Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jakże uważnie nie słuchasz
co mówię o calineczkach
zrywaniu boków ze strachu
zmęczeniu pustynnej róży
...lubisz nie słuchać

nauczyłam się od ciebie udawać
przypadkowość udawać zacięcie
udawać udawanie

jednego dnia w jednym parku zobaczyłam
starą sowę co umarła we śnie z głową w dół
młodego chrabąszcza przebitego na wylot
gorącym papierosem w popielniczce
pełnej innych niedopałków

to dopiero wróżba
to dopiero wróżba

Opublikowano

jeszcze masz oczy tak bardzo błękitne
jakbyś utopił w nich całe jezioro
i uśmiech niewinny dni następnych
nie widzisz przed sobą

teraz sprzątam tylko minuty
którymi bawisz się ze mną
jak kamyki wyrzucam to co niepotrzebne
z wnętrza małego jestem

ale jutro opadnie zasłona
a ja zostanę za tobą

Witaj Aniu. Bardzo inspirujący Twój wiersz. Wyobrażam sobie rozmowę z własnym synem. Bardzo fajny stworzyłaś klimat, stąd moje dopowiedzenie, ale to tylko wróżba ;-)
Świetna puenta. a.

Opublikowano

Podoba mi się pierwszy wers o uważnym niesłuchaniu. Takie ładne zestawienie czegoś, co jest ewidentnie sprzeczne. Jeśli jednak chodzi o „zrywanie boków ze strachu” - moje wewnętrzne poczucie estetyki i wpojone niedawno kryteria błędów językowych nie pozwalają mi zaaprobować tego fragmentu. Wprawdzie poezja rządzi się innymi prawami, a przynajmniej to stwierdzenie wiele jest w stanie usprawiedliwić, ale ja jestem na nie. Pomieszanie związków frazeologicznych, które nie jest uzasadnione przyjętą konwencją. Zrywa się boki ze śmiechu. Tylko.
Pozdrawiam swoich wykładowców. Autorka, jak podejrzewam, również ;)
A, jeszcze jedno. Podoba mi się również „sowa, co umarła we śnie głową w dół”, naprawdę. To takie wyjęte z rzeczywistości. Gratuluję.

Pomarańcza.

Opublikowano

Pomarańczo: Poezja lubi kontaminacje (skrzyżowanie zw. frazeologicznych) w budowaniu nowych treści. W tym wierszu chodzi o zjawisko tak śmieszne, że aż straszne, albo tak straszne, że aż śmieszne, stąd "zrywanie boków ze strachu". Przepraszam, że muszę to tłumaczyć, ale muszę. Zboczenie zawodowe. Cieszy mnie, że w ogólnej ocenie: się podoba. Cieplutko, Para:)

Opublikowano

przyznaję - nie wierzę we wróżby. ale po przeczytaniu jakaś wątpliwość, czy aby tak do końca nie należy im wierzyć... hm... wzięła się tak jakoś...
"zrywanie boków ze strachu" jestem na tak! kiedyś na P zarzucano mi że powiew wiatru nie może być "bury" ;) widzę podobieństwo jeśli chodzi o wyrażanie myśli ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie :)
a ta strofka wchodzi mi do głowy szczególnie:
nauczyłam się od ciebie udawać
przypadkowość udawać zacięcie
udawać udawanie

Twój wiersz nie udaje. jest prawdziwy :)
pozdrawiam Aniu!

Opublikowano

przyznaję - nie wierzę we wróżby. ale po przeczytaniu jakaś wątpliwość, czy aby tak do końca nie należy im wierzyć... hm... wzięła się tak jakoś...
"zrywanie boków ze strachu" jestem na tak! kiedyś na P zarzucano mi że powiew wiatru nie może być "bury" ;) widzę podobieństwo jeśli chodzi o wyrażanie myśli ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie :)
a ta strofka wchodzi mi do głowy szczególnie:
nauczyłam się od ciebie udawać
przypadkowość udawać zacięcie
udawać udawanie

Twój wiersz nie udaje. jest prawdziwy :)
pozdrawiam Aniu!

Opublikowano

Krzysiu: Podwójnie dziękuję;))) Tak mi miło, że rozumiesz intencję i zasadność użytych środków. To dla mnie ważne, jak każde Twoje słowo pod moim wierszem. Cieplutko, Para:)
Ps. Do niedawna też nie wierzyłam we wróżby, a jednak...;)

Opublikowano

mhm..poczytałam, jednak nie zachęcił mnie w ogóle tytuł do zajrzenia,
choć treściowo tak bajkowo...zastanawiam się dlaczego ludzie wolą bardziej
pisać o takich głupotach jak wróżby. Fakt " wróżba, czwart wymiar" lub tym podobne
mają lepsze "wzięcie" niż sam Bóg. Idę zniesmaczona, J. serdecznie

Opublikowano

Oczywiście rozumiem kontaminacje, ale gdy chodzi o poezję naprawdę konceptualną. W porządku jednak, każdy może to widzieć inaczej. :]
A, i raczej średnio wiążę to z burym powiewem. To jakby trochę inna kwestia, a przynajmniej dla mnie całkiem mocno "trochę", że tak powiem. ;)

Pomarańcza.

Opublikowano

Pomarańczo: Jasne, że Krzyś mówił o czymś innym, bo o metaforze w epitecie, który przecież ma prawo być metaforycznym! I ma prawo być sobie "burym", kiedy taki nastrój przeżywa i oddaje autor. Ty masz zastrzeżenia do kontaminacji , jasne, że to inne zjawisko, ale Krzyś pewnie chciał tu wyrazić opinię na temat nowych, niestosowanych w języku komunikacji niepoetyckiej środków! To tyle, i jeszcze raz dzięki, zwłaszcza, że zechciałaś wrócić, a to się rzadko zdarza. Cieplutko, Para:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...