Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

/na marginesie dramatycznych wątków na forum/

Odchodzę, halo, uwaga - ja odchodzę...no co jest, widzicie, Ja o d c h o d z ę! No zlitujcie się, popatrzcie na moje ciężko przygarbione plecy - p o p a t r z c i e! Halo!Halo!
- No co...kurcze, i nic?!
No to się wrócę.

J.S

Opublikowano

To tragedia.
Jak ten świat jest zły, obrazuje ten dokument, który pozwalam sobie wkleić. Wrażliwych ostrzegam, ponieważ na filmie przedstawiono prawdziwy, ludzki dramat rozrywający wnętrzności, doskonały przykład, jak los potrafi skrzywdzić i zostawić blizny na duszy.

www.youtube.com/watch?v=PJTOF3xMvts

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



z małą kodyfikacją radosnego końca - najpierw zbiorowy seks a potem się upijemy...wyjdzie na to samo, zważywszy, że będzie ktoś z HIVem...
ale nie powiem kto...
:))
J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- to ten jego marszałkowski brąz był kiepskiej jakości...a ja myślałem że marszałek Koniew "wielkim jest"!
- w Krakowie spadł biedaczek, nie utrzymał się na piedestale (podpił sobie?);
:))!
J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- to ten jego marszałkowski brąz był kiepskiej jakości...a ja myślałem że marszałek Koniew "wielkim jest"!
- w Krakowie spadł biedaczek, nie utrzymał się na piedestale (podpił sobie?);
:))!
J.S

materię kiepskiej jakości palce czasu kruszą.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- to ten jego marszałkowski brąz był kiepskiej jakości...a ja myślałem że marszałek Koniew "wielkim jest"!
- w Krakowie spadł biedaczek, nie utrzymał się na piedestale (podpił sobie?);
:))!
J.S

materię kiepskiej jakości palce czasu kruszą.

- w tym wątku chyba bardziej chodzi o odpadanie palców, zbyt nieporadne by uderzać trafnie w klawisze...
:)
J.S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


;)
no to ja, póki co - nie odchodzę :)
póki 'siły wyższe' nie zasugerują mi, że 'bębnię' w niewłaściwe klawisze
;)


- bębnisz we właściwe, jak zawsze;
wątpliwości dotyczą odbioru - jak zwykle...
:))
J>S
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"JEDNEJ duszy mnie"?...bywa, że ciało w jedną stronę a duszą w inną; dlatego lubię łóżko - tam dusza spotyka ciało i jest pełna harmonia - jak u Haendla;
:)
J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Kwiatuszek @Toyer Dziękuję za odwiedziny

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam! @Toyer Cieszę się, że przypadło do gustu:-)
    • @KwiatuszekSympatyczna bajka - ma w sobie dużo ciepła 
    • @Tectosmith Dokładnie tak jest! Bardzo trafne i fajnie opisane poetyckie przemyślenia. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Kwiatuszek @Leszczym Bardzo Ci dziękuję za serduszko:-) Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pewna Sowa zwichnęła skrzydło. Dzięki temu nie mogła fruwać. Zyskała jednak dar biegania. No i biegała wesoło.    Jednakowoż pnącza okolicznych krzaków, wyszarpały połowę piór. Przez to zmarzła jak jasna cholera. Biegała więc raźniej i szybciej, dla rozgrzewki, tym bardziej, że była lżejsza.   Wtem walnęła głową w drzewo i odpadło jej połowę dzioba. To ją nie zniechęciło.   Nic a nic. Hu hu. Ani ociupinkę. uj z tym.   Zaczęła biec dalej, by radować świat swoim widokiem, lecz potknęła się o wspomnianą połówkę, by załamać drugie skrzydło.   Hu hu. Po co mi. Pomyślała logicznie.   Ponownie biegła dalej. Aż złamała nogę.   Świr świr. Zaćwierkała, bo się nauczyła, w międzyczasie.   Skakała na jednej.    Hej siup. Hu hu. Hej siup.   Z przyczyny wstrząsów, pogubiła resztę piór. Przy okazji złamała drugą nogę. To ją też nie załamało.    Wczołgała się na wzniesienie, by zjechać na dupie, zamiast biegania. Aż w końcu jednak się zdyszała.    * Wtedy przyszła mysz. Pogadali. Mysz dowiedziała się wiele ciekawostek, z życia swojego wroga, a sowa zaspokoiła nie głód...    (bo myszy i tak by nie dogoniła, gdyż nie miała jak)      ...lecz ciekawość, jak to życie, takich obiadów upływa.   Wcale też nie takie, siup siup.   Mysz sowę podnosiła na duchu, i odwrotnie. Tylko duch narzekał, bo musiał dźwigać naprzemiennie.   I tak, od pi pi, do hu hu, Zostali przyjaciółmi.   Do czasu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...