomiędzy wrażeniem, myślą, pojęciem i słowem.

Na pewno oślepia mnie bardziej ta ciemność,

gdy gasną. Tak schnie światło, a śmiatło smieje się

paszczą i gryzie koroną zęba, który chce przeciąć nić,

zdążyć przed Parką.


Nic nie jest takie jak – bywało.

Nawet ten starszy pan, co zawsze rozpoczynał partię

szachów debiutem Fischera, dziś na Prospekcie Swobody

wybrał inny wariant. A kiedyś – pamiętam..


Jak mogą mylić się wszyscy?

A może wcale to nie jest kwestia pomyłki,

wyboru raczej, by stamtąd,

skąd przyszli ocalić grudkę

soli, ten smak na języku.


Przykuć do niego kowadło i to jego brzmienie:

- Jesteś

- Byłeś

- Jesteś

- Będziesz

- Jesteś. Wykuł.


A Ona się śmieje z podkową w przełyku.


Na szczęście.

Opublikowano

1. Sugeruje Pan, że wiersz Barańczaka nie jest wierszem?

2. Odbicia są w formie i w meritum.
Meritum wydawało mi się - jest proste do odczytania.
Najkrócej mówiąc chodzi o wieczną miłość (faustowskie zatrzymanie czasu) poprzez świadomy wysiłek woli,
ale tego się na da tłumaczyć kawa na ławę, bo po tą są metafory,
bo w metaforach można przedstawić tajemnicę która się prostym słowom wymyka..

pozdrawiam

Opublikowano

Chyba chodzi Ci raczej o lustro fenickie?

Posługuję się tym, co wydaje mi się stosowne..
Ale dziękuję za uwagę.

Trochę co do teorii luster..

Rzeczy, ludzkie oblicze odbijają się w lustrze.

Zachowanie symetrii zwierciadlanej nazywamy naukowo zachowaniem parzystości. Do stycznia 1957 nie znano żadnych zjawisk fizycznych łamiących regułę symetrii zwierciadlanej – piszą Piotr Wojciechowski i Roman Gancarz.

Dodają: świat Alicji po drugiej stronie lustra nawet gdyby mógł istnieć, w zwykłym lustrze nie byłby “idealnym” odbiciem naszego świata, zbudowany byłby bowiem z takich samych neutrin i antyneutrin. Elektrony krążyłyby w tą samą stronę. Zatem prawa w naszym świecie i w lustrze nie byłyby takie same. W celu stworzenia świata będącego idealnym “odbiciem” naszego świata, musielibyśmy zatem połączyć nasze zwierciadło z wehikułem czasu i pozmieniać wszystkie ładunki na przeciwne.

Mniejsza o chemię i fizykę. W świecie społecznym dochodzą: wartości.

Świat po drugiej stronie lustra to może być coś więcej niż tylko symetryczne przeciwstawienie.

Rozpatrzmy:

1) zobaczyć się w lustrze

2) znaleźć się tam, gdzie zjawia się nasze lustrzane odbicie

3) znaleźć się poza lustrem – po drugiej stronie lustra – tam gdzie mógłby przystanąć ktoś, kto przeglądając się w nim – jako odbicie widziałby nasz świat – i nas.

--

A sam wiersz, abstrahując od teorii lustra, do Ciebie jakoś trafia?
A Barańczak?

pozdrawiam

Opublikowano

Tak, jak mówię, może za dużo tej teorii, ale sam sobie jestem winny, skoro jakąś tu teorię jednak serwuję, może powinienem wkleić sam tekst i tyle, nawet nie wskazując do czego nawiązuje.
Pewnie Nike by za to nie dali, ale ..:)

Rozpatrzmy lustro fenickie:
1) widzę swoje odbicie jeśli jestem w jasnym pomieszczeniu
2) Ci z drugiej strony widzą mnie jeśli są w ciemnym.

Czy jesteś teraz w ciemnym czy jasnym pomieszczeniu (traktujmy to metaforycznie..) ?

:-)

Choć w sumie, podejrzanym jestem zawsze ja sam..
Spróbuj zidentyfikować choć kilka wersów :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. nazwisko nie czyni wiersza
2. nie chce się czytać, odpycha te pańskie meritum - może to dobre dla jakiś naukowych sfer czy sfor, ale jeśli zamknie się poezję w taki krąg i rozwiesi jak mokre rozciągnięte majtki na sznurku to słońce odpada od schnięcia
3. nie rozumiem takiej kiloautostrady labiryntu - albo konkret albo sister basen i plum
MN

Oh, wiadomo, że nie czyni. Ja uważam, że to genialny wiersz.
Pan może mieć inne zdanie.
Poza tym nie rozumiem za bardzo co Pan pisze.
Ja, mimo wtrętów jakoś tam teoretycznych staram się pisać w miarę zrozumiale,
ale mam problem z identyfikacją jakiegokolwiek sensu w tym co pisze Pan w komentarzach

Konkret to poezja dla Pana?
Racja, ale przez konkret - do Absolutu, prawda?
A gdzie tu wg Pana nie ma konkretu?


pozdrawiam


P.S.

