Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dawno, dawno…
Choć może tak z tydzień temu
Szedł sobie drogą królewicz młody
Chwadki, gibki , szybki szukający przygody
Chodził szybko polami, szosą
Szedł tam gdzie go nogi poniosą
Chodził także leśnymi drogami
Z nadzieją, że spotka piękną dziewkę z malinami
I już tak od lat spaceruje
Z myślą iż w lesie jakiejś pięknej serce zawojuje
Odwiedzał wsie miasteczka i wielkie grody
Szukając dziewki pięknej, wielkiej urody
I tak na poszukiwaniu dni miesiące lata mijały
Lecz większej nadziei poszukiwania nie dawały
Choć trudy wojażów wielkie były
Nigdy mu się one nie nudziły
Obszedł biedaczek od północy do południa Polskę całą
Lecz ciągle było mu mało
Więc myśli co mu pozostało
Wyjechać za granicę śmiało
I jaki kierunek ma obrać nasz królewicz młody
Pomyślał, wybrał kierunek na lewo od gospody
I idzie przed siebie kilometrów nie liczy
Tak nagle znalazł się w nie zgłębionej dziczy
Lecz idzie dalej śmiało odważnie przed siebie
Ogląda okolice spogląda po niebie
I myśli i duma gdzie się znajduje
Bo w nogach lekkie zmęczenie już czuje
Więc szuka miłego miejsca do spania
Żeby mieć siłę jutro do dalszego podróżowania
I nagle zasypia oczy swe przymyka
O swojej królewnie śni lecz mara szybko znika
I budzi się rano z twarzą rozpłakaną
Bo nie może być razem z wymarzoną kochaną
I z wielka werwą z rana startuje
Bo wierzy, że los w dobrą drogę go pokieruje
Po kolei różne kraje przemierza
Bawiąc się po drodze w odważnego rycerza
Ciągle dziewki [dziwki] z opałów wybawia
Lecz czy znajdzie tę jedyną ciągle się zastanawia
I smoki na jego drodze są małą przeszkodą
Rach ciach i smok staje się nieruchomą kłodą
Radości zbyt wielkiej takie życie mu nie daje
Choć podróże, przygody dobroci ludzkiej po drodze doznaje
Cdn…

Opublikowano

Zamiast zasnąć jak grzeczne dziecko, uśmiałam się do łez - DZIĘKI!Nie ładnie kończyć bajki nie doprowadzając do jej morału!Jazda gazdo, "obłędny rycerzu"-luzuj wodze rumakowi - ja czekam na obiecany cd -może być w odcinkach - kupuję w ciemno!Nie zawiedź!Pozdrawiam serdecznie :):):)

Opublikowano

Hej, fajna bajeczka, czekam na zakończenie ;) Tak mnie zainspirowałeś, że napisałam specjalnie dla Ciebie bajkę o pewnej królewnie :P Zamieszczam poniżej:


Gdzieś daleko w latach odległych żyła sobie królewna
Była przepiękna jak kwiatek róży, słodka, mądra i zwiewna
Siedziała dniami całymi w swej wieży i w swojej złotej komnacie
Czekała na księcia bo uciec nie mogła, brak było schodków mój bracie
Nie miała też liny i długich włosów i spadochronu nie miała…
Nasza przepiękna biedna królewna całymi dniami płakała
A ojciec królewny przysyłał jej dary: jedzenie, suknie, koronę
I przysiągł że temu kto ją uwolni odda córkę za żonę!
Bo król nie miał syna a był już stary i chciał następcy godnego
Królewnę więc zamknął nie bacząc na płacze i czekał na zięcia przyszłego
Codziennie od rana aż do wieczora królewna wyczekiwała
Machała chustką, śpiewała piosenki , dnie całe i noce płakała
Aż dnia pewnego dostrzegła z swej wieży jakiegoś nieznajomego
Nie był przystojny miał twarz jak prosiak lecz dosyć miała już tego
Chciała się wreszcie z wieży uwolnić i chodzić znowu na bale
Wołała więc pana o twarzy świni choć nie podobał się wcale
- Halo mój panie, hop hop tu jestem! Spójrz w górę durny pacanie!
No spójże się wreszcie w górę wybawco koj serca mego błaganie!
Rycerz choć nie był zbyt mądry a zwał się Romeo z imienia
Dostrzegłszy w końcu postać królewny rozdziawił gębę z wrażenia
Nie mógł ni słowa wyrzec bo wnet zapałał do niej miłością
Twarz jego to się rumieniła to zalewała i zachodziła bladością
Królewna widząc że pan się nie garnie do jej rychłego ratowania
Niby przypadkiem zrzuciła kwiatek… razem z doniczką na drania
- Och wybacz mój miły ależ niezdarna ja jestem -
Krzyknęła do pana pięknymi ustami z przepraszającym gestem
Rycerz miał guza lecz czym była skaza ta przy jego faciacie
Na dupie mu pękły też stare spodnie i widać było mu gacie
- Ach piękna damo uwolnię cię albo zginę -
Krzyknął chcąc uspokoić dziewczynę
Wszak na parapecie miała jeszcze trzy kwiaty
Które mogłyby spaść na niego nie uzyskawszy jej aprobaty
Rycerz o twarzy knurka która pragnień kobiecych nie gasi
Niestety miał jeszcze jeden defekt – móżdżek maleńki i ptasi
Więc wpadł na pomysł że się wystrzeli z armaty i tak uwolni królewnę
Lecz nie wpadł na to jak potem zlezie, królewna go zrzuci – to pewne
I tak nasz bohater leży na dole i już niestety nie żyje
Królewna wściekła już bez wybawcy płacze ryczy i wyje
- Co za nieudacznik ja tego już nie przeżyję!
No trudno więc skoczę z okna uwolnię się albo się zabiję –
Jak powiedziała tak też zrobiła
Pech chciał spadła na kamień i się zabiła
Cały zamek aż huczał od tego tragicznego zdarzenia
„Winny jest król co ich rozdzielił murami wieży więzienia”!
Tak plotka zmieniała co chwilę losy „wybraków”
Uasłyszał to Shakspere i spisał co zdołał tworząc historię kochanków

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...