Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak ja nie mam czasu na codzienność
osacza mnie tyle nieziemskich spraw
a kartofle czekają żeby je obrać
ugotować z koperkiem

podać dymiące jak najświeższe newsy
na półmisku z prawdziwej porcelany

polany beze mnie ścieżki w bukowej alei
sklepy stęsknione za moją kartą

a ja bankowo w międzyświatach
z głową w mierzwie nadziei
nasłuchuję

sprawdzam czy między żebrami
jest jeszcze miejsce na to

pod czujnym okiem starego zegara
czekam na codzienny cud

Opublikowano

Bardzo fajna, lekka refleksja i chyba PL można zidentyfikować z poetką - autorką? Czwarta strofa jest świetna, Aniu, nasłuchuj dalej... a kartofle... kartofle... kucharzem nie jestem... ale chyba się ich nie gotuje z koperkiem tylko nim posypuje po ugotowaniu :)) ale to pewnie przez to, że głowa gdzieś tam w tej mierzwie. Serdeczności

Opublikowano
a ja bankowo w międzyświatach

w międzyżyciu
w międzyszczęściu
błądzę
cóż wybrać pomiędzy
miłością tęsknotą ekstazą
pomidorową a obrazem
nas w półśnie
międzyjawą międzykońcem
międzyśmiercią

:*
Twój zrobił mój, pierwszy raz! jesteś facetem????????
Opublikowano

jak ja nie mam czasu na codzienność
osacza mnie tyle nieziemskich spraw
a kartofle czekają żeby je obrać
ugotować z koperkiem

podać dymiące jak najświeższe newsy
na pólmisku z prawdziwej porcelany

polany beze mnie ścieżki w bukowej alei
sklepy stęsknione za moją kartą

a ja bankowo w międzyświatach
z głową w mierzwie nadziei
nasłuchuję

Ta część świetnie poprowadzona, w klimacie uśmiechniętej, kpiącej melancholii. Niestety, w końcówce zapach kartofli z koperkiem, zostaje wyparty przez sercowo - zegarowy banał. Wiersz nie zasługuje na taką puentę.
:)

Opublikowano

Wiersz zasługuje na ten "banał". Prosto o nieprostościach. Bardzo pięknie i kobiecinkowo. A kartofelki młode gotuje się z koperkiem, potem się je odlewa, koperek wyjmuje, a świeżo posiekanym, nowym posypuje. Na to - masełko. Smacznego. Elka.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...