Mógłbym się ewentualnie silić na skojarzenia na siłę do Pana komentarzy, ale po co.
Albo się ma coś do powiedzenia albo nie bardzo
Opublikowano

Trochę mnie rozbijasz swoimi wywodami o wierszu lustrzanym. Z natury jestem mało naukowa i przeczytawszy z przyjemnością Barańczaka, skupiam się na Twoim Lwowie. Mam uczucie, że to miasto, a nie wiersz kolegi Stanisława jest dla Ciebie lustrem.
Piszesz
Oczywiście tekst poniższy jest skrajnie niedoskonały. Oczywiście w ogóle nie jest wierszem. A ja, broń Boże, nie jestem poetą

A jednak, 'Spacerując po Lwowie' to wiersz, w dodatku dobry. Przeszkadza mi w nim tylko ten wers, w pogrubionej części

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W tych trzech słowach o jedno za dużo.

Bardzo dobre zakończenie i w ogóle napisałeś fajny kawałek 'tego czegoś'.
pozdrawiam
Opublikowano

Płynąc na Sutton jest lustrem o tyle, że moją ideą fix jest refleksja nad przemijaniem i miłością, która, no właśnie, albo od przemijania ocala albo sama przemija.

Co do fali barwy i bryzgania to się zgadzam. Coś mi tam zgrzyta.

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oh, wiadomo, że nie czyni. Ja uważam, że to genialny wiersz.
Pan może mieć inne zdanie.
Poza tym nie rozumiem za bardzo co Pan pisze.
Ja, mimo wtrętów jakoś tam teoretycznych staram się pisać w miarę zrozumiale,
ale mam problem z identyfikacją jakiegokolwiek sensu w tym co pisze Pan w komentarzach

Konkret to poezja dla Pana?
Racja, ale przez konkret - do Absolutu, prawda?
A gdzie tu wg Pana nie ma konkretu?


pozdrawiam


P.S.

Mógłbym się ewentualnie silić na skojarzenia na siłę do Pana komentarzy, ale po co.
Albo się ma coś do powiedzenia albo nie bardzo

1. tak, tekst Barańczaka nie jest wierszem, jest nadymanym rozwodem, nieokrzesanym wątkiem prozatorskim
2. jeśli chce Pan powiedzieć, że kaszle - cóż Pana rzecz, interesuje mnie konkret a nie rozciągana smycz
3. absolut? a może ukształtowanie?
MN


Ad.3. Nie rozumiem. Dla mnie konkret zawsze jest odbiciem idei. Tzn czegoś transcendentalnego, czegoś co się wymyka, czegoś co człowieka przekracza, czegoś co tkwi na końcu języka ale jest niedopowiedziane, czegoś co przewyższa, Tajemnicy, pomiędzy zwierzem a Aniołem. Bogiem. Poezja to konkret który odwołuje się do absolutu tak wg mnie rozumianego.

Ad.2. Nie rozumiem.

Ad. 1. Z ciekawością poznam pana (jak rozumiem bardzo formalne) rozumienie tego czym jest wiersz.
Taki Witkacy uważał np że powieść absolutnie nie jest sztuką, sztuką może być np. teatr.
Byłbym zobowiązany gdyby napisał pan precyzyjnie jakie warunki musi spełnić tekst by był wierszem

Proszę tez podać jakieś przykłady, a je ze swojej strony podam od razu przykłady z pytaniem czy to wg Pana wiersze:

np. poemat Trzech króli Eliota - wiersz czy nie wiersz?
np. Trakat teologiczny Miłosza - wiersz czy nie wiersz
np. Moskwa - Pietuszki Jerofiejewa - wiersz czy nie wiersz :DD?
np. Malarme - wiersze czy nie wiersze?

Niech zgadnę, dla pana typowy wiersz to: Mickiewicz, Leśmian, Wojaczek (nie jestem pewien), Bursa (przewrotnie - też nie jestem pewien),

Czy wg Pana kluczem jest najeżenie metaforą i niebanalnym zestawieniem, epitetem itd.,
plus ożywcze zestawienia myśli, które mają wywołać efekt zgrabnego przedstawienia różnego paradoksu itp?

pozdrawiam
Opublikowano

Ciekawy ten wiersz, kręciłam się koło niego
byłam w Czerniowcach, jako mała dziewczynka,
choć myślałam, że jestem we Lwowie, znaczyło to dla mnie coś,
więc może sobie ubzdurałam, bo nie wiem gdzie byłam, mojej
przybranej babci i dziadka nie ma już na świecie, a rodzice nie wiem czy byli,
pamiętam ciemne korytarze w jakimś hotelu
i tramwaj albo trolejbus zjeżdżający w dół ulicy,

A tak mi się... to może dziecinne tylko częste przypomnienie z brakiem odpowiedzi,
i skojarzenie z podróżą na wakacje

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Nadajemy na innych falach. Teraz widzę to jasno.
Dla mnie wszelka sztuka jest w perspektywie Boga. Co nie znaczy, że ma być zaangażowana po stronie jakiejś wiary czy religii!!!

Człowiek zawsze pozostaje w perspektywie Boga. Sztuka jest próbą zbliżenia się do tajemnicy.
Boga - należy rozumieć szeroko: to "absolut" który jest ponad to, co w człowieku czysto zwierzęce, najkrócej mówiąc.
Największe umysły od zarania dziejów widzą człowieka jako rozpiętego pomiędzy doczesnością a wiecznością, zwierzęciem właśnie a czymś, jednak, duchowym.

Jeśli teraz chce mnie Pan zaatakować z pozycji np marksizmu, biologii czy psychologii ewolucyjnej, socjobiologii (Wilson et consortes) a nawet humanistycznego ateizmu (Dawkins) mówię od razu: nie ze mną te numery. Znam to. Poważam i cenię socjobiologię.
Ale każdy w miarę jako tako rozgarnięty i wrażliwy psycholog - ateista powtórzy za mną: człowiek to synteza. Boga - można zastąpić: aspiracjami, wzorcem perfekcji, dążeniem do samorozwoju. Ale pozostanie Tajemnica człowieczeństwa w perspektywie właśnie iDEI - Absolutu. I pan chce mi wmówić, że to nie jest główne zadanie poezji?
Wolne żarty!

Pana przywołanie krzyża itd i tego rodzaju analogie są wyjątkowo niesmaczne.
Bieżące wydarzenia quasi - polityczne nie mają nic wspólne z absolutem.
Jeśli Pana to fascynuje proszę iść tam albo napisać wiersz (o, może to dla Pana był wiesz)
jak pan Rymkiewicz o Panu Jarosławie..


2. Kaszel: a jak Pan myśli, po co ten kaszel tam wystąpił?
Bo akurat kaszlałem jak pisałem ;)?

3. A jakie konkrety Pan ma na myśli.
Bo z nas dwóch konkretnie to piszę w komentarzach tylko ja, a Pan od konkretów tylko ucieka.

4. A niby czemu? Podałem kilka przykładów.
Mogę Panu nawet całą bibliotekę Borgesa. Ale skoro te 4 za dużo..to przepraszam.
Zapewne w domu ma Pan na półce 4 książki - nie chciałem zagrażać temu zbiorowi. Przepraszam.
A Pan mi poda jakiś przykład konkretny, wysłowi się Pan konkretnie?

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Czerniowcach byłem tylko przejazdem w drodze do Rumunii.
Zaniedbane dalej bardzo. Piękny uniwersytet.

Zdradzę Pani, że choć we Lwowie byłem wielokrotnie, Lwów został użyty w wierszu
nie poprzez wspomnienia ze Lwowa. Pisałem bardziej abstrakcyjnie, a po prostu Lwów
mi tam pasował..do pewnego obrazowania :)

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Czerniowcach byłem tylko przejazdem w drodze do Rumunii.
Zaniedbane dalej bardzo. Piękny uniwersytet.

Zdradzę Pani, że choć we Lwowie byłem wielokrotnie, Lwów został użyty w wierszu
nie poprzez wspomnienia ze Lwowa. Pisałem bardziej abstrakcyjnie, a po prostu Lwów
mi tam pasował..do pewnego obrazowania :)


pozdrawiam

Jest tam /zdaje się/ Grand Hotel i jeździ trolejbus?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



We Lwowie? Czy w Czerniowcach?

We Lwowie oczywiście Grand Hotel www.ghgroup.com.ua

Ale w hotelu George (Kiepura śpiewał z balkonu) teraz przystępne ceny.
Oczywiście najtaniej u Polaków na kwaterach, także na rynku i w pobliżu, choć
od kilku lat ceny stale rosną (noclegu).

Tramwaje jeżdzą (cena za bilet była ok 15 groszy polskich), trolejbusy też są, bardzo dużo marszrutek (busy).

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
    • ładnie   chłodne spojrzenia poranków pochmurne deszczowe dni a przecież nie raz się trafi że słońce kasztan da mi   na krzakach żółci się pigwa pod drzewem niejeden grzyb nad nami czerwień jarzębin wiatr z liśćmi rozpoczął gry ...
    • @Somalija stałaś tam, stojąc w słońcu. a wiatr rozwiewał ci włosy. to było wtedy, kiedy o wieczorze liliowe zapalały si,e obłoki, w którymś lipcowym dniu gorącego lata, w którejś znojnej godzinie podwieczornego skwaru...
    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       A ja Ciebie i Twoje komentarze :)
    • głody ciebie tworzą omamy lśnienia podbite hormonami  puste przebiegi  złe noce alkoholicznej zorzy    poprzez łzy  widzę niewiele  dłońmi mogą sięgnąć jedynie  już wilgotniej małej  i rozlewać zimne orgazmy    noszę smutne ciało  przeniknięte tęsknotą  z pragnienia zatracam     siebie           
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